Dzień Babci.doc

(52 KB) Pobierz

 

 „Pomysł jest jak letnia burza.

 Jego realizacja to mozolne pięcie się

groszku po tyczce – aby zobaczyć tęczę.”

 

  / własne /

O tym, jak z dziećmi z grupy „Biedronek” napisałam inscenizację na Dzień Babci i Dziadka

      Wiele spotkań z Rodzicami, Dziadkami z okazji ich dni wiąże się z rutyną, nieustannymi próbami, które nie tylko nużą dzieci, ale również zabijają w nich kreatywność i radość tworzenia. Tak było i w mojej karierze pedagogicznej.

   Kiedy jednak jako „pedagog z wieloletnim stażem” poznałam psychikę dziecka, jego potrzeby i co najważniejsze – możliwości twórcze, uświadomiłam sobie, że to nie tak powinny wyglądać uroczystości przedszkolne i inne „pokazowe” spotkania.

        W ten sposób zrodził się pomysł wspólnego z dziećmi napisania i wystawienia na przedszkolnej scenie inscenizacji z okazji Dnia Babci i Dziadka. Proces tworzenia tekstu nie był krótki, trwał około 3 miesięcy, jeżeli zaś liczyć zabawy i ćwiczenia poprzedzające go i na pozór z nim nie związane, to można bez pomyłki określić go na około rok.

        W naszym przedszkolu wiele uwagi poświęcono na zapoznanie się z nowymi technikami i strategiami pracy z małym dzieckiem. W czasie narad szkoleniowych, na kursach i warsztatach poznałyśmy dramę, pracę nad językiem dziecka, ruchem scenicznym itp. Wszystkie te umiejętności wykorzystywałyśmy w codziennej pracy z dziećmi w myśl założeń planów rocznego i miesięcznych. Dodając do tego nowoczesne podejście do nauki czytania dzieci najmłodszych oraz moją fascynację tworzeniem swobodnych tekstów wg C. Freinetta mogę powiedzieć, że wykorzystałam sojusz wielu metod, aby kreować twórcze dziecko.

        Profesor M. Kielar – Turska uczy, że dziecko, aby tworzyć musi mieć przepracowany określony zasób materiału, który następnie uwewnętrznia i przetwarza we własną twórczość. Aby zatem dostarczyć dzieciom z mojej grupy pomysłów zajęłam się inscenizowaniem krótkich wierszy i innych tekstów. Początkowo robiłam to sama, stopniowo dzieci włączały się opanowując fragmenty pamięciowo, z czasem wykorzystując znajomość globalnego czytania. Wiele było przy tym zabaw w „rymy”, ćwiczeń dźwiękonaśladowczych, dużo przekręcanych wyrazów, mówienia cicho i głośno. Wiele zabawy, humoru i radości ze szczególnych powiedzonek. Dużą rolę w całym procesie odegrał „kącik teatralny”, w którym dzięki rodzicom zgromadziłam wiele rekwizytów i kostiumów, które dzieci mogły wykorzystywać bez ograniczeń.

   Osnowę do napisania inscenizacji zaczerpnęłam z utworu „Kręć się koło” H. Bechlerowej, który był ulubionym tekstem dzieci. Stąd też wybraliśmy na głównego bohatera Bałwanka, co znakomicie korespondowało z porą roku w której obchodzimy święto Babci i Dziadka.

Bałwanek po wielu uzgodnieniach, zapisywaniu słów wielkimi kolorowymi literami na dużych arkuszach papieru, naradzaniem się nad rymami, zmienianiem ich, ostatecznie witał gości tak

                                      Stoję sobie sam

                                            i na miotle gram…

        Rola Bałwanka – narratora była przez niektóre dzieci bardzo pożądana, o jej przydziale zadecydowało losowanie. Dzięki temu, że każdy chciał nim być, powstało wiele jego wypowiedzi, które pozwoliły mi pod koniec tworzenia tekstu doskonale go scalić.

        Wiewiórki, niedźwiadek, myszki – to zwierzątka, które dzieci poznawały jesienią podczas zajęć i zabaw związanych z przygotowaniem się do zimowania. Postanowiliśmy wtedy, że mimo zimowego snu, one także przyjdą złożyć życzenia. Kwestie wypowiadane przez te „osoby” miały wiele wersji. Każde dziecko, czasem wspólnie z rodzeństwem, rodzicami kilkakrotnie zmieniało słowa, przynosiło z domu kartki z narysowanymi tekstami słowno – obrazkowymi. Niekiedy dzieci kłóciły się w obronie własnego pomysłu, przedstawiały własne racje. Wiktoria przekonała nas po zajęciach promujących zdrowe odżywianie, że „orzechy to po to, żeby jej babcia miała pamięć, bo kiedyś przyszła do przedszkola w kapciach”.  Ostatecznie wiewiórki wygłosiły taki tekst:

                                            Babci, Dziadziusiowi w darze

                                            koszyk orzechów niesiemy…

         Korzystając z zaangażowania dzieci, które wyniknęło z robienia zapasów, odżywiania się w czasie zimy itp., ustaliliśmy i zapisaliśmy również kwestie wygłaszane przez myszki:

                                            …serek daje zdrowie,

                                            serek daje siły.

                                            Serek wywołuje

                                            uśmiech wszystkim miły… 

         Ważnym elementem przedstawienia była oprawa muzyczna i plastyczna, scenografia i nowe rekwizyty, które powstawały na zajęciach plastycznych. W związku z sentymentem, jaki i dzieci i dziadkowie żywią do starych melodii, wybraliśmy z dziećmi piosenki z kasety „Jak śpiewali dziadkowie, kiedy byli mali”. Wiewióreczki zatem zaśpiewały niedźwiedź zatańczyły  „Stary niedźwiedź” – co znakomicie wprowadziło następnego gościa – niedźwiadka:

                                             Spały pszczółki w ulu,

                                             lecz się obudziły….

        W naszym przedszkolu kultywuje się popołudniowe czytanie dzieciom bajek. W trakcie jednej z nich „O królewnie żabce”, Piotruś zawyrokował, że do bałwanka muszą przyjść również żabki. Szczególnie utkwiło mu w pamięci słowo brokat, długo domagał się wytłumaczenia jego znaczenia. A w rezultacie wymyśliliśmy taki tekst:

                                          …lecz skarbonka żabek mała.

 

                                             Nie starczy na kwiaty, ani na brokaty…

         Dzieciaki pod wpływem morału bajki dodały jeszcze, że nie ważne jest bogactwo – ale serce. W ten sposób żabki duże i małe oddały dziadkom serduszka w darze.

          W ferworze tworzenia postaci każde dziecko chciało, żeby inne zwierzątko przychodziło z życzeniami. Największym kłopotem okazał się więc wybór z nadmiaru, a nie jak obawiałam się na początku – mała aktywność i kreatywność dzieci. Ostatecznie po długich pertraktacjach wybraliśmy jeszcze kotki, które tradycyjnie mówiły o miseczce mleczka, szyneczce i poduszeczce – były to skojarzenia zaczerpnięte przez dzieci ze znanych wierszy i piosenek.

         W tym etapie powstawania inscenizacji pozostało mi jedynie scalić to, co już zostało wymyślone, gdyż dzieci swoje role znały od dawna. Bez męczących powtórzeń, gdyż same kilkakrotnie zmieniały się nimi, uczyły siebie wzajemnie, poprawiały, pilnowały wierności z tekstami już „zatwierdzonymi” przez siebie.   Odpadł mi również kłopot nagłego zastępstwa za nieobecnego „aktora”...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin