Mam dla ciebie dwie cudowne wiadomości- powiedział Marco Gomez -Tak a jakie?- zapytał z uąmiechem na twarzy -Po pierwsze znalazłem ci nową korepetytorkę. -O nie, tato proszę tylko nie to. Znowu jakiś stary babsztyl będzie się nademną znęcał psychiczne i fizycznie- powiedział chłopak z miną skrzywdzonego dziecka, udając ze prawie płacze. --Czy ty czasem nie przesadzasz odrobinę synu. -Przesadzasz! Ty nie wiesz co ja przezyłem z ostatnią korepetytorką! -No co przezyłeś moje maleństwo- powiedział Marco przedrzaźniając foch na twarzy syna. -Ten ostatni stary babsztyl zwany przez was nauczycielką, a przezemnie potworem ciągle bił mnie długą, drewniają linijką po plecach. Do tej pory mam siniaki, mogę ci pokazać- powiedział prawie płacząc -Nie, daruj sobie. Pewnie uderzyła cię bo nie chciałeś jej słuchać. -Skąd, jakbym jej nie słuchał to by mnie odrazu zatłukła. Dostałem za to, ze podobno się garbiłem. -Synu dlaczego ty zawsze dostajesz za niewinność, co? powiedział z ironią z głosie stary Gomez. -No właśnie nie wiem tatku, ale to niesprawiedliwe!- Martin uronił fałszywą łezkę z oka. -Skoro los zawsze cię tak krzywdzi to mam dodatkową dobrą wiadomość. -Zwolnisz ją?- zapytał z nadzieją w głosie. -Oczywiście ze nie. -Ale tato przeciez mówiłem ze Alex pomoze mi w nauce. -Alex to co najwyzej pomoze ci w poderwaniu kolejnej panienki, ale napewno nie w nauce.- powiedział znudzony tłumaczeniami syna- A swoją drogą jakbyś miał trochę oleju w głowie to poderwał byś taką dziewczynę, która odrabiałaby lekcje za ciebie. -Tato to genialny pomysł. Chłopaki zakładamy sidła na jakąś kujonkę. -Synu czy ja ci czasem nie przeszkadzam- zapytał Marco ignrowany przez napalonych nastolatków. -Nie ale twój pomysł jest naprawdę świetny i zaoszczędzisz na korepetycjach. Widzisz wilk syty i owca cała. -Martin ma rację, chociaz kujonki są brzydkie więc nie wiem czy ten wilk będzie taki syty.- palną bez zastanowienia Javier -Mowiłem ci czubku, zebyś się juz dziś nie odzywał bo limit twojej głupoty wyczerpał sie przed południem- powiedział Alex -Chłopcy nie kłóćcie sie bo i tak nie pójdziecie na zadne łowy. -Ale tato! -Martin nie dałeś mi dojąć do słowa. Twoja korepetytorka jest w twoim wieku. -Naprawdę!- krzykneli wszyscy -Tak. Do tego jest inteligentna i prześliczna. -Panie Gomez przepraszam ze sie wtrącam, ale czy ja tz mógłbym wziąść udział w kilku lekcjach?- zapytał przebiegle Alex -Nigdy nie miałeś problemów z nauką? --No tak ale ostatnio nic nie rozumiem. -Oczywiście jeśli tylko chcesz, ona napewno się zgodzi. -A ja tez mogę?. Ja zawsze miałem problemy z nauką- dodał Javier -Tobie o i tak rczej nie pomoze ale jak chcesz to tez mozesz przychodzić. -Super!!!!!!!!!- krzykneli wszyscy -Juz czuję ze to będą najlepsze lekcje w mim zyciu, tylko ona i my trzej, to będzie raj na ziemi. -No juz niemogę sie doczekać- jęczał napalony Javier -Dobrze chłopcy, dosyć tej dopniety. Martin musisz się spakować bo lecimy na weekend do Acapulco. -Łał to super ,a mogę zabrać ze sobą chłopaków? Tato proszę! -Nie, tym razem lecimy we czwórkę. -Tylko nie to, ta stara czarownica znów jedzie z nami!? -Martin przestań paniować. Po 1 nie babci starą czarownicą. -Ale ona jest stara,a w dodatku jest jeszcze gorsza od wiedźmy, jej poprostu nie da się określić słowami. Alex i javier nieustannie śmiali się z rozmowy ojca z synem. -Martin twoja babcia jest starszą, miłą i spokojną osobą. -Przykro mi tato ale z twoje opisu zgadza się tylko to ze jet stara, bo czarownice nie są miłe, a ta osoba do spokojnych tez nie nalezy. -Synu nie wolno tak mówić o babci -Sam tak mówiłeś jak musiałeś o dwugiej w nocy jechać na komisariat po nią bo kierowała po pijanemu samochodem i walneła w hydrant. Wtedy byłem zdenerwowany, ale babcia nie jest czarownicą. -A właśnie ze jest. Po tym jak jej w świeta powiedziałm ze jest starym skompiradłem przez dwa tygodnie miałem wysypkę między nogami. Masz pojęcie jak to swędziało. -Na szczęście nie mam, ale to nie wina babci. -To jej wina, widziałem u niej lalkę WU-DU ze szpilką niędzy nogami. Jestem pewny ze rzuciła na mnie klątwę, zawsze była starą jędzą! -Jakbyś się mył dokładnie to by nie swędziało kochany. -Ja sie myję. To ona mnie tak nienawidzi. Zawsze mówi ze powinienem być dziewczynką, albo ze w szpitalu podmienili dzieci. -Synu nie ma sensu zagłębiać się w temat mojej matki,jest wredą jędzą to fakt,to znaczy nie zawsze jest miła dla ludzi ale... -Widzisz sam powidziałeś ze jest wredną jędzą! -ale ona znami nie jedzie. -Nie! To całe szczęście, a juz myślałem ze to będzie okropny weekend. A więc kto jedzie z nami? -Twoja nowa korepetytorka. -Co!!!!!!!!!!!!!!!!!!TO wspaniale, kiedy wyjedzamy? Tato jesteś boski! Acapulco, plaza, ona i ja, juz to widzę, ten weekend to będzie raj na ziemi. -Wiedziałem ze się ucieszysz ale jeszcze nie powiedziałem ci najwazniejszego. -Czego? -Kim ona jest! -No to mów szybko. -A więc jest to....
sylwia2805