Mnich z Zakonu Kartuzów _ Szkoła ciszy.pdf

(738 KB) Pobierz
Microsoft Word - Mnich z Zakonu Kartuzów _ Szkoła ciszy.doc
Mnich z Zakonu Kartuzów
Szkoła ciszy
Wydawnictwo eSPe
Kraków 2007
1. Przygotowanie na przyjście Jezusa Chrystusa do naszego
serca
Jezus narodził się w Betlejem, a teraz chce On narodzić się
również w naszych sercach. Powiedzmy kilka słów o sposobie,
w jaki musimy się przygotować na przyjście Naszego Pana.
Jak przygotowujemy dom, kiedy spodziewamy się od-
wiedzin? Najpierw go czyścimy, potem robimy miejsce, a
wreszcie ozdabiamy.
Oczyścić nasze serca to znaczy oczyścić je z grzechu.
Nieczyste myśli, złe pragnienia, uczucia zawiści, urazy,
nienawiści, chciwości lub chęć zemsty — oto, co plami nasze
serce. Postępujmy jak pilna gospodyni: przypatrzmy się
uważnie naszej duszy i — jeśli znajdziemy w niej choćby jedną
złą myśl lub choćby jedno złe uczucie — wymiećmy je szybko!
Ale wiecie, że są różne sposoby patrzenia: mówi się, że w
pokoju pozamiatanym przez leniwy wiatr gospodyni zawsze
znajduje pajęczyny w kącie. Zastanówmy się szczerze, czy nie
odczuwamy bez powodu złych pragnień lub złych uczuć wobec
kogoś. Jeśli, niestety, odpowiemy „tak", wtedy trzeba będzie
zdobyć się na akt odwagi, na energiczne pozamiatanie:
postąpmy w sposób dokładnie przeciwny naszym chęciom.
Przytoczę historyjkę, która — choć jest tylko legendą —
zawiera prawdziwą lekcję.
Pewna młoda dziewczyna, która pragnęła zostać świętą, w
wieku osiemnastu lat miała zadziwiający sen. Wtedy nie była
jeszcze święta, ale poczyniła już dużo wysiłków, aby prowadzić
cnotliwe życie. Mimo wszystko zachowała w swoim sercu
uczucie nieposłuszeństwa i lenistwa... Codziennie rano matka
polecała jej wykonywać pracę, której dziewczyna nie lubiła i
zawsze wynajdywała pretekst, żeby być wtedy poza domem i
żeby tę pracę musiał wykonać ktoś inny. We wspomnianym
śnie ukazał jej się Pan i powiedział do niej: „Chodź ze Mną,
pokażę ci miejsce, które będziesz zajmować po śmierci". I
zaprowadził ją do przepięknego, błyszczącego złotem pałacu.
Jednak panował tam taki odór, że nie dało się wytrzymać.
Dziewczyna zaczęła płakać. Wtedy Pan powiedział do niej:
„Ten odór śmiertelny wydziela — podobnie jak martwe,
gnijące zwierzę — jedno złe uczucie. Oto, co niweczy twoje
niebo i szczęście wieczne".
433140860.003.png 433140860.004.png
Późniejsza święta zrozumiała lekcję i odtąd jej pierwszymi
postanowieniem porannym stało się wytrwałe wykonywanie
pracy, której nie lubiła.
O jakże szczęśliwi jesteśmy, jeśli oczyściliśmy i uporząd-
kowaliśmy nasze sumienie i serce! Nigdy nie odkładajmy tego
do jutra. Zastanówmy się odważnie, czy coś nie oddziela nas
od Boga, a jeśli coś takiego znajdziemy — odrzućmy to.
Kiedy więc chcemy przyjąć gościa, najpierw powinniśmy
posprzątać, a potem zrobić Mu miejsce.
Z pewnością kiedy uwolnimy się od grzechu, jesteśmy o wiele
spokojniejsi i szczęśliwsi, ale nadal musimy pracować nad
sobą. Jest wielka różnica pomiędzy kimś, kto spędza dzień,
myśląc o korzyściach materialnych, karierze, nowinkach i
usiłuje przypodobać się ludziom, którzy mogą mu oddać
przysługę, a kimś, kto często myśli o Bogu i działa tak, aby
Jemu się przypodobać, a zainteresowanie ziemskimi
sprawami przejawia tylko o tyle, o ile są one pomocne w
dojściu do nieba. O ileż bardziej szlachetne i piękniejsze jest
życie tego drugiego człowieka!
Zmartwienia i kłopoty, niepotrzebne lęki i wścibstwo
przeszkadzają nam przebywać w obecności Boga w radości i
czystości.
Spróbujmy zrobić w naszym życiu trochę więcej miejsca dla
rzeczy nadprzyrodzonych. Kiedy naprawdę raz na zawsze
zdecydujemy się nie przywiązywać tak wielkiej wagi do spraw
doczesnych i zaufamy samemu Bogu, jakże spokojni
będziemy! Jakże będziemy spokojni i cisi! Jak czyste,
niebieskie, pogodne i piękne niebo, które się rozchmurzyło...
Jak piękne wiosenne dni po marcowym deszczu ze śniegiem!
A kiedy chcemy przyjąć kogoś, kogo kochamy, nie za-
dowalamy się posprzątaniem i przygotowaniem mu miejsca,
ale przyozdabiamy jeszcze mieszkanie kwiatami.
Również kiedy chcemy przyjąć Boga, nie wystarczy, że
obmyjemy się z grzechów i utrzymamy serce czyste i wolne od
ziemskich kłopotów — trzeba dorzucić jeszcze kwiaty naszych
dobrych myśli i pragnień. Określenie to wymyśliła Tereska:
„rzucać małe kwiatki". Rozumiała przez to małe wyrzeczenia,
akty, które czynimy, aby sprawić przyjemność bliźnim, małe
cierpienia, które przyjmujemy, nie uskarżając się, oraz akty
miłości do Boga, uczestnictwo w sakramentach. Jakiż
piękniejszy kwiat możemy ofiarować Jezusowi aniżeli dobrą
spowiedź lub Komunię świętą!
2. O „nabożeństwach" w Kartuzji
433140860.005.png
Istnieje cała gama możliwości uświęcania, od osób począw-
szy aż do sakramentów, które przekazują nam łaskę Bożą
wraz z harmonią i cudowną radością. Jezus, Maryja, święci,
sakramenty — wszystko istnieje według logicznego porządku
pełnego mądrości i słodyczy, podobnie jak elementy drzewa
lub kwiatu.
W owym cudownym ogrodzie, jakim jest Kościół, możemy
podążać tą ścieżką, która nam się podoba. Nasz Pan przyciąga
nas do ogrodu, a my z miłością idziemy za Nim. To właśnie ten
żar miłości w podążaniu za Ukochanym, ten płomień miłości
nazywamy ogólnie pobożnością.
A kiedy pobożność wyraża się na zewnątrz w jakiejś szcze-
gólnej formie odpowiadającej konkretnemu przedmiotowi
czci, który wybrała miłość, mówimy o nabożeństwie, o czci.
Istnieje tyle nabożeństw, ile jest dróg do Boga, i tyleż jest w
Kościele ścieżek, którymi możemy swobodnie spacerować,
szukając Jezusa.
W Kościele zawsze szerzyły się różnorakie kulty i tak
pozostanie do końca. Wyraża to Pieśń nad Pieśniami. W kwia-
tach i owocach ogrodu Oblubieńca rzeczywiście słychać, jak
nieustannie wzrasta pobożność chrześcijańska. Ich blask, ich
zapach, ich smak są nieporównywalne; zachwycają Boskiego
Oblubieńca. Czym gwiazdy są na firmamencie, tym są dla
Niego nabożeństwa w Kościele. One również są
promieniującymi i gorejącymi ogniskami, źródłami życia
nadprzyrodzonego, sanktuariami pełnymi łask, miejscami
świętowania i duchowego radowania się. Stanowią poetyckie
piękno chrześcijaństwa, poezję pełną uroku, ale również cnót.
Poezja ta (w przeciwieństwie do poezji świeckiej) uwzniośla,
skłania do skupienia, wzbudza niechęć do świata; zachęca
433140860.006.png 433140860.001.png
natomiast do wyjścia poza siebie i każe marzyć o raju, którego
przedsmak daje już tu, na ziemi.
Interesujące, że z upływem wieków w Kościele rozpo-
wszechniają się różne kulty. Dogmaty się nie zmieniają, a
jednak Bóg daje swoim świętym natchnienie do wpro-
wadzania nabożeństw dostosowanych do każdej epoki.
Przykładem tego jest, co być może zauważyliście, nabo-
żeństwo do świętego Jana Chrzciciela i do świętego Józefa.
Nasi przodkowie darzyli świętego Jana Chrzciciela ogromną
czcią — czcili go zaraz po Matce Bożej. To dlatego jest on
jedynym świętym wymienionym w formule naszych ślubów
zakonnych. Wydaje się, że odpowiadało to wiekowi pokuty.
Dzisiaj bardziej zbliżyliśmy się do Pana i zastąpiliśmy cześć do
świętego Jana Chrzciciela czcią do świętego Józefa. Nie znaczy
to, że nie lubimy już świętego Jana Chrzciciela, jednak cześć
do świętego Józefa bardziej odpowiada naszym czasom.
Inne przykłady: nabożeństwo do Świętej Eucharystii przy-
gotowało Europę do przeciwstawienia się Reformacji. W
wieku XVIII Małgorzata de Beaune (mała uczennica Je-
zusowa) rozpowszechniła kult Dzieciątka Jezus, aby uzdrowić
tę dumną i pompatyczną epokę. Kult Przenajświętszego Serca
Jezusowego pozwolił rozgrzać pobożność wiernych w tak
bardzo zimnym i racjonalistycznym XVIII wieku.
Nowe nabożeństwa, np. świętej Teresy od Dzieciątka Jezus,
zwracają się do Miłości miłosiernej (ale niemającej nic
wspólnego z „nadzwyczajnością")...
Można by je długo wymieniać: „Święte Oblicze", „Pięć Ran",
narzędzia Męki itd...
Istnieje jednak nabożeństwo wszech czasów: do Najświęt-
szej Maryi Panny. Przybiera ono wiele form, w zależności od
krajów i epok: nabożeństwo Najświętszej Maryi Panny z
Paryża, Najświętszej Maryi Panny z Loreto, Najświętszej
Maryi Panny de la Gardę, Najświętszej Maryi Panny z Lo-
urdes, Najświętszej Maryi Panny de la Salette itd.
Jaka powinna być nasza rozsądna postawa wobec nabo-
żeństw? Które z nich wybrać i dlaczego? I co się z nimi stanie,
kiedy nasze życie duchowe ulegnie uproszczeniu,
pogłębieniu? Oto przynajmniej kilka zasad:
Pierwsza jest zasadą wolności. Wybierając kult, trzeba iść i
za porywem serca. Jedzenie bez apetytu nie wzmacnia. Bóg
ofiaruje nam różnorodność owoców i kwiatów, do których j
porównaliśmy kulty, abyśmy mogli dokonać wolnego wyboru.
Kierownik duchowy nigdy nie powinien zmuszać do wyboru
takiego czy innego kultu.
Tym bardziej nie można narzucać swoich kultów innym i to
jest druga zasada: poszanowanie wolności innych oraz ich
wyboru kultu spośród tych, które Bóg nam proponuje.
433140860.002.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin