W fabryce przy al. Kościuszki 23/25 robotnicy skuwali oryginalną fasadę oraz wszystkie jej detale i zastępowali je styropianową atrapą. Prace były prowadzone bez pozwolenia i wbrew sztuce konserwatorskiej
Fabrykę założył Jakub Hirszberg, a pod koniec XIX wieku, już ze wspólnikiem - Maksem Wilczyńskim, postawił istniejący do dziś budynek. Obecny właściciel postanowił wyremontować elewację. Do delegatury Łódź-Śródmieście zgłosił prace polegające na "zachowaniu zdobień i odbudowaniu zniszczonych fragmentów" oraz "odnowieniu spójności kolorystyki dla wszystkich budynków".
Ale remont polegał na tym, że robotnicy skuwali fasadę fabryki do gołej cegły, a z nią wszystkie detale architektoniczne - gzymsy, obramienia, konsolki i zworniki. Potem ścianę okładali styropianem i tynkiem. Nowe ozdoby, które powracały na elewację, są również styropianowe i skromniejsze niż oryginalne.
W delegaturze Łódź-Śródmieście "Gazeta" dowiedziała się, że prace, które prowadzi właściciel budynku, nie dość, że są niezgodne z tymi, które zgłosił, to jeszcze - ze względu na zabytkowy charakter budynku - wymagają pozwolenia. A tego ostatniego właściciel nie ma.
Dlatego delegatura skierowała sprawę do powiatowego inspektoratu nadzoru budowlanego. - Przeprowadziliśmy kontrolę i nakazaliśmy wstrzymanie prac - mówi Urszula Krysztoforska, dyrektor PINB. - Inwestor musi teraz przedstawić nam opinię miejskiego konserwatora zabytków o prowadzonych pracach.
Michał Domińczak, miejski konserwator zabytków: - Nie można kontynuować prowadzenia prac w ten sposób, są sprzeczne z zasadami konserwatorskimi. Ponieważ nie da się cofnąć tego, co już zostało zmienione, nowa część elewacji pozostanie taka, jaka jest. Natomiast reszta fasady, która będzie remontowana w tym roku, powinna mieć uzupełnione tynki oraz zachowane i wzmocnione sztukaterie. A te, których brakuje, należy zrekonstruować, a nie robić styropianowe atrapy.
Źródło: Gazeta Wyborcza Łódź
KAHA35