Autor - Hellcat Tytu� - Dogoni� Cisz� Dogoni� Cisz� Chihuahua - El Paso Spotka�em j� na skraju zakurzonej autostrady, niegdy� pe�nej huku p�dzacych samochod�w, obecnie opuszczonej i zapomnianej. Zdycha�em ju� z gor�ca i pragnienia, pr�buj�c z�apa� stopa. Rudy py� wciska� si� do oczu, nosa, gard�a i niezno�nie dra�ni� sk�r�. Droga by�a pusta, kilka aut min�o mnie oboj�tnie, z wyj�tkiem wozu, pe�nego na�panych Japo�czyk�w, wrzeszcz�cych "kutabare, fuck off" i ochoczo wystawiaj�cych �rodkowe palce. W miar� jak upa� o metalicznym smaku t�a� wok� mnie, u�wiadamia�em sobie, co ze mnie za idiota. Jak mog�em liczy� na to, �e uda mi si� wr�ci� do domu z fors�? To cud, �e w og�le �yj�. Zamiast starego Juana, na wymian� stawi�o si� trzech m�odych ch�opaczk�w. Kiedy zobaczy�em ich oboj�tny wzrok, okrutne usta i spos�b, w jaki si� poruszali - p�ynny i precyzyjny - zrozumia�em, �e ta historia nie mo�e si� dobrze sko�czy�. Z�ocisty dysk w kieszeni zacz�� mnie pali� �ywym ogniem, a wzd�u� kr�gos�upa sp�yn�� lodowaty strumyczek strachu, podzielony na pojedy�cze, rt�ciowe kuleczki - bardzo zimne, bardzo ci�kie, bardzo realne. - Ochroniarz poszed� po piwo - wychrypia�em jednak, zgodnie z planem - zaraz wr�ci. A gdzie Juan? - Juan nie prowadzi tu ju� interes�w - powiedzia� jeden z nich. - Nasta�a nowa generacja. Obserwowa�em ich oczy - oczy, kt�re nie patrzy�y, lecz po prostu tkwi�y w ich g�owach i widzia�y, jak obiektywy kamer. Nawet nie zauwa�y�em ruchu, by� zbyt szybki, bym m�g� go zarejestrowa�. A potem budzi�em sie powoli w ciep�ej ciemno�ci i gdy stwierdzi�em, �e �yj�, uwierzy�em w cuda. To by�y mi�e ch�opaki. Nie za�atwili mnie, zostawili nawet te drobne, le��ce w mojej kieszeni. Zabrali tylko dysk, kt�ry mia� mi zapewni� powr�t do �ycia - chat�, sprz�t, kas� na kilka �ap�wek koniecznych, aby pewni ludzie zechcieli sprawdzi�, czy mog� ju� wr�ci� do sieci. Dotkn��em bowiem raz czego�, czego nie powinienem by� rusza�. Tylko dotkn��em. Kosztowa�o mnie to miesi�c w szpitalu, mieszkanie, ca�y sprz�t, a co najgorsze, wst�p do sieci. Do dzi� pami�tam upiorn� �cian� lodu, o dziwnie odra�aj�cym, szarym kolorze i purpurowy ukwia�, strzelaj�cy nagle znik�d tysi�cem macek, pami�tam, jak chwyci�y mnie i zacz�y wypala� m�j m�zg pod t� �cian� bez pocz�tku ani ko�ca, g�ry ani do�u. Jon od��czy� mnie wtedy, a potem w szpitalu powiedzia�, co sta�o si� z moim sprz�tem i mieszkaniem. - Co to by�o ? - Yakuza. Jon sko�czy� w kanale, w betonowych kapciach. Skurwysyny. Mieli lasery, ale lubili wida� mod� retro. Mieszka�em we w�amie, nad samym kana�em. W nocy wype�za�y z niego szczury, wielkie, jak koty. S�ysza�em ich ch�odne �apki, drapi�ce pod�og�. By�em spalony, mog�em bra� tylko drobne, �a�osne zlecenia.W ko�cu trafi�em to ostatnie, mog�o mnie wyci�gn�� z dok�w. Ale da�em cia�a. Za bardzo mi si� spieszy�o. Kolesie z Chihuahua dostali najnowsz� zabaweczk� NeuroFun miesi�c przed wprowadzeniem na rynek, ca�kowicie gratis. Ja za� mia�em dokona� �ywota tutaj, w�r�d piasku, kamieni i kurzu. Wtedy w�a�nie zatrzyma� si� ten w�z. Dziewczyna siedz�ca za kierownic� taksowa�a mnie wzrokiem w ca�kowitym milczeniu, po prostu siedzia�a tam i patrzy�a na mnie, jak na element krajobrazu. - Chcesz jecha�? - spyta�a w ko�cu. - Nie, opalam si� tutaj. - wychrypia�em - Sp�dzam tu urlop. To pi�kne miejsce. Skrzywi�a si� i zacz�a zwalnia� sprz�g�o. M�g�bym si� czasem ugry�� w j�zor. - Sorry... tylko �artowa�em... St�j ! Zatrzyma�a si�. - Co� za co�. - Nie mam kasy, je�li o to ci chodzi. Ani nic ciekawego na zbyciu. - Podpiszesz jeden dokument. Kiedy dojedziemy na miejsce, zniszcz� go. Machn�a mi przed nosem metryk� �lubu. Data by�a sprzed tygodnia, cz�� rubryk pusta, sama metryka na 100% fa�szywa, a panienka nie wygl�da�a na spragnion� rozkoszy zalegalizowanej mi�o�ci. Sprawa nie mog�a ju� bardziej �mierdzie�. - Masz �le w g�owie, skarbie. Nie byli�my nawet razem na Coli. - Wysiadaj. Ile jeszcze samochod�w mog�o mnie dzi� tu min��? Ile sie zatrzyma? �aden. Do jutra odwodni� si� i zdechn�. - Daj to. Podpisa�em si�. Z�o�y�em odciski palc�w. Ruszy�a z piskiem opon wzbijaj�c tuman rudego kurzu. - Teraz s�uchaj: mieszkali�my w s�siedztwie jako dzieci.W czasie wojny rozdzielili�my si�. Miesi�c temu przypadkowo wpadli�my na siebie. Mi�o�� od pierwszego wejrzenia. I nie pr�buj mnie wykiwa�. - Mamy k�opoty, co? Bo chyba mi nie powiesz, �e tym "zam��p�j�ciem" chcesz ucieszy� mam�? - Zamknij buzi�. Swoj� elokwencj� �dziesz m�g� szpanowa�, je�li dorw� nas gliny. Nie odezwa�a si� ju� wi�cej. P�dzili�my w chmurze rdzawego py�u, drog� znik�d donik�d, prosto w zm�czone, spuchni�te S�o�ce, kt�re wykrwawia�o si� powoli na sp�kany asfalt. * * * Obudzi�em si� w ch�odnej ciemno�ci, pachn�cej klimatyzacj�. - Masz co� do picia? Poda�a mi butelk� ciep�awej wody.Ca�e moje cia�o by�o jak wi�r, suchy i szorstki. - Dok�d jedziemy? - spyta�em. - Na p�noc. Niezbyt precyzyjne okre�lenie, szczeg�lnie, je�li jeste� pod El Paso. - A dok�adniej? - Twin Falls. Twin Falls?! Twin Falls, Idaho? To koniec �wiata! Ja mieszkam w Huston. Nie mam �adnego interesu w Twin Falls. - Ale tam pojedziesz. Nawet nie spojrza�a na mnie. Wpatrywa�a si� w zakurzony krajobraz majacz�cy w md�ym �wietle reflektor�w za przedni� szyb�. Teraz mog�em si� jej przyjrze�.Wysoka i szczup�a, ale mocno zbudowana. Jej sk�ra i w�osy mia�y dziwny, srebrzysty odcie�, tak jasny, �e niemal �wieci�y w mroku. Niebieskie oczy r�wnie� nienaturalnie l�ni�y. Od razu zauwa�y�em, �e �wietnie widzi w ciemno�ci. Zastanawia�em si�, czy ma jakie� implanty, cho� nie zna�em �adnych wszczep�w, ani nawet drag�w, kt�re dawa�yby taki efekt. Cokolwiek sobie zafundowa�a, musia�o by� bardzo nowe i niesamowicie kosztowne. - Jak masz na imi�? - Ingrid. - Skandynawka? - Nie. Wci�� patrzy�a przed siebie. Nagle zacz�a m�wi� martwym, beznami�tnym g�osem: - Nazywam si� Ingrid Anderson, przynajmniej dla glin. Musz� koniecznie dosta� sie do Twin Falls. Jestem "duchem", moje papiery s� do niczego. Duchy zwykle s� samotne, a gdy gliny szukaj� uciekaj�cych samotnik�w, szcz�liwa m�oda para zwraca mniejsz� uwag�. Tylko i wy��cznie dlatego wzi�am ci� ze sob�. Nie mam ochoty na przyja��, gadki, spowied�, czy cokolwiek innego. B�d� wi�c �askaw si� zamkn��. Spe�ni�em jej �yczenie. Duch. Siedzia�em po uszy w g�wnie i tym razem nie by�o �adnego Jona, kt�ry by mnie wyci�gn��. W czasie Wojny bardzo wiele danych uleg�o zniszczeniu. Ludzie musieli rejestrowa� si� na nowo w Centrum. Mn�stwo przest�pc�w rado�nie hula�o na wolno�ci z czy�ciutkim kontem i nikt si� ich nie czepia�, bo niby jak. Jednak byli i tacy, kt�rzy w og�le si� nie zarejestrowali. Nie mieli szans na ubezpieczenie, legaln� prac�, jakiekolwiek �wiadczenia - nie mieli te� �adnych ogranicze�. Wzory siatk�wki, kody DNA, odciski palc�w, jakiekolwiek cechy umo�liwiaj�ce identyfikacj� pozostawa�y ich s�odk� tajemnic�. Dla Centrum nie istnieli, byli duchami. Zar�wno rz�d, jak i Yakuza �cigali ich i t�pili bez lito�ci. Szczeg�ln� obsesj� na punkcie duch�w mia�o, z sobie tylko znanych powod�w, FBI. Zaczyna�em �a�owa�, �e nie zdech�em, zanim wsiad�em do tego wozu. - Wysiadam w El Paso. Na tej autostradzie nie by�o mi�o, ale mia�em przynajmniej szans�. Z tob� ju� jestem martwy. - Nie tak szybko. Mia�am tylko jeden egzemplarz tego dokumenciku, kt�ry podpisa�e�. Nie mo�e si� zmarnowa�. Odzyskasz wolno�� w Twin Falls. - Jak niby zamierzasz mnie zatrzyma�? - Tak - powiedzia�a i nagle w jej wolnej r�ce pojawi�a si� ma�a dmuchawka. B�yskawicznie i znik�d. Zwyczajnie tkwi�a mi�dzy jej palcami, rurka z matowej stali, nieco wi�ksza od papierosa. Wola�em nie zastanawia� si�, co zawiera. Ingrid nie wygl�da�a na osob�, kt�ra u�ywa igie� usypiaj�cych. Z pewno�ci� by�a zbyt szybka, jak dla mnie.Nie mia�em szans na ucieczk�, chyba, �eby zasn�a. Jednak po prawie 450 km. jazdy w upale i kurzu nie przejawia�a najmniejszych oznak zm�czenia. Diabli wiedz�, ile jecha�a, zanim zgarn�a mnie z autostrady. Wzrok jej by� wci�� jasny i uwa�ny. Nie mia�em ju� w�tpliwo�ci, �e kto� musia� j� ...
cegwaldek1978.78