KSIĘGA II.doc

(520 KB) Pobierz

 

 

Księga DRUGA Objawienia Niebieskiego

Św. Brygidy Szwedzkiej

 

 

 

 

 

 

Rozdział 3

 

Rozdział 5

 

Rozdział 6

 

Rozdział 12

 

Rozdział 15

 

                  Rozdział 18      str 12

 

Rozdział 20

 

Rozdział 21

 

Rozdział 22

 

Rozdział 23

 

OBIETNICE

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Cudowne słowa Matki Bożej do oblubienicy, wyjaśniające jej, że na tym świecie jest pięć domów, których mieszkańcy reprezentują pięć stanów ludzi, to znaczy: niewiernych chrześcijan, zatwardziałych Żydów, pogan samych, Żydów i pogan razem oraz przyjaciół Boga; i wiele innych pożytecznych rzeczy.

Rozdział 3

Maryja powiedziała: Jest czymś wielkim, że Pan wszystkich rzeczy i Król chwały był wzgardzony. On był jak pielgrzym wędrujący z miejsca na miejsce, pukający do drzwi wielu, aby Go przyjęli. Świat bowiem był jak teren, na którym stoi pięć domów.
Kiedy Syn mój w przebraniu pielgrzyma przyszedł do pierwszego domu, zapukał do drzwi i powiedział: „Przyjacielu, otwórz Mi i wpuść Mnie do środka, abym mógł odpocząć i zamieszkać u ciebie, żeby Mnie nie zaatakowały dzikie zwierzęta albo nie złapał huragan i deszcz. Daj Mi twoje szaty, abym zziębnięty się ogrzał i nagi przyodział. Daj Mi twego pożywienia, abym zgłodniały się nakarmił; daj Mi twojego napoju, żebym spragniony się nasycił, a będziesz miał nagrodę od twego Boga”.

Wtedy odpowiedział ktoś ze środka: „Ty jesteś zanadto niecierpliwy, dlatego nie możesz żyć w zgodzie i zamieszkać z nami. Jesteś zbyt wysoki, nie starczy nam, żeby Cię odziać. Zbyt wiele pragniesz i jesteś obżartuchem, nie starczy nam, żeby Cię zaspokoić, bo Twoje pragnienie jest bez dna”.
Chrystus pielgrzym, który stał na zewnątrz, odpowiedział: „Przyjacielu, wpuść Mnie z radością i dobrą wolą, bo Ja nie zajmuję wiele miejsca. Daj Mi twoje szaty, bo niemożliwe, żeby w twoim domu nie było jakichś ubrań, które by wystarczyły, abym się ogrzał. Daj Mi twojego pożywienia, gdyż nawet okruszyna może Mnie zaspokoić i kropla wody przynieść orzeźwienie i dodać siły”.

Odpowiedział znowu głos ze środka: „My znamy Cię dobrze, jesteś pokorny w mowie, natarczywy w proszeniu. Wydaje się, że zadowolisz się odrobiną, ale jesteś faktycznie nienasycony. Jesteś zupełnie zziębnięty i niezwykle trudno Cię ubrać; odjedź stąd, bo tutaj Cię nie przyjmiemy”.
Poszedł więc do drugiego domu i powiedział: „Przyjacielu, otwórz Mi i spójrz na Mnie. Dam ci to, czego ci potrzeba. Będę cię bronił przed twymi nieprzyjaciółmi”.
Odpowiedział ten ze środka: „Moje oczy są słabe, zabolałoby mnie, gdybym na Ciebie patrzył. Wszystkiego mam dostatek, niczego mi nie potrzeba. Jestem możny i silny, któż mógłby mnie zaatakować?”
Przychodząc do trzeciego domu, powiedział: „Przyjacielu, otwórz ucho i posłuchaj Mnie. Wyciągnij ręce i dotknij Mnie. Otwórz usta i posmakuj Mnie”.

Odpowiedział ten, który tam mieszkał: „Wołaj głośniej, abym Cię dobrze słyszał. Jeśli jesteś lekki, wezmę Cię, a jeśli słodki, przyjmę”.
Poszedł więc do czwartego domu, który miał przymknięte drzwi i powiedział: „Przyjacielu, gdybyś pomyślał o całym czasie, jaki przeżyłeś, przyjąłbyś Mnie. I gdybyś zrozumiał i usłyszał to, co dla ciebie uczyniłem, współczułbyś Mi. Gdybyś pomyślał o tym, jak bardzo Mnie obraziłeś, jęczałbyś i prosił o litość”.
Odpowiedział: „Prawie już pomarliśmy, czekając i pragnąc Twojego przyjścia; to Ty więc współczuj naszej nędzy. Bardzo chętnie oddamy się Tobie. Spójrz na naszą nędzę i zważ na słabość naszą, a będziemy gotowi na wszystko, czego chcesz”.
Poszedł wówczas do piątego domu, który był otwarty na oścież i powiedział: „Przyjacielu, tutaj chcę wejść swobodnie, ale wiedz, że pragnę łoża bardziej miękkiego niż puch, ciepła większego niż daje wełna, pokarmu świeższego niż może dostarczyć miękka dziczyzna”.

Odpowiedzieli ci ze środka: „Są tu płaszcze, którymi z wielką przyjemnością ogrzewamy sobie nogi i kolana, więc żebyś odpoczął, oddamy Ci ich ciepło. Nasze wnętrzności i nasze trzewia z lubością oddamy Tobie, abyś w nie wstąpił. Jak bowiem nic nie jest bardziej miękkiego niż nasz szpik, aby służył Ci dla spoczynku, tak nic nie będzie mogło Cię bardziej ogrzać niż nasze wnętrzności. Serce nasze jest najbardziej świeże spośród wszystkich pokarmów i chętnie je rozłupiemy, aby dać Ci je na pożywienie; wejdź więc i niech wszystko będzie słodkie dla Twego podniebienia i wyborne w smaku”.

Mieszkańcy pięciu domów to pięć stanów ludzi w świecie. Pierwsi to niewierni chrześcijanie, którzy nazywają niesprawiedliwymi wyroki Syna mojego, fałszywymi Jego obietnice, niemożliwymi do wykonania Jego polecenia. Ci poprzez swoją myśl i poprzez bluźnierstwo są przeciwko głosicielom mojego Syna. Wszechmocny jest bardzo długi i nie można Go osiągnąć. Jest bardzo szeroki i wysoki, nie można Go odziać. Jest nienasycony, nie można Go wykarmić. Jest niezwykle niecierpliwy, nie da się z Nim mieszkać. Mówią, że jest bardzo daleko, ponieważ sami będąc mali w czynach i miłości, nie podejmują trudu, by się podnieść do poziomu Jego dobroci.

Mówią, że jest bardzo szeroki, bo ich pożądliwość nie zna miary. Szukają dziury w całym, podejrzewają zło, zanim się stanie. Uważają Go też za nienasyconego, ponieważ nie wystarczają Mu ani niebo, ani ziemia; od ludzi domaga się najlepszych darów i oddania wszystkiego dla zbawienia duszy: to szaleńcze polecenie według nich, którzy uważają za wielką krzywdę zachowanie niewielu rzeczy dla ciała. Nazywają Go niezwykle niecierpliwym, bo On nienawidzi wady i występuje przeciwko ich woli; oni bowiem uważają za piękne i pożyteczne tylko to, co podpowiada im zmysłowa przyjemność.

Lecz Syn mój rzeczywiście jest wszechmocny w niebie i na ziemi. Jest Stwórcą wszystkich rzeczy, przez nikogo nie stworzony, istnieje przed wszystkimi, a po Nim nie będzie nikogo innego w przyszłości. On jest naprawdę bardzo długi, wysoki, szeroki w porównaniu z innymi rzeczami, jest poza i ponad wszystkimi rzeczami. A jednak, choć tak potężny, chce być ubrany przez pełną miłości posługę człowieka, On, który nie ma potrzeby się ubierać, ale wszystkim sam daje odzienie, na wieki i niezmiennie przyobleczony w cześć i chwałę. Pragnie pokrzepić się miłością ludzi, On, który jest chlebem aniołów i ludzi, który wszystkich karmi i nie potrzebuje nikogo. Prosi człowieka o pokój, On, który jest twórcą i fundamentem pokoju. Kto więc zechce przyjąć Go z radością, ten będzie mógł nasycić Go, choćby okruchem chleba, jeśli będzie miał dobrą wolę.

Wystarczy nitka, by Go przyodziać, jeśli będzie miał płonącą miłość. Może zaspokoić Jego pragnienie nawet jedną kroplą, jeśli będzie miał dobre uczucia. Będzie w stanie przyjąć Go w sercu i rozmawiać z Nim, jeśli będzie żarliwy i wytrwały w pobożności. Bóg bowiem jest Duchem, chce więc zmienić rzeczy cielesne w duchowe, a przemijające w wieczne. Uważa za uczynione i ofiarowane sobie to, co zostało uczynione i dane Jego członkom. Nie patrzy na samo postępowanie lub uczucie, ale na żarliwą wolę i intencję, z jaką spełnia się dany uczynek.

Ci bowiem, im więcej otrzymują tajemnych natchnień od mego Syna i im więcej są napominani przez Niego za pośrednictwem Jego kaznodziejów, tym bardziej upierają się przeciwko Niemu: ani Go nie słuchają, ani nie otwierają przed Nim drzwi swojej woli, ani nie wprowadzają Go przez dobre uczynki. Kiedy więc nadejdzie ich czas, zostanie zgładzone kłamstwo, na jakim się opierają, a wywyższona będzie prawda i ukazana chwała Boża.

Drudzy to zatwardziali Żydzi. Ci wierzą, że są zupełnie rozumni i uważają swój rozum za prawną sprawiedliwość. Podkreślają własne czyny i wywyższają je bardziej niż uczynki drugich. Jeśli słyszą o rzeczach dokonanych przez mego Syna, uważają je za godne wzgardy. Kiedy słyszą słowa i polecenia mego Syna, gardzą nimi, a nawet gdyby ich posłuchali i wprowadzili w czyn, uważaliby się za grzeszników i nieczystych; gdyby Go naśladowali, i tak uznaliby się za najnieszczęśliwszych i najnędzniejszych. Dopóki świat jest im przychylny, czują się szczęśliwi; dopóki cieszą się dobrym zdrowiem, czują się bardzo silni. Dlatego ich nadzieja zawiedzie całkowicie, a ich chwała rozpadnie się w proch.

Trzeci to poganie, z których jedni drwiąco pytają co dzień: „Kimże jest ten Chrystus? Jeśli jest słodki w swojej obecności, przyjmiemy Go. Jeśli łagodny w przebaczaniu grzechów, chętnie Go uczcimy”. Ale ci zamykają oczy swego rozumu, aby nie rozumieć sprawiedliwości i miłosierdzia Boga. Zatykają uszy, aby nie słyszeć tego, co Syn mój uczynił dla nich i dla wszystkich. Kneblują sobie usta i nie zastanawiają się, co się z nimi stanie i co jest dla nich pożyteczne. Krzyżują ręce i odmawiają podjęcia trudu szukania drogi, jak uniknąć kłamstwa i znaleźć prawdę. Ponieważ nie chcą więc zrozumieć i mieć się na baczności, dopóki mają na to czas, upadną wraz ze swym domem, zmieceni przez burzę.

Czwartymi są ci Żydzi i poganie, którzy chętnie staliby się chrześcijanami, gdyby poznali, w jaki sposób to uczynić i co jest miłe mojemu Synowi, i gdyby mieli z kim porozmawiać. Oni wnioskują z okoliczności i rozumieją z wewnętrznego głosu oraz ze znaków, jak wiele Syn mój uczynił i wycierpiał za wszystkich. Dlatego w sercu swoim zwracają się do mego Syna i mówią: „O Panie, słyszeliśmy, że obiecałeś dać się nam, więc czekamy na Ciebie; przyjdź i dochowaj Twej obietnicy. Rozumiemy bowiem i widzimy, że w tych, którzy są czczeni jako bogowie nie ma żadnej boskiej cnoty, ani miłości do dusz, ani wielkiej czystości, którą by można wychwalać.

Znajdujemy w nich przyjaźń ciał, umiłowanie chwały tego świata. Dowiedzieliśmy się o Twoim prawie i usłyszeliśmy o Twoich czynach, dokonanych ze sprawiedliwością i miłosierdziem. Słyszeliśmy o Twoich prorokach, którzy Cię zapowiedzieli i na Ciebie czekali. Przyjdź zatem, o najlitościwszy Panie, chętnie oddamy się Tobie, bo rozumiemy, że w Tobie jest miłość ku duszom, rozsądne podejście do rzeczy, doskonała miłość i życie wieczne. Dlatego przyjdź szybko, bo umieramy z pragnienia, czekając na Ciebie, przyjdź i oświeć nas”. Tak to wołają do Syna mego. I dlatego brama ich serca jest niemal otwarta do połowy, gdyż mają całą wolę pełnienia dobra, ale jeszcze go nie spełnili. To oni zasługują na uzyskanie łaski i pociechy od mego Syna.

W piątym domu są moi przyjaciele i moje dzieci, a brama ich umysłu jest całkowicie otwarta na mego Syna. Oni chętnie słuchają Syna mego, który ich wzywa. I nie tylko otwierają kiedy puka, ale wychodzą Mu nawet naprzeciw z radosną duszą, kiedy przybywa. Oni młotem przykazań Bożych kruszą wszelką koślawość w sobie. I przygotowują odpoczynek dla mojego Syna nie na puchu ptasząt, lecz w harmonii cnót i umartwienia wszystkich złych uczuć, co jest rdzeniem wszelkich cnót. To oni dają ciepło memu Synowi, nie ciepło wełny, lecz wielki żar miłości, przez którą ofiarują memu Synowi nie tylko swoje rzeczy, ale siebie samych. Wreszcie przygotowują Mu posiłek świeższy od wszelkiego mięsa w doskonałym sercu, którym nie pragną ani nie kochają nic innego, jak tylko swego Boga.

W ich sercu mieszka Pan nieba i delikatnie karmi się ich miłością, Bóg, który wszystkim daje pokarm. Mają oni zawsze jedno oko zwrócone na drzwi, aby nie wszedł przez nie przeciwnik, a drugie oko skierowane na Boga. Ich ręce spoczywają na broni, gotowe użyć jej przeciwko wrogowi. Tych, córko moja, naśladuj, jak tylko potrafisz, ponieważ ich fundament jest na solidnej skale. Inne domy opierają się na błocie. Kiedy więc przyjdzie wiatr, rozpadną się.

Słowa Boga wobec oblubienicy, mówiące o Jego wspaniałości, o tym, jak Chrystus jest zapowiedziany w Dawidzie, natomiast Żydzi, źli chrześcijanie i poganie w trzech synach Dawida, oraz o tym, jak Kościół istnieje w siedmiu sakramentach.

Rozdział 5

Ja jestem Bóg, nie z kamienia lub drewna, ale Stwórca wszystkich, nie mający początku ni końca. To Ja wcieliłem się w Dziewicę i pozostałem z Dziewicą, nie opuszczając mego bóstwa. Lecz Ja sam, który przez człowieczeństwo byłem w Dziewicy, nie opuszczając Bóstwa, razem z Ojcem i Duchem Świętym, królowałem z racji Bóstwa w niebie i na ziemi. Ja również razem z moim Duchem rozpalałem Dziewicę; nie tak, że Duch mój oddzielił się ode Mnie, ale tenże Duch, który Ją rozpalał, był w Ojcu i we Mnie, Synu, i w Nim był Ojciec i Syn, ponieważ są Oni jednym Bogiem, a nie trzema Bogami.

Ja jestem równy królowi Dawidowi, który miał trzech synów. Jeden z nich, Absalom, czyhał na życie ojca. Drugi, Adoniasz, czyhał na królestwo ojca. Trzeci, Salomon, otrzymał królestwo. Pierwszy reprezentuje Żydów, którzy czyhali na moje życie i moją śmierć, gardząc moją nauką. Dlatego teraz znana jest ich odpłata; mogę powiedzieć to, co Dawid powiedział do swego martwego syna: „Synu mój, Absalomie”, to znaczy synowie moi, Żydzi, gdzie jest teraz wasze pragnienie i wasze oczekiwanie? O synowie moi, jaki jest wasz koniec? Ulitowałem się nad wami, ponieważ pragnęliście mojego przyjścia i dzięki wielu znakom usłyszeliście, że przyszedłem.

Pragnęliście rzeczy przemijających, które już minęły. Lecz jeszcze bardziej współczuję wam teraz, powtarzając jak Dawid wspomniane wcześniej słowa, ponieważ widzę, że spotkała was nędzna śmierć. Dlatego znów z ogromną miłością mówię wam jak Dawid: „Synu mój, któż mi pozwoli umrzeć za ciebie?” Dawid bowiem dobrze wiedział, że nie może wskrzesić syna przez swoją śmierć; ale żeby pokazać swe głębokie uczucie ojcowskiej miłości i dobrej woli, gdyby to było możliwe, chętnie umarłby za swego syna. Tak teraz Ja mówię: O synowie, Żydzi, choć byliście wobec Mnie nieprzychylni i uprzedzeni, gdyby to było możliwe i gdyby spodobało się Ojcu, chętnie umarłbym raz jeszcze za was, ponieważ lituję się nad nędzą, którą sami ściągnęliście na siebie przez wzgląd na sprawiedliwość. Słowami i przykładem pokazałem wam, co macie robić. Szedłem przed wami jak kwoka, ogrzewając was skrzydłami miłości; ale tym wszystkim wzgardziliście. Wasz koniec jest nędzny i próżny wszelki trud.

W drugim synu Dawida przedstawieni są źli chrześcijanie. On porzucił starego już ojca. Pomyślał bowiem sobie tak: „Mój ojciec jest stary i brak mu sił. Jeśli powiem mu coś złego, nie odpowie. Jeśli uczynię coś przeciwko niemu, nie będzie się mścił. Jeśli przeciw niemu zorganizuję jakiś zamach, zniesie to z cierpliwością. Uczynię więc, co będę chciał!” Wraz z kilkoma sługami Dawida, swego ojca, wstąpił na miejsce, gdzie nie było wiele drzew, aby tam panować. Lecz później zastanowił się i kiedy powróciło dobre uczucie wobec ojca, zmienił zdanie i ci, którzy byli razem z nim, okryli się wstydem. W ten sposób postępuje też wobec Mnie wielu chrześcijan. Myślą sobie tak: „Obecnie znaki i sądy Boga nie są tak jasne, jak niegdyś. Możemy mówić, co chcemy, On przecież jest miłosierny i nie zwraca na to uwagi. Róbmy, co nam się podoba, bo On z łatwością przebacza”.

Oni nie wierzą w moją potęgę. Myślą, że teraz nie jestem w stanie uczynić tego, co chcę, jak niegdyś. Uważają moją miłość wobec nich za mniejszą niż ta, jaką okazałem ich ojcom, kiedy im przebaczyłem. Biorą sobie za przedmiot szyderstwa mój sąd i uważają za próżną moją sprawiedliwość. Tak jakby udali się do lasu z kilkoma sługami Dawida, aby tam królować z ufnością. Czym jest ten las z niewieloma drzewami, jeśli nie świętym Kościołem, który jest złożony z siedmiu sakramentów jak z kilku drzew? Do tego Kościoła oni wchodzą, ale tylko z paroma sługami Dawida, to znaczy z niewieloma dobrymi uczynkami, sądząc, że mają królestwo Boże.

Oni bowiem spełniają mało dobrych uczynków i myślą, że dzięki nim będą mogli mieć prawo do królestwa niebieskiego, choćby tkwili we wszelkich możliwych grzechach. Lecz jak syn Dawida, który wbrew woli ojca chciał posiąść królestwo, został z niego odepchnięty, ponieważ nie był go godzien, pragnął go bezprawnie i sam był niegodziwy, a królestwo zostało przekazane bardziej roztropnemu i lepszemu, tak oni zostaną wypędzeni z mojego królestwa, które będzie dane tym, co wypełniają wolę Boga. Nikt bowiem nie może go uzyskać, jeśli nie posiada miłości Boga.
I nikt nie będzie mógł zbliżyć się do Mnie, Przeczystego, tylko ten, kto sam jest czysty i żyje według mego serca.

Trzecim synem Dawida był Salomon. On reprezentuje pogan. Kiedy Batszeba dowiedziała się, że królem został wybrany inny, a nie Salomon, jak jej obiecał wcześniej Dawid, poszła do niego i powiedziała: „Panie mój, poprzysiągłeś mi, że Salomon będzie królował po tobie. A oto został wybrany inny. Jeśli tak się stanie i sprawy potoczą się w taki sposób, zostanę uznana za cudzołożnicę, godną ognia, a mój syn będzie traktowany jakby był z nieprawego łoża”. To usłyszawszy, król Dawid powstał i powiedział: „Przysięgam na Boga, że Salomon zasiądzie na tronie i będzie królował po mnie, co niniejszym zaświadczam”.

I wydał rozkazy swoim sługom, aby wybrali i mianowali królem tego, o którym Dawid powiedział. A oni, posłuszni swemu panu, z wielką pompą wywyższyli Salomona. Ci zaś, którzy sprzyjali jego bratu, zostali zmuszeni do ucieczki i wtrąceni w niewolę. Kogóż reprezentuje owa Batszeba – która byłaby wzięta za cudzołożnicę, gdyby wybrano królem innego – jeśli nie wiarę pogan? Żadne bowiem cudzołóstwo nie jest gorsze od zdrady Boga i prawej wiary, i uwierzenia w innego boga, który nie jest Stwórcą wszystkiego.

Lecz jak Batszeba tak i niektórzy poganie z sercem pokornym i skruszonym mówią Bogu: „Panie, Ty obiecałeś, że zostaniemy chrześcijanami: dochowaj danej obietnicy. Jeśli jakiś inny król, to znaczy inna wiara powstałaby nad nami, jeślibyś oddzielił się od nas, bylibyśmy doprowadzeni do nędzy i pomarlibyśmy, jak cudzołożnica, która w miejsce syna z prawego łoża wzięła tego z nieprawego. I choć żyjesz na wieki, byłbyś jakby umarły dla nas, a my dla Ciebie, ponieważ oddalasz się wraz z Twoją łaską od naszych serc, a my przez naszą nieufność wobec Ciebie opowiadamy się przeciwko Tobie. Spełnij zatem swoją obietnicę i wzmocnij naszą słabość, oświeć nasze ciemności. Jeśli bowiem się oddalisz, zginiemy”.

Usłyszawszy to, Ja – jak drugi Dawid – chcę powstać w mojej łasce i miłosierdziu. Przysięgam zatem na moje Bóstwo, które jest w moim człowieczeństwie, i na Ducha mego, który jest w Bóstwie, a ci Trzej nie są trzema Bogami, lecz jednym Bogiem, że dochowam danej obietnicy. Poślę bowiem moich przyjaciół, którzy wprowadzą mego syna Salomona, to znaczy pogan, na miejsce, czyli do Kościoła, który składa się z siedmiu sakramentów, jak z siedmiu drzew, a mianowicie: chrztu, pokuty, bierzmowania, sakramentu ołtarza, kapłaństwa, małżeństwa i namaszczenia, i będą odpoczywać na moim tronie, czyli w prawej wierze świętego Kościoła; źli chrześcijanie zaś będą ich niewolnikami. Ci jęczeć będą w nędzy, która zacznie się w czasie obecnym i trwać będzie na wieki. Ponieważ teraz jest czas czuwania, niech zatem przyjaciele moi nie śpią i niech się nie rozleniwiają, gdyż wielka nagroda czeka na nich za ich pracę.

 

Słowa Syna w obecności oblubienicy, mówiące o królu, który jest na polu z przyjaciółmi po prawej i nieprzyjaciółmi po lewej stronie, oraz o tym, jak Chrystus, wyobrażany przez tego króla, ma chrześcijan po prawej, a pogan po lewej stronie, i jak po odrzuceniu chrześcijan pośle swoich kaznodziejów do pogan.

Rozdział 6

Syn mówił: Ja jestem jak król, który przebywał na polu, mając po prawej stronie przyjaciół, a po lewej nieprzyjaciół. Nagle jakiś głos zawołał po prawej, gdzie wszyscy byli dobrze uzbrojeni, mieli hełmy przywiązane i twarze zwrócone ku Panu. Głos tak wołał: „Zwróćcie się do mnie i uwierzcie mi, a dam wam złoto”. Kiedy to usłyszeli, zaraz zwrócili się ku niemu, a głos ów tak powiedział: „Jeśli chcecie zobaczyć złoto, odwiążcie wasze hełmy, a jeśli chcecie je posiąść, przywiążę wasze hełmy do mojej woli”. Kiedy ci na to przystali, on związał im hełmy w taki sposób, że przednie otwory służące do patrzenia były z tyłu głowy, zaś tylne części hełmu nie pozwalały im niczego zobaczyć. On zaś w dalszym ciągu wołał, prowadząc ich do siebie.

Niektórzy opowiedzieli Panu, swemu Królowi, o tym, co się wydarzyło, a mianowicie że jego ludzie zostali zabrani przez nieprzyjaciół. On zaś powiedział do swych przyjaciół: „Pójdźcie do nich i wzywajcie ich w taki sposób: «Odwiążcie wasze hełmy i zobaczcie, że zostaliście oszukani. Zwróćcie się do Mnie, a Ja przyjmę was w pokoju»”. Lecz oni nie chcieli słuchać i wyśmiewali ich.
Słudzy donieśli o tym Panu, który rzekł: „Dobrze, skoro Mną wzgardzili, zwróćcie się teraz do tych po lewej stronie i powiedzcie im trzy rzeczy: droga prowadząca do życia jest przed wami, brama jest otwarta i Pan sam chce osobiście wyjść wam na spotkanie. Wierzcie zatem mocno, że droga jest przygotowana, miejcie stale nadzieję, że brama jest otwarta i że On mówi prawdę. Wyjdźcie naprzeciw Panu z miłością, a On z miłością i pokojem przyjmie was i zaprowadzi do wiecznego pokoju”.
Ci, słysząc słowa posłańców, uwierzyli i zostali przyjęci w pokoju.

Ja jestem owym królem, który miał chrześcijan po prawej stronie i przygotował dla nich dobra wieczne. Ich hełmy były przywiązane i mieli zwrócone ku Mnie swoje twarze, kiedy mieli doskonałą wolę czynienia woli mojej, okazywania posłuszeństwa moim przykazaniom, a ich pragnienie całkowicie było zwrócone ku niebu. Lecz głos diabła, czyli pycha, rozbrzmiał w świecie. Diabeł ukazał im bogactwo świata, przyjemności ciała, ku którym skierowali swoje uczucia i ulegli pysze. Dla niej zdjęli wówczas hełmy, kiedy przekuli na czyny swoje wewnętrzne uczucia i wybrali rzeczy doczesne, a nie duchowe. Gdy więc zdjęli hełmy Bożej woli i broń cnoty, wzięła w nich górę sama pycha, która podporządkowała ich sobie do tego stopnia, że chcieli z lubością grzeszyć aż do końca i chętnie żyliby na wieki, aby stale móc grzeszyć. Zaćmiło ich to tak, że otwory hełmów, przez które mieli widzieć, były z tyłu, natomiast z przodu były jedynie ciemności.

Czym bowiem są te otwory hełmów, jeśli nie rozważaniem rzeczy przyszłych, roztropnością i przezornością w sprawach obecnych? Pierwszy otwór to rozważanie tak pociągającej wiecznej nagrody oraz tak przerażającej wiecznej kary i straszliwego sądu Bożego. Przez drugi otwór rozumie się należne rozważanie, jakie są polecenia i zakazy, jak lekceważy się przykazania i jak się z tego poprawić. Lecz te otwory są z tyłu potylicy, gdzie nie widzi się niczego. Dlatego też są oni skazani na niepamiętanie o rzeczach niebieskich. Miłość Boga staje się chłodna, przez co z łatwością zaczynają cenić i przyjmować miłość świata, która prowadzi ich jak dobrze nasmarowane koło do wszystkiego, czego zapragną.

Lecz przyjaciele moi, widząc wyrządzaną mi krzywdę, utratę dusz i tyranię diabła, każdego dnia zanoszą do Mnie modlitwy za nich. Dotarły one do nieba i do moich uszu. Przychyliwszy się do ich próśb, posyłałem im każdego dnia moich kaznodziejów, ukazywałem znaki i przymnażałem mej łaski. Lecz oni, wzgardziwszy tym wszystkim, dokładali grzech do grzechu.
Dlatego zapowiem teraz moim sługom i rzeczywiście to uczynię: Pójdźcie, słudzy moi, na lewą stronę, to znaczy do pogan, którzy stojąc po lewej stronie, byli do tej pory pogardzani. Idźcie więc i tak mówcie: „Pan nieba i Stwórca wszystkich chce, abyśmy wam powiedzieli: «Droga do nieba stoi przed wami otworem; chciejcie nią pójść z wolną wiarą! Brama niebios jest rozwarta, miejcie silną nadzieję, a wejdziecie przez nią! Król nieba i Pan aniołów chce osobiście wyjść wam na spotkanie, aby ofiarować wam pokój i wieczne błogosławieństwo».

Wyjdźcie Mu naprzeciw i przyjmijcie z wiarą, przez którą pokazał wam, że droga do nieba jest gotowa: przyjmijcie Go z nadzieją, z którą spodziewacie się teraz, że On, tak pragnąc, da wam niebo. Kochajcie Go z całego serca i wprowadzajcie w czyn tę miłość, a wejdziecie przez bramy Boga, przez które zostali wygnani chrześcijanie, którzy nie chcą tam wejść i czynią się niegodnymi przez swe uczynki”. Zaprawdę, powiadam wam, wypełnię me słowa i nie zapomnę ich. Przyjmę was jak dzieci i będę dla was tym Ojcem, którym chrześcijanie w swojej głupocie wzgardzili.

Wy zatem, przyjaciele moi, którzy jesteście w świecie, idźcie spokojnie i wołajcie, głoście im moją wolę i krzyczcie do nich, aby się przyłączyli. Ja będę w waszym sercu i na waszych wargach: będę waszym przywódcą w życiu i zachowam was w momencie śmierci. Nie opuszczę was, idźcie z odwagą, ponieważ poprzez trud rośnie chwała. Mógłbym bowiem uczynić wszystko nagle i jednym moim słowem; ale chcę, aby z walki wzrastała wasza nagroda i przez waszą odwagę moja chwała.

Nie dziwcie się, że mówię. Jeśliby bowiem ktoś w świecie z prawdziwą mądrością zastanowił się, jak wiele jest dusz, które każdego dnia mogą pójść do piekła, zobaczyłby, że jest ich więcej niż piasku morskiego, niż piasku na plażach. Taka bowiem jest sprawiedliwość. Oni oddzielają się od swego Boga i Pana. Ja mówię, aby zmniejszała się rzesza diabła, a zwiększało moje wojsko. Niech dla własnego szczęścia mnie posłuchają i niech zmądrzeją.

Słowa Chrystusa do oblubienicy o niezmienności i wieczności Jego sprawiedliwości oraz o tym, jak w Jego człowieczeństwie ta sprawiedliwość została oświecona miłością, jak litościwie sprawuje swe miłosierdzie wobec potępionych i jak z łagodnością nawołuje do miłosierdzia swoich wybranych żołnierzy.

Rozdział 12

Ja jestem prawdziwym Królem. Nikt inny nie jest godzien być nazwany Królem, tylko Ja, ponieważ moja jest wszelka władza i cześć. To Ja osądziłem pierwszego anioła, upadłego z powodu pychy, pożądliwości i zawiści. To Ja osądziłem Adama, Kaina i cały świat, zsyłając potop z powodu ich grzechu. To Ja pozwoliłem, aby lud Izraela znalazł się w niewoli i przez niezwykłe znaki cudownie go z niej wyzwoliłem. We Mnie była i jest wszelka sprawiedliwość, bez początku i końca. Nigdy się ona we Mnie nie zaćmi, lecz zawsze pozostanie prawdziwa i niezmienna, choć zdaje się w tym czasie bardziej łagodna, niemal jakby Bóg był bardziej cierpliwy w sądzeniu.

Ale nie oznacza to zmiany mojej sprawiedliwości – która nigdy się nie zmienia – lecz jeszcze bardziej dowodzi mojej miłości. Przez tę sprawiedliwość i prawdę dokonuję teraz sądu nad światem, tak jak wówczas, gdy pozwoliłem, aby lud mój stał się niewolnikiem w Egipcie i gdy nękałem go na pustyni. Lecz zanim dokonałem wcielenia, ukryta była miłość, złączona ze sprawiedliwością, jak światło schowane lub przysłonięte chmurą. Kiedy przyjąłem człowieczeństwo, to wprawdzie zmieniło się dane prawo, jednak nie zmieniła się przez to sama sprawiedliwość. Jaśniej i wyraźniej natomiast ukazała się miłość przez Syna Bożego. A to z trzech powodów.

Po pierwsze: ponieważ zostało złagodzone Prawo, wcześniej surowe dla buntowników i zatwardziałych, trudne dla nich do przyjęcia z powodu wysuwanych przez nich pysznych żądań. Po drugie: ponieważ Syn Boży cierpiał i umarł. Po trzecie: ponieważ sąd, obecnie mocniej niż niegdyś inspirowany miłosierdziem, wydaje się bardziej wielkoduszny i łagodniejszy względem grzeszników.
Bardzo surowa i wymagająca wydaje się bowiem sprawiedliwość względem prarodziców oraz w wodach potopu. Lecz ta sama sprawiedliwość jest ze Mną i zawsze była, również w śmierci tych, co zginęli na pustyni. Lecz teraz bardziej widoczna jest dobroć i miłość, które wówczas świadomie i miłosiernie kryły się w sprawiedliwości.

Choć w sposób bardziej ukryty, nigdy nie wymierzyłem sprawiedliwości bez miłosierdzia ani obecnie nigdy tego nie czynię, tak jak nie czynię miłosierdzia bez sprawiedliwości.
Możesz się mnie teraz zapytać: jakie jest to moje miłosierdzie wobec potępionych, jeśli nigdy nie wymierzam sprawiedliwości bez miłosierdzia?

Odpowiem ci przykładem. Wyobraź sobie, że jakiś sędzia zasiada w sądzie i widzi, że jego brat ma być osądzony. Sędzia mu powie: „Ty jesteś moim bratem, a ja jestem twoim sędzią. Choć wewnętrznie cię kocham, nie mogę ani nie przystoi mi wystąpić przeciwko sprawiedliwości. Ty sam widzisz w swoim sumieniu wszelką sprawiedliwość zgodnie z twoimi zasługami i zgodnie z tym trzeba cię osądzić. Gdyby dało się to jakoś załatwić, chętnie wydałbym wyrok sprzyjający”.

Otóż Ja jestem jak ten sędzia. Człowiek jest moim bratem z racji człowieczeństwa. Kiedy przychodzi do Mnie na sąd, jego sumienie oskarża go z powodu winy i rozumie, jaki wyrok go czeka. Ja też to wiem, bo jestem sprawiedliwy. Jak w powyższym porównaniu odpowiadam duszy, która oskarża siebie samą: Ty widzisz wszelką niesprawiedliwość w swoim sumieniu, powiedz zatem, jaką masz zasługę? Dusza wówczas mi odpowie: „Moje sumienie wydaje swój wyrok, a jest on taki, że zasługuję na karę, ponieważ nie okazałam ci posłuszeństwa”. Ja zaś dodam: Ja, twój sędzia, wziąłem na siebie wszelką karę i dałem ci poznać twoje niebezpieczeństwo oraz drogę, jaką powinnaś pójść, aby nie zasłużyć na karę. Sprawiedliwość bowiem domaga się, abyś nie weszła do nieba, zanim nie spłacisz winy. Tymczasem Ja ją spłaciłem za ciebie, gdyż ty nie byłaś do tego zdolna.

Ja ukazałem ci przez proroków wszystko, co miało mnie spotkać i nie ominąłem niczego z tego, co oni zapowiedzieli. Ukazałem ci całą możliwą miłość, abyś zwróciła się do Mnie. Ale ponieważ się ode Mnie oddaliłaś, teraz jesteś przedmiotem sprawiedliwości, gdyż wzgardziłaś miłosierdziem. Tym niemniej Ja jestem tak miłosierny, że umarłbym raz jeszcze, gdyby to było możliwe; co więcej, wycierpiałbym raczej za ciebie jeszcze większą mękę od tej na krzyżu, aniżeli miałbym osądzić cię taką sprawiedliwością. Ale zgodnie ze sprawiedliwością nie jest możliwe, abym umarł powtórnie. Miłosierdzie jednak mówi, że gdyby to było możliwe, chętnie uczyniłbym to dla ciebie. Oto jak jestem miłosierny i pełen miłości także wobec potępionych. Cokolwiek czynię, czynię to na znak mojej miłości. Od początku kochałem człowieka, nawet kiedy wyglądałem na rozgniewanego; nikt jednak nie przejmuje się i nie jest wrażliwy na moją miłość.

A zatem ponieważ jestem sprawiedliwy i miłosierny, przestrzegam tych, którzy zwą się żołnierzami, którzy wzywają mego miłosierdzia, aby nie dosięgła ich moja sprawiedliwość. Jest ona stała jak góra, płonąca jak ogień, straszliwa jak grzmot, nagła jak napięty łuk z naszykowaną strzałą.
Przestrzegam ich na trzy sposoby. Pierwszy: jak Ojciec dzieci, aby wrócili do Mnie, ponieważ jestem ich Ojcem i Stwórcą, i dam im dziedzictwo, jakie się im należy. Drugi: proszę ich jak brat, aby wspomnieli na plagi i dzieła moje oraz by wrócili, a przyjmę ich jak brat. Trzeci: jak Pan proszę ich, by wrócili do swego Pana, któremu przysięgają wiarę, któremu winni są cześć i któremu zobowiązali się pod przysięgą. Dlatego, żołnierze, wróćcie do Mnie, waszego Ojca, który z miłością was wychował. Uważajcie Mnie za swego brata, który stał się waszym bliźnim. Wróćcie do Mnie, łagodnego Pana.

Jest bowiem wielką niepoprawnością dawać wiarę i oddawać cześć innemu Panu. Wy bowiem przyrzekliście Mi bronić mojego Kościoła i pomagać słabym. Tymczasem oto oddajecie cześć mojemu nieprzyjacielowi. Poniżacie moją chorągiew, a wywyższacie sztandary mojego wroga. Przeto wróćcie do Mnie, o żołnierze, z prawdziwą pokorą, bo odeszliście przez pychę. Jeśli wydaje się wam trudne wycierpieć coś dla Mnie, pomyślcie o tym, co Ja uczyniłem dla was. Dla was poszedłem na krzyż z zakrwawionymi stopami; dla was dałem sobie przybić ręce i nogi; dla was nie miałem żadnej litości dla moich członków. A wy o wszystkim tym zapomnieliście i odsunęliście się ode Mnie. Wróćcie zatem, a okażę wam potrójną pomoc.

Po pierwsze, dam wam moc przeciwko nieprzyjaciołom cielesnym i duchowym. Po drugie, wielkoduszność, dzięki której niczego nie będziecie się lękać oprócz Mnie i będzie się wam wydawać słodyczą praca dla Mnie. Po trzecie, dam wam mądrość, dzięki której zrozumiecie prawdziwą wiarę i wolę Boga. Wróćcie zatem i bądźcie mężni!
Ja, który was napominam, jestem Tym, któremu służą aniołowie. Ja wyzwoliłem waszych ojców, osądziłem ich, ponieważ byli nieposłuszni i uniżyłem, ponieważ byli...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin