JEDNĄ DUSZĘ ZBAWIĆ - TEWIE cały scenariusz .doc

(103 KB) Pobierz

Jedną duszę zbawić    -  Kraków  2007   -                                      2

_________________________________________________________

 

 

 

„JEDNĄ DUSZĘ ZBAWIĆ...”

_________________________

 

 

Kraków 2007

 

 

 

_________________________________

1.       S. Maria

2.       S. Anna

3.       Sylwia\ Gołda\ Maryja

4.       Ida\ Jenta\ Maria Magdalena

5.       Zuza\ Cejtyl

6.       Michał\ Tewie\ Chrystus

7.       Andrzej\ Lejzer

8.       S. pielęgniarka

9.       Osoba

10.    Dziewczyna I

11.    Dziewczyna II

 


 

 

__________________________________________________________________________

 

 

 

 

DEKORACJA:              Na scenie wnętrze domu żydowskiego. A przed kurtyną po prawej figurka Maryi a przy nie klęcznik, świece, kwiaty itd. A po lewej ławka lub krzesła czyli fragment pokoju ośrodka.

\MUZYKA NR 1. Wchodzi S.pielęg.. Ogląda zdjęcia i dwa łańcuszki z medalikami Maryi. Po chwili wchodzi Osoba. Muzyka przycicha ale jest w tle\

S.PIELĘG.:              Właśnie odeszła... Nic nie dało się zrobić.

OSOBA:                            Tak musiało być...     \długa pauza\

S.PIELĘG.:              A co z dziećmi?

OSOBA:                            Znalazłam już dla nich rodziny zastępcze.

S.PIELĘG.:              Chce je pani rozdzielić?

OSOBA:                            A mam inne wyjście? Kto dziś weźmie dwie dziewczynki?

S.PIELĘG.:              Tak nie można.

OSOBA:                            Można. Proszę pani one są jeszcze małe.
Nie odczują straty. Ważne że ktoś się nimi zaopiekuje. Muszę już iść.

S.PIELĘG.:              Proszę pani! Ich matka mi to dała. Przekaże to pani dziewczynkom.   \podaje medaliki\             

OSOBA:                            Oczywiście.

S.PIELĘG.:              Mam jeszcze zdjęcia.

OSOBA:                            Zdjęć nie potrzebują. Im szybciej o sobie zapomną tym lepiej. Do widzenia.

\osoba wychodzi a s.pielęg. podchodzi do figurki Maryi i mówi po chwili\

S.PIELĘG.:              Maryjo! Spraw by kiedyś się spotkały. To przecież siostry! Proszę!

\zgłośnienie muzyki. S.pielęg. wychodzi. Wchodzi S. Anna. Podchodzi do figurki Maryi. Próbuje się modlić, ale ma z tym problem... Po chwili muzyka się kończy\

S. ANNA:              Matko Boża, dusza Twa była zanurzona w goryczy morzu, spójrz na dziecię Twoje
i naucz cierpieć, i kochać w cierpieniu. Wzmocnij mą duszę, niech ból jej nie łamie. O Maryjo, Twa dusza nie łamie się, ale jest mężna, bo jest z Jezusem. Matko słodka, złącz moją duszę z Jezusem, bo tylko wtenczas przetrwam wszystkie próby i doświadczenia, i tylko w złączeniu z Jezusem moje ofiarki będą miłe Bogu. Matko najsłodsza, pouczaj mnie o życiu wewnętrznym, niech miecz cierpień nigdy mnie nie łamie.

\MUZYKA NR 2. S. Anna wciąż się modli. Odsłania się kurtyna i mamy pierwszy fragment przestawienia „Skrzypek na dachu”. Wchodzi Gołda. Przygotowuje stół do szabasu. Rozkłada obrus. Wnosi świece, chałkę, butelkę wina i kielich. Po chwili wpada Jenta. Koniec muzyki\

JENTA:                            Gołda moje kochanie, ja ciebie musiałam zobaczyć, bo mam nowinę!             
A to nie jest nowina na każdy dzień w tygodniu, to jest nowina na raz w życiu.
A gdzie są twoje córeczki?
Pewnie gdzieś na dworze? To dobrze. Ty zobaczysz że ja dla każdej znajdę męża.
Tylko ty nie bądź za bardzo wybrzydzająca.

GOŁDA:                            Jenta co to za wiadomość?

JENTA:                            Chodzi o rzeźnika Lejzera Wolfa. To jest dobry człowiek, wspaniały człowiek.
I ja nie muszę ci mówić, jaki on jest zamożny! Żyje sam jak palec biedaczysko.
Nic dziwnego – wdowiec! Zrozumiałaś?
Oczywiście że zrozumiałaś.
Krótko mówiąc ze wszystkich panienek w mieście, to on sobie upodobał Cejtyl.

GOŁDA:                            Moją córkę Cejtyl?

JENTA:                            Nie, Cejtyl Jego Cesarskiej Ekscelencji... Naturalnie że twoją Cejtyl!

GOŁDA:                            Ale przecież mój mąż Tewie nie lubi Lejzera.

JENTA:                            Dobrze. To on za niego nie wyjdzie.
Lejzer chce się żenić z córeczką a nie z jej za przeproszeniem tatusiem. Poślij Tewiego do Lejzera, już on go przekona.
A potem mi opowiesz co z tego wyszło.
            Aha! I nie musisz mi dziękować! Bo poza moim skromnym wynagrodzeniem,
które pokrywa ten rzeźnik Lejzer, to ja po prostu lubię uszczęśliwiać ludzi.
Zresztą co ja mam innego do roboty. Dobrego szabasu Gołda.

GOŁDA:                            Wzajemnie Jenta.

 

\MUZYKA NR 3. Kurtyna się zasłania. Wchodzi S. Maria z Dziewcz.mi. Idąc s. Maria czyta im książkę. Siadają. S. Maria czyta dalej. Muzyka przycicha ale jest w tle\

 

S. MARIA:              Największym szczęściem dla M. Teresy Potockiej było, gdy nawróciła jakąś duszę zbłąkaną.
wielką miłość zalecała wciąż siostrom:
              „Pamiętajcie kochane siostry, że dzieci nasze kocha sam Pan Jezus.
Nie wiemy, czy któraś z dziewcząt nie zawstydzi nas swoją pokutą”.
Wszystkie smutki były dla niej obojętne; znosiła z radością upokorzenia, krzyże, ubóstwo i zimno. Ale powrót do grzechu tych biednych dusz był dla niej najstraszniejszym ciosem, który nie tylko boleścią przepełniał jej duszę, ale i o cierpienie fizyczne przyprawiał.

              \koniec muzyki\

DZIEWCZ. II:              Matka Potocka była niesamowita.

S. MARIA:              To prawda. Idźcie odrobić lekcje.

DZIEWCZ. I:              Siostro Mario? A kiedy znowu pójdziemy do teatru?
Chciałabym znowu zobaczyć panią Sylwię na scenie.

S. MARIA:              Wczoraj była premiera „Skrzypka na dachu”. Pani Sylwia tam gra.

DZIEWCZ. II:              Pójdziemy?               Pani Sylwia jest moją ulubioną aktorką.

S. MARIA:              A może ona by przyszła do nas?

DZIEWCZ. I:              Żartuje Siostra?

S. MARIA:              Zobaczę co da się zrobić. A teraz do lekcji!

 

 

MUZYKA NR 4. Dziewczyny wychodzą. S. Maria zostaje. Czyta. Odsłania się kurtyna. Pojawia się Tewie i mówi na muzyce\

TEWIE:              \mówi do góry\               Dobry Boże, czyś Ty musiał sprawić, że mój biedny koń zgubił podkowę akurat przed samym szabasem?
Czy nie wystarczy, że pobłogosławiłeś mnie, Tewiego, pięcioma córeczkami?
Ale co takiego zrobił Ci mój koń?

                                                                                    \Koniec muzyki. Wchodzi Gołda\

GOŁDA:                            Jesteś nareszcie!

TEWIE:                            \mówi do góry\ Porozmawiamy później.

GOŁDA:                            A gdzie koń?

TEWIE:                            Kowal go zaprosił na szabas.

GOŁDA:                            Pospiesz się, słońce nie będzie czekało. Mam ci coś do powiedzenia.

TEWIE:                            Ja się nie spóźnię!

GOŁDA:                            Spóźnisz!

TEWIE:                            Jak będziesz tyle gadać to się spóźnię!

GOŁDA:                            Można dostać wariactwa z tym człowiekiem!

TEWIE:                            Jak mówi Święta Księga ”ulecz nas Panie a będziemy uleczeni”
innymi słowy ześlij nam lekarstwo \patrzy na żonę\ bo chorobę to my już mamy.

              \Gołda wychodzi\

Ja naprawdę się nie skarżę! Stworzyłeś wielu, wielu biedaków.
Oczywiście to żaden wstyd być biednym, ale żeby to był taki zaszczyt, to także nie powiem.
Rzecz jasna, my się nie odżywiamy jak królowie, chociaż głodować to my też nie głodujemy.
Jak mówi Święta Księga:
     "Kiedy biedny żyd je kurę, to jedno z dwojga albo żyd jest chory albo kura jest chora".

 

\MUZYKA NR 5\

Więc co by się takiego stało strasznego, gdybym ja miał powiedzmy – niewielki mająteczek?

\Tewie śpiewa\             


Gdybym był bogaczem

Jaba dibi dibi jaba dibi dibi dibi dam

Cały dzień bym dibi dibi dam

Gdybym ja był wielki pan

Pracy bym się brzydził

Jaba dibi dibi jaba dibi dibi dibi dam

Gruby portfel gdybym to ja miał

Wtedy byłby aj dibi di pan

Zbudowałbym ja dom najwyższy na świecie
W samym by sercu miasta stał.
A schodów by bez liku tym było w nim,
Okropnie dużo w górę, w dół ciut-ciut i
Donikąd ja schody też bym miał.

Bo tak akurat sobie życzyłbym.

 

\koniec muzyki. Tewie mówi\


Ty, coś jagnię stworzył, oraz lwa
Czemuś uparł się, że właśnie ja
Zepsułbym Ci boski świata plan,
Gdybym ja był wielki pan!


 

\MUZYKA NR 6. Kurtyna się zasłania. Do s. Marii przybiegają dziewczyny z bukietem kwiatów. Chwile rozmawiają i wychodzą. Do s. Marii od figurki podchodzi s. Anna. Koniec muzyki\

S. ANNA:              S. pięknie potrafi rozmawiać z dziewczętami. Ja... ja nie potrafię...

S. MARIA:              Coś się stało?

S. ANNA:              Wypaliłam się siostro. Nie mam już siły... Codziennie przychodzę do ośrodka i zdarza się że liczę godziny do końca dyżuru.

Nie mam siły rozmawiać z dziewczętami. Jedyne co czuję to zniechęcenie tym  do czego bóg mnie powołał tak wierzę, ale nie znajduję siły aby trwać  - co mam zrobić.. Coraz rzadziej się modlę. Nie rozumiem co się dzieje.

S. MARIA:              Siostro, może to normalne. Każdy z nas przechodzi w życiu przez jakąś pustynię...

S. ANNA:              Ale ja idę już rok czasu...

S. MARIA:              Czy czas ma jakieś znaczenie? Ważne że się siostra nie poddaje.

S....

Zgłoś jeśli naruszono regulamin