Inkowie - Artykul.pdf

(134 KB) Pobierz
Inkowie - zniszczona cywilizacja
1. Bogowie
Do najważniejszych bogów Inków należeli: Inti, Mama Kilia i Wirakocza.
Bóg Inti, czyli bóg słońca traktowany był jako ojciec dynastii Inków oraz założyciel ich
państwa. On wiódł ich wojska do zwycięstwa, czuwał nad ładem w kraju, uczył
posłuszeństwa, pokory i pracowitości. I poprzez zrozumiałość stawał się bliski i umiłowany
przez wyznawców. Według wierzeń jemu zawdzięczali Inkowie swoją krew i swoje ciało.
Bóg Inti miał cechy prymitywnego bożka plemiennego, który wraz z podbojami Inków
awansowała na boga państwowego.
Bogini księżyca Mama Kilia, małżonka boga słońca Inti. Nakazem rytuału w święto księżyca
nie wolno było zapalać ognisk ani pochodni. Podczas obrzędów na cześć bogini składano
ofiarę z okrytej czerwonym czerpakiem z frędzlami i dzwoneczkami lamy, poprzez
wytoczenie jej krwi nad kamieniem ofiarnym. Ponadto składano też w ofierze kukurydzę i
ziemniaki oraz liście koki i tytoniu używane przez Inków tylko jako zioła lecznicze. Na
ołtarzu nie płonął ogień, gdyż w to święto nawet obiat nie wolno było palić.
Zwyczaj wymagał od Inków, aby w dniu święta Mamy Kilii spędzili całą noc na czuwaniu.
Bóg Wirakocza był ich Wielkim Duchem, który był czczony w mieście umarłych Tiahuanaco
i w starej nadmorskiej świątyni Pachacamac. Był to bóg przyjęty od podbitych plemion. W
kulcie tym plemiona wyrażały podświadomy niepokój wobec tajemnicy wszechświata i
żarliwe pragnienie zgłębienia jego ukrytego sensu. Wzrost wpływów Wirakoczy w rozwoju
pojęć religijnych był procesem naturalnym. W miarę dojrzewania Inkowie stopniowo ulegali
wpływom Wirakoczy, gdyż zawierał w sobie pojęcie niewidzialnego stwórcy wszechrzeczy
na ziemi i niebie.
2. Miasta
Stolica państwa Inków Cuzco znajdowała się w kotlina o tej samej nazwie, która oznacza
"Pępek świata" i leży na wysokości 3 500 m n.p.m. Słynie ona jednak z obfitych zbiorów i
dobrego klimatu. Jest to w surowym otoczeniu Andów prawdziwa oaza, gdzie dobrze przyjęły
się ziemniaki i kukurydza, a pastwiska pozwalały wypasać stada lam dostarczających mięsiwa
i wełny. Jednakże z nastaniem zmierzchu rozrzedzone powietrze ostyga nader szybko i bywa
niekiedy, że temperatura spada poniżej zera i przez dolinę ciągną wtedy mroźne prądy
powietrza ze śnieżnych wyżyn andyjskich. Ale równo ze wschodem słońca życie w dolinie
powraca do normy, trudno się więc dziwić, że plemiona Andów od zarania swoich dziejów
oddawały cześć boską słońcu i że widziały w nim orędownika i dobroczyńcę ludzkości.
Ulice miast pozbawione były chodników, gdyż Inkowie przez dziwaczny kaprys dziejów
nigdy nie wynaleźli koła i nie posługiwali się pojazdami. Mimo tego ulicami posuwały się
wolno karawany jucznych lam, pędzonych przez pastuchów indiańskich, a w dni świąteczne
także nieprzerwane pochody pielgrzymów.
Komnaty władców oświetlone były pochodniami. ściany powleczone złotą polerowaną
okładziną, błyszczącą jak tafle lustrzane. Na podłodze rozłożone były od ściany do ściany
skóry pum i jaguarów. Natomiast skąpe umeblowanie, wykonane w całości ze złota i srebra
składało się z zydli, niskich stolików i tapczanów krytych wzorzystymi narzutami. We
wnękach ściennych pełniących rolę szaf przechowywano sprzęt domowy kubki, wazy i
puchary ze złota i srebra oraz ceramikę. W narożniku pokoju stał mały ołtarzyk z kamiennym
posążkiem boga domowego , zwanego "konopa", przed którym płonęło ognisko.
3. Drogi i mosty
Biorąc pod uwagę położenie państwa Inków można zrozumieć dlaczego pod względem
budownictwa drogowego stawia się Inków obok Rzymian. Co prawda rzymskie drogi liczyły
przeszło 85 tys. km i obejmowały swoim zasięgiem pięciokrotnie większy obszar niż państwo
Inków, ale nie miały do przezwyciężania takich przeszkód naturalnych jak Inkowie.
Długość wszystkich dróg wybudowanych przez Inków wynosiła koło 16 tys. km Gościńce te
były wybrukowane płytami kamiennymi, zalanymi cementem i zaopatrzonymi w kanały
odwadniające. Zwykle szerokość ich wynosiła od trzech do pięciu metrów, jednak czasami
wysoko w górach zwężały się do niepozornych ścieżek czy zamieniały się w schody wykute
w zboczu skalnym. Część tych dróg była prowadzona nawet na wysokości 5 tys. m. n. p. m.
Nie wiadomo też ile mostów wybudowali Inkowie na swoich drogach. Dotychczas odkryto
ruiny około 40 dużych mostów i około 100 mniejszych, ale prawdopodobnie było ich daleko
więcej. Najbardziej znanym był most wiszący łączący spadziste brzegi rzeki Apurimac.
Zbudowano go w 1350 roku, przetrwał 450 lat i dopiero w 1890 roku został zniesiony, gdy
zastąpiono lamy transportem kołowym. Na miejscu tego mostu Hiszpanie postawili most ze
stalowych przęseł. Most ten miał 90 m długości i zwisał głębokim łukiem mniej więcej 100
metrów nad przepaścią kanionu. Chodnik z desek wyściełany matami spoczywał na dwóch
kablach z włókien rośliny maguey, przytroczonych do potężnych kamiennych wieżyc. Kable
miały 40 cm średnicy, a dwie górne liny o dużo mniejszej średnicy, połączone z chodnikiem
sznurkową siatką, tworzyły balustrady.
4. Państwo
Państwo Inków (Tawantinsuju tzn. "Kraj czterech stron świata") było właściwie jednym
majątkiem ziemskim i jednym warsztatem rękodzielniczym, obsługiwanym przez mrowisko
posłusznych robotników. Do sprawnej obsługi tej złożonej machiny potrzebny był
rozbudowany aparat administracyjny. Urzędnicy wnikali w najdrobniejsze szczegóły życia
jednostki, sporządzali spisy ludności, dyrygowali pracą chłopów i rzemieślników, wymierzali
i zbierali podatki w naturze i robociźnie, prowadzili rejestry zapasów w magazynach i
spichrzach. Dzięki tej sprawozdawczości dobrze orientowali się , jakie posiadali zapasy w
magazynach i jaką ilością rozporządzali ludzie. Dzięki temu mogli kierować zapasy do okolic
zagrożonych klęską głodu czy nieurodzaju, oraz mobilizowali ludzi do wojska i robót
publicznych bez zakłócania normalnego biegu gospodarki.
Rolnicy państwa Inków znajdowali się w lepszym położeniu niż chłop pańszczyźniany w
ustroju feudalnym XVI wieku. Prawa Inków chociaż bardzo surowe, były jednak prawami, a
nie bezprawiem. Dawały one masom pracującym znośne warunki bytu, chroniły od nędzy i
dbały, aby nikt nie chodził obdarty i nagi. Konkwistadorzy stwierdzili ze zdumieniem, że w
podbitym kraju nie spotkali ani jednego żebraka. Jeśli ktokolwiek popełnił kradzież z głodu,
to prawo karało urzędnika, który dopuścił do tego, że winowajca głodował.
Konkwistadorzy chwalili tubylczą ludność. Wynosił jej trzeźwość, pracowitość i wysoki stan
moralny, zaznaczając, że morderstwa, kradzieże i rozpusta zdarzały się niezmiernie rzadko.
Historycy doszli do przekonania, że Peruwiańczycy stali pod względem moralnym daleko
wyżej od ówczesnych Europejczyków.
Plemiona peruwianskie nie znały pieniądza obiegowego. Na odbywających się w ustalonych
miesiącach gwarnych i malowniczych jarmarakch prowadzono ożywiony handel wymienny.
Jarmarki te były dla ludności jednocześnie rozrywką i świątecznym wypoczynkiem od pracy.
5. Rolnictwo
Mieszkańcy wsi pracowali na pobliskim stoku górskim. Od dołu pod sam szczyt stromizny
pięły się podmurowane tarasy, nawiezione glebą. Aż trudno uwierzyć, że to dzieło ludzkich
rąk. Wiele pokoleń musiało natrudzić się, by wykuć w skale owe poletka, zawieszone nad
przepaścią. Ziemie można było zdobyć tylko w dolinach. Tak więc wszyscy mozolnie wnosili
ją w koszach na wyżynne ustronia, gdzie od wieków wydzierali naturze prawo do życia. Nikt
nie rozwikła tajemnicy dlaczego nie porzucili tych niegościnnych stron. Ważne stało się, że
od wieków rozwijali swoje poletka upraw i hale dla wypasu lam.
Pewnego dnia bez walki, dobrowolnie poddali się władzy Inków, olśnieni ich blaskiem
strojów.
Od tego czasu nastały prawa Inków - ludziom bez zezwolenia nie wolno było opuszczać
miejsca zamieszkania, ani zmieniać zawodu. Życie ich od urodzenia do śmierci ujęto w
nieubłagane karby drobiazgowych przepisów.
Od tego czasu poletka przestały być tylko własnością wieśniaków. Nadzorca królewski co
roku dzielił je na trzy części: jedną oddawał gromadzie wiejskiej do podziału między
poszczególne rodziny, dwie pozostałe przeznaczał na utrzymanie króla i kapłanów. Owoce
trudu ludzkiego księgował za pomocą węzłów na kolorowych sznurkach zwanych "kipu" i
odsyłał to do najbliższego spichlerza.
Skrzętni rolnicy indiańscy ujarzmili wody rzek andyjskich, nawadniając nimi pola za pomocą
rozgałęzionego systemu kanałów irygacyjnych, a w porze letniej, kiedy koryta rzek
wyschły,przechowywali zapasy wody w ogromnych cysternach. nawet na terenach
nadmorskich, gdzie natura poskąpiła rzek sprowadzali wodę z z dalekich gór poprzez
wspaniałe akwedukty wybudowane z bloków skalnych.
W tak zbudowanych urodzajnych oazach upprawiano bawełnę, kukurydzę, kinoa, fasolę,
pomidory, pieprz czerwony, słodkie ziemniaki, dynie, ananasy oraz wiele owoców bardziej
egzotycznych jak: guawa, papaja, czirimoja, awokado, algeroba, pepino i grandilla. Inkowie
przepadali za korzennymi przyprawami i z trudnością bez nich obywali.
Inkowie wiedząc jak szkodliwym dla zdrowia narkotykiem była roślina koka, której liście
żute wraz z popiołem rośliny kinoa dają kokainę, ograniczyli jej spożycie prawe, i tylko
członkom najwyższych kast wolno było oddawać się dowolnie nałogowi. Ponadto ściśle
ograniczone porcje wydzielano jeszcze poza tym wojskowym, robotnikom ciężko pracującym
w kopalniach, starcom a przy wielkich świętach innym mężczyznom. Kobietom natomiast nie
wolno było wziąć do ust listka koki, gdyż wykraczałoby przeciwko dobrym obyczajom.
6. Prawo
Jeden z władców Inków Paczakuteka wprowadził rządy prawa. Prawo zostało ujęte w
aforyzmy, tak aby nawet najskromniejszy urzędnik mógł się nauczyć go na pamięć. karano
kłamstwo, lenistwo, kradzież, morderstwo, rozpustę oraz bluźnierstwo przeciwko bogom i
królowi. Przykładem norm prawnych może być: "ład w państwie opiera się na posłuszeństwie
poddanych", "Sędziowie przyjmujący podarki są złodziejami", "Cudzołóstwo jest kradzieżą i
podlega karze śmierci", "Człowieka, który zabija bez upoważnienia, skazuje się na śmierć".
Nie istniało też pojęcie równości wobec prawa. Wymiar kary np. za kradzież zależał od tego,
czy poszkodowaną osobą był król, Inka, kapłan czy zwykły poddany. W pierwszy przypadku
skazywano na śmierć, w drugim i trzecim przypadku kilkanaście uderzeń rózgą, a w
czwartym jedynie więzienie lub grzywna.
Wraz z rozwojem państwa wprowadził także organizację sądownictwa. W każdej
miejscowości powołano sądy złożone z miejscowych urzędników. Rozpatrywano tam drobne
wykroczenia przeciwko obyczajom i dyscyplinie pracy, zwłaszcza tępiono lenistwo.
Poważniejsze sprawy rozstrzygały sądy ustanowione przy naczelnikach okręgów i prowincji.
Sądy musiały każdą skargę załatwić w ciągu pięciu dni. Od wyroków nie przysługiwało
prawo odwołania do wyższej instancji. Sędziów mianował sam król, a lotne kontrole
sprawowały nadzór nad ich działalnością. Stronnicze wyroki, nadużycia władzy, a
szczególnie przekupstwo były surowo karane.
Do rozprawy sądowej powołano świadków obrony i oskarżenia, przy czym nie dopuszczano
zeznań kobiet, gdyż uważano je za istoty "z natury podstępne i kłamliwe". Obwiniony miał
prawo się bronić, często jednak torturami wymuszano na nim przyznanie się do winy.
Więzienia istniały głównie po to, by skazańcom zadawać męki. W pobliżu Cuzco służyła do
tego pieczara, w której trzymano m. in. pumy, jaguary, niedźwiedzie, żmije skorpiony.
Wtrącano tam niebezpiecznych zbrodniarzy, winnych obrazy majestatu, buntu i zdrady stanu.
Jeżeli podejrzany przesiedział w loch dwie doby i wychodził z próby obronną ręką, uważano,
że był niewinny. Przywracano mu wtedy wolność i wynagradzano doznane krzywdy. Karę
śmierci wykonywano poprzez ukamienowanie, strącanie ze skały, wieszanie za włosy nad
przepaścią i zasiekanie rózgami. czasami w drodze łaski wysyłano ich na plantacje rośliny
koka, gdzie klimat był zabójczy dla zdrowia.
Tak ustanowione prawa świadczą o zmyśle praktycznym władcy. Np. ponieważ ludzi w polu
nigdy nie było za dużo to uśmiercenie płodu podlegało karze śmierci. taka sama kara groziła
za kaleczenie lub zabijanie jeńców wojennych, gdyż osiedlano ich w słabo zaludnionej części
kraju przydzielając kawałek ziemi do uprawy.
Do najcięższych zbrodni zaliczano wycinanie drzewek owocowych. Nie wolno było jadać
łuskanej kukurydzy, co świadczyło o ich niesłychanej mądrości, gdyż dopiero nowoczesna
nauka wykryła, że łuskana kukurydza traci na swej wartości odżywczej.
Władca Paczakutek był twórcą jedynego w swoim rodzaju ustroju, który odbierał poddanym
wszelką wolność osobistą i zamieniał ich w kółka wielkiej machiny państwowej. Określał z
drobiazgową dokładnością powinności każdego człowieka pracy, zaprowadził powszechny
obowiązek służby wojskowej, a przede wszystkim świadomie i planowo obniżał stopę
życiową ludności do najbardziej nieodzownych dla życia potrzeb. Nikomu, kto nie należał do
kasty uprzywilejowanej nie wolno było nosić ozdób ze złota i srebra. To zarządzenie władca
upozorował dbałością o zdrowie moralne poddanych, twierdząc, że dostatek i zbytek w
strojach sprowadza ludzi na drogę deprawacji. Jednak nie dotyczyło to Kapłanów i Inków,
którzy żyli wśród niebywałego przepychu, korzystając z ogromnych nadwyżek produkcji,
jakie powstały w skutek drakońskich ograniczeń powszechnego spożycia.
7. Pismiennictwo i kultura sepulkralna
Pismo kipu stanowiło naturalny i logiczny twór ludu, który żył z pasterstwa i uprawy roli.
Pierwsi Inkowie, prości górale Andów używali rąk do przeliczenia swoich lam. Z czasem
przestało to im wystarczać, gdyż stada wciąż się rozmnażały. Wtedy to jeden z nich wpadł na
pomysł zastąpienia palców sznurkami. Można było je wiązać na modłę palców u rąk i mnożyć
bez ograniczenia. Z czasem gospodarka kierowana centralnie przez króla i jego urzędników
potrzebowała liczb wyższego rzędu niż to zapewniało stare kipu, aby policzyć wszystkie
dobra w kraju. Dlatego też powstała w tym czasie kasta uczonych amautów biegła w
astronomii , medycynie i dziejach swego kraju unowocześniła stare kipu, a jako podstawową
jednostkę obrali sobie jednostkę dziesięciu palców człowieka. Tą drogą odkryli dziesiętny
system rachunkowy. Licząc od końca wartość węzłów równała się jedynkom, dziesiątkom,
setkom tysiącom i dziesiątkom tysięcy. W ten wymyślny i prosty sposób można było za
pomocą niewielkiej liczby węzłów utrwalić na kipu dowolnie wysokie liczby.
Jednocześnie same włókna zmieniły zasadniczo swoją rolę: zamiast liczb wyrażały rozmaite
przedmioty np. zależnie od tego jakiego były koloru. Od tego czasu kipu spełniał rolę
liczydła.
Z biegiem czasu amauci odczuli potrzebę utrwalania kronik królów, legend, pieśni oraz
zdobyczy różnych dziedzin wiedzy. Toteż w drodze długotrwałego i mozolnego rozwoju
utworzyli odrębny typ pisma węzłowego, w którym konkretne kolory poszczególnych
włókien oznaczały nie tylko konkretne przedmioty, ale i oderwane pojęcia. Kipu osiągnął w
końcu taką przydatność w życiu, że Inkowie skodyfikowali swoje prawa, zaczęli zapisywać
historię, legendy czy notować obserwacje astronomiczne potrzebne do regulowania rocznego
kalendarza. na skutek wandalizmu najeźdźców hiszpańskich prawie wszystkie egzemplarze
kipu zostały zniszczone i wiadomości o nim opierają się głównie na niepełnych relacjach
pamiętnikarzy hiszpańskich i kronikarzy indiańskich. Wiadomo jednak, że istniały tajne
zapisy węzłowe przechowywane przez kapłanów i amautów. Podejrzewa się także, że istniało
również pismo obrazkowe znajdujące się m. in. w tajnej komnacie Korikanczy w Cuzco.
Ponieważ imperium Inków składało się z wielu plemion, różniących się religią, obyczajem i
językiem, więc dążono do tego, aby owe różnorodne elementy zjednoczyć. Temu miał służyć
wspólny język państwowy. Stał się nim język keczua, najbogatszy, najbardziej rozwinięty i
najsubtelniejszy język Ameryki Południowej.
Osobliwy był sposób grzebania zmarłych. Trupy siedzą w kucki, z kolanami pod brodą,
ubrane we wzorzyste tkaniny i zgrzebne płótno, spowite w sieć z łykowatych postronków. Na
twarzy mają maski ze złota, srebra, malowanego drewna lub też wypalanej gliny. Zwłoki
kapłanów poznaje się po tym, że głowy ich wieńczą ogromne, wielobarwne pióropusze.
 
Zgłoś jeśli naruszono regulamin