Chiel Deborah - Uśmiech Mony Lisy.pdf

(813 KB) Pobierz
Deborah Chiel
uśmiech mony lisy
Powieść na podstawie filmowego scenariusza,
którego autorami są: Lawrence Konner & Mark Rosenthal
Przekład Alicja Marcinkowska
&
AMBER
Tytuł oryginału MONA LISA SMILE
Redaktor serii MAŁGORZATA CEBO-FON1OK
Redakcja techniczna ANDRZEJ WITKOWSKI
Korekta
MAGDALENA KW1ATK0WSKA MARIA RAWSKA
Ilustracja na okładce
Motion Picture photography © 2003 Revolution Studios Distribution Company, LLC.
Motion Picture artwork © 2003 Columbia Pictures Industries, Inc.
Ali rights reserved.
Opracowanie graficzne okładki STUDIO GRAFICZNE WYDAWNICTWA AMBER
Skład WYDAWNICTWO AMBER
Wydawnictwo Amber zaprasza na stronę Internetu
http://www.amber.sm.pl http://www.wydawnictwoamber.pl
Copyright © 2003 Revolution Studios Distribution Company, LLC. Ali rights
reserved.
For the Polish edition Copyright © 2003 by Wydawnictwo Amber Sp. z o.o.
ISBN 83-241-1404-1
Dziewczętom z Emerson House Pit - tym sprzed wielu lat
Rozdziat 1
Zmierzch, niebo w powodzi fioletu, różu i granatu. Skulona obok okna w pociągu
Super Chief z Los Angeles, Katherine Watson obserwowała, jak słońce powoli tonie
za horyzontem. Ostatnim razem, kiedy pytała konduktora, byli gdzieś w Nebrasce.
Jutro wieczorem będzie w Chicago, w połowie drogi przez kraj, w połowie drogi do
celu jej podróży.
Wellesley, Massachusetts.
Była wyczerpana minioną nocą i spaniem na siedząco, odczuwała radosne
zniecierpliwienie za każdym razem, kiedy pomyślała o miejscu, które wkrótce
będzie jej nowym domem: Wellesley College. Już same te słowa sprawiały, że
drżała z podniecenia. Wypowiedziane głośno, wyczarowywały bogaty, elitarny
świat, tak inny od UCLA, gdzie najpierw zrobiła licencjat, a potem zdobyła tytuł
magistra historii sztuki.
Pociąg Super Chief słynął z tego, że jego pasażerami były gwiazdy Hollywoodu,
ale Katherine, podróżująca klasą turystyczną, nie zauważyła jak dotąd żadnych
aktorów. Nie jadała w wagonie restauracyjnym, gdzie serwowano wykwintne
potrawy
i doskonałe wina; spakowała sobie do kilku brązowych papierowych toreb kanapki z
szynką i serem, chipsy i pomarańcze.
1 choć nie mogła sobie pozwolić na pierwszą klasę, widoki były za darmo. Nie
musiała dopłacać ani grosza, żeby rozkoszować się tym samym widokiem co
pasażerowie pierwszej klasy: jałowa pustynia Kalifornii, śnieżne szczyty Gór
Skalistych w Kolorado, płaskie pola pszenicy w Nebrasce. Sto lat wcześniej jej
prababcia Katie - ciemnooka piękność, po której Katherine odziedziczyła imię,
szeroki uśmiech i dźwięczny śmiech
Przemierzała kontynent pionierskim wozem. Dwudziestosiedmioletnia Iowa
podróżowała z trójką małych dzieci i pięcioma puchowymi kołdrami, pod którymi
grzali się w lodowate, zimowe miesiące. Zabrała też sobą rodzinną Biblię,
strzelbę i kilka pędzli należących do jej zmarłego męża. Prawie wszystkie
pozostałe rzeczy wyprzedała, by mieć za co :ząć nowe życie na Zachodzie, gdzie
ziemia była dostępna dla każdego, kto tylko był dość szalony i odważny, żeby tam
osiąść. Catie przetrwała niebezpieczne burze gradowe i zamiecie śnieżne, wrogo
stawionych Indian i złodziei, którzy próbowali ukraść jej krowy. Ta bieta o
żelaznej woli i odwadze odcięła się od przeszłości, żeby stworzuć swojej rodzinie
nowy dom i nowe życie w północno-zachodniej Mon-lie. Zgodnie z rodzinną
legendą,
Katherine przypominała swoją prabkę; dwie wyblakłe fotografie Katie już po
pięćdziesiątce były dowodem to, że w tym twierdzeniu jest trochę prawdy.
K.atherine odziedziczyła po Katie także niespokojną naturę i głód przygody. Miała
dobrą pracę jako wykładowca w Oakland Teachers College hłopaka, który za nią
szalał, ale łaknęła odmiany. Była podekscytowana myśl o zaszczepieniu swoich
zachodnich przekonań w Wellesley; wobrażała sobie, jak otwiera na oścież okna i
uwalnia sale wykładowe staroświeckich poglądów Wschodniego Wybrzeża na życie
w
ogóle, zwłaszcza na sztukę.
Ale była też zdenerwowana. Jako pierwsza w rodzinie skończyła college; chodziła
z zupełnie innych kręgów niż studentki i absolwentki Wellesley. Sporo spośród
tamtejszych wykładowczyń również ukończyło Wellesley lub jeden z college'ów
Seven
Sister, elitarnego żeńskiego odpo-ednika Ivy League, prestiżowych szkół dla
mężczyzn, do których zalicza : Yale, Harvard i Dartmouth. Niezależnie od tego
jak bardzo będzie irała się dopasować, prawdopodobnie będzie odbierana jako
outsider-przez te wszystkie dziewcząta w małych czarnych sukienkach, kasz-
mirowych sweterkach i perłowych naszyjnikach, tak dobranych, by stwarzać
wrażenie
swobodnej elegancji i przepychu. Nigdy nie będzie dzieląc ich przeświadczenia o
własnej wyższości. Katherine przypomniała sobie, że zaoferowano jej roczną
posadę, bo komisja od spraw trudnienia była pod wrażeniem jej referencji, a nie
rodowodu. Wellesley College - tam chciała być. Miała trzydzieści lat i była
samotna. Większość jej szkolnych przyjaciółek miało mężów i gromadkę dzieci.
Uważały, że jest świrem, skoro wyjeżdża na wschód, żeby uczyć i zbierac materiały
do swojej rozprawy doktorskiej.
Kobiety dowiodły swojej wartości podczas drugiej wojny światowej, idejmując
pracę na stanowiskach pozostawionych przez mężczyzn, którzy zostali wcieleni do
armii. Matka Katherine pracowała na nocnej zmianie w
fabryce amunicji.
- Robię bomby, żeby zmieść tych przeklętych nazistów z powierzchni ziemi -
lubiła się przechwalać. Każdego popołudnia o siedemnastej wychodziła z domu z
pudełkiem na lunch i chustką na głowie, żeby jej włosy nie wkręciły się maszynę.
Praca była nużąca i niebezpieczna. -Najlepsza robota, jaką w życiu miałam -
zawsze mówiła. - To dowód na to, że my, dziewczyny, potrafimy pracować równie
szybko i dobrze jak faceci.
Potem wojna się skończyła, mężczyźni powrócili do kraju i matka Katherine, tak
jak inne kobiety, straciła swoje stanowisko przy linii montażowej. Nie pozostało
jej nic innego, jak wrócić do sprzątania domów bogaczy, a co za tym szło,
przychodziła do własnego domu dopiero na kolację, ale była zbyt podminowana i
wyczerpana, żeby jeszcze gotować. Życie powróciło na stare tory. Byli żołnierze
dostali najlepsze stanowiska, samotne kobiety ponownie zostały ich sekretarkami
albo podjęły pracę, której nie chciał wykonywać żaden mężczyzna. Zamężne kobiety
siedziały w domu, nawet jeśli nie miały dzieci.
Katherine nie chciała zamienić swojej szansy na karierę na bardziej
ustabilizowane, domowe życie. Kochała Paula, ale nie wiedziała, czy kocha go na
tyle, by odrzucić możliwość nauczania historii sztuki w college'u Perspektywa
roku spędzonego na drugim końcu kontynentu, wśród najbłyskotliwszych młodych
kobiet w kraju, była bardzo pociągająca.
Tymczasem korzystała z rzadkiej okazji, kiedy miała czas tylko dla siebie, by
móc w spokoju rozmyślać, czytać i szkicować zmieniający się krajobraz końca
lata. W Oakland prawie w ogóle nie padał deszcz, trawniki były wysuszone, a
stoki wzgórz spalone na brązowo i pokryte pyłem. W samym środku Ameryki trawa
na
łąkach była bujna i zielona, a drzewa właśnie zaczęły przybierać jesienne barwy.
W Chicago Katherine wsiadła do pociągu Twentieth-Century Limited, olśniewającej
gwiazdy nowojorskiej kolei. Czerwony dywan był rozwinięty dla wszystkich bez
wyjątku pasażerów tego luksusowego pociągu. I żadnego siedzenia przez całą noc;
nawet podróżujący klasą ekonomiczną musieli wykupić miejsce do spania. Katherine
zdecydowała się zatem na kuszetkę, co było najtańszym z dostępnych sposobów na
odbycie tej szesnastogodzinnej podróży.
Była wyczerpana i wdzięczna za jakiekolwiek łóżko po dwóch nocach spędzonych na
siedząco w pociągu; poza tym prawie nie spała w nocy poprzedzającej dzień jej
wyjazdu z Los Angeles. Tamtej nocy obudziła się gwałtownie ze snu, natychmiast
zapominając, o czym śniła, i spojrzała zmrużonymi oczami na zegarek. Druga nad
ranem. Poklepała miejsce
bok niej w łóżku, gdzie powinien być Paul, przewróciła się na drugi bok
zobaczyła, że siedzi oklapnięty na krześle, które od dawna mieli oddać
0 renowacji. Palił papierosa i udawał, że jest pochłonięty lekturą pisma, tóre
przeczytał już wcześniej, a ona o tym wiedziała. Włączył małą lampki na biurku,
choć wpadające przez okno za jego plecami światło księży-
1 w pełni było tak mocne, że miała wrażenie, jakby mogła prześwietlić :go duszę.
- Co się dzieje? - zapytała, chociaż znała odpowiedź.
Pokłócili się. Inaczej nie paliłby w sypialni. Zaciągnął się po raz ostatni
zgasił papierosa. Okno było otwarte, ale w pokoju śmierdziało dymem, znała, że
lepiej o tym nie wspominać.
- Nie mogłem spać - powiedział.
- A to coś nowego. - Raz Paul przespał trzęsienie ziemi, które znisz-;yło parę
budynków kilka kilometrów od jego domu. - Miałeś zły sen?
- Nie, dobry - odparł. Przeszedł przez mały pokoik, usiadł obok niej na iżku i
ujął za rękę. - Ten sen był o nas. O jutrzejszym poranku. Zaspałaś spóźniłaś się
na pociąg do Wellesley.
Katherine ustawiła budzik na szóstą i była już spakowana. Nie zabrało j to dużo
czasu. Nie miała wielu ubrań; jedna walizka była cała wypeł-ona książkami,
Zgłoś jeśli naruszono regulamin