w-pustyni-i-w-puszczy.pdf

(790 KB) Pobierz
352400751 UNPDF
Wejd na stronê http://wolnelektury.pl/ i zobacz, jak wiele mo¿liwoci daje interaktywna wersja szkolnej biblioteki
internetowej Wolne Lektury.
Ten utwór nie jest chroniony prawem autorskim i znajduje siê w domenie publicznej, co oznacza, ¿e mo¿esz go
swobodnie wykorzystywaæ, publikowaæ i rozpowszechniaæ.
Henryk Sienkiewicz
W pustyni i w puszczy
ROZDZIA£ I
Wiesz, Nel mówi³ Sta Tarkowski do swojej przyjació³ki, ma³ej Angielki wczoraj przyszli
zabtie (policjanci) i aresztowali ¿onê dozorcy Smaina i jej troje dzieci tê Fatmê, która ju¿ kilka
razy przychodzi³a do biura do twojego ojca i do mego.
A ma³a, podobna do licznego obrazka Nel podnios³a swe zielonawe oczy na Stasia i zapyta³a
na wpó³ ze zdziwieniem, a na wpó³ ze strachem:
Wziêli j¹ do wiêzienia?
Nie, ale nie pozwolili jej wyjechaæ do Sudanu i przyjecha³ urzêdnik, który jej bêdzie pilnowa³,
by ani krokiem nie wyruszy³a z Port-Saidu 1 .
Dlaczego?
Sta, który koñczy³ rok czternasty i który sw¹ omioletni¹ towarzyszkê kocha³ bardzo, ale
uwa¿a³ za zupe³ne dziecko, rzek³ z min¹ wielce zarozumia³¹:
Jak dojdziesz do mego wieku, to bêdziesz wiedzia³a wszystko, co siê dzieje nie tylko wzd³u¿
kana³u, od Port-Saidu do Suezu 2 , ale i w ca³ym Egipcie. Czy ty nic nie s³ysza³a o Mahdim?
S³ysza³am, ¿e jest brzydki i niegrzeczny.
Ch³opiec umiechn¹³ siê z politowaniem.
Czy jest brzydki nie wiem. Sudañczycy utrzymuj¹, ¿e jest piêkny. Ale powiedzieæ, ¿e jest
niegrzeczny, o cz³owieku, który wymordowa³ ju¿ tylu ludzi, mo¿e tylko dziewczynka omioletnia,
w sukience, ot! takiej do kolan!
Tatu mi tak powiedzia³, a tatu wie najlepiej.
Powiedzia³ ci tak dlatego, ¿e inaczej by nie zrozumia³a. Do mnie by siê tak nie wyrazi³.
Mahdi jest gorszy ni¿ ca³e stado krokodyli. Rozumiesz? Dobre mi powiedzenie: niegrzeczny,
tak siê mówi do niemowl¹t.
Lecz ujrzawszy zachmurzon¹ twarz dziewczynki umilk³, a potem rzek³:
Nel! wiesz, ¿e nie chcia³em ci zrobiæ przykroci; przyjdzie czas, ¿e i ty bêdziesz mia³a
czternasty rok. Obiecujê ci to na pewno.
1. ( przyp. edyt. ) Port Said miasto po³o¿one w Egipcie w pobli¿u Kana³u Sueskiego. Zosta³o za³o¿one w 1859 roku
w³anie z powodu rozbudowy tego kana³u.
2. ( przyp. edyt. ) Suez miasto po³o¿one w Egipcie niedaleko od Kana³u Sueskiego.
Szkolna biblioteka internetowa Wolne Lektury tworzona jest dziêki pracy Wolontariuszy oraz wsparciu Ministerstwa
Kultury i Dziedzictwa Narodowego, Fundacji Rozwoju Spo³eczeñstwa Informacyjnego i Fundacji Kronenberga przy Citi
Handlowy. Reprodukcja cyfrowa wykonana przez Bibliotekê Narodow¹ z egzemplarza pochodz¹cego ze zbiorów BN.
Sk³ad automatyczny tekstu zrealizowa³ Marek Ryæko przy u¿yciu systemu X E T E X i fontu Antykwa Pó³tawskiego.
Henryk Sienkiewicz, W pustyni i w puszczy
1
352400751.005.png 352400751.006.png 352400751.007.png 352400751.008.png 352400751.001.png
 
Aha! odpowiedzia³a z zatroskanym wejrzeniem a je¿eli Mahdi wpadnie przedtem do
Port-Saidu i mnie zje?
Mahdi nie jest ludo¿erc¹, wiêc ludzi nie zjada, tylko ich morduje. Do Port-Saidu te¿ nie
wpadnie, a gdyby nawet wpad³ i chcia³ ciê zabiæ, pierwej mia³by ze mn¹ do czynienia.
Owiadczenie to oraz wist, z jakim Sta wci¹gn¹³ nosem powietrze, nie zapowiadaj¹cy nic
dobrego dla Mahdiego, uspokoi³y znacznie Nel co do w³asnej osoby.
Wiem odrzek³a. Ty by mnie nie da³. Ale dlaczego nie puszczaj¹ Fatmy z Port-Saidu?
Bo Fatma jest cioteczn¹ siostr¹ Mahdiego. M¹¿ jej, Smain, owiadczy³ rz¹dowi egipskiemu
w Kairze, ¿e pojedzie do Sudanu, gdzie przebywa Mahdi, i wyrobi wolnoæ dla wszystkich
Europejczyków, którzy wpadli w jego rêce.
To Smain jest dobry?
Czekaj. Twój i mój tatu, którzy znali doskonale Smaina, nie mieli wcale do niego zaufania
i ostrzegali Nubara Paszê, by mu nie ufa³. Ale rz¹d zgodzi³ siê wys³aæ Smaina i Smain bawi od
pó³ roku u Mahdiego. Jeñcy jednak nie tylko nie wrócili, ale przysz³a z Chartumu 3 wiadomoæ,
¿e mahdyci obchodz¹ siê z nimi coraz okrutniej, a ¿e Smain, nabrawszy od rz¹du pieniêdzy,
zdradzi³. Przysta³ ca³kiem do Mahdiego i zosta³ mianowany emirem 4 . Ludzie powiadaj¹, ¿e
w tej okropnej bitwie, w której poleg³ jenera³ Hicks, Smain dowodzi³ artyleri¹ Mahdiego i on
to podobno nauczy³ mahdystów obchodziæ siê z armatami, czego przedtem, jako dzicy ludzie,
wcale nie umieli. Ale Smainowi chodzi teraz o to, by wydostaæ z Egiptu ¿onê i dzieci, tote¿
gdy Fatma, która widocznie z góry wiedzia³a, co zrobi Smain, chcia³a cichaczem wyjechaæ
z Port-Saidu, rz¹d aresztowa³ j¹ teraz razem z dzieæmi.
A co rz¹dowi przyjdzie z Fatmy i jej dzieci?
Rz¹d powie Mahdiemu: Oddaj nam jeñców, a my oddamy ci Fatmê
Na razie rozmowa urwa³a siê, albowiem uwagê Stasia zwróci³y ptaki lec¹ce od strony Echtum
om Farag ku jezioru Menzaleh. Lecia³y one doæ nisko i w przezroczystym powietrzu widaæ by³o
wyranie kilka pelikanów z zagiêtymi na grzbiety szyjami, poruszaj¹cych z wolna ogromnymi
skrzyd³ami. Sta pocz¹³ zaraz naladowaæ ich lot, wiêc zadar³ g³owê i bieg³ przez kilkanacie
kroków grobl¹, machaj¹c roz³o¿onymi rêkoma.
Patrz, lec¹ i czerwonaki 5 zawo³a³a nagle Nel.
Sta zatrzyma³ siê w jednej chwili, gdy¿ istotnie za pelikanami, ale nieco wy¿ej, widaæ by³o
zawieszone na b³êkicie jakby dwa wielkie, ró¿owe i purpurowe kwiaty.
Czerwonaki! Czerwonaki!
One wracaj¹ pod wieczór do swoich siedzib na wysepkach rzek³ ch³opiec. Ach, gdybym
mia³ strzelbê!
Po có¿ by mia³ do nich strzelaæ?
Kobiety takich rzeczy nie rozumiej¹. Ale pójdmy dalej, mo¿e zobaczymy ich wiêcej.
To powiedziawszy wzi¹³ dziewczynkê za rêkê i poszli ku pierwszej za Port-Saidem kana³owej
przystani, za nimi za nad¹¿a³a Murzynka Dinah, niegdy piastunka ma³ej Nel. Szli wa³em
oddzielaj¹cym wody jeziora Menzaleh od kana³u, przez który przep³ywa³ w tej chwili,
prowadzony przez pilota, du¿y parowiec angielski. Zbli¿a³ siê wieczór. S³oñce sta³o jeszcze doæ
wysoko, ale przetoczy³o siê ju¿ na stronê jeziora. S³onawe jego wody poczyna³y lniæ z³otem
i drgaæ odblaskami pawich piór. Po arabskim brzegu ci¹gnê³a siê, jak okiem siêgn¹æ, p³owa
piaszczysta pustynia g³ucha, z³owroga, martwa. Miêdzy szklanym, jakby obumar³ym niebem
a bezmiarem pomarszczonych piasków nie by³o ladu ¿ywej istoty. Podczas gdy na kanale
wrza³o ¿ycie, krêci³y siê ³odzie, rozlega³y siê wisty parowców, a nad Menzaleh migota³y
w s³oñcu stada mew i dzikich kaczek tam, na arabskim brzegu, by³a jakby kraina mierci.
Tylko w miarê jak s³oñce zni¿aj¹c siê stawa³o siê coraz czerwieñsze, piaski poczê³y przybieraæ
barwê liliow¹, tak¹, jak¹ jesieni¹ maj¹ wrzosy w polskich lasach.
Dzieci id¹c ku przystani ujrza³y jeszcze kilka czerwonaków, do których mia³y siê ich oczy,
po czym Dinah owiadczy³a, ¿e Nel musi wracaæ do domu. W Egipcie po dniach, które nawet
3. ( przyp. edyt. ) Chartum stolica Sudanu.
4. ( przyp. edyt. ) emir w wiecie muzu³mañskim jest to tytu³ honorowy przys³uguj¹cy dowódcom i ksi¹¿êtom
w pañstwach islamu.
5. ( przyp. edyt. ) czerwonaki tak inaczej nazywa siê flamingi.
Henryk Sienkiewicz, W pustyni i w puszczy
2
352400751.002.png
w czasie zimy czêsto bywaj¹ upalne, nastêpuj¹ noce bardzo zimne, a ¿e zdrowie Nel wymaga³o
wielkiej ostro¿noci, ojciec jej, pan Rawlison, nie pozwala³, by dziewczynka znajdowa³a siê po
zachodzie s³oñca nad wod¹. Zawrócili wiêc ku miastu, na którego krañcu sta³a w pobli¿u
kana³u willa pana Rawlisona i w chwili gdy s³oñce zanurzy³o siê w morzu, znaleli siê pod
dachem. Niebawem przyby³ te¿ zaproszony na obiad in¿ynier Tarkowski, ojciec Stasia i ca³e
towarzystwo, wraz z Francuzk¹, nauczycielk¹ Nel, pani¹ Olivier, zasiad³o do sto³u.
Pan Rawlison, jeden z dyrektorów kompanii Kana³u Sueskiego, i W³adys³aw Tarkowski,
starszy in¿ynier tej¿e kompanii, ¿yli od wielu lat w najcilejszej przyjani. Obaj byli wdowcami,
ale pani Tarkowska, rodem Francuzka, zmar³a z chwil¹ przyjcia na wiat Stasia, to jest przed laty
przesz³o trzynastu, matka za Nel zgas³a na suchoty w Heluanie, gdy dziewczynka mia³a lat trzy.
Obaj wdowcy mieszkali w s¹siednich domach w Port-Saidzie i z powodu swych zajêæ widywali
siê codziennie. Wspólne nieszczêcie zbli¿y³o ich jeszcze bardziej do siebie i umocni³o zawart¹
poprzednio przyjañ. Pan Rawlison pokocha³ Stasia jak w³asnego syna, a za pan Tarkowski
by³by skoczy³ w ogieñ i wodê za ma³¹ Nel. Po ukoñczeniu dziennych prac najmilszym dla nich
odpoczynkiem by³a rozmowa o dzieciach, ich wychowaniu i przysz³oci. Podczas podobnych
rozmów najczêciej bywa³o tak, ¿e pan Rawlison wychwala³ zdolnoci, energiê i dzielnoæ Stasia,
a pan Tarkowski unosi³ siê nad s³odycz¹ i anielsk¹ twarzyczk¹ Nel. I jedno, i drugie by³o prawd¹.
Sta by³ trochê zarozumia³y i trochê che³pliwy, ale uczy³ siê doskonale, i nauczyciele szko³y
angielskiej, do której chodzi³ w Port-Saidzie przyznawali mu istotnie niezwyk³e zdolnoci. Co do
odwagi i zaradnoci, odziedziczy³ j¹ po ojcu, albowiem pan Tarkowski posiada³ te przymioty
w wysokim stopniu i w znacznej czêci im w³anie zawdziêcza³ obecne swe wysokie stanowisko.
W roku 1863 bi³ siê bez wytchnienia w ci¹gu jedenastu miesiêcy. Nastêpnie ranny, wziêty do
niewoli i skazany na Sybir, uciek³ z g³êbi Rosji i przedosta³ siê za granicê. By³ ju¿ przed pójciem
do powstania skoñczonym in¿ynierem, jednak¿e rok jeszcze powiêci³ na studia hydrauliczne,
a nastêpnie otrzyma³ posadê przy kanale i w ci¹gu kilku lat gdy poznano jego znajomoæ
rzeczy, energiê i pracowitoæ zaj¹³ wysokie stanowisko starszego in¿yniera.
Sta urodzi³ siê, wychowa³ i doszed³ do czternastego roku ¿ycia w Port-Saidzie, nad kana³em,
wskutek czego in¿ynierowie, koledzy ojca, nazywali go dzieckiem pustyni. Póniej, bêd¹c
ju¿ w szkole, towarzyszy³ czasem ojcu lub panu Rawlisonowi, w czasie wakacji i wi¹t,
w wycieczkach, jakie z obowi¹zku musieli czyniæ od Port-Saidu a¿ do Suezu, dla rewizji
robót przy wale i przy pog³êbianiu ³o¿yska kana³u. Zna³ wszystkich zarówno in¿ynierów
i urzêdników komory, jak i robotników, Arabów i Murzynów. Krêci³ i wkrêca³ siê wszêdzie,
wyrasta³, gdzie go nie posiali, robi³ d³ugie wycieczki wa³em, jedzi³ ³ódk¹ po Menzaleh
i zapuszcza³ siê nieraz doæ daleko. Przeprawia³ siê na brzeg arabski i dorwawszy siê do
czyjego b¹d konia, a w braku konia do wielb³¹da, a nawet i os³a, udawa³ farysa w pustyni,
s³owem, jak siê wyra¿a³ pan Tarkowski, bobrowa³ wszêdzie i ka¿d¹ woln¹ od nauki chwilê
spêdza³ nad wod¹.
Ojciec nie sprzeciwia³ siê temu wiedz¹c, ¿e wios³owanie, konna jazda i ci¹g³e ¿ycie na
wie¿ym powietrzu wzmacnia zdrowie ch³opca i rozwija w nim zaradnoæ. Jako¿ Sta wy¿szy
by³ i silniejszy, ni¿ bywaj¹ ch³opcy w jego wieku, a doæ mu by³o spojrzeæ w oczy, by
odgadn¹æ, ¿e w razie jakiego wypadku prêdzej zgrzeszy zbytkiem zuchwa³oci ni¿ bojani¹.
W czternastym roku ¿ycia by³ jednym z najlepszych p³ywaków w Port-Saidzie, co niema³o
znaczy³o, albowiem Arabowie i Murzyni p³ywaj¹ jak ryby. Strzelaj¹c z karabinków ma³ego
kalibru i tylko kulami, do dzikich kaczek i do egipskich gêsi, wyrobi³ sobie niechybn¹ rêkê
i oko. Marzeniem jego by³o polowaæ kiedy na wielkie zwierzêta w Afryce rodkowej; chciwie
te¿ s³ucha³ opowiadañ Sudañczyków zajêtych przy kanale, którzy spotykali siê w swej ojczynie
z wielkimi drapie¿nikami i gruboskórnymi.
Mia³o to i tê korzyæ, ¿e uczy³ siê zarazem ich jêzyków. Kana³ Sueski nie doæ by³o przekopaæ,
trzeba go jeszcze i utrzymaæ, gdy¿ inaczej piaski z pustyñ, le¿¹cych po obu jego brzegach,
zasypa³yby go w ci¹gu roku. Wielkie dzie³o Lessepsa wymaga ci¹g³ej pracy i czujnoci.
Tote¿ do dzi dnia nad pog³êbieniem jego ³o¿yska pracuj¹ pod dozorem bieg³ych in¿ynierów
potê¿ne maszyny i tysi¹ce robotników. Przy przekopywaniu kana³u pracowa³o ich dwadziecia
piêæ tysiêcy. Dzi, wobec dokonanego dzie³a i ulepszonych nowych maszyn, potrzeba ich
znacznie mniej, jednak¿e liczba ich jest dotychczas dosyæ znaczna. Przewa¿aj¹ wród nich
ludzie miejscowi, nie brak jednak i Nubijczyków, i Sudañczyków, i Somalisów, i rozmaitych
Henryk Sienkiewicz, W pustyni i w puszczy
3
Murzynów mieszkaj¹cych nad Bia³ym i Niebieskim Nilem, to jest w okolicach, które przed
powstaniem Mahdiego zaj¹³ by³ rz¹d egipski. Sta ¿y³ ze wszystkimi za pan brat, a maj¹c, jak
zwykle Polacy, nadzwyczajn¹ zdolnoæ do jêzyków pozna³, sam nie wiedz¹c jak i kiedy, wiele
ich narzeczy. Urodzony w Egipcie, mówi³ po arabsku jak Arab. Od Zanzibarytów, których
wielu s³u¿y³o za palaczów przy maszynach, wyuczy³ siê rozpowszechnionego wielce w ca³ej
Afryce rodkowej jêzyka ki-swahili, umia³ nawet rozmówiæ siê z Murzynami z pokoleñ Dinka
i Szylluk, zamieszkuj¹cych poni¿ej Faszody nad Nilem. Mówi³ prócz tego biegle po angielsku,
po francusku i po polsku, albowiem ojciec jego, gor¹cy patriota, dba³ o to wielce, by ch³opiec
zna³ mowê ojczyst¹. Sta, oczywicie, uwa¿a³ mowê tê za najpiêkniejsz¹ w wiecie i uczy³ jej,
nie bez powodzenia, ma³¹ Nel. Nie móg³ tylko dokazaæ tego, aby jego imiê wymawia³a Sta,
nie Stes. Nieraz te¿ przychodzi³o miêdzy nimi z tego powodu do nieporozumieñ, które trwa³y
jednak dopóty tylko, dopóki w oczach dziewczyny nie zaczyna³y wieciæ ³ezki. Wówczas Stes
przeprasza³ j¹ i bywa³ z³y na samego siebie.
Mia³ jednak brzydki zwyczaj mówiæ z lekcewa¿eniem o jej omiu latach i przeciwstawiaæ im
swój powa¿ny wiek i dowiadczenie. Utrzymywa³, ¿e ch³opiec, który koñczy lat czternacie,
jeli nie jest jeszcze zupe³nie doros³ym, to przynajmniej nie jest ju¿ dzieckiem, a natomiast
zdolny ju¿ jest do wszelkiego rodzaju czynów bohaterskich, zw³aszcza jeli ma w sobie krew
polsk¹ i francusk¹. Pragn¹³ te¿ najgorêcej, ¿eby kiedykolwiek zdarzy³a siê sposobnoæ do takich
czynów, szczególniej w obronie Nel. Oboje wynajdywali rozmaite niebezpieczeñstwa i Sta
musia³ odpowiadaæ na jej pytania, co by zrobi³, gdyby na przyk³ad wlaz³ do jej domu przez okno
krokodyl maj¹cy dziesiêæ metrów albo skorpion tak du¿y jak pies. Obojgu ani na chwilê nie
przychodzi³o do g³owy, ¿e wkrótce grona rzeczywistoæ przewy¿szy wszelkie ich fantastyczne
przypuszczenia.
ROZDZIA£ II
Tymczasem w domu czeka³a ich podczas obiadu dobra nowina. Panowie Tarkowski
i Rawlison byli zaproszeni przed kilku tygodniami, jako biegli in¿ynierowie, do obejrzenia
i oceny robót prowadzonych przy ca³ej sieci kana³ów w prowincji El-Fajum 6 , w okolicach
miasta Medinet, blisko jeziora Karoun oraz wzd³u¿ rzeki Jussef i Nilu. Mieli tam zabawiæ ko³o
miesi¹ca i uzyskali na to urlopy od w³asnej kompanii 7 . Poniewa¿ zbli¿a³y siê wiêta Bo¿ego
Narodzenia, wiêc obaj nie chc¹c rozstawaæ siê z dzieæmi postanowili, ¿e Sta i Nel pojad¹ tak¿e
do Medinet. Po us³yszeniu tej nowiny dzieci omal nie wyskoczy³y ze skóry z radoci. Dotychczas
zna³y miasta le¿¹ce wzd³u¿ kana³u, a mianowicie Izmailê i Suez, poza kana³em za Aleksandriê
i Kair, pod którym ogl¹da³y wielkie piramidy i Sfinksa 8 . Ale by³y to krótkie wycieczki, gdy
wyprawa do Medinet-el-Fajum wymaga³a ca³ego dnia jazdy kolej¹ wzd³u¿ Nilu na po³udnie,
a potem od El-Wasta na zachód, ku Pustyni Libijskiej. Sta zna³ Medinet z opowiadañ m³odszych
in¿ynierów i podró¿ników, którzy jedzili tam na polowanie na wszelkiego rodzaju ptactwo
wodne oraz na wilki z pustyni i hieny. Wiedzia³, ¿e jest to osobna wielka oaza le¿¹ca po
lewym brzegu Nilu, ale niezale¿na od jego wylewów i maj¹ca swój w³asny system wodny,
utworzony przez jezioro Karoun, przez Bahr-Jussef i przez ca³¹ wiê drobnych kana³ów. Ci,
którzy oazê tê widzieli, mówili, ¿e jakkolwiek kraina ta nale¿y do Egiptu, jednak¿e, oddzielona
od niego pustyni¹, tworzy odrêbn¹ ca³oæ. Tylko rzeka Jussef wi¹¿e, rzek³by, niebieskim
cienkim sznurkiem tê okolicê z dolin¹ Nilu. Wielka obfitoæ wód, ¿yznoæ gleby i wspania³a
rolinnoæ tworz¹ z niej jakby raj ziemski, a rozleg³e ruiny miasta Krokodilopolis ci¹gaj¹ tam
setki ciekawych podró¿ników. Stasiowi jednak umiecha³y siê g³ównie brzegi jeziora Karoun
z rojami ptactwa i wyprawy na wilki do pustynnych wzgórz Gue-bel-el-Sedment.
Ale wakacje jego zaczyna³y siê dopiero za kilka dni, poniewa¿ za rewizja robót przy
kana³ach by³a spraw¹ piln¹ i starsi panowie nie mogli traciæ czasu, u³o¿yli siê przeto, ¿e
6. ( przyp. edyt. ) El-Fajum miasto w Egipcie, po³o¿one na Pustyni Libijskiej, oko³o 85 km od Kairu.
7. ( przyp. edyt. ) kompania (daw.) stowarzyszenie zak³adane w celu prowadzenia handlu za granic¹.
8. ( przyp. edyt. ) wielkie piramidy i Sfinksa chodzi o trzy najwiêksze piramidy w Egipcie (najwiêksza
i najs³awniejsza z nich to piramida Cheopsa) oraz najwiêkszy i najs³awniejszy pos¹g Sfinksa; piramidy i Sfinks
znajduj¹ siê w Gizie, miecie po³o¿onym w odleg³oci ok. 20 km od Kairu. St¹d te¿ Sienkiewicz pisze, ¿e te
s³awne budowle ogl¹daæ mo¿na pod Kairem.
Henryk Sienkiewicz, W pustyni i w puszczy
4
352400751.003.png
wyjad¹ niezw³ocznie, a dzieci wraz z pani¹ Olivier w tydzieñ póniej. I Nel, i Sta mieli ochotê
jechaæ zaraz, ale Sta nie mia³ o to prosiæ. Poczêli natomiast wypytywaæ o rozmaite sprawy
tycz¹ce podró¿y i z nowymi wybuchami radoci przyjêli wiadomoæ, ¿e nie bêd¹ mieszkali
w niewygodnych utrzymywanych przez Greków hotelach, ale w namiotach dostarczonych
przez Towarzystwo Podró¿nicze Cooka. Tak zwykle urz¹dzaj¹ siê podró¿nicy, którzy z Kairu
wyje¿d¿aj¹ na d³u¿szy nawet pobyt do Medinet. Cook dostarcza namiotów, s³u¿by, kucharzy,
zapasów ¿ywnoci, koni, os³ów, wielb³¹dów i przewodników, tak ¿e podró¿nik nie potrzebuje
o niczym myleæ. Jest to wprawdzie doæ kosztowny sposób podró¿owania, ale panowie
Tarkowski i Rawlison nie mieli potrzeby siê z tym liczyæ, wszelkie bowiem wydatki ponosi³
rz¹d egipski, który ich zaprosi³, jako bieg³ych, do oceny i rewizji prac przy kana³ach. Nel,
która nad wszystko w wiecie lubi³a jedziæ na wielb³¹dzie, otrzyma³a obietnicê od ojca, ¿e
dostanie osobnego, garbatego wierzchowca, na którym wraz z pani¹ Olivier albo z Dinah,
a czasem i ze Stasiem, bêdzie bra³a udzia³ we wspólnych wycieczkach w bli¿sze okolice pustyni
i do Karoun. Stasiowi przyrzek³ pan Tarkowski, ¿e pozwoli mu kiedy noc¹ pójæ na wilki
i ¿e je¿eli przyniesie dobre wiadectwo szkolne, to dostanie prawdziwy angielski sztucer
i wszelkie potrzebne dla myliwego przybory. Poniewa¿ Sta pewny by³ cenzury, wiêc od
razu zacz¹³ uwa¿aæ siê za posiadacza sztucera i obiecywa³ sobie dokonaæ z nim rozmaitych
zdumiewaj¹cych i wiekopomnych czynów.
Na takich projektach i rozmowach zeszed³ uszczêliwionym dzieciom obiad. Stosunkowo
najmniej zapa³u okazywa³a do zamierzonej podró¿y pani Olivier, której nie chcia³o siê ruszaæ
z wygodnej willi w Port-Saidzie i któr¹ przestrasza³a myl zamieszkania przez kilka tygodni
w namiocie, a zw³aszcza zamiar wycieczek na wielb³¹dach. Zdarzy³o siê jej ju¿ kilkakrotnie
próbowaæ podobnej jazdy, jak to zwykle robi¹ przez ciekawoæ wszyscy Europejczycy
zamieszkali w Egipcie, i zawsze te próby wypada³y niepomylnie. Raz wielb³¹d podniós³
siê za wczenie, gdy jeszcze nie zasiad³a siê dobrze na siodle, i skutkiem tego stoczy³a siê
przez jego grzbiet na ziemiê. Innym razem nie nale¿¹cy do lekkononych dromader 9 utrz¹s³
j¹ tak, ¿e przez dwa dni nie mog³a przyjæ do siebie, s³owem, o ile Nel po dwu lub trzech
przeja¿d¿kach, na które pozwoli³ pan Rawlison, zapewnia³a, ¿e nie ma nic rozkoszniejszego na
wiecie, o tyle pani Olivier zosta³y przykre wspomnienia. Mówi³a, ¿e to jest dobre dla Arabów
albo dla takiej kruszynki jak Nel, która nie wiêcej siê utrzêsie ni¿ mucha, która by siad³a na
garbie wielb³¹da, ale nie dla osób powa¿nych i niezbyt lekkich, a zarazem maj¹cych pewn¹
sk³onnoæ do nieznonej choroby morskiej. Lecz co do Medinet-el-Fajum mia³a i inne obawy.
Oto w Port-Saidzie, zarówno jak w Aleksandrii, Kairze i ca³ym Egipcie, nie mówiono o niczym
wiêcej, tylko o powstaniu Mahdiego i okrucieñstwach derwiszów. Pani Olivier nie wiedz¹c
dok³adnie, gdzie le¿y Medinet, zaniepokoi³a siê, czy to nie bêdzie zbyt blisko od mahdystów,
i wreszcie poczê³a wypytywaæ o to pana Rawlisona.
Lecz on umiechn¹³ siê tylko i rzek³:
Mahdi oblega w tej chwili Chartum, w którym broni siê jenera³ Gordon. Czy pani wie, jak
daleko z Medinet do Chartumu?
Nie mam o tym ¿adnego pojêcia.
Tak mniej wiêcej jak st¹d do Sycylii objani³ pan Tarkowski.
Mniej wiêcej potwierdzi³ Sta. Chartum le¿y tam, gdzie Nil Bia³y i Niebieski schodz¹ siê
i tworz¹ jedn¹ rzekê. Dzieli nas od niego ogromna przestrzeñ Egiptu i ca³a Nubia.
Nastêpnie chcia³ dodaæ, ¿e choæby Medinet le¿a³o bli¿ej od krajów zajêtych przez powstanie,
to przecie on tam bêdzie ze swoim sztucerem, ale przypomniawszy sobie, ¿e za podobne
przechwa³ki dosta³ ju¿ nieraz burê od ojca umilk³.
Starsi panowie poczêli jednak rozmawiaæ o Mahdim i o powstaniu, by³a to bowiem
najwa¿niejsza dotycz¹ca Egiptu sprawa. Wiadomoci spod Chartumu by³y z³e. Dzikie hordy
oblega³y ju¿ miasto od pó³tora miesi¹ca; rz¹dy egipski i angielski dzia³a³y powolnie. Odsiecz
zaledwie wyruszy³a i obawiano siê powszechnie, ¿e mimo s³awy, mêstwa i zdolnoci Gordona
wa¿ne to miasto wpadnie w rêce barbarzyñców. Tego zdania by³ i pan Tarkowski, który
podejrzewa³, ¿e Anglia ¿yczy sobie w duszy, by Mahdi odebra³ Sudan Egiptowi po to, by
póniej odebraæ go Mahdiemu i uczyniæ z tej ogromnej krainy posiad³oæ angielsk¹. Nie
9. ( przyp. edyt. ) dromader wielb³¹d jednogarbny.
Henryk Sienkiewicz, W pustyni i w puszczy
5
352400751.004.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin