Powrót do Wiecznej nocy.docx

(432 KB) Pobierz

Claudia Gray

Powrót do Wiecznej

Nocy

Afterlife

Przekład

Agnieszka Myśliwy

Ewa Ratajczyk

S&C

EXLIBRIS

Rozdział 1

Słońce wschodzi – powiedział Balthazar.

Były to pierwsze od wielu godzin słowa, które

ktoś z nas wypowiedział na glos. Nie chciałam

słuchać niczego, co Balthazar miał do

powiedzenia, ale wiedziałam, że ma rację.

Wampiry nadchodzący świt wyczuwają w

kościach.

Czy Lucas też to czuł?

Siedzieliśmy w kabinie projekcyjnej

opuszczonego kina. Pokryte plakatami ściany

nosiły ślady naszej wczorajszej bitwy. Vic, jedyna

istota ludzka w pomieszczeniu, drzemał na

ramieniu Ranulfa ze zmierzwionymi od snu

włosami. Ranulf siedział w ciszy z zakrwawionym

toporem na kolanach, jakby w każdej chwili

spodziewał się niebezpieczeństwa. Ze swoją

szczupłą pociągłą twarzą i obciętymi na pazia

włosami wyglądał jak średniowieczny święty.

Balthazar stał w kącie – trzymał się na dystans z

szacunku dla mojej żałoby. Ale z powodu wzrostu

i szerokich ramion i tak nad nami górował.

Trzymałam głowę Lucasa na kolanach.

Gdybym była człowiekiem lub wampirem, na

pewno po tylu godzinach w bezruchu cała bym

zesztywniała. Jako zjawa byłam wolna od ciała i

mogłam trzymać tak Lucasa przez całą długą noc

jego śmierci. Odgarnęłam na plecy swoje długie

rude włosy, próbując nie zwracać uwagi na to, że

ich końcówki znaczy jego krew.

Charity zamordowała go na moich oczach,

wykorzystując to, że Lucas wolał chronić mnie niż

siebie. Najstraszliwszy występek, jakiego się

dotychczas dopuściła, by mnie zranić, napędzana

nienawiścią do wszystkich, którzy byli ważni dla

Balthazara, jej brata i stworzyciela. Naruszyła

wampirze prawo, gryząc kogoś, kto wcześniej

został ugryziony przez innego wampira – kto był z

tego powodu przygotowany do transformacji w

nieumarłego. To ja miałam przemienić Lucasa, nie

ona. Ale Charity już od dawna nie liczyła się z

żadnymi prawami. Nie dbała o nikogo i o nic, z

wyjątkiem swojego pokręconego związku z

Balthazarem.

Gdziekolwiek teraz była, bez wątpienia

napawała się myślą o tym, że złamała mi serce i

skazała Lucasa na los, którego sam nigdy by nie

wybrał.

Wolałbym śmierć, mawiał Lucas. Gdy byłam

jeszcze żywa i znacznie bardziej niewinna,

marzyłam o tym, by Lucas stał się wampirem

razem ze mną. Ale jego wychowali łowcy z

Czarnego Krzyża, którzy nienawidzili nieumarłych

i ścigali ich z maniackim uporem. Przemiana w

wampira od zawsze była dla niego najgorszym

koszmarem.

A teraz koszmar się ziścił.

– Jak długo jeszcze? – zapytałam.

– Minuty. – Balthazar podszedł bliżej,

zobaczył wyraz mojej twarzy i się zatrzymał. – Vic

powinien wyjść.

– Co się dzieje? – Głos Vica był zachrypnięty

od snu. Gdy się wyprostował, dezorientację na jego

twarzy zastąpiło przerażenie na widok ciała Lucasa

na podłodze, zakrwawionego i bladego. – Och...

Przez chwilę myślałem, że to był tylko jakiś

koszmar czy coś. Ale to... prawda.

Balthazar pokręcił głową.

– Przykro mi, Vic, ale musisz wyjść.

Zrozumiałam, o co chodzi Balthazarowi. Moi

rodzice, którzy zawsze pragnęli, bym poszła w ich

ślady, opowiadali mi o pierwszych godzinach po

transformacji. Gdy Lucas powstanie jako wampir,

zapragnie świeżej krwi – z całą desperacją. W

gorączce przebudzenia głód wypchnie z jego

głowy każdą inną myśl.

Z głodu będzie gotowy zabić.

A Vic nic o tym nie wiedział.

– Daj spokój, Balthazar. Przeszedłem z wami

tak wiele. Nie chcę opuszczać Lucasa.

– Balthazar ma rację – rzeki Ranulf. –

Będziesz bezpieczniejszy, jak wyjdziesz.

– Co to znaczy: bezpieczniejszy?

Vic, idź – powiedziałam. Nie chciałam go

odpychać, ale naprawdę potrzebował brutalnej

prawdy. – Jeśli chcesz przeżyć, wyjdź.

Vic zbladł.

– To nie jest miejsce dla żyjących – dodał

Balthazar łagodniej. – Należy do umarłych.

Vic przesunął dłonią po potarganych włosach,

kiwnął głową Ranulfowi i wyszedł z kabiny.

Zamierzał pewnie pójść prosto do domu i zrobić

coś pożytecznego – może posprzątać albo

ugotować coś, czego nikt nie zje. Ludzkie troski

wydawały mi się teraz takie odległe.

Skoro Vic w końcu wyszedł, mogłam zapytać

o to, co męczyło mnie od wielu godzin.

– Czy my... – Zadławiłam się i z trudem

przełknęłam ślinę. – Powinniśmy na to pozwolić?

– Innymi słowy pytasz, czy powinniśmy zabić

Lucasa. – W ustach kogoś innego zabrzmiałoby to

okrutnie, ale Ranulf po prostu stwierdzał fakt. –

Czy powinniśmy nie dopuścić, by się przebudził i

zaakceptować to, co się stało, jako jego śmierć?

– Nie chcę tego. Nawet nie potrafię wyrazić,

jak bardzo tego nie chcę – odparłam. Każde słowo

było jak żelazna obręcz ściskająca moje serce. –

Ale wiem, że tego chciałby Lucas. Czy miłość nie

oznacza stawiania potrzeb ukochanej osoby ponad

swoimi, nawet jeśli to dla nas okropne?

Balthazar pokręcił głową.

– Nie rób tego.

– Mówisz tak, jakbyś był o tym przekonany. –

Próbowałam zachować spokój, ale nadal byłam tak

wściekła na Balthazara, że nie mogłam na niego

patrzeć. To on poprowadził Lucasa do walki z

Charity, choć wiedział, że Lucas nie zdoła walczyć

dobrze, osłabiony żalem. Przyczynił się do jego

śmierci w równym stopniu, co jego siostra. – A

może po prostu mówisz mi to, co chcę usłyszeć?

Balthazar zmarszczył brwi.

– A czy kiedykolwiek wcześniej tak zrobiłem?

Bianco, posłuchaj mnie. Gdybyś dzień przed moją

przemianą zapytała mnie, czy chcę być wampirem,

odpowiedziałbym, że nie.

– I teraz też powiedziałbyś nie, gdybyś tylko

miał szansę. Gdybyś mógł wrócić. Prawda?

Najwyraźniej go zaskoczyłam.

– Nie mówimy o mnie. Pomyśl o swoich

rodzicach.

O Patrice, Ranulfie, innych wampirach, które

znasz. Czy naprawdę byłoby im lepiej, gdyby gnili

w grobach?

Niektóre wampiry były w porządku, to fakt. W

zasadzie nawet większość tych, które znałam. Moi

rodzice przeżyli razem całe stulecia w szczęściu i

miłości. Może Lucas i ja też byśmy mogli.

Wiedziałam, że nienawidził idei bycia wampirem –

ale jeszcze dwa lata temu nienawidził wszystkich

wampirów, ślepo uprzedzony. Zaszedł tak daleko;

na pewno z czasem zdołałby zaakceptować swój

los.

Warto zaryzykować. Na pewno. Moje serce

krzyczało, że Lucas zasługuje na drugą szansę, a

my dwoje na wspólne szczęście.

Przesunęłam palcem po twarzy Lucasa: po

jego czole, kości policzkowej, wokół warg. Był

ciężki i blady jak kamień nagrobny – nieruchomy,

martwy, niezmienny.

– Już blisko – powiedział Balthazar. Podszedł

do nas. – Już czas.

Ranulf kiwnął głową.

– Też to wyczuwam. Odsuń się, Bianco.

– Nie wypuszczę go z rąk.

– W takim razie bądź gotowa, by się odsunąć.

Jeśli będzie trzeba. – Balthazar przestąpił z nogi na

nogę i przyjął postawę wojownika, szykującego się

do bitwy.

Będzie dobrze, Lucasie, pomyślałam, marząc o

tym, by mnie usłyszał ponad granicą dzielącą dwa

światy. Przecież zamierzał ją przekroczyć, by być

ze mną. Może byliśmy na tyle blisko, by mnie

usłyszał. Jesteśmy martwi, ale nadal możemy być

razem. Nic nie jest ważniejsze. Jesteśmy silniejsi

niż śmierć. Już nic nigdy nie stanie pomiędzy nami.

Nigdy już się nie rozdzielimy.

Chciałam, by w to uwierzył. Ja sama chciałam

w to wierzyć.

Ręka Lucasa drgnęła.

Odetchnęłam gwałtownie – był to raczej

odruch ciała, które stworzyłam, wspomnienie o

tym, jak szok wpływa na żywych.

– Przygotuj się – polecił Balthazar. Mówił do

Ranulfa, nie do mnie.

Położyłam drżącą dłoń na piersi Lucasa.

Uświadomiłam sobie nagle, że czekam na bicie

serca. Tyle że jego serce miało już nigdy nie zabić.

Lucas poruszył lekko stopą i nieznacznie

odwrócił głowę w bok.

– Lucas? – szepnęłam. Musiał zrozumieć, że

nie jest sam, zanim uświadomi sobie cokolwiek

innego – Słyszysz mnie? To ja, Bianca. Czekam na

ciebie.

Nie poruszył się.

– Tak bardzo cię kocham. – Chciało mi się

płakać, ale ciało zjawy nie wydziela łez. – Proszę,

wróć do mnie. Proszę.

Palce jego prawej dłoni wyprostowały się,

mięśnie napięły, a potem zwinęły się z powrotem

w pięść.

– Lucasie, możesz...

– Nie! – Lucas zerwał się na równe nogi. Jego

oczy były dzikie, zbyt zamglone, by mogły

cokolwiek dostrzec. – Nie!

Uderzył plecami o ścianę. Wpatrywał się w

nas bezrozumnie, wcale nas nie poznając.

Przycisnął dłonie do ściany i zagiął palce niczym

szpony, zupełnie jakby chciał je w nią wbić. Może

to wampirzy instynkt nakazywał mu wykopać się z

grobu.

– Lucas, już dobrze. – Wyciągnęłam do niego

dłonie, starając się nie pokazywać mojej

niestabilnej przezroczystej nowej postaci.

Wiedziałam, że lepiej będzie, jeśli dla Lucasa

wszystko pozostanie jak dawniej. – Jesteśmy z

tobą.

– Nie poznaje cię – stwierdził Balthazar. –

Patrzy na nas, ale nie widzi.

– Pragnie tylko krwi – dodał Ranulf.

Na słowo „krew” Lucas przechylił głowę jak

drapieżnik, który wyczuł woń ofiary.

Uświadomiłam sobie, że to jedyne słowo, które

rozpoznał.

Mężczyzna, którego kochałam, został

zredukowany do roli zwierzęcia, potwora, chorej,

pustej skorupy o morderczych myślach, jaką do

niedawna jego zdaniem były wampiry.

Zmrużył powieki. Odsłonił zęby, a ja ze

zdumieniem zauważyłam wampirze kły. Odmieniły

jego twarz tak bardzo, że ledwie go poznałam.

Przyczaił się i nagle zrozumiałam, że zaatakuje –

kogoś z nas, nas wszystkich. Wszystko, co się

poruszy. Mnie.

Balthazar go uprzedził. Skoczył na niego z

taką siłą, że skruszył ścianę za nimi. Z sufitu

posypał się tynk. Lucas strącił go z siebie, ale

Ranulf rzucił się na niego, by zapędzić go w róg.

– Co wy wyprawiacie? – krzyknęłam. –

Przestańcie, bo zrobicie mu krzywdę!

Balthazar pokręcił głową, podnosząc się z

ziemi.

– To jedyna rzecz, którą teraz rozumie,

Bianco. Dominacja.

Lucas odepchnął Ranulfa tak mocno, że ten

wpadł na mnie i popchnął na stary projektor. Ostry

metal dźgnął mnie w ramię. Poczułam ból,

prawdziwy ból, taki jak wtedy, gdy miałam ciało.

Kiedy przyłożyłam dłoń do ramienia, poczułam

ciepławą wilgoć na palcach i zobaczyłam krew –

srebrzystą i dziwną. Nawet nie wiedziałam, że

wciąż mogę krwawić. Płyn mienił się jak rtęć,

opalizował w mroku.

Rozgrywająca się przede mną walka na trzy

fronty stawała się coraz zacieklej sza – stopa

Balthazara na brzuchu Lucasa, pięść Lucasa na

szczęce Ranulfa – gdy jednak Balthazar mnie

zobaczył, krzyknął:

– Bianco, cofnij się! Krwawisz!

Co to miało oznaczać? Wampiry nie mogą pić

krwi zjaw, nie było więc ryzyka, że moja rana

podjudzi Lucasa. Tyle że w tamtej chwili nie

miałam pewności, czy Lucas może stać się jeszcze

bardziej szalony. Był młody i słaby, ale desperacja

sprawiała, że był również groźny. Stawało się

jasne, że potrafi pokonać i Balthazara, i Ranulfa.

Nie mogłam na to patrzeć, nie stanowiłam też dla

niego żadnej alternatywy. Mój strach spotężniał – i

zamienił się w gniew.

Wystarczy.

Rzuciłam się w ich stronę z wyciągniętą dłonią

i krwią na palcach i zawołałam:

– Przestańcie!

Krople srebrzystej krwi rozprysły się w

powietrzu, a wszyscy trzej się cofnęli.

– Nie mieszaj się do tego – szepnął do mnie

Balthazar.

Zignorowałam go i stanęłam przed Lucasem.

Przywarł plecami do ściany i rozejrzał się wokół

dziko, jakby mógł myśleć tylko o ucieczce – albo

poszukiwaniu żywej ofiary. Śmierć wyostrzyła

jego rysy tak, że stały się jeszcze piękniejsze i

nieskończenie bardziej przerażające. Tylko jego

oczy się nie zmieniły.

Skoncentrowałam się więc na nich.

– Lucasie, to ja. Bianca.

Nic nie powiedział, wpatrywał się tylko we

mnie w bezruchu. Uświadomiłam sobie, że nawet

nie oddycha – większość wampirów czyni to z

przyzwyczajenia, Lucasem jednak śmierć

zawładnęła w pełni. Nie zamierzałam jej na to

dłużej pozwalać.

– Lucasie – powtórzyłam – wiem, że mnie

słyszysz. Chłopak, którego kocham, wciąż w tobie

jest. Wróć do mnie. – Znów zatęskniłam za ulgą,

którą niosą łzy. – Śmierć mi cię nie odebrała. I nie

odbierze, jeśli jej na to nie pozwolisz.

Lucas milczał, ale część napięcia opuściła jego

ciało. Jego ręce i ramiona się rozluźniły. Wciąż był

rozdrażniony, na wpół oszalały, ale zaczynał chyba

odzyskiwać kontrolę.

Co jeszcze mogłam zrobić? Czy mogłam

powiedzieć coś więcej, by do niego dotrzeć? Coś,

co pamiętał...

Gdy Lucas dowiedział się, że jestem córką

dwojga wampirów, przezwyciężył odrazę do

nieumarłych ze względu na miłość do mnie. Gdyby

tylko przypomniał sobie, jak zaakceptował mnie

taką, jaką byłam, może mógłby zmierzyć się z tym,

czym sam się stał.

Z wahaniem powtórzyłam słowa, które sobie

przypomniałam:

– Nawet jeśli jesteś wampirem, dla mnie nie

ma to znaczenia. Nie zmienia moich uczuć do

ciebie.

Lucas mrugnął i po raz pierwszy, odkąd wstał

z martwych, jego wzrok odzyskał ostr...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin