Rozdział 14.pdf

(339 KB) Pobierz
<!DOCTYPE html PUBLIC "-//W3C//DTD HTML 4.01//EN" "http://www.w3.org/TR/html4/strict.dtd">
Rozdział 14
- OmójBoże– wymrucałaJenna
- witapiekielnałaico– powiediałamwtymamymcaiepodnoem
Niebdpowtaradtego,copowiediałrcher
Ktowtłumie– podejrewam,żeTaylor– krycała
- lekołajetamknitaWycymówili
Jejgłoiurwał ijednawróżekwytreliławgór,wyokimiwyranymgłoem
mówiąc
- NiemacieprawanatuciągadFeanieąjużwprymieruretąProdigium
Wimieniuądueelie,domagamiwyłanianadodomu– chTobyłaNauicaa.
Tylkoonawródwróżekmówiła,jakbyrecytowałatuk
Obokmnie,Jennapochyliłaibliżejipowiediała
- Feaerwałyprymiere?Wiediałaotym?
Potrąnłamgłową,apaniCanoprypiliłaNauicaagronympojreniem
Nieważne,jakanemicniewyglądała,wciążmogłarucadcholerniewrednepojrenia
- ojuitraktatyniemająnaceniatu,wHekateHallJużrabylicietu
ucniami,powinnicie bydwiernikoleZawe – Umiechnłai,cowyglądało
bardziej jak grymas. – To było wkodekie potpowania,którypodpialicie, gdy
otaliciekaaninapobyttutaj
Pamitałam t grubą brour, którą powinnam chociaż precytad pred
nabagraniemwojegoimienianakropkowanejliniiNagleażycyłamobiemocy,by
mócpodróżowadwcaie,żebymmogławalnądophiepredRokuipowiediedjej,
żebynajpierwwytkoprecytała
- Jetempewna,żemacieporopytao– kontynuowałapaniCano,cobyło
niedomówieniemroku– leteraameldujcieiwwoichpokojachWytkootanie
wyjanionenawiecornymapelu
- Bzdury! – kto wykryknął tanłam na palcach i obacyłam wyokiego
chłopakawrudawychwłoach
- Evan – wymrucałrcher
Tłumodunąłiodchłopaka,gdywrapaniąCanomieryli iwrokiem
- łucham,panie Butler? – apytała paniCano,tymraembrmiąc bardziej jak
jejtarawerjaniżkruchataruka
- Oko i Brannick naabijają,kołanagle niknłaIteraco,mamytakpoprotu
acądnowyrokkolny?
Teraz nikt nawetnieeptałZdałamobiepraw,żeaktycniebyłotudiwnie
cicho Nie było wiatru, ptaków, żadnego pogłou oceanu Było tak, jakby wypa
wtrymałaoddech
- Wystarczy – powiediałapaniCano – Jakjużmówiłam,nadiiejym
ebraniuwytkiego
- Nie! – kryknąłEvan,jegogłoodbijałiechemwnieruchomympowietru–
Niepotawinogiwtymbudynku,dopókiniepowienam,ocowtymwytkimdo
cholerychodiJaknatuciągnlicie?Dlacego on tu jest? – Evanwkaałkciukiem
rcheraikilkaoóbobróciłoiwnaymkierunku. Archer miałnudonywyratwary,
iniecnajegopolickuciemniałnajegonaglebledejkóre
- Panie Butler – prerwałapaniCano,wydająciwyżą– Propretad
Natychmiast.
Evanparknął
- Pieprydto– Dziewczyna obok Evana, carownica,któramiałanaimichyba
Michaela,położyładłoonajegoramieniuicodoniegopowiediała,aleodepchnąłją–
Niemamowy,żebympdiłkolejnyrokwjakiejgnijącejpoeji,ukrytejpredcałym
wiatemNie,gdynadchodiwojna– Mówiącto,utorowałobiedrogpretłum,
wniecająctopamikłbypyłunażwirowympodjedie
- Evan – robrmiałgłopaniCanoitymraembyłownimwicejłocicy
irytacjiToprawiebrmiałojakotreżenie
leEvannawetinieodwrócił
- Co onchcedocholeryrobid,dopłynąddotałegolądu?– mruknłampod
nosem.
Dotegocau,Evandotarłdogrubegomurumgły,otacającegobudynek
Zawahałi,widiałamjakjegoramionapodnoąi,apiciacikająpobokach
PodniółrkiobacyłamkilkaikierwykakującychjegoopukówZniknłyprawie
natychmiatełabym,trakającymdwikiem,jakmokrapetarda
Obokmnie,rcherporuyłwoimipalcamiitoamotałoijegomagią
- Widocznie magia nie jest dozwolona – wymrucał
ZnowupojrałamnaEvanaimylałam,żeterawróciZamiattegorobił jednak
krokwmgł
Premomenttałtamjakłup,wpołowiewewnątr,wpołowiepoaarąmgłą
- Coidieje?– apytałaJenna– Dlacegooninierua?
- Nie wiem – powiediałam,archerpowrotemplótłwojądłoomoją
WtedyEvanacąłkrycedPryglądalimyi,jak mgła wydawałaiwyciągad
wojemacki,owijającjewokółciałaEvanaPierwywytrałobjąłjegorce,połykając
je,adrugimraemowijająciwokółtułowiaZatrecimraemowinłoialicie
wokółjegogłowyipłacnagleutałPotemEvanajużniebyło
NiktinieporuyłMyl,żenajdiwniejebyłoto,żeniktniekrycał,aninie
mdlałToitałonaprawdEvancóż,jelinieumarł,toniknął
Prawiejednocenie,wycyucniowieobróciliiwtronpaniCanoNie
wiem,jakichłówlubachowaniaodniejocekiwałamMożerechotulbopojreniana
nagórydumnymowiadceniem
- Mówiłammu,żebynieedł
leopierałaiobalutradgankuiwcaleniewyglądałanaadowolonąiebie,
uatyakcjonowanąalbocliwąWyglądałatylkonatarą,mconąimożetroch
mutną
- Idciedorodka– powiediałaobojtnie– Macie te same pokoje, co w
poprzednim semestrze.
Natąpiła jece jedna prerwa i wtedy, powoli ucniowie tojący najbliżej
budynkuacligramolidipochodach
- Co robimy? – apytałaJenna
- trelam,żeidiemydorodka– powiediałam– lboto,albobyciepożartym
premgłMyl,żewol próbowadwoichanbudynkiem
Podążylimyatłumem,prebywającwojądrognaganekGdymijalimypanią
Cano,atrymałamiNiewiediałam,coamierałamjejpowiedied, alboco
chciałam od niejułyedPoprotucułam,żemuimyobiejakookaadacunekle
mimo,żetałammożejakietrytopyodniej,paniCranonawetniepojraław
moimkierunkutałaprybarierceniepewnymoddechem,wpatrująciwmiejce,
gdieniknąłEvanOtatecnie,obróciłamiiprełamprez frontowe drzwi.
Z wntra domu łychad było łapanie tchu i prytłumione lochy, wic
prygotowałaminato,żeHexHallbdiewkażdymcalutakamopopiepronejak
wyspa.
Nieprygotowałamijednakwytarcająco
Pierwąrecą,jakamnieuderyłabyłogorącoGraymalkinnajdowałaiu
wybreżyGeorgiiibyłapołowaierpnia,wicnaewnątrbyłotraniewilgotnole
wewnątrawebyłochłodnoipryjemnieTerabyłoduno,apowietrebyłoprawie
bytciżkie,byoddychadCułamapach pleniiwilgoci,tapetamiejcamiiłucyła
GdyporapierwybyłamwHexHall,mylałam,żewyglądaokropnieizaniedbanie.
Wtedytoaklcieprawiało,żewidiałamtowtakipoóbWątpi,bywtymprypadku
byłotakamo
CodiwnegodiałoiteżewiatłemPamitałam,żegłównyholbyłdobre
owietlony,aleterabyłtakipółmrok,żeniektóreccipomiecenianikaływcieniu
Zrobiłamkrokdoproduicochrupnłomipodnogamipoglądającwdół
obacyłamjakrawykawałekkła Iwtedyroumiałam,dlacegowytkowyglądało
takinacejOlbrymiewitrażoweokno,któredominowałopretreo,byłowybite
PredtawiałopowtanieProdigium,dużego,trymającegomiecanioła,wykopującego z
nieba trójkaniołów,którepóniejtałyicarownicami,miennoktałtnymiiFea. Ale
teramciwyaniołniemiałgłowyiwikociwojegomieca,poprawejwidniaładuża
poszarpana dziura wród pootałych trech potaci Wyglądało to, jakby otały
precitewpołowieprecogigantycznymi pazurami.
ZjakiegopowoduterotrakaneoknodotarłodomnieNajwyraniejniebyłam
wtymodoobnionaKilkatóppredemną,grupacterechcarownicpoglądałowgór
napobawionegogłowyanioła,ichrceotacałyiebienawajem
- O co tu chodzi? – jedna nichżałonielamentowałaNikt nieodpowiediał
rcher,Jennaijaniecikalimyi,aninielochalimy,alebylimybardo
wtrąnici,gdytrochidoiebiepryunlimy
- Dobra – powiediałamwkoocu. – Czy wycyiemnągodą,żejetto
prawdopodobnienajbardiejpopiepronaytuacja,wjakiejinalelimy?
- Tak – powiedzieli zgodnie.
- wietnie– lekko kinłamgłową– Czy którekolwiekwamajakipomył,co
powinnimyz tym robid?
- Cóż,niemożemyużywad magii – powiediałArcher.
- Ijelipróbujemyuciec,otaniemyjedeniprePotworaMgł– dodała
Jenna.
- FaktCyliniemażadnychplanów?
Jenna marcyłabrwi
- Innychniżkołyanieiprejakicawpoycjiembrionalnej?
- Tak, mylałem o jednymprynicy,gdiemożnaigromadidwroguw
ubraniuipłakad– aproponował Archer.
Nie mogłamnicnatoporadid,żeparknłamemiechu
- wietnieWicwycyałamiemyipychicniei wtedy jakowybrniemy
tego chaosu.
- Myl,żenajlepszym wyjciemjetbycieprejakicaprybitym– powiediał
Archer. – Powólmy paniCanomyled,żejetemybytwtrąniciioniemieleni, by
cokolwiekrobidMożeto dzisiejsze zebranie prynieienamjakieodpowiedi
- Odpowiedzi – prawie wetchnłam– Marnowanie czasu.
Jenna obdarowałamnieabawnympojreniem
- Soph, czy ty i umiecha?
Cułam, jakpiekłymniepolicki,wicracejtak
- łuchaj,muicieto prynad: jelichcemydowiediedi,coknująCano,to
jetdokonałemiejce
- Mojadiewcynamaracj– powiediałrcher,umiechającidomnieTeraz
mojepolickinietylkopiekły,onepłonły
Cycącgardło,Jenna powiediała
- Dobra,wicwycyidiemynagórdowoichpokoi,apoebraniupotkamy
inowuidecydujemy,corobimy
- Dobra – powiediałamw tym amymmomencie,corcherprytaknął
- Teraz zamierzamy sobieprybidpiątk?– apytałaJenna po chwili milczenia.
- Nie,alemogwymylidjakiekretnyucikdłoni,jelichce– powiediał
rcheriprechwilidoiebieumiechali
Ale bardoybkoumiechniknąłtwaryJennyipowiedziaładomnie
- ChodmyChcobacyd,cynapokójjettakamo zdemolowany jak reszta
tego miejsca.
- Dobrypomył– powiediałamrcherwyciągnąłrkimunąłpalcamimoje
palce.
- Todoobaceniapóniej?– apytał Jego głobyłwykły,alemojakórabyła
gorącawmiejcu,gdiemniedotknął
- Zdecydowanie – odpowiediałam, twierdając,żenawetdiewcyna,którama
powtrymadłecarownicepredprejciemwiatamogła gdzieś naledtrochcau
na całowanie i
OdwróciłiipoedłGdy patryłam, jak odchodzi, cułam na sobie wzrok Jenny.
- Dobra – prynałaz dramatycznym przewrotem oczu. – Jest trochę marzycielski.
Dałamjejlekkąójkwbok.
- Diki
Jennaacławchodidnagór
- Idziesz?
- Tak – powiediałam – Zaraz bdChcitutylkotrochroejred
- Dlacego,chcebydjeszcze bardiejprygnbiona?
Tak naprawd, chciałamotadtutrochdłużej,byobacyd,cyktojecei
tu pojawi. Jak dotądwidiałamprawiewytkich,którychapamitałamełegoroku
w Hex HallCyCalateżtuciągnli?Technicznie recbiorąc,niebyłucniem,alepani
CanowełymrokuctokorytałajegomocyWciążgotuchciała?
Do Jennytylkopowiediałam
- Znasz mnie. Lubiponabijadobietrochiniaków
- Jasne. Zabaw iwNancyDrew*.
WbiegłanagórCekałamwholuprejakiepitnacieminut,aleniebyło
żadnegonakuCala,aniżadnejCanoZatanawiałami,gdiejetpiwnicaByła
wdłużwąkiegokorytarawdół,araobokholu,ikiedyawekorytarbyłłabo
owietlony,terabyłcałkowicieukrytywciemnociach Ledwo mogłamroponad
drewniane drzwi i musiałamobiecjecałerkoma,bynaledżelanągałk. Prekrciłam
ją,alebyłoamkniteOcywicie.
- Jużpróbowałem– powiediałtojącyamnąrcher
Cieyłam i, że było ciemno, wic nie mógł obacyd mojego kolejnego
rumieoca
- Mówi ci, Cross. Całetocałowaniei na zamku i w Applebee’s jest od teraz. –
obróciłamiplecamidodrwi
*Nancy Drew –serialowa studentka kryminologii,rowiąującaróżnezagadki
Zgłoś jeśli naruszono regulamin