WIERSZE WYBRANE
STANISŁAW TREMBECKI
Trembecki S; Wiersze wybrane, oprac. i wstęp Juliusz Wiktor Gomulicki, Warszawa 1965
1) W sierpniu 1772 r. zjechał do warszawy na stały pobyt trzydziestoletni Stanisław Prus Trembecki, sędzic nowomiejski. Nikt wtedy nie domyślał się, że osobie tego sześciostopowego, modnie odzianego i starannie ufryzowanego obieżyświata przybywa do stolicy jeden z czterech najwybitniejszych poetów polskiego Oświecenia. Był wychowankiem Wszechnicy Jagiellońskiej. Tam pod kierunkiem cenionego poety i pedagoga Tomeckiego wziął „ pierwsze początki gustu”. Wierszował Trembecki zapewne już w czasach akademickich, ale z tych prób nic nie zostało. Zaraz po przybyciu do Warszawy z wielką więc skromnością zwracał się do Naruszewicza. Wiersze Naruszewicza były wyraźnym wzorem dla pierwszych prób poetyckich Trembeckiego Poeta czerpał z nich zamiłowanie do dykcji precyzyjnej, śmiałego i plastycznego obrazowania, jędrnego i dosadnego języka. Trembecki był najzdolniejszym uczniem i najlepszym kontynuatorem (oczywiście oryginalnym) swoistej „szkoły” poetyckiej Naruszewicza, w której praktykowali też : Karpiński, Zabłocki, Węgierski. Ale Naruszewicz nie był jego jedynym nauczycielem. Drugim był Lafontaine. Można to było stwierdzić wchodząc do stołecznego mieszkania poty i analizując jego bogaty, parotysięczny, w dobrym guście księgozbiór. Trembecki nazywał Lafontaine „uczniem natury”. Trembecki dokonywał genialnych parafraz bajek swego nauczyciela Również ważna role odegrały powiastki Lafontaine’a. Ich poetyka posłużyła polskiemu poecie do znalezienia rodzimej szaty dal rzeczy i spraw jurnych., tak często napotykanych w jego utworach. Przykład francuskiego poety ostatecznie tez przekonał Trembeckiego o słuszności praktyki Naruszewicza, tak bardzo kochającego się w archaizmach, oraz w słownictwie prozaicznym, świadomie wprowadzanym przez niego do poezji stanisławowskiej. Obok Trembeckiego-prostaka pojawił się tez Trembecki-wykwintniś kształtujący swoje wyrażenia i obrazy na wzór precyzyjnie wystylizowanych wyrażeń i obrazów sławnego Pope’a. Reminiscencje do niego znajdują się m.in. w wierszach z 1776 r. Liście do Irydy oraz w Powązkach poświęconych wdziękom Izabeli Czartoryskiej i urokowi jej podwarszawskiego ogrodu. Poezja Pope była to typowa poezja miękkiego i swawolnego rokoka podobająca się w modnych salonach stanisławowskich. Trembecki umiejąc się do niej nagiąć o wiele bardziej gustował tonach mocniejszych, jaskrawszych obrazach, bardziej zdecydowanych sytuacjach. Większym zainteresowaniem obdarzał więc jurnego Lafontaine niż subtelnego Pope. Wśród portów starożytności wyżej stawiła Wergiliusza i Homera niż tak popularnych w dobie Oświecenia Horacego i Anakreonta. Ale ani Wergiliusz, ani Homer nie wywarli na nim takiego wpływu jak Lukrecjusz patronujący materialistycznej filozofii polskiego poety, przywiezionej przez niego z wojaży zagranicznych. Jego też poglądy przemawiają nie tylko przez Sofiówkę, ale i przez wczesną twórczość autora.
2) Czytelnik i wielbiciel Helwecjusza musiał być oczywiście „duchem mocnym”, a w swoich obyczajach i twórczości poetyckiej libertynem. Libertynizm Trembeckiego był, co ważniejsza „wojujący”. Każdy bowiem jego żart libertyński, każda złośliwość i każdy koncept wpleciony do zgrabnego wierszyka, były natychmiast przepisywane w kilkudziesięciu egzemplarzach. Takie dalekosiężne koncepty zaczęły się już w 1773, a ich przejawem był jeden z trzech dystychów poświęconych pamięci kalwina Butzau, hajduka królewskiego, który zginął broniąc Stanisława Augusta. Już w 16 wyrazach Trembecki zdołał pomieścić grube pochlebstwo pod adresem króla i wyraz typowej dla siebie tolerancji innowierców, złośliwy żarcik z duchownych katolickich i wątpliwość co do funkcjonowania nieba. Następny libertyński wiersz Trembeckiego ( Oda nie do druku) został trojakim sposobem zabezpieczony przed ciekawością niepowołanych: tytułem (podkreślającym jego prywatność), allonimem autorskim (sprowadzającym przygodnych czytelników na manowce domysłów) oraz kontrolą kolportażu (ograniczonego do 3 tylko odbiorców: samego adresata, króla, oraz księcia Czartoryskiego). Prawdziwa to oda- której prowokacyjny charakter jeszcze bardziej podkreślał ta okoliczność, ze autor skierował ja do świeżo konsekrowanego… biskupa- była manifestem, a zarazem pochwała wolnej myśli., pobłażliwiej spoglądającej na wierzenia i obrządki religijne. Typowe credo sceptyka, materialisty i racjonalisty, a zapewne i zamaskowanego ateusza, stale przywołującego Boga, aby ten ateizm bezpiecznie ukryć przed oczami czytelników. Oda przyniosła nie tylko potępienie religii objawionej oraz jej kapłanów, ale i dość niespodziewaną pochwałę pogaństwa, wyraźnie świadczącą, ze wspomniana przez autora „objaśniona pobożność” była w istocie libertynizmem, a „wybrani boży”, których śladem miał poprowadzić libertynów biskup płocki, niewiele chyba różnili się od bohaterów Wolterowskiej Pucelle’ki. To był wiersz schowany pod korcem, i w tych jednak utworach, które Trembecki zaczął wkrótce kolportować bez żadnych zastrzeżeń, zaroiło się po prostu od mniej lub więcej śmiałych wystąpień libertyńskich., skwapliwie podchwytywanych i naśladowanych prze młodszych poetów np. Węgierskiego. Kpił Trembecki Ewangelisty mówiąc o Chrystusie jako o „człeko-Bogu”. Jeszcze ostrzej wyrażała się o świętych, księżach, relikwiach i odpustach albo o naiwnościach teologicznych. W sposób humorystyczny docieka teologicznych „prawd”. Żarty Trembeckiego bardziej przyczyniły się do laicyzacji polskiego Oświecenia aniżeli wszystkie wywody poważnych filozofów i statystów.
3) Podczas gdy jedna strona libertynizmu jak najściślej wiąże się ze sprawami religijnymi, druga była całkowicie poświęcona rozkoszy, uważanej przez libertynów za główny cel każdego bytu. Trembecki, wierny uczeń Epikura, tym jedynie różniący się od innych literatów, że lekceważąc powodzenie światowe i gardząc przyjemnościami stołu największe szczęście upatrywał w czystej rozkoszy cielesnej, odbywającej się pod patronatem Wenery. Pilny czytelnik swawolnych powiastek Lafontaine’a i kongenialny tłumacz Pironowej Ody do Priapa wykorzystał też każdą sposobność, żeby przemycić w swoich wierszach jakiś bardziej pikantny obraz. Największa uciechę sprawiały mu oczywiście jakieś modne zaręczyny, umożliwiały mu bowiem zapowiedź przyszłych rozkoszy małżeńskich; jeszcze większa szeroko obgadywany ślub. Wszystkie te utwory w jakiś sposób nawiązywały do konwencji poezji starożytnej (Owidiusz) i nowoczesnej ( poeci francuscy baroku i rokoka, a z polskich Jan Andrzej Morsztyn) do wszystkich przedostawało się jednak niemało trywialności, która wyraźnie świadczyła, że wyobraźnia Trembeckiego nie obejmował innej miłości poza czysto cielesna, animalną. Jednym z celów, któremu służyły epizody erotyczne była zapewne chęć zgorszenia czytelników i zwrócenia ich uwagę na osobę samego autora. Potwierdzeniem tego pomysłu jest tez swoisty ekshibicjonizm poety, który bardzo rzadko mówił w wierszach o sobie, jeżeli jednak mówił to prawie zawsze w kontekście erotycznym. Mijały lata a wiersze Trembeckiego nadal przynosiły oryginalne świadectwo jego wiecznej młodości. Nie wiemy, kiedy dokładnie poswatały Gołąbki, chciałoby się jednak umieścić je na samym przełomie XVIII i XIX wieku. Jakże wymownie zabrzmiały słowa poety wspominającego swoją Glicerę. Czyżby nigdy nie skapitulował? Odpowiedź na to pytanie przynosi ostatni bodaj wierszyk sędziwego poety, wpisany już w Tulczynie do modnego „imionnika” jakiejś pięknej znajomej. Piewca zapałów miłosnych i odnowiciel polskiej poezji swawolnej i tym razem stanął na wysokości zadania.
4) Kluczem do erotyzmu poezji Trembeckiego jest zresztą nie tylko jego libertynizm, ale w większej jeszcze mierze jego charakterystyczny biologizm, przejawiający się w ogromnym zainteresowaniu, jakie poeta okazywał wszystkiemu, co żyje, rozwija się i dalej mnoży. Poetę pociąga wszytko co się w przyrodzie przelewa i rozpościera, co jest obfite i rozrosłe. Można to zilustrować setką przykładów, wystarczy jednak przypomnieć początek Sofiówki:„Witaj, kraino mlekiem płynąca i miodem!”. Żeby uświadomić osobie kierunek zainteresowań poety, wysławiającego kolejnych linijkach potężne barany, „rozroślejsze czabany” itd. Sam epitet Ukrainy: „licznym rozżarzona płodem” zawiera w zalążku 3 właściwości szczególnie pociągające Trembeckiego: mnogość, płodność, żywość, czyli witalność. Jednym z ulubionych przez Trembeckiego słów był „żywioł”. Wymienia je nie tylko w zwykłym kontekście, ale też w licznych metaforach. Łatwo tłumaczą się częste u poety obrazy miłosnych igraszek, w najdoskonalszy chyba sposób symbolizujących nie tylko wojnę żywiołów, ale i samo życie w całej swej bujności, intensywności, napięciu. On sam chwytał to życie wszystkimi swoimi zmysłami i wszystkie te doświadczenie przekazywał potem w swojej poezji. Nie miła kłopotów ze słuchem, doskonale chwytając uchem i przekazując czytelnikom: bzyk muchy, furczenie kołowrotka, mruczenie zamaskowanej piękności, „syknienia” innej, nowo zaślubionej itp. Mówiąc o powonieniu trzeba koniecznie rozróżnić konwencjonalny obraz urodzonego żołnierza oraz wrażenia,, które najczęściej przekazywał swoim czytelnikom i które dawały świadectwo jego własnym upodobaniom, możliwie jak najbardziej naturalnym” wioń pachnących „ziółek”, „powietrze natchnione wonią- która wyciska z siebie drzewina- i ziółka pełne balsamów ronią”. Nie zabrakło wśród owych wrażeń i tak rzadko przedstawianych w poezji wrażeń smakowych, tym bardziej interesujących, że potwierdzają wielką wstrzemięźliwość poety w zakresie wszystkiego , co dotyczyło podniebienia. Dotyk dostarczał poecie najmilszych i najbardziej różnorodnych mu wrażeń. Nadzwyczaj często spotykamy tez w poezji Trembeckiego znakomicie oddane wrażenia ruchowe, wyraźnie różniące się intensywnością i charakterem od tego samego rodzaju wrażeń przedstawionych przez innych poetów stanisławowskich. Wszędzie w jego wierszach ktoś lub coś : „przebiega”, „sunie”, „ucieka”, „maluje”, „wije się” itd. Na przykład walka Peleusa z Tetydą ( Sofiówka). Można tu zaobserwować swoisty animalizm. Ten animalizm ceniony przez poetę i w świecie ludzkim ,a przy tym w naturalny sposób godzący się z jego poglądami materialistycznymi, pozwolił mu również do wierszy wprowadzi takie naturalistyczne obrazy, przed jakimi uciekał odważny w tego rodzaju sprawach Naruszewicz. Zauważmy, ze w bajkach Trembeckiego, tak bardzo różniących się dosadnością ekspresji od bajek Lafontaine’a osiołek „prytnał”, a lew „zjuszył się” i „spocił”. Trembecki potrafił w ten sam sposób pisać o ludziach, ze szczególną lubowością wprowadzając do swoich wierszy motyw potu. Pocił się rolnik uprawiający ziemie, pocił archeolog rozkopując starożytne popioły, pocił obywatel broniąc Ojczyzny. Poeta-witalista, piewca wszystkiego co silne, jędrne,, płodne, bujne i prężne zawsze wysoko cenił zdrowie, konieczny warunek owej siły, jędrności, płodności i prężności. Charakterystyczne są też poglądy poety oparte na filozofii starożytnej Leukippa, Demokryta, Lukrecjusza i na teorii „atomizmu”. Uwidaczniaj się one m,in. w znanym dialogu filozoficznym z Sofiówki zaczynającym się od słów: co chwila w niedostrzeżone rozdrabiany pyłki, / znowu innym istotom idę na posiłki…”. Słowa te napisał w 1804 r., ale w ich słuszność wierzył już w latach siedemdziesiątych. Już w jednym z utworów do króla pisanym w 1777 zawiera się wyraźna aluzja do teorii atomistycznej i wyraźne świadectwo materialistycznych przekonań znakomitego poety. Już wtedy mógłby napisać o wiele bardziej znaczący w polskiej literaturze niż Sofiówka poemat opisowo-filozoficzny, ale na przeszkodzie stanęli mu dwaj ludzie: sam Trembecki- niepoprawny marnotrawca, karciarz, rozrzutnik, wiecznie spłacający honorowe długi i „żebrający” na ich spłatę pożyczek u króla i znajomych; drugim był zaś Stanisław August, który nie rozumiał tego faworyta, nie potrafił z nim postępować, nigdy się nie wysilił, żeby mu naprawdę pomóc i nie umiał mu mecenasować.
5) Protektor sztuk i nauk, wielbiciel malarstwa, muzyki, architektury, rzeźby, literatury – Stanisław August był jedynie inteligentnym dyletantem, lubiącym i popierającym pisarzy, ale w gruncie rzeczy nie umiejącym ocenić ich aktualnych dzieł, ani też zapłodnić pomysłami nowych. Wszystko też co powstawało wtedy w literaturze polskiej znakomitszego, dojrzewało może przy ogólnikowych zachętach króla, a ukazywało przy jego oklaskach, ale swój początek brało jedynie w głowie autora. Straciwszy po I rozbiorze Krasickiego miał król nadal w Warszawie trzech znakomitych poetów: Naruszewicza, Trembeckiego i Węgierskiego. Cóż wtedy uczynił monarszy protektor? Naruszewicza, który z roku na rok rozwijał się jako poeta, właściwie na całe życie posadził za stolikiem historyka i kronikarza, młodego węgierskiego odepchnął od dworu i pośrednio skazał na opuszczenie Polskie, Trembeckiego skrępował zaś nieznośną kuratelą i uczynił swoja literacką tubą polityczną. Trembecki niezależnie jednak od ideowych i tematycznych właściwości swojej poezji był iście samowładnym panem języka i stylu poetyckiego, co umożliwiało mu stosunkowo łatwe wykonywanie konkretnych ‘zamówień” literackich. Ne był to poeta „wyższy”, ale był to jednak znakomicie utalentowany sztukmistrz poetycki, umiejący nawet płaska treść podnieść i uwznioślić za pomocą idealnie opanowanego rzemiosła. Przed mecenasem Trembeckiego stanęły wielkie możliwości: podsunąć pomysł wierszy ulotnych, ale nie panegirycznych, parafrazę jakiegoś wybitnego dzieła literatury obcej. Król jednaj zamiast posadzić faworyta nad poematem dydaktycznym, czy opisowym, powierzył mu napisanie obszernej odpowiedzi historyczno-publicystycznej na rozprawę Wielhorskiego O przywróceniu dawnego rządu według pierwiastkowych Rzeczypospolitej ustaw. Zamiast namówić do przekładu któregoś z ważniejszych dzieł Woltera czy Pope’a zlecił mu przetłumaczenie Ody do Priapa oraz nędznych wierszydeł Nieledinskiego, Spencera, Madame de Stael. Przymusił go do pisania wierszy panegirycznych dla całej „familii” oraz wierszowania swoich konspektów okolicznościowo-politycznych, z których powstawały świetne wierszowane „wstępniaki”. Najsmutniejsze, że takie „wstępniaki” ( Na dzień siódmy września, Gość w Heilsbergu, List do posłów powracających z Grodna) majce popularyzować politykę Stanisława Augusta i jednać mu nowych stronników wywoływały liczne i złośliwe riposty. Trembeckiego ukazywano zaś jako bezwolne narzędzie w rękach króla, pisarza bez ambicji. A jednak w zakresie poezji politycznej umiał Trembecki stworzyć coś interesującego i oryginalnego. Dobrym przykładem takiego dzieła jest jego najwcześniejszy wiersz drukowany, bajka Opuchły (1773), wypełniona bardzo pomysłową alegoria polityczną, przejrzysta dla współczesnych, ale długo nie zrozumiałe dla komentatorów. Bohaterem baji jest Polska, a ściślej cała szlachta polska uosobiona w „jednym mospanie otyłym, silnym, bogatym”, posiadającym kiedyś wielki włości i bogactwa. Ale w takiej obfitości stał się swawolnym. Po swawoli nastał choroba (puchlina), w chorobie zaś opuszczenie przez dawnych poddanych nad którymi kiedyś się znęcał. Podczas rozgardiaszu, który w następstwie powstał na włości Opuchłego napadli sąsiedzi, reprezentujące 3 państwa rozbiorcze. Pierwsi(Prusy) „wziąwszy srebra, bielonej podsunęli miedzi” (aluzja do fałszerstw monetarnych Fryderyka wielkiego podrabiającego polska monetę), drudzy ( Austria)”co o niebie (…) zawsze wygadywali” (aluzja do zachowania się Marii Teresy) zabrali Opuchłemu pasieki, trzeci (Rosja) wyłamali wreszcie obory. Przy chorym został tylko jeden przyjaciel ( Stanisław August), który namówił, żeby poddał się operacji, gdy ten jednak oponował zawołał lekarza i kazał mu ja wykonać wbrew woli chorego. W rezultacie Opuchłemu ściągnięto jego puchlinę ( co było aluzja do projektowania reform królewskich), ten zaś ożył. Bajka ogłoszona w Zabawach Przyjemnych o Pożytecznych” w Kika zaledwie miesięcy po dokonaniu pierwszego rozbioru, bezpośrednio przed druga sesja osławionego Sejmu delegacyjnego, który miał ów rozbiór zatwierdzić, ni byłaby pełna gdyby nie kończyła się morałem. Trembecki uczynił morał podwójny: pierwsza jego część tłumaczyła narodowi bierność króla i sejmu wobec nikczemnego postępowania państw rozbiorczych, druga przynosiła dobrą wróżbę na przyszłość :” bez niebios pomocy/ Trudno przeważającej opierać się mocy;/ Jeszcze i w tym znaczeniu może być użyta:/ Częstokroć się udawi, kto łakomo chwyta”. Łagodząc, zapewne zgodnie z ogólnymi wytycznymi króla dla „Zabaw Przyjemnych i Pożytecznych” zbyt wyraźna alegorię Opuchłego, świeżo kreowany szambelan opatrzył mylącym podtytułem: „Bajka z angielskiego ma polski język przetłumaczona”. To najwcześniejszy przykład mistyfikatorskiej pasji Trembeckiego, a zarazem interesujący przyczynek do bardzo skomplikowanego portretu psychologicznego tego pisarza, który przez cale życie był kameleonem.
6) Kiesy Trembecki latem 1772 ( jeszcze jako mniemany konfederat) wyjechał do Wrocławia przybrał sobie zmyślone nazwisko Schulza, kiedy nawiązał tam kontakty ze stronnikiem konfederacji, Laskowiczem, występował już jako Sapieha, kiedy wsysał stamtąd do warszawy listy przejecie na poczcie wrocławskiej, a skierowane przez konfederatów do hetmana Ogińskiego, podpisał się na załączonym do nich piśmie jako Mardocheusz. Dlaczego tak? Informując Stanisława Augusta o spiskach konfederackich czul się w tej roli niby biblijny Mardocheusz, który jak wiadomo z ksiąg Ester- uwiadomił króla Aswerrusa o zamachu na jego życie, przygotowanym rzez dwóch rzezańców królewskich, Bagathana i Tharesa. Czyni tym też aluzję do nagrody jaką Mardocheusz otrzymał od króla ( Est., VIII 2). Mistyfikacje te i przebieranki musiały wyjątkowo przypaść Trembeckiego do smaku, nie przestał ich bowiem uprawiać po przybyciu od Warszawy. Tym razem zaczął je uprawiać jako literat. Ulubionym sposobem było podpisywanie niektórych utworów jakimś zabawnym a swawolnie użytym allonimem, kłócącym się przeważnie z treścią danego wiersza albo dodającej mu osobliwej pikanterii. Bluźniercza Oda nie do druku (1774?) została podpisana przez Bogu ducha winnego Wojciecha Żółtowskiego, podsędka płockiego, który był zapewne najwierniejszym sługą Kościoła. Prawie identyczny koncept powtórzył w Powązkach zaczynających się od gwałtownego ataku na przesądy religijne, a podpisanych l’abbe Nommotte, co miało skierować myśli czytelników do francuskiego pisarza, księdza Claude-Francois Nonnotte’a. Inny miął, charakter podpis pod drugimi Powązkami (1776), wychodzącymi dla odmiany spod pióra „jednego Astronoma S.P.S.G.”. Niemiły list Do posłów powracających z Grodna opatrzył zaś kryptonimem G.I.P.Z.Ł. wstydząc się może swojej uległości do rozkazów królewskich. W jeszcze inny sposób ustosunkował się do Sofiówki (przepełnionej komplementami dla cara, Potockiego i jego małżonki) pod której tytułem podpisał Jana Nepomucena Czyżewicza, dozorcy ogrodów tulczyńskich. Osobną grupę stanowią wiersze, które Trembecki rozprowadził pod nazwiskiem trzech słynnych wtedy wierszopisów, uważanych wtedy powszechnie za dziwaków i grafomanów: Ludwika Azarycza, Wincentego Marewicza, Jozefa Bielawskiego. W imieniu tego ostatniego napisał nawet kilka zgrabnych wierszy okolicznościowych.
7) Ubolewając nad pechem Trembeckiego, powinniśmy właściwie ubolewać nad cala jego biografią literacką. Twórczo poety wzbogaciła literaturę polską szeregiem nader interesujących jakości, przenikającym wszystkie jego „próbki” poetyckie i w zasadzie integrujących je w jakąś osobliwa całość, której zewnętrzność wyróżnia się bogactwem i różnorodnością słownika, czystością rytmu, starannością rytmiki, mistrzostwem frazy poetyckiej, wyrazistością i mocą metaforyki., dowcipem wywodów rozumowych oraz znakomitą plastycznością obrazowania; wewnętrzność zaś jest wypełniona konsekwentna epikurejsko-lukrejuszową pochwala materii, życia i rozkoszy, co łączyło się z jednej strony z potępieniem ascezy oraz w ogóle moralności religijnej, z drugiej zaś z wysunięciem na pierwszy plan wszelkich wartości doczesnych. W formule tej z trudnością mieszczą się polityczne „machiny” Trembeckiego. Pominąwszy te „obce ciała”, wszystkie inne utwory Trembeckiego stanowią poszczególne części składowej harmonijnie zbudowanej całości, która jest najwybitniejszym w całej literaturze polskiego Oświecenia przykładem poezji libertyńskiej. Libertynizm to osobliwy, najdobitniej wyrażający się w wypowiedziach na tematy socjalne. Trembecki, bystrzejszy obserwator zwierząt ludzi, niezbyt mocno przejmował się losem uciśnionych, najlepszym tego dowodem SA jego 3 wypowiedzi grodzieńskie o losie chłopów. W p[pierwszej tłumacząc ich niewolnictwo, złagodził te wywody słabym zastrzeżeniem „tego zaś nie wiem, czy niewinne jeńców potomstwo aż do skończenia świata powinno pokutować w niewoli” fatalnie zakończył „gdyby był czułym”. W trzeciej sprawę niewoli połączył z sprawą oświaty: „Zdaje się, (…) iż niekoniecznie następuję, aby największa część pospólstwa trzymać w niewoli dlatego, ze pisać nie umie. Nie oczekujmy wiec od jego poezji postępowych treści socjalnych i zadowólmy się jego postępowością widoczną w przenikających ja ideach racjonalizmu. Oryginalna osobowość poetycka Trembeckiego nie miła odpowiedników ani w Polsce, ani na zachodzie. Jednak gdyby nie napisał Sofiówki nie zyskałby jednogłośnego poklasku Potockich, Dmochowskich, Felińskich, Koźmina, Wężyków, Osińskich, Kropińskich. Jego bajki nie zostały przez ówczesnych właściwie docenione.
*
Pytany niedługo przed śmiercią o swoje wiersze nie wszystkie już rozpoznawał, a za największy swój utwór uważał Odę do Priapa. Umarł w 1812.
banalnaa