Bicos Olga - Niebezpieczna gra.pdf

(2103 KB) Pobierz
296086271 UNPDF
Bicos Olga
Niebezpieczna gra
Sprytna oszustka narażająca kasyno na ogromne straty czy wybitny naukowiec? Szara myszka ze zdjęć w
aktach FBI czy prowokująca piękność, przyciągająca męskie spojrzenia? Zmieniająca swój wygląd niczym
kameleon McCall, znana też jako Doktor Miłość, reklamuje w telewizji perfumy, dzięki którym żaden
mężczyzna nie zdoła się oprzeć kobiecie. Czy istotnie to jest jej celem? Dlaczego stara się powrócić do pracy w
instytucie, z którego przed laty musiała odejść w niesławie? Dlaczego chce nawiązać kontakt z człowiekiem,
którego podejrzewa o zamordowanie swej przyjaciółki, i tak desperacko stara się odzyskać miłość ojca i
siostry? Jake, były prokurator a obecnie pracownik kasyna, usiłuje rozgryźć zagadkę tajemniczej kobiety.
CZĘŚĆ PIERWSZA
Transformacja
Zwierciadełko, powiedz przecie, kto jest najpiękniejszy w świecie
Bajka o Królewnie Śnieżce i siedmiu krasnoludkach
Bracia Grimm, 1814
Prolog
Jeżeli kiedykolwiek postępowałam niesłusznie, to chyba właśnie teraz. Obcuję ze złem, a jednak praca tego
człowieka nosi w sobie piętno geniuszu. To najbardziej ekscytujący mężczyzna, z jakim dotąd się zetknęłam.
Boże odpuść! - sądzę, że pokochałam doktora Frankensteina.
Wyjątek z dziennika laboratoryjnego doktor Alicji Goodman.
McCall Sayer usiłowała skoncentrować się na osobie, w którą miała przeistoczyć się tego wieczoru.
Zza drzwi sąsiedniego pokoju dochodził szum wody lejącej się do wanny na kąpiel dla bliźniąt. Maluchy z głośnym
chichotem uciekały Stanowi, swojemu ojcu. McCall uśmiechnęła się. Doszła do wniosku, że cieszy się z pobytu u Berb i
Staną, ż możliwości wejścia do ich rodziny. Szukała chwilę w kosmetykach stojących na toaletce, i wybrała pomadkę z
napisem Le Baiser , pocałunek. Pociągnęła wargi na wiśniowo, wtórując Stanowi, podśpiewującemu w łazience refren
piosenki „Baby Beluga".
Tego wieczoru pani doktor McCall Sayer będzie nosić czarne ażurowe pończochy. Uważała to za miły akcent.
Sięgnęła po perukę i ukryła swoje rude włosy pod blond fryzurą na pazia. W jednej chwili nastąpiła zmiana, jej oczy nabra-
ły barwy ciemnobłękitnej. Stała się zupełnie inną kobietą.
- Rzeczywiście wyglądam na kobietę z Południa - szepnęła do siebie, cedząc bez pośpiechu każde słowo. - Ależ tak.
Prawdziwa magnolia z Południa.
- Hej, McCall - zawołała z dołu Barb. - Taksówka już przyjechała.
- Schodzę - krzyknęła, połykając sylaby.
Obróciła się na stołku i wcisnęła stopy w szpilki, zapinając pasek wokół kostek. Już wcześniej zdecydowała się na
wkładaną przez głowę błękitną sukienkę, na tyle prowokującą, by przyciągała wzrok.
2
Z biegiem czasu odkryła, że ludzie muszą mieć jakąś miarkę do klasyfikowania innych. Jakiś punkt zaczepienia. Dzisiaj da
im „seksowną blondynkę"; nie będzie się to kłóciło z tym, co szykowała na przyszły tydzień - brunetkę w okularach i rudej
garsonce.
Sięgając po leżącą na toaletce wieczorową torebkę, rzuciła okiem w lustro i przeczytała biegnące wspak litery na dzienniku
laboratoryjnym WYDZIAŁ BIOLOGICZNY. Księga była pokaźna - trzydzieści centymetrów na dwadzieścia dwa.
Zawsze takie wolała.
Wzięła ją do ręki i przez moment oglądała... potem szybko uklękła i włożyła dziennik do najniższej szuflady komódki,
przykrywając go swetrami. Wstała i kopnięciem wsunęła szufladę na miejsce. Zacisnęła pięści, otworzyła je i ponownie
zacisnęła. Otworzyć, zacisnąć. Otworzyć, zacisnąć. Uniosła ręce do góry, rozczapierzając szeroko palce.
Drżały.
- Już prawie u celu, McCall - szepnęła. - Prawie u celu.
1
Tego wieczoru miała włosy rude.
Jake Donovan spoglądał na drugi koniec kasyna w nowoorleańskim River Palace, taksując kobietę wzrokiem. Już
wcześniej obserwował ją przez kamery inwigilacyjne, namierzając pod różnym kątem. Teraz stał w sali i wahał się, jak
postąpić.
Była ubrana na czarno. Czarna garsonka, czarne elastyczne pończochy, czarne szpilki. Garsonka była cholernie seksowna,
kiedy nieznajoma siedziała przy stoliku do gry w dwadzieścia jeden, spódniczka sięgała zaledwie do połowy uda, a żakiet
miał tak głębokie wycięcie, że gdy pochylała się do przodu, krupierka mogła dojrzeć koronkowe miseczki stanika. Jake
przyglądał się, jak ruda zakłada nogę na nogę i kołysze prowokacyjnie stopą. Miała włosy upięte w fantazyjny kok, a kiedy
obracała głowę, światło z wiszących pod sufitem żyrandoli odbijało się we włosach i iskrzyło niczym fajerwerki w Dzień
Niepodległości. Przypominała jedną z tych dawnych gwiazd filmowych, jakąś Gretę Garbo albo Ritę Hayworth. Z drugiej
strony, piła szampana jak gorzkie lekarstwo, niemal wykrzywiając usta ze wstrętem. Zwrócił też uwagę, na jej obgryzione
paznokcie. Była to jedyna rzecz, którą zapomniała jakoś zmienić.
W zeszłym tygodniu była wytworną brunetką w okularach. Dwa tygodnie temu blondynką w ażurowych pończochach.
- No? Zamierzasz ją przyskrzynić czy jak?
Wiecznie gadatliwy Constandinos Tropedis, zdrobniale Dino, opierał się ciężko o sąsiedni pulpit. Ruda siedziała kilka
stolików od nich, skupiając się na kartach i kieliszku szampana.
Dino strzepnął nitkę z rękawa garnituru i przeciągnął palcami po włosach, które codziennie musiały dostać swoją porcję
bry-lantyny.
- Słodziutka, muszę przyznać - dodał, mrugając porozumiewawczo do Jake'a. - Sam bym ją z chęcią poklepał po tyłeczku.
Ale mówi się trudno, ty tu jesteś szefem, Irlandczyku.
Jake mruknął wymijająco. Myślał o Klątwie Donovana, stara-
ll
jąc się przekonać samego siebie, że ruda nie ma tej klątwy wypisanej na twarzy.
Jako szef zmiany w River Palace Jake miał obowiązek wyszukiwać i usuwać zawodowców. Kasyna nie tolerowały grania w
karty na system, nie dopuszczały do tego. To był Disneyland dla dorosłych. Wchodzisz, siadasz i zaczynasz grać. Skąpo
przyodziana kelnerka podaje ci darmowe drinki, personel jest życzliwie usposobiony i pełen kurtuazji - w ciężkiej chwili
krupierzy udzielają ci dobrej rady, a dziewczyna z drobniakami wskazuje automat, który dzisiaj nie żałuje grosza. Jak
wszystko idzie gładko, pieniądze tracisz powoli, więc po powrocie do domu myślisz sobie: -Co tam, straciłem dwa patole,
ale przynajmniej miałem ubaw. Inaczej sprawy przedstawiały się z zawodowcami grającymi w oczko, którzy mieli system.
Najczęściej karty rachowali, kalkulując swoje szanse na pokonanie kasyna. Prawdziwi profesjonaliści często zjawiali się
przebrani, co miało ich uchronić przed wyrzuceniem na zbity pysk. Gdy raz podpadłeś, wystarczył jeden życzliwy telefon
i miałeś zakaz wstępu do wszystkich kasyn w promieniu dwóch stanów.
- Spójrz no tylko - powiedział Dino, pogwizdując z cicha. -Klnę się na Boga, Jake. Ona kopie tego gościa, co siedzi obok
niej. Pantofel ze śmiercionośnym obcasem zmienił rytm i zaczął trącać nogę gracza siedzącego na sąsiednim krześle.
Młodzieniec, liczący najwyżej dziewiętnaście lat, zerknął w jej stronę. Ruda patrzyła na krupierkę, czekając na ten ledwo
uchwytny moment, kiedy wzrok rozdającej powędruje gdzie indziej. Wówczas kiwnęła lekko głową.
- No! - syknął Dino. - Widziałeś? Popatrz tylko - dureń nie bierze karty, choć przez cały wieczór łykał jedną po drugiej. Ze
swojego punktu obserwacyjnego za drzwiami Jake widział leżące na stole karty . Chłopak zastopował przy szesnastu
oczkach. Kruplerka uniosła do góry dziesiątkę, a potem szóstkę i dorzucili królową kier. Kiedy przysunęła chłopakowi
stertę żetonów, ten zrobił mine, jakby zaraz miał się rozpłakać. Rita Hayworth patrzył przed siebie obojętnym wzrokiem.
Na stole przed nią piętrzyły sie grubo ponad trzy tysiące. - Zdaje ile, że ktoś się tu dzisiaj nieźle obłowi - stwierdził Jake.
- Tak, urządzamy na pokładzie pieprzoną gwiazdkę - odparł Dino.
Jake patrzył, jak kelnerka podaje rudej kolejnego drinka. Damulka równo pociągała z kieliszka przez cały wieczór, czego
nie
12
robiła w czasie poprzednich wizyt. Przychodziła do River Palace średnio trzy wieczory w tygodniu. Dino namierzył ją
parę tygodni wcześniej, była wtedy blondynką w ażurowych pończochach. Aż do dzisiaj zamawiała zawsze napój
imbirowy, ten bezalkoholowy - Jake sprawdził to u kelnerki. I zawsze wstawała od stołu, nim wygrała zbyt dużo; widać
nie chciała zwracać na siebie uwagi. Właśnie dlatego Jake tolerował ją tak długo, ograniczając się do inwigilacji na
monitorach na zapleczu.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin