spiewnikil.doc

(26 KB) Pobierz
Dobosz

Dobosz

Przez czarne miasta i białe wsie,

Po zaśnieżonych drogach,

Przeciwko sobie armie dwie,

Uparcie szły na wroga.

I siały armie śmierć za sobą

Po miastach i po wioskach,

A w każdej armii kroczył dobosz,

co werbel miał i rozkaz.

ref.:

              Doboszu graj, doboszu idź,

              Choćby się świat zawalił,

              Trzeba nam iść i werbel bić

              Przed siebie dalej, dalej.

              Ponad bitewny zgiełk i huk,

              Do broni krzycz do broni,

              Bo tamten dobosz to twój wróg

              I śmierć mu w werbel dzwoni.

Aż wreszcie na rozstajach dróg

Armia się z armią zwarła,

I przyczajona w bębnach śmierć

Skoczyła im do gardła.

I krew po śniegu zbiegła strugą,

I zamilkły armie obie,

Tylko dwa bębny długo, długo

Warczały przeciw sobie.

ref.:              Doboszu graj...

Koło dobosza dobosz legł,

Na skraju wsi, pod dębem,

I z drzewa się posypał śnieg,

I werblem zbudził bęben.

I zagrał bęben naprzód, naprzód

I toczy się po drogach,

A drugi mu wtóruje w marszu,

A drugi zagrał odzew.

ref.:              Doboszu graj...

Spokojnie leżą armie dwie,

Pod krzyżem na rozstajach,

I tylko nocą poprzez śmierć,

Dwa bębny werblem grają,

Jednaki werbel grają.

ref.:              Doboszu graj...

 

Koło

              G e C D

Stałem długo przy mym oknie,

Chmurny, chłodny to był dzień.

Wtem karawan się wytoczył,

Aby matkę mą zabrać hen.

              Jeśli koło to wytrzyma

              wkrótce panie, wkrótce już

              lepszy los tam czeka na nią

              W niebie, w niebie o panie mój.

Rzekłem do karawaniarz

Ruszaj wolno nie spiesz się

Przy tej pani, którą wieziesz

Dłużej wtedy będę szedł.         Jeśli koło to wytrzyma...

Szedłem długo tuż za trumną

Kryjąc w sobie przypływ łez

Lecz nie mogłem ukryć bólu

Gdy w swym grobie musiała lec.

              Jeśli koło to wytrzyma...

 

KALINA MALINA

Kalina malina w lesie rozkwitała

niejedna dziewczyna żołnierza kochała

Żołnierza kochała, żołnierza lubiła

do tego żołnierza liściki kreśliła

Liściki kreśliła, liściki pisała

do swego miłego, którego kochała

A w niedzielę rano, kiedy słonko wschodzi

             

 

 

To ten młody żołnierz po koszarach chodzi

Po koszarach chodzi, ciężkie buty nosi

pana kapitana o przepustkę prosi

Panie kapitanie puść mnie pan do domu

Bo moja dziewczyna urodziła syna

Urodziła syna, pięknego chłopaka

będzie z niego żołnierz, tak jak jego tata

Puszczę ja was, puszczę, ale nie samego

każę wam osiodłać konika karego

Konika karego i te złote lejce

żebyś rozweselił swej dziewczynie serce

Jedzie żołnierz, jedzie, o drogę nie pyta,

a stara teściowa u progu go wita

Żołnierzu, żołnierzu twoja to przyczyna

przez ciebie została zhańbiona dziewczyna

Ja jej nie zhańbiłem, zhańbiła się sama

i ta ciemna nocka po której chodziła

chodziła, pijała i grywała w karty

myślała dziewczyna, że z żołnierzem żarty

Z żołnierzem nie żarty, z żołnierzem nie kpiny

i zamiast wesela odbyły się chrzciny

Ta dzisiejsza młodzież lata samolotem

Najpierw robią chrzciny, a wesele potem

Zgłoś jeśli naruszono regulamin