Rafał Ziemkiewicz - Felietony - Wstyd.pdf

(52 KB) Pobierz
Wstyd
16 czerwca 2004
Wstyd
Kiedy towarzysz Chruszczow jechał do Paryża, władze „słodkiej Francji” wyłapały
wszystkich mieszkających w Paryżu emigrantów ze wschodniej i środkowej Europy,
podejrzewanych o brak entuzjazmu wobec komunizmu i Związku Sowieckiego, i na czas wizyty
Czcigodnego Gościa wysiedliły ich przymusowo na Korsykę; opisywał tę haniebną operację w
swoich „szkicach piórkiem” Andrzej Bobkowski. Władze PRL-bis w swoim naśladowaniu
wzorców francuskich nie posunęły się jeszcze tak daleko, ale są na dobrej drodze. Na razie polska
policja, z gorliwością budzącą obrzydzenie, zajmowała się zamalowywaniem wykupionych przez
obrońców praw człowieka bilbordów, wyrywaniem z rąk transparentów i parasolek w barwach flagi
Tybetu, oraz usuwaniem z ulicy, na polecenie chińskich ochroniarzy, ludzi, którzy zdaniem tych
drugich nie mają prawa się tam pojawiać w czasie, gdy polską ziemię nawiedza łaskawie „przyszły
chiński Gorbaczow”.
Informację, że takim właśnie mianem obdarza zachodnia prasa chińskiego satrapę Hu Jintao,
znalazłem w „Gazecie Wyborczej”. Mocna rzecz. Wydawało mi się, że do głupoty Zachodu tak już
przywykłem, tyle się o niej naczytałem, i tyle jej przejawów w swoim coraz dłuższym życiu
widziałem, że nic mnie już nie zaskoczy – a tu masz! „Przyszły Chiński Gorbaczow”. Sam
Gorbaczow, żeby zdobyć sobie entuzjazm postępowych głupków z zachodnich mediów musiał
jeszcze wykonać choć parę gestów. Można się było zżymać, że był to pic, i gdyby plany
Gorbaczowa się powiodły, nic by się w sowieckim obozie nie poprawiło - ale z dzisiejszego punktu
widzenia trzeba przyznać, że w wypadku Gorbaczowa przynajmniej ten pić istniał. Jintao nawet na
tyle się nie wysila. Nigdy, ani jednym słowem nie obiecywał nikomu żadnej demokratyzacji w
Chinach, nigdy nie wykonał żadnego gestu, z którego można by wnosić, że mu obecny chiński
system w czymkolwiek przeszkadza. Przeciwnie, funkcjonował od zawsze w tym systemie
doskonale, wysyłał wojsko przeciwko bezbronnym manifestantom, ręka mu nie drgnęła. W niczym
nie przeszkadza to zachodnim politykom i intelektualistom wmawiać sobie, że facet, nawet jeśli nie
jest jeszcze demokratą, to nim się kiedyś stanie. Kiedyś, jak będzie mógł. Na razie nie ma
warunków, ale jak tylko będzie miał, zaraz się zabierze do reform. Wierzmy w to niezłomnie, a na
pewno się tak stanie.
Chiny sprzedają do Polski 120 razy więcej (!) niż od nas kupują. Podobnie jest ze
wszystkimi innymi krajami. Chiny są wielkim eksporterem, bo koszty pracy są tam bardzo niskie:
trochę drutu kolczastego, utrzymanie dla strażników, pasiaki i nieco zupy z brukwi czy co tam jest
w łagrowym chińskim menu. Mając tak ukształtowane stosunki gospodarcze z zagranicą, Chiny po
prostu nie mogą nakładać na nikogo sankcji handlowych. Same by sobie w ten sposób wyrządzały
krzywdę. Argumenty ludzi, którzy każą nam milczeć o zbrodniach tego straszliwego reżimu, o
wymordowywaniu całych narodów i prześladowaniu wiary, w tym milionów naszych braci
katolików, w imię stosunków handlowych z żółtą satrapią, są nie tylko podłe. Są też przeraźliwie
głupie.
Kiedy towarzysz Jintao i jego świta, w której nie brak ludzi odpowiedzialnych za masowe
zbrodnie, goszczeni są z honorami przez Chiraca, Schroedera czy innych „obrońców demokracji”,
czuję tylko niesmak. Kiedy obściskują się z nim demokratycznie wybrani przywódcy Polski, i kiedy
wysługują mu się z budzącą odrazę służalczością polskie służby porządkowe, czuję coś znacznie
gorszego. Zdarzało mi się w życiu pocieszać, że przy wszystkich wadach mojego kraju i narodu,
należąc do nich, mogę przynajmniej czerpać dumę z jego zasług, może i nie ważnych dla światowej
polityki, ale istotnych przynajmniej dla nas. Honor nie jest dla narodu najważniejszy, jak twierdził
minister Beck, ale kiedy naród nie ma niczego innego, dobrze mu wiedzieć, że przynajmniej ten
honor wciąż mu pozostaje. I strzec go, bo zbyt wielu ludzi walczących o wolność swoją i cudzą
zapłaciło za niego wielką cenę.
Teraz, po powitaniu, jakie zgotował mój kraj przywódcom zbrodniczego reżimu, i po tej
lizusowskiej gorliwości, z jaką wolna Polska starała się uniemożliwić najmniejszy odruch protestu
przeciwko temu reżimowi, ilekroć przypominam sobie, że jestem Polakiem, chce mi się rzygać.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin