Tihamer Toth Zycie piekne i czyste.pdf

(2224 KB) Pobierz
728038820 UNPDF
1| S t r o n a
Tihamer Toth
Życie piękne i czyste
SPIS RZECZY
Dwa jeziora 3
Zamiary Stwórcy 3
Pierwsza para ludzi 4
Zamiary Stwórcy 4
Źródła życia 4
Poufna rozmowa 5
Jak mądrze i pięknie 6
Haniebne partactwo 7
Święta tajemnica 7
Na rozdrożu 8
Dokąd mam się zwrócić? 8
Gdy dziecko staje się mężczyzną 9
Ciało dojrzewa 10
Nowy duch 10
Nowe myśli, nieokreślone tęsknoty 10
Pierwsza miłość 11
Rozwój jest wolą Stwórcy 12
Miej się na baczności 12
Burze i biedy 12
Nad przepaścią 13
Na pochyłej drodze 14
Przełom 14
Zbezczeszczenie świątyni 14
Zwyrodnienie 15
Na drodze do zupełnego zepsucia 15
Prawo swobodnego spadku 16
W przepaści 17
Upadek duchowy 17
Niewierzący uczniowie 18
Czy to jest radość, czy to jest szczęście? 19
Drzewo, toczone przez robaka 19
Pocieszające rozmyślania 20
Gnicie żywego ciała 21
Okropna odpowiedzialność 22
Biedne dzieci 22
Samobójstwa uczniów 23
Walka ze smokiem 24
Jest droga powrotu 25
2| S t r o n a
Oswobodzony orzeł 25
Święte postanowienie, silna wola 26
O przyszłość Ojczyzny 26
Miecz ognisty natury 27
O święte dobro 27
Na śmierć i życie 28
Opieraj się 28
Kto jest tchórzem? 29
Unikaj ich 30
Mnie to nie szkodzi 30
Jedyny ratunek 30
Żądamy czystych ulic 31
Pod prąd 31
W krzyżowym ogniu szyderstw 32
Nieprawda 32
Korzystaj z młodości 32
Czystość i zdrowie 33
Co mówi nauka medycyny? 33
Bóg i natura 35
Kto nie może pozostać czystym 35
Oręż 36
Walcz mężnie bądź bohaterem nadziei 36
Zachowaj czystość myśli 36
Bez wolnej woli nie ma grzechu 37
Baczność przed duchowym zakażeniem 38
Książki 38
Gazety 39
Obrazy 39
Teatr i kino 40
Taniec 40
Rycerskość 41
W towarzystwie pań 41
Czysta jak lilia narzeczona 42
Zwierciadło czystości serca 42
Umrzyj i stań się 42
Ćwiczenie woli 43
Sport i zahartowanie 44
Wytrwaj 44
Umiarkowany tryb życia 45
Nie próżnuj nigdy 45
Umiłowanie przyrody
46
Ojcowski przyjaciel 46
Dwa główne źródła mocnego życia 47
Zwycięstwo i pokój 48
O jak piękne jest cnotliwe życie 49
Tak ja pojmuję wolność 49
W wierności stały
49
Święta wola 50
3| S t r o n a
DWA JEZIORA
W czasach moich studiów często robiłem wycieczki do pewnego jeziora górskiego. Na jego kryształowym zwierciadle
wesoło migotały promienie słońca. Czyste wody jeziora wdzięcznie odbijały życie jego mieszkańców na żwirowym dnie.
Żwawe rybki pląsały radośnie w cieple promieni słonecznych. Lilie poważnie i wiernie pełniły straż nadbrzeżną. Nad
pogodną taflą wody z godnością pochylały się wierzby, rozkoszując się widokiem błękitnego bezchmurnego nieba,
odzwierciedlającego się w jeziorze. Świeży wietrzyk igrał swawolnie między gałązkami. Cichy jego powiew pochylał kiście
trzcin jakby w ukłonie. Jezioro to podobne było do uśmiechniętej, świętej duszy dziecięcej, zapowiadającej bogate życie,
lub do szeroko otwartego czystego oka dziecka.
Po wielu latach udałem się tam znowu.
Z przerażeniem spostrzegłem, co się stało z moim drogim jeziorem. Oto leżało przede mną pleśnią glonów powleczone
żółto-zielone bagnisko! Woda jego mętna i brudna. To, co w nim się kryło, osłaniała trawa i mech, lecz cuchnące
wyziewy, zatruwające dokoła powietrze. zdradzały zgniliznę głębin. Senny skrzek ropuch o wyłupiastych oczach rozlegał
się nad bagniskiem. Spod nóg wymykały się ohydne płazy, kryjąc się z głuchym pluskiem pod żółto-zieloną powierzchnią
zepsutej wody.
Gdzie są lilie, które tak dumnie stały na straży?
Gdzie kołyszące się korony wierzb?
Gdzież uśmiechnięte niebo błękitne, które się w krystalicznej wodzie przeglądało?
Wszystko przepadło! Bezużyteczne sitowie bujnie zarasta brzegi; bezwartościowa turzyca chyli się za najlżejszym
podmuchem wiatru. Wszędzie zgnilizna, zniszczenie, ohyda!
Zrobiło mi się niewymownie przykro! Wszak było to niegdyś wspaniałe, kryształowe jezioro z czasów mej młodości.
Takim pięknym, kryształowym jeziorem morskim jest dusza każdego młodzieńca.
Lecz niestety, niejedna staje się później grząskim bagniskiem.
Drogi przyjacielu, w tym celu, aby dusza twoja pozostała zawsze kryształową, napisałem tę książkę.
ZAMIARY STWÓRCY
»I stworzył Bóg człowieka na podobieństwo Swoje. na podobieństwo Boże stworzył go, jako męża i niewiastę stworzył
ich. I pobłogosławił ich Bóg i rzekł: Rośnijcie i mnóżcie się i zapełniajcie ziemię i uczyńcie ją sobie podległą...« Rdz 4, 27-
28.
Tysiące lat obiegała już ziemia dokoła słońca. W jej wnętrzu kłębiła się jeszcze lawa ognista. Z pierwotną siłą przerywała
wrząca masa zwierzchnią, twardą skorupę, lecz proces stygnięcia stale postępował naprzód.
Na rozległym globie zielenił się już las pierwotny. Z zachwycającym przepychem rozpościerała wiosna swą wspaniałość.
Wesoły śpiew ptasząt rozbrzmiewał w łagodnym powietrzu. Wszędzie bujne życie, siła, energia.
A jednak czegoś jeszcze brakło.
Nie było nikogo, komu by śpiewały słowiki, dla kogo by zakwitały kwiaty i dojrzewały owoce.
4| S t r o n a
Nie było jeszcze rozumnego, świadomego stworzenia, które nie zadowoliłoby się tylko rolą ślepej cząstki ogromu natury.
Brak było stworzenia, które by całą tę wspaniałość wchłaniało w siebie i upojone śpiewem ptaków i pluskiem fal,
brzękiem pszczół i zapachem kwiatów, szumem lasu, hukiem burzy i powagą majestatu gór, pobiegło na skrzydłach
wdzięczności do swego Stwórcy, aby Jemu samemu złożyć chwałę.
Pierwsza para ludzi
Wtedy stworzył Bóg pierwszą parę ludzi, męża i niewiastę. Oboje byli samoistni, a jednak wzajemnie się uzupełniali, dla
siebie bowiem byli przeznaczeni.
Charakterystyczną cechą mężczyzny jest twórcza działalność. Znamionuje go męstwo i dzielność. Wola jego jest silna,
charakter śmiały. Wytrwały w dążeniu, z radością przeciwstawia szerokie, granitowe czoło tysiącom burz w walce o byt.
Słabszą natomiast kobietę zniszczyłaby bezwzględna walka o byt. Życie kobiety najpiękniej zakwita na ciepłym, owocnym
gruncie rodziny. Tam ona z nieprzebraną miłością i nieograniczonym poświęceniem troszczy się o dom i dzieci, a na
poważnych licach powracającego po ciężkiej pracy męża, umie wywołać wesoły i beztroski uśmiech.
Bóg właśnie dlatego, że stworzył dwie płci, urzeczywistnił najpiękniejsze ideały ludzkie. Niewyczerpany wdzięk, jaki się
roztacza wokoło życia rodzinnego, miłość małżeńska, rodzicielska i dziecięca, tęsknota za domem, po części nawet
miłość ojczyzny, ugruntowane są na różności rodzajów. Świat potrzebuje zatem i mężczyzny i kobiety. Siłę i ognistą
energię mężczyzny równoważy delikatność kobiety, jej miłość, piękność i głębia uczuć. Są nawzajem przeznaczeni dla
siebie. Dlatego Stwórca postawił pierwszą kobietę u boku pierwszego mężczyzny i już w zaraniu życia ludzkiego założył
rodzinę.
Zamiary Stwórcy
Bóg, stwarzając obie płci miał jednak o wiele głębsze i świętsze zamiary. Nadając człowiekowi płeć, nadał mu
równocześnie siły twórcze. Zamiarem Jego było, aby ludzie część twórczego działania wzięli na siebie, ażeby szczerby,
które żłobi śmierć w szeregach ludzkich, wypełnili na nowo potomstwem. Takim był wzniosły i tajemniczy plan Stwórcy
przy zakładaniu małżeństwa. Młodzieniec i dziewica, którzy w świętej nienaruszalności z młodzieńczą pełnią sił
dojrzewają dla życia, ucieleśniają twórcze zamiary Boże.
Jest to w ogóle prawo życia. Pierwsze organiczne istoty ludzkie musiał Bóg specjalnym aktem twórczym powołać do
istnienia. Lecz teraz one same oddają dar życia swoim potomkom. Bóg nie potrzebuje już bezpośrednio troszczyć się o
zastąpienie umierających, wzrost i mnożenie się życia. Jego dzieło było doskonałe.
Czy przyjrzałeś się już kiedyś bliżej, drogi przyjacielu, pączkom na drzewach, pogrążonych w śnie zimowym? Każdy z nich
jest gniazdkiem, a z jego życiodajnego ciepła wyrośnie kwiat i owoc i nowe małe drzewko. Aby zakwitnąć, czekają tylko
na pocałunek wiosennego słońca. Kwiaty zaś cierpliwie czekają na szmer łagodnego wietrzyka lub odwiedziny owadów,
które męski pyłek kwiatowy, przyczepiony do nich, w upojnym miesiącu wiosny przeniosą na znamię słupka. W
momencie, kiedy pyłek dotyka znamienia, oba kwiatki jednoczą się. Słupek zaczyna teraz pęcznieć rosnąć. Rozwija się
widocznie z każdym dniem, aż wreszcie po kilku tygodniach czy miesiącach upada u naszych stóp jako dojrzały owoc. W
owocu zaś jest nowe nasienie z zarodkiem nowego życia. Tak troszczy się Stwórca o stałe odnawianie się natury.
Źródła życia
Tak samo troszczy się Bóg o zachowanie i odnawianie rodzaju ludzkiego. Twórczych sił udzielił człowiekowi w owej
prawdziwie Boskiej, tajemniczej sile rodnej. W mężczyźnie złożył siew życia, w kobiecie najmniejsze zarodki życia
ludzkiego, aby z ich połączenia powstało nowe życie ludzkie, nowy człowiek. Siła rodna, siew życia i zarodki drzemią już
od lat w młodym człowieku, tak samo jak pączki żyją życiem utajonym podczas zimy. Gdy jednak chłopiec młodzieńcem
się staje, a dziewczyna w dziewicę dojrzewa, zaczyna się wiosna życia i przenika ich życiodajny promień słońca.
5| S t r o n a
Młodzieńca ogarnia miłość do dojrzałej dziewicy. Bierze ją za żonę. W cieple ich miłości łączą się dusze i ciała. Stają się,
jak mówi Pismo św. jednym. Kojarząca miłość i miłosne połączenie się małżonków napełniają oboje nie tylko rozkoszą,
lecz umożliwiają zespolenie się matczynego zarodka życiowego z ojcowską komórką nasienną, która działa na drzemiący
dotąd w kobiecie zarodek ludzki, jak pocałunek królewicza z bajki na śpiącą królewnę. W tym momencie zarodek ludzki
zostaje zbudzony do życia, mały ludzki pączek zaczyna pęcznieć w łonie matczynym, rośnie, dojrzewa. A gdy już po paru
miesiącach wzmocnił się dostatecznie, aby podobnie jak dojrzały owoc wypaść ze skorupy, oddziela się od żywiącego
matczynego łona. Mówimy wtedy: nowy człowiek przyszedł na świat. Dziecko nie jest miniaturką ojca ani matki, lecz
jakby połączeniem obojga, nowym, trzecim człowiekiem, którego przyszłość częstokroć zależna jest, do pewnego
stopnia, od dawniejszego uczciwego lub grzesznego życia rodziców. Dlatego nie ma też pewnie większej miłości na
świecie nad miłość rodziców do dziecka, które jest w całym znaczeniu tego wyrazu ciałem z ich ciała, krwią z ich krwi.
Poufna rozmowa
W samą porę zdarzyła się matce sposobność do uprzednio zamierzonej ważnej rozmowy z synem, uczęszczającym już do
szkoły. Od dawna pragnęła zabezpieczyć swe dziecko przed niepowołanym uświadomieniem ze strony kolegów. I teraz
tak dobrze się jakoś złożyło.
Mamusiu, zapytał się naiwnie pokaż mi, jak wielki byłem wtedy, kiedy to jeszcze byłem zupełnie malutki?
Gdyś był zupełnie malutki? Widzisz, moje dziecko, byłeś wówczas mały, malutki, mniejszy niż główka szpilki. Można by
cię było wtenczas zobaczyć jedynie za pomocą szkła powiększającego.
Czy to prawda? Zdziwił się chłopiec. Jak łatwo mogłem był zginąć lub być rozdeptanym.
Naturalnie, odparła matka początkowo każda istota żywa jest mała jak ziarenko, które trzeba dobrze przechowywać, tak
jak rzeczywiście przechowujemy nasienie w ziemi, aby tam miało ochronę przy kiełkowaniu i wschodzeniu. Tak samo
Bóg dobry zatroszczył się i o ciebie. Tutaj pod moim sercem przygotowano dla ciebie małe, ciepłe, miękkie miejsce, w
ciele matki, gdzie byłeś osłonięty i mogłeś bezpiecznie rozwijać się i rosnąć.
A jakżeż oddychałem i żywiłem się tam, mamusiu?
To wszystko ja czyniłam zamiast ciebie. W owym czasie brałeś udział w moim odżywianiu. Pokarm stawał się we mnie
krwią, a krew ta przepływała do ciebie i żywiła cię.
A wiedziałaś o tym, mamusiu, że ja tam byłem ukryty?
Czy ja wiedziałam, moje dziecko. Chwilami poruszałeś się także, wówczas gwarzyłam z tobą, witałam i zapytywałam cię,
czy już jesteś zbudzony, jak się czujesz, zachęcałam cię: rośnij i nabieraj sił, abyś mógł prędko i zdrowo wyjść ze swego
ukrycia i abym cię mogła uścisnąć z radością w ramionach.
Patrzysz na mnie teraz tak wielkimi oczyma, dziwisz się, jakbyś nigdy dotąd o tym nie słyszał. Słyszałeś jednak wszystko,
tylko nie bardzo dobrze rozumiałeś. Wiesz przecież, że codziennie modlimy się razem w „Zdrowaś Maryjo:” „...i
błogosławiony owoc żywota Twego, Jezus”. Rozumiesz? Tak jak jabłko jest owocem jabłoni, tak małe dziecko jest
owocem swej matki. Małe dziecko jest jednak o wiele cenniejsze od jabłka, i dlatego Bóg specjalnie o nie się troszczy.
Dlatego też przebywa ono tak długo w ciepłym, miękkim, bezpiecznym miejscu pod sercem matki,
A jak długo mieszkałem tam, mateczko?
I to już właściwie wiesz. Na który dzień przypada „Zwiastowanie Najświętszej Maryi Panny”, ten dzień, w którym Anioł
zwiastował Pannie Maryi, że będzie miała syna? Na 25-y marca, prawda? A kiedy święcimy narodziny Zbawiciela? 25
grudnia. Jak długi ten okres czasu między tymi dwoma dniami? Dziewięć miesięcy. Wiesz także, na który dzień przypada
Niepokalane Poczęcie Najświętszej Maryi Panny, mianowicie 8 grudnia. A jej urodziny 8-go września. Okres czasu między
tymi dwoma dniami wynosi znowu dziewięć miesięcy. Tak jest u wszystkich dzieci. Otóż widzisz, dotąd słyszałeś o tym
Zgłoś jeśli naruszono regulamin