Inscenizacja utworu H.doc

(41 KB) Pobierz
Inscenizacja utworu H

Inscenizacja utworu H. Bechlerowej:

„O żabkach w czerwonych czapkach”

Występują: Żabki – Rechotka i Zielona Łapka, Stara Żaba, Bocian, Pliszka, Wróbelki, Dzięcioły, Muchomory, Biedroneczki

 

NARRATOR – Mieszkały dwie żabki w Zielonej Dolinie: Rechotka

i Zielona Łapka. Zielona Łapka rozglądała się złotymi oczami

wokoło, patrzyła na zieloną trawę , na zielonkawą wodę,

na swój zielony płaszczyk.

ZIELONA ŁAPKA – Brzydki jest ten mój płaszczyk! Nie chcę takiego!

RECHOTKA – Brzydki? Dlaczego? (dziwiła się)

ZIELONA Ł- Popatrz: zielona trawa, zielony tatarak, zielona woda.

I mój płaszczyk zielony. I twój! I nazywam się Zielona Łapka!

I wszystko takie zielone... ach, jak nudno!

RECHOTKA – A biedronki mają czerwone sukienki... i czarne kropki

na sukienkach... może zaprosimy biedronki? Będzie nam

wesoło!

NARRATOR – Zielona Łapka klasnęła z uciechy.

ZIELONA Ł - Już wiem! Wywiesimy takie zaproszenie:

Kto ma kolor czerwony,

Jest dziś pięknie proszony.

Niech przyjdzie, niech przyleci,

Kto ma czerwony berecik,

Czerwony płaszczyk, czerwony krawat,

Będzie wesoła zabawa!

Zapraszają z ukłonem – wszystkie żabki zielone

NARRATOR – to zaproszenie wywiesiły żabki na starej wierzbie. Nie

upłynęła godzina – przyleciała pliszka. Przeczytała,

machnęła ogonkiem.

PLISZKA – To nie dla mnie ! Nie mam czerwonej czapeczki!

NARRATOR- Przyleciały wróble, przeczytały, poskakały tu i tam

WRÓBLE –To nie dla nas! Nie nosimy czerwonych kapeluszy!

NARRATOR – Przyleciały dwa dzięcioły. Czytały, wodziły dziobami

po literach, potem przejrzały się w wodzie.

DZIĘCIOŁY – Mamy czerwone czapeczki z piórek. To nas zapraszają.

Przyjdziemy na bal!

NARRATOR - Przyczłapała pod wierzbę duża, stara żaba. Długo

czytała, co żabki napisały. Pokiwała głową.

STARA ŻABA – Po co wam goście?

RECHOTKA I ZIELONA Ł (oburzone)– Jak to po co?. Będzie nam

wesoło.

STARA ŻABA – Oj, żeby z tego biedy jakiej nie było!

NARRATOR – Ale żabki nie słuchały jej narzekania. Nie miały czasu.

Bo oto usłyszały:

DZIĘCIOŁY – Puk, puk, puk!

NARRATOR – To pierwsi goście – dzięcioły. Zapukały w drzewo, tak

jak goście pukają do drzwi.

ZIELONA I RECHOTKA(wołają) – Witajcie, witajcie!

NARRATOR – Dzięcioły w ukłonie nisko schyliły głowy. A żabki

mogły wtedy dobrze zobaczyć ich ładne bereciki

z czerwonych piórek. Żabki witały nowych gości.

ZIELONA I RECHOTKA – Jak się macie biedroneczki! O, i maczki

idą! Jakie piękne kapelusze!

NARRATOR – To z głębi lasu przyszły muchomory. Takich kapeluszy

Żabki nigdy nie widziały! Wielkie, czerwone, kropki białe na

nich i plamki srebrzyste. Żabki przyglądały się gościom,

szeroko otwierały duże, okrągłe oczka. I patrzyły na

swoje zielone płaszczyki, i wzdychały:

ZIELONA Ł – Taki makowy kołnierzyk mieć!

RECHOTKA – Sukieneczki biedronek piękniejsze!..

ZIELONA Ł- A czapeczki dzięciołów?

RECHOTKA – Nie. Kapelusze muchomorów najpiękniejsze! Ach,

oddałabym dziesięć zielonych płaszczyków za jeden taki

kapelusz!

NARRATOR – Trzeba teraz częstować gości. Podają żabki sok

z kwiatów w powojowych kieliszkach, rosę z łąki

w konwaliowych kubeczkach.

ZIELONA(prosi) - Pijcie, biedroneczki!

RECHOTKA(pyta)– Może jeszcze drugi kubeczek rosy?

NARRATOR – I podaje kubek biedronce, ale patrzy na jej piękną

sukienkę. A tu kubek się przechyla i sok –kap, kap ...na trawę!

Potem zagrała świerszczykowa orkiestra..... A tu –blisko za

wierzbą ...co to?

BOCIAN – Kle, kle, kle!

ŻABKI (krzyknęły przerażone) – Bocian! Kto go tu prosił?!

NARRATOR – Bociek zaśmiał się, pokiwał dziobem.

BOCIAN – A moje czerwone pończochy? Napisałyście przecież

wyraźnie kto ma kolor czerwony jest dziś pięknie proszony.

Chcę wesoło potańczyć na waszej zabawie.

NARRATOR –Ale żabki nie przywitały gościa w czerwonych

pończochach. Uciekły. Tylko tu i tam w trawie świeciły ich

złote oczka. Wrócił bociek na swoją łąkę zły i zagniewany.

A żabki szybko zapomniały o strachu. Minęła godzina, może

dwie........ Jak wesoło zrobiło się teraz w Zielonej Dolinie!

Wśród zielonej trawy skaczą żabki.

Ale jakie wystrojone! Co chwila przeglądają się

w stawie, ta poprawia kołnierzyk, tamta obciąga nowy,

czerwony płaszczyk....

A stara, mądra żaba popatrzyła na wystrojone żabki i pokiwała

głową:

STARA ŻABA – Oj, żeby z tego tylko jakiej biedy nie było!....

NARRATOR – Ale żabki nawet nie spojrzały na nią. Nie widziały też

boćka stojącego na gnieździe,

patrzył z wysoka na Zieloną Dolinę.

BOCIAN (dziwi się )– Coś czerwonego tam po łące skacze! Co to może

być?

NARRATOR – Sfrunął z gniazda, stanął z daleka.

BOCIAN- O! Tu kapelusze same spacerują, tam czapeczki skaczą!

NARRATOR – Podszedł bliżej, pod samą wierzbę.

BOCIAN –To żabki! Ależ się wystroiły! Kle, kle, kle!(roześmiał się)

W sam raz dla mnie!

NARRATOR – Żabki nic nie słyszały.

RECHOTKA – Patrzeć już nie mogę na zielony kolor!

ZIELONA Ł. – Nigdy już nie zdejmę tego czerwonego kapelusza!

RECHOTKA – Ani ja czerwonej sukienki.

NARRATOR – A bociek coraz bliżej! Nie śpieszy się, tylko wolno

podnosi wysoko to jedną, to drugą nogę w czerwonych

pończochach. Nigdy jeszcze nie był taki wesoły!

Podśpiewuje sobie bocianim głosem:

BOCIAN –Nie skryjesz się żabko w zielu, widzę przecież twój kapelusz!

NARRATOR – Dopiero teraz zobaczyły go żabki! Dopiero teraz

usłyszały jego głos! Jedna – myk! Ukryła się w trawie, w

zielonych liściach. Na próżno! Bociek dobrze ją widzi i

śpiewa swoje:

BOCIAN – Nie uciekniesz! Tam w zieleni twój berecik się czerwieni!

NARRATOR – Hop! –skoczyła Zielona Łapka w zielony tatarak.

Bociek już przy niej.

BOCIAN – Żabko, wszędzie cię zobaczę. Masz czapeczkę niby maczek!

NARRATOR – Mądra, stara żaba ukryta pod wielkim, zielonym liściem

zdążyła krzyknąć:

STARA ŻABA – Zrzućcie prędko te czerwone stroje!

NARRATOR – Pospadały w trawę porzucone w pośpiechu kapelusze, tu

frunęła sukienka, tam potoczyła się czapka.

A żabki w swoich starych, zielonych płaszczykach –

hop! Pod zielony liść, w zieloną trawę, w zieloną

wodę.

Bociek patrzy to jednym okiem, to drugim. Już nie

podśpiewuje. Dotknął dziobem czerwonego kapelusza w

trawie. A kapelusz nie ucieka!

BOCIAN (rozgląda się zdumiony) – Gdzie podziały się żabki?

NARRATOR – Nie widzi, że pod liściem ukryła się jedna – w

płaszczyku zielonym jak liść. W trawie siedzi druga

zielona jak trawa. I wszystko takie zielone, zielone.

Spuścił bociek długi dziób!

Ach, jaki był zły! Już nie odnajdzie tak łatwo zielonych

żabek w zielonej trawie, w zielonej wodzie, wśród

zielonych liści!....

 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin