Dlaczego filozofia jest trudna.pdf

(156 KB) Pobierz
Stanisław Judycki
1
Stanisław Judycki
Dlaczego filozofia jest trudna? *
Filozofia, jak będę starał się wykazać, jest trudnym zajęciem intelektualnym. Nawet samo
mówienie o niej nastręcza wiele kłopotów. W mniemaniu potocznym pojęcie filozofii jest dzisiaj
obciążone raczej wyłącznie negatywnymi skojarzeniami. A więc, filozof to ktoś, kto buja w obłokach,
jest nieżyciowy, jest niekompetentny w porównaniu ze specjalistami z innych dziedzin, rozważa
problemy nierozstrzygalne i praktycznie bezużyteczne, bierze niekiedy na siebie rolę, którą dobrze
wypełniają religie (wzgl. teologie); filozof to także ktoś, kto niepotrzebnie się wymądrza i mówi
niezrozumiałymi słowami, czy wreszcie ktoś, kto symulując dążenie do prawdy w rzeczywistości
służy jakieś ideologii lub grupie ludzi. Ten negatywizm w stosunku do idei filozofii jest u nas w
Polsce częściowo wywołany tym, że przez ostatnich kilkadziesiąt lat nie nauczano filozofii w ogóle
(szczególnie w szkołach średnich), a jeżeli nauczono jej w uniwersytetach, to jako zideologizowany i
pozbawiony autentyczności marksizm. Wyrosły więc całe pokolenia Polaków całkowicie nie
wykształconych filozoficznie. W innych krajach, o ile wiem, bywa lepiej bądź, częściej, podobnie.
Dlatego nie jest łatwo odpowiedzieć komuś na pytanie, czym się pan zajmuje, że jestem filozofem.
Łatwiej jest powiedzieć, że jestem historykiem filozofii, gdyż zajmowanie się historią, nawet filozofii,
da się społecznie łatwiej przełknąć. Chyba w wyniku tej sytuacji ostatnio w Polsce zaczęto używać
wyrażenia ‘historyk idei’, które chętnie różni ludzie przyznają sobie, wygłaszając przy tym jak
najbardziej filozoficzne poglądy.
Nie zamierzam tutaj próbować dokładniej określać, czym jest filozofia. Tego rodzaju próby są
tak dawne jak sama filozofia i zawsze będzie powstawało przypuszczenie, że podaję jakąś
idiosynkratyczną koncepcję. Zadowolę się takim tylko wskazaniem, że filozofia jest odmianą
myślenia teoretycznego zmierzającego do sformułowania najbardziej ogólnych zagadnień dotyczących
świata (ludzkiego i pozaludzkiego) oraz do jakiegoś rozstrzygnięcia tych zagadnień. Określenie to
uważam za na tyle neutralne, że komuś nie zaznajomionemu z dziejami filozofii już wskazuje na
specyfikę tej dyscypliny, jednocześnie jednak jest na tyle ogólne, aby mogło być dalej
partykularyzowane. Pozostawiając tę kwestię, przejdę teraz do charakterystyki stanu komunikacji
pomiędzy filozofami.
Według W. Stegmllera, niemieckiego historyka filozofii i filozofa, w filozofii współczesnej
dokonuje się stopniowe zmniejszanie się porozumienia pomiędzy filozofami. 1 W pierwszej fazie, ma
on tu na myśli mniej więcej pierwszą połowę XX w., chodziło tylko o traktowaną jako naukowa
różnicę przekonań filozoficznych. Reprezentowane przez poszczególnych filozofów poglądy były
Poniższy tekst został opublikowany w: „Przegląd Filozoficzny” 40(2001), nr 4, s. 153-167.
1 W. Stegmller, Hauptstr mungen der Gegenwartsphilosophie , t.1, Stuttgart 1989, s.XLI-XLII.
214925822.006.png 214925822.007.png 214925822.008.png
2
rozbieżne, gdyż partnerzy dyskusji nie byli przekonani co do poprawności opisów i argumentacji
przedstawianych przez oponentów. Nadzieja na ostateczne porozumienie nadal jednak istniała, a
opozycyjne przekonania – podobnie jak w innych dziedzinach wiedzy - stanowiły raczej nie
przeszkodę, lecz bodziec do dalszej dyskusji. Pobudzały do precyzacji pojęć, do dokładniejszego
opisu, do polepszania argumentacji. Ilustracją tej sytuacji mogłyby być różnice poglądów pomiędzy na
przykład neoscholastykami, fenomenologami i neokantystami.
Gorzej zaczęło się dziać w drugiej fazie filozofii XX w., w której obierane punkty wyjścia
filozoficznego myślenia i uznawane metody zaczęły stawać się całkowicie różne. Jakakolwiek
dyskusja okazywała się niemożliwa. Reprezentanci poszczególnych kierunków mogli tylko stwierdzić,
że ich argumenty i kontrargumenty trafiają w pustkę. Dochodziło więc do konieczności rezygnacji z
naukowej dyskusji. Została jednak utrzymana możliwość komunikacji. Zwolennicy poszczególnych
poglądów mogli jeszcze przedstawiać swoje punkty widzenia i porozumiewać się co do sensu swoich
tez. Nie mogli jednak dojść do porozumienia co do sposobu uznawania tych tez. Przykładem mogłyby
tu być stanowiska M. Heideggera i N. Hartmanna.
Do dalszego zaostrzenia tej sytuacji doszło wtedy, gdy między filozofami przestał istnieć
nawet związek wzajemnej komunikacji, gdyż jeden nie potrafił przywiązać żadnego sensu do tego, co
mówi drugi. Nawet jednak w tej sytuacji pozostawała, chociaż bardzo luźna, łącząca ich nić, którą
można by nazwać wspólnotą intencji. Jeden wprawdzie nie wiedział, co mówi drugi, ale wiedział
przynajmniej tyle, że ten drugi również zmierza do poznania prawdy. Ilustracją tej sytuacji mogą być
różnice pomiędzy poglądami R. Carnapa a poglądami przedstawicieli filozofii neoscholastycznej.
Największa przepaść komunikacyjna powstała jednak wtedy, gdy nie było już nawet
wspólnoty intencji. Wtedy nie tylko tezy i ich uzasadnienia stały się wzajemnie niezrozumiałe, lecz
także niezrozumiały był rodzaj zajęcia podejmowany przez drugich. Nie tylko nie było wiadomo, co
mówi drugi, lecz także trudno było określić, jaki rodzaj czynności on uprawia, czynności której nadaje
nazwę ‘filozofia’. Ten stan rzeczy mógłby (czy też mógł) mieć miejsce, gdyby na przykład filozof
analityczny spotkał filozofa spod znaku K. Jaspersa czy M. Heideggera.
Opisana przez Stegmllera sytuacja dotyczyła filozofii XX w. Dostrzegał on jednak także
pewne tendencje konwergencyjne w kończącym się wieku. Filozofowie spod różnych znaków, z
różnych szkół zaczęli sobie zdawać sprawę, że rozbieżności między nimi są wynikiem braku otwartej
dyskusji i że są także spowodowane odmiennościami używanej terminologii, a nie wynikają z jakiejś
quasi-poetyckiej niewyrażalności tego, co chcą powiedzieć. Do przezwyciężenia tej samej w sobie
anomalnej niemożliwości porozumienia przyczyniają się aktualnie ułatwienia technologiczne w
komunikacji między odmiennymi geograficznie i kulturowo grupami ludzi. Mając nadzieję, że
pełniejsze porozumienie będzie się urzeczywistniać w XXI w., trzeba jednocześnie pamiętać o innych
trudnościach filozofowania, które nie wypływają tylko z odmienności szkół i odmienności
filozoficznej terminologii.
214925822.009.png
3
Filozof współcześnie znajduje się właściwie w takim położeniu, że musi jakoś sprostać
‘wymaganiu wszechwiedzy’. Trudność filozofowania polega na tym, że trzeba w jego trakcie wziąć
pod uwagę dane pochodzące właściwie ze wszystkich dziedzin wiedzy. Ktoś, kto na przykład
filozofuje na temat sposobu istnienia ogółu, na temat natury czasu lub na temat statusu ontycznego
ludzkiego umysłu, oprócz uwzględnienia danych doświadczenia potocznego, musi jakoś orientować
się we współczesnej matematyce, fizyce i psychologii. Musi oczywiście znać też dzieje filozofii
dotyczące tych zagadnień, gdyż w odróżnieniu od wielu innych dyscyplin, które, jak można by
powiedzieć, są ‘odwrócone od swoich dziejów’, filozofia jest ‘zwrócona do nich’. To, co twierdzili
dawni mistrzowie, jeśli chodzi o podstawowe teorie i ich uzasadnienia, zachowuje doniosłość również
i współcześnie. A więc orientacja w naukach, branie pod uwagę szerokiego zakresu danych
potocznego doświadczenia, informacje na temat całego przebiegu dziejów filozofii i kultury ludzkiej
w ogóle (i to Wschodu jak i Zachodu) – czyż to nie za dużo, jak na jednego człowieka, obojętnie, czy
z tytułem magistra czy profesora filozofii. Administracyjnie patrząc, ma on jednak taką samą katedrę,
odnoszącą się do pewnej partykularnej dziedziny, jak inni jego koledzy naukowcy.
Relacja pomiędzy nauką a filozofią jest dzisiaj kwestią szczególnie gorącą. Można często
spotkać się z wyraźnym (lub częściej ukrytym) takim oto zarzutem: ‘co pan tu spekuluje na ten temat,
te kwestie rozstrzyga (lub rozstrzygnie) odpowiednia dziedzina nauki’. Albo: ‘jest pan
niekompetentny, gdyż głębsza znajomość fizyki umożliwiłaby panu zrozumienie, na czym polega
natura czasu’. Czym jednak jest ta kompetencja, do której w ten sposób odwołuje się przeciwnik
‘spekulacji’ filozoficznej? Czy filozofowi wystarczy znajomość fizyki na poziomie szkoły średniej,
czy na poziomie magisterium, a może doktoratu, a może na poziomie laureata nagrody Nobla?
Odrzucić tego wymagania orientacji w naukach nie można, nawet jeśli filozoficznie będzie
reprezentować się stanowisko, że dane pochodzące z nauk mogą służyć tylko jako środek
heurystyczny dla myślenia filozoficznego, a nie jako źródło uzasadniania w filozofii czy jako
wyłączny składnik dla syntezy teorii filozoficznych. Z drugiej jednak strony, wymóg orientacji w
różnych dyscyplinach doprowadził współcześnie do specjalizacji w ramach samej filozofii. Dyskusje
dotyczące natury czasu, czy dyskusje odnoszące się do podstaw matematyki wymagają kompetencji w
odpowiednich dziedzinach nauki. Czy w końcu doprowadzi to do sytuacji, w której filozofowie nie
będą mogli się porozumieć, jeśli będą się zajmowali różnymi dziedzinami filozofii?
Drugim źródłem trudności filozofii jest holistyczność problemów filozoficznych. Powstaje
nawet pewne napięcie pomiędzy tą holistycznością a dokonującą się dzisiaj coraz większą
specjalizacją różnych gałęzi filozofii. Sądzę, że rdzeń każdego problemu filozoficznego jest syntezą
zagadnień metafizycznych (ontologicznych), a więc zagadnień dotyczących ostatecznej natury czegoś,
zagadnień epistemologicznych, tzn. zagadnień odnoszących się do możliwości poznania takiej
ostatecznej natury przedmiotów oraz zagadnień metodologicznych i lingwistycznych. Nie można, jak
się to mówi, odpowiedzialnie zajmować się, powiedzmy, etyką, nie biorąc pod uwagę zagadnień z
zakresu metafizyki człowieka, problemów dotyczących sposobu poznawania i sposobu istnienia
214925822.001.png
 
4
wartości, sposobu uzasadniania tez jakieś etyki pozytywnej, czy nie uwzględniać problemów
odnoszących do wpływu, jaki wywiera język na potoczny lub filozoficzny dyskurs etyczny. To samo
odnosi się do innych dyscyplin filozoficznych, metafizyki, epistemologii, estetyki, filozofii polityki
itd. Przez tę wieloaspektowość każdego zagadnienia filozoficznego potęguje się trudność
filozofowania, gdyż wymaganie wszechwiedzy rozgałęzia się jeszcze bardziej. Istnieje też aspekt
konsekwencjalny holistyczności problemów filozoficznych. Rozwiązania filozoficzne posiadają
zawsze jakieś konsekwencje etyczne, polityczne, społeczne. Takie lub inne konsekwencje tego rodzaju
nie mogą być wyłącznym kryterium rozstrzygania centralnych problemów filozoficznych, gdyż ocena
doniosłości tych konsekwencji jest także problemem filozoficznym. Muszą one jednak być
przynajmniej jakoś uświadamiane przez filozofa.
Chciałbym w tym miejscu zwrócić uwagę na inną, dodatkową okoliczność. Dzisiaj na całym
świecie w dziedzinie filozofii zawodowo pracuje nieporównywalnie więcej ludzi, niż to miało miejsce
kiedykolwiek w dziejach. Gdy pomniemy prace mierne i średniej jakości, to i tak pozostaje ogromna
produkcja naprawdę dobrych i bardzo dobrych monografii bądź z dziedziny historii filozofii bądź z
obszaru filozofii systematycznej. Można powiedzieć, że taka sama sytuacja jest w innych
dyscyplinach, gdzie też produkcja literatury naukowej jest olbrzymia. Jednak w filozofii ma to
odmienne konsekwencje. Jest ona, jak stwierdziłem, ‘zwrócona do swoich dziejów’. W innych
dziedzinach wiedzy to, co należy do historii danej dziedziny, uchodzi za jakoś już przyjęte, uznane, a
zatem nie podlega ciągłemu kwestionowaniu i nie jest stałym źródłem heurezy. Należy to do korpusu
wiedzy po prostu. A w filozofii tak nie jest. Jako filozof nie mogę powiedzieć, że kilka najnowszych
książek o Arystotelesie, Kartezjuszu czy Kancie nie ma znaczenia, bo być może zawierają nowe
argumenty i pomysły, które będą jakoś odkrywcze i płodne dla dalszej dyskusji. Ale przecież nie
można tych wszystkich książek przeczytać i jakoś uwzględnić.
Następnym powodem trudności filozofii jest aporetyczność zagadnień filozoficznych.
Oznacza ona, że za opozycyjnymi rozwiązaniami wydają się świadczyć jednakowo mocne racje, a
stąd też że i sam problem musi uchylać się jakimkolwiek próbom rozwiązania go. Takie uporczywe
przeciwstawianie się jakimkolwiek próbom rozwiązania nie jest jednak wystarczającym warunkiem
uznania czegoś za aporię filozoficzną. Istnieją przecież dobrze sformułowane problemy w naukach,
które długo nie mogą doczekać się jakieś (choćby probabilistycznej) formy rozstrzygnięcia. Aporia
filozoficzna to dodatkowo taka sytuacja, w której pojawia się mocne przekonanie, że naszemu
umysłowi brakuje zarówno środków empirycznych jak i narzędzi konceptualnych (czysto
myślowych), które mogłyby umożliwić jednoznaczne wybranie któregoś z przeciwstawnych
rozwiązań. Zakłopotanie wywołane zauważeniem aporetyczności filozofii może prowadzić nawet do
zwątpienia w sens filozofowania. Przykładami aporii filozoficznych mogą być problemy konieczności
bądź kontyngencji (niekonieczności) świata, jego skończoności lub nieskończoności, problem relacji
pomiędzy tym, co ogólne a tym, co partykularne, problem determinizmu i wolnej woli, zagadnienie
natury czasu, czy zagadnienie charakteru związku pomiędzy duszą (umysłem) a ciałem. Utrzymująca
214925822.002.png
 
5
się przez wieki aporetyczność problemów filozoficznych nie musi jednak, jak mniemam, zniechęcać
do filozofowania. 2 Można bowiem twierdzić, że mimo tego w filozofii dokonuje się pewien postęp –
chociaż na pewno nie jest to postęp ani linearny ani akumulacyjny. Polegałby on na tym, że w nowych
kontekstach historycznych odsłaniają się nowe aspekty dawanych aporii. Zostaje też wypracowana
bardziej precyzyjna aparatura pojęciowa dla ich lepszego sformułowania; ujawniają się nowe analogie
i związki z innymi aporiami filozoficznymi, a także pojawiają się nowe, dotąd nie sformułowane
problemy. Postęp w filozofii polegałby właśnie na tych czynnikach. Wzrastałaby w ten sposób
świadomość złożoności problemów filozoficznych. Gdy ktoś natomiast pyta o prawdę filozoficzną, to
równałaby się ona przekonaniu indywidualnego filozofa (i jego zwolenników), że dla uzasadnienia
danej tezy dysponują lepszymi racjami od sformułowanych dotąd kontrracji, a stąd że racje te
umożliwiają akceptację i, ewentualne, zaangażowanie się w preferowane stanowisko oraz jego
konsekwencje.
Aporetyczność stanowiącą rdzeń trudności filozofii można też zilustrować w obrazie próby
wyrwania się ze schematu pojęciowego, w którym z konieczności musi się obracać każde
filozofowanie. Wszystkie nasze pojęcia pozostają ciągle uwikłane w czas, gdy jako filozofowie
próbujemy odpowiedzieć na pytanie, czym jest czas. Wszystkie nasze pojęcia należą ekskluzywnie
albo do słownika mentalistycznego albo do słownika fizykalistycznego, gdy staramy się powiedzieć,
na czym polega relacja świadomość – mózg. Nie możemy zrozumieć, jak wolność woli jest możliwa,
ponieważ albo posługujemy się pojęciem przyczyny, a wtedy przyczyny musza mieć przyczyny je
poprzedzające, co prowadzi do powszechnego determinizmu, albo interpretujemy wolną wolę jako coś
całkowicie niezdeterminowanego poprzedzającymi ją przyczynami, a wtedy wolna decyzja zaczyna
pojawiać się jak coś całkowicie przypadkowego itd. Filozofów można, nieco karykaturalnie, porównać
do mrówek, które starają się wyrwać z mrowiska ludzkich pojęć, ale ciągle nie mogą tego dokonać.
Przeczuwają jednak, że obok mrowiska szumi potężny ocean, którego nie są w stanie zobaczyć, gdyż
brakuje im odpowiednich pojęciowych oczu. Są jak nietoperze, aby użyć porównania Arystotelesa,
które nie mogą widzieć słońca, bo nie mają odpowiednich konceptualnych zmysłów . 3
Aporetyczność ujawnia jeszcze inną trudność filozofowania. Ogólne idee filozoficzne jest
stosunkowo łatwo przekazać innym i uzyskać, również ogólne, ich zrozumienie. Aby zrozumieć, co
twierdzili Arystoteles lub Kant, nawet już uczeń szkoły średniej nie musi przechodzić przez żmudny
trening konceptualny czy powoli kształtować swojej sprawności w badaniach empirycznych. Często w
2 U podłoża tych szczegółowych aporii znajduje się aporia fundamentalna, która – paradoksalnie – wydaje się
stanowić siłę napędową każdego myślenia teoretycznego. Platon, słowami Menona, tak ją sformułował: „W jaki
jednak sposób będziesz szukał Sokratesie czegoś, o czym nie wiesz zupełnie, co to jest? Co z tego, czego nie
znasz weźmiesz za punkt wyjścia? A jeżeli przypadkiem na to natrafisz, w jaki sposób poznasz, że to właśnie to,
czego szukasz?” ( Menon , tłum. P. Siwek, Warszawa 1991, 80 E). Sokrates odrzucił tę formułę jako sofistyczną.
Uświadomienie sobie niewiedzy nie musi wpływać paraliżująco na zamiar poszukiwania prawdy. Rozwiązanie
trudności Sokrates widział w koncepcji anamnezy, zgodnie z którą wewnętrzne siły rozumu wystarczają do
znalezienia, tzn. do ‘przypomnienia’ sobie poszukiwanego rozwiązania.
3
„Bo tak jak oczy nietoperzy są oświetlane blaskiem dnia, tak też i rozum naszej duszy jest oświetlany przez
rzeczy najbardziej z natury widoczne” ( Metafizyka , tłum. K. Leśniak, Warszawa 1983, 993b).
214925822.003.png 214925822.004.png 214925822.005.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin