Rozdzia� 11 Ku mojemu zdziwieniu, uda�o mi si� usn��. Kiedy si� obudzi�am, Eric by� ko�o mnie w ��ku. Obw�chiwa� mnie. � Sookie, co to? � zapyta� cicho. Zauwa�y�, rzecz jasna, �e si� obudzi�am. � Pachniesz lasem i zmiennokszta�tnym. I czym� jeszcze dzikszym. Zmiennokszta�tnym, kt�rego wyczu�, musia� by� Sam. � I wilko�akiem � uzupe�ni�am, nie chc�c, �eby co� pomin��. � Nie, to nie wilko�ak � powiedzia�. By�am zdziwiona. Calvin podni�s� mnie, kiedy zapl�ta�am si� w je�yny, i jego zapach powinien by� na mnie wyczuwalny. � Wi�cej ni� jeden rodzaj zmiennokszta�tnego � powiedzia� Eric w�r�d ciemno�ci wype�niaj�cych pok�j. � Co robi�a�, moja ukochana? Jego g�os nie by� rozgniewany, ale te� nie by� szcz�liwy. Wampiry. Strasznie zaborcze stworzenia. � Bra�am udzia� w poszukiwaniach mojego brata w lesie za jego domem � powiedzia�am. Eric znieruchomia� na chwil�, a potem otoczy� mnie ramionami i przyci�gn�� do siebie. � Przykro mi � powiedzia�. � Wiem, �e si� martwisz. � Pozw�l, �e ci� o co� zapytam � powiedzia�am, chc�c przetestowa� swoj� teori�. � Oczywi�cie. � Zajrzyj w g��b siebie, Eric. Naprawd�, naprawd� ci przykro? Martwisz si� o Jasona? Bo prawdziwy Eric, ten �wiadomy swojej osobowo�ci, nie martwi�by si� ani troch�. � Oczywi�cie � zaprotestowa�. A potem po d�u�szej chwili (�a�owa�am, �e nie widz� jego twarzy) doda�: � Niezbyt. � Wydawa� si� zaskoczony. � Wiem, �e powinienem. Powinienem przejmowa� si� twoim bratem, bo uwielbiam uprawia� z tob� seks i powinienem dba� o to, �eby� dobrze o mnie my�la�a i te� chcia�a seksu. Nie da�o si� nie docenia� tej szczero�ci. To zdanie by�o najbli�sze charakterowi prawdziwego Erica, w por�wnaniu do innych jego wypowiedzi, kt�re s�ysza�am przez ostatnie dni. � Ale wys�uchasz mnie, tak? Je�li b�d� musia�a si� zwierzy�? Z tego samego powodu? � Oczywi�cie, ukochana. � Poniewa� chcesz uprawia� ze mn� seks. � Tak, oczywi�cie. Ale poza tym s�dz�, �e� � Zamilk� na chwil�, jakby szykowa� si� do powiedzenia czego� skandalicznego. � S�dz�, �e �ywi� do ciebie jakie� uczucia. � Och � powiedzia�am z twarz� ukryt� w jego klatce piersiowej, tak samo zaskoczona jak Eric. Jego klatka piersiowa by�a naga i podejrzewa�am, �e reszta cia�a tak samo. Poczu�am troch� jasnych w�os�w pod policzkiem. � Eric� � zacz�am po d�u�szej chwili. � Jestem niemal z�a na siebie, �e to m�wi�, ale ja te� co� do ciebie czuj�. Musia�am powiedzie� Ericowi sporo rzeczy i ju� powinni�my by� w samochodzie, w drodze do Shreveport. Ale przed�u�a�am ten moment, �eby smakowa� jeszcze rado�ci. � To nie ca�kiem mi�o�� � powiedzia�. Jego palce by�y zaj�te szukaniem najlepszego sposobu na zdj�cie ze mnie ubra�. � Nie, ale co� bliskiego mi�o�ci � powiedzia�am, pomagaj�c mu. � Nie mamy wiele czasu, Eric � doda�am, si�gaj�c w d�, �eby go dotkn�� i spowodowa�, �e westchnie. � Postarajmy si�. � Poca�uj mnie � powiedzia� i nie mia� na my�li swoich ust. � I odwr�� si� � szepn��. � Te� chc� ci� poca�owa�. Nie min�o du�o czasu, nim le�eli�my w swoich ramionach, zaspokojeni i szcz�liwi. � Co si� sta�o? � zapyta�. � Co� ci� wyra�nie przera�a. � Musimy jecha� teraz do Shreveport � powiedzia�am. � I tak ju� jeste�my sp�nieni, je�li bra� pod uwag�, co Pam powiedzia�a przez telefon. Tej nocy zmierzymy si� z Hallow i jej czarownicami. � Zatem musisz zosta� tutaj � powiedzia� natychmiast. � Nie � powiedzia�am �agodnie, k�ad�c mu r�k� na policzku. � Nie, kochanie, musz� jecha� z tob�. Nie powiedzia�am mu, �e Pam uzna�a, �e u�ycie mnie w czasie walki jest dobrym pomys�em. Nie powiedzia�am mu, �e zostanie wykorzystany jako maszyna do walki. Nie powiedzia�am mu, �e by�am pewna, �e tej nocy kto� umrze; mo�e nawet kilku ktosi�w, ludzi, wilko�ak�w i wampir�w. To prawdopodobnie ostatni raz, kiedy zwraca�am si� do Erica tak czu�ym s�owem. Mo�liwe, �e to ostatni raz, kiedy Eric obudzi� si� w moim domu. Jedno z nas mo�e nie prze�y� tej nocy, a je�li prze�yjemy � nie wiadomo, jak si� zmienimy. Droga do Shreveport up�yn�a w milczeniu. Wcze�niej wzi�li�my prysznic i ubrali�my si� nie m�wi�c wiele. Przynajmniej siedem razy chcia�am zawr�ci� do Bon Temps � z Erikiem lub bez niego. Ale nie zawr�ci�am. Zdolno�ci Erica nie obejmowa�y czytania map, wi�c musia�am zjecha� na pobocze i sprawdzi� na planie miasta, jak dojecha� do alei Parchmana 714, bo nie pomy�la�am o tym wcze�niej, kiedy doje�d�ali�my do miasta. (W jaki� spos�b oczekiwa�am, �e Eric b�dzie pami�ta� drog�, ale, oczywi�cie, nie pami�ta�.) � Twoje s�owo na ten dzie� to �anihilacja� � powiedzia� mi rado�nie. � Och. Dzi�ki, �e sprawdzi�e�. � Prawdopodobnie nie brzmia�am na specjalnie wdzi�czn�. � Wydajesz si� tym nie�le podekscytowany. � Sookie, nie ma nic lepszego od dobrej walki � powiedzia� obronnym tonem. � S�dz�, �e to zale�y od tego, kto wygrywa. To go uciszy�o na kilka minut, co mi odpowiada�o. Mia�am trudno�ci z rozpoznawaniem ulic po ciemku, zw�aszcza �e w mojej g�owie k��bi�o si� tyle my�li. Ale w ko�cu trafili�my na dobr� ulic� i dojechali�my do w�a�ciwego domu. Zawsze wyobra�a�am sobie, �e Pam i Chow mieszkaj� w jakiej� willi, ale okaza�o si�, �e wampiry maj� du�y dom w stylu domu na ranczu w dzielnicy dla bogatszej klasy �redniej na przedmie�ciach. Z tego, co widzia�am, to by�a ulica pe�na r�wno przyci�tych trawnik�w; ulica, po kt�rej musia�o je�dzi� sporo rowerzyst�w. �wiat�o o�wietlaj�ce podjazd przy numerze 714 by�o w��czone, a gara� z ty�u domu przewidziany na trzy samochody � pe�en. Rozpozna�am auto Alcide�a i samoch�d, kt�ry by� zaparkowany przed domem pu�kownika Flooda. Zanim wysiedli�my z mojego samochodu, Eric nachyli� si�, �eby mnie poca�owa�. Patrzyli�my na siebie, a jego oczy by�y rozszerzone i niebieskie, bia�ka za� tak bia�e, �e nie mo�na by�o oderwa� od nich wzroku. Z�ote w�osy by�y schludnie wyszczotkowane; zwi�za� je nawet z ty�u jedn� z moich frotek � jasnoniebiesk�. Mia� na sobie d�insy i now� flanelow� koszul�. � Mo�emy wr�ci� � powiedzia�. W przyt�umionym samochodowym �wietle jego twarz wydawa�a si� twarda jak g�az. � Mo�emy wr�ci� do twojego domu. Mog� zosta� z tob� na zawsze. Mo�emy poznawa� swoje cia�a na wszystkie sposoby noc po nocy. M�g�bym ci� kocha�. � Jego nozdrza si� rozszerzy�y i nagle wygl�da� dumnie. � M�g�bym pracowa�. Nie by�aby� biedna. Pom�g�bym ci. � To brzmi jak ma��e�stwo � powiedzia�am, staraj�c si� roz�adowa� atmosfer�, ale m�j g�os za bardzo dr�a�. � Tak � powiedzia�. I ju� nigdy nie mia�by by� sob�. By�by fa�szyw� wersj� Erica � Erikiem wyzutym ze swojego prawdziwego �ycia. Pozwalaj�c naszej relacji (takiej, jak� by�a) trwa�, pozosta�by taki sam; ale ja nie. Do�� tego negatywnego my�lenia, Sookie, powiedzia�am sobie. Musia�abym by� totaln� idiotk�, �eby zrezygnowa� z �ycia z tym cudownym stworzeniem przez d�u�szy czas. Naprawd� dobrze si� razem bawili�my, docenia�am poczucie humoru Erica i jego towarzystwo, nie wspominaj�c o seksie z nim. Teraz, kiedy straci� pami��, by� zabawny w nieskomplikowany spos�b. I tu jest pies pogrzebany. Nasza relacja by�aby fa�szywa, bo to nie by� prawdziwy Eric. Moje my�li wr�ci�y do punktu wyj�cia. Z westchnieniem wysiad�am z samochodu. � Jestem totaln� idiotk� � powiedzia�am, kiedy obszed� samoch�d dooko�a, �eby wej�� ze mn� do domu. Eric nic nie powiedzia�. Chyba si� ze mn� zgadza�. � Dobry wiecz�r � zawo�a�am, otwieraj�c drzwi, kiedy nie doczeka�am si� odpowiedzi na pukanie. Drzwi od gara�u prowadzi�y do ma�ej pralni, a potem do kuchni. Jak mo�na si� by�o spodziewa� po domu wampir�w, kuchnia by�a absolutnie czysta, bo nie by�a u�ywana. Ta kuchnia by�a ma�a, jak na tej wielko�ci dom. Uzna�am, �e agentka nieruchomo�ci musia�a uzna�, �e to jej szcz�liwy dzie� � jej szcz�liwa noc � kiedy pokaza�a ten dom wampirom, bo normalna rodzina, kt�ra gotowa�a w domu, mia�aby problem z tym, �e kuchnia jest por�wnywalnych rozmiar�w, co du�e ��ko. Parter domu mia� �otwarty� plan, wi�c przez barek mog�am zajrze� do �rodzinnego� pokoju � w tym wypadku by� to salon bardzo dziwnej rodziny. By�o te� troje otwartych drzwi � prawdopodobnie prowadzi�y do drugiego salonu, jadalni i do sypialni. W tym momencie salon by� wype�niony lud�mi. Patrz�c na nich odnios�am wra�enie, �e stoj� g��wnie w drzwiach prowadz�cych do innych pokoj�w. By�y tam wampiry: Pam, Chow, Gerald i przynajmniej dw�jka innych, kt�re kojarzy�am z Fangtasii. Istoty o dwoistej naturze by�y reprezentowane przez pu�kownika Flooda, rudow�os� Amand� (moj� wielk� fank�), nastolatka o br�zowych, stercz�cych w�osach (Sida), Alcide�a, Culpepper oraz (ku mojemu zdegustowaniu) Debbie Pelt. Debbie by�a ubrana modnie � przynajmniej w swoim poj�ciu � co wyda�o mi si� nie na miejscu na spotkaniu tego rodzaju. Mo�e chcia�a mi przypomnie�, �e mia�a �wietn� prac� w agencji reklamowej. Och, �wietnie. Obecno�� Debbie sprawi, �e ta noc b�dzie wr�cz idealna. Grup�, kt�rej nie rozpozna�am, musia�y stanowi� lokalne czarownice � uzna�am tak drog� eliminacji. Siedz�ca dystyngowanie na kanapie kobieta musia�a by� ich przyw�dczyni�. Nie wiedzia�am, jaki tytu� mog�a nosi� � przewodnicz�ca sabatu? Mistrzyni? Mia�a sze��dziesi�t kilka lat i stalowoszare w�osy. By�a Afro-Amerykank� o sk�rze w kolorze kawy, a jej br�zowe oczy patrzy�y sprytnie i sceptycznie. Przyprowadzi�a bladego, m�odego m�czyzn� w okularach, kt�ry by� ubrany w wyprasowane spodnie, koszul� w paski i wypastowane mokasyny. M�g� pracowa� w Office Depot albo Super One Foods jako manager, a jego dzieci mog�y my�le�, �e wyszed� tej styczniowej nocy na kr�gle lub na jakie� spotkanie w ko�ciele. Jednak zamiast tego on i m�oda czarownica obok niego mieli wzi�� udzia� w walce na �mier� i �ycie. Dwa puste krzes�a czeka�y najwyra�niej na mnie i Erica. � Spodziewali�my si� was wcze�niej � powiedzia�a Pam dosadnym tonem. � Hej, was te� mi�o widzie�, dzi�ki za pojawienie si� � wymamrota�am. Przez d�u�sz� chwil� wszyscy w pokoju wpatrywali si� w Erica, czekaj�c, �e zacznie dowodzi�, jak zwyk� to ...
TaylorekAndPatinsonek