Herbatka.docx

(11 KB) Pobierz

Herbatka


To było dziwne. Przecież nigdy się nie spóźniał. Przychodził dokładnie o tej samej porze ze wspaniałą herbatą, jeszcze ciepłymi ciasteczkami i tym tajemniczym, lecz oddanym uśmiechem na twarzy. Sam nie wiedział czy naprawdę darzy go sympatią (już dawno przestał lubić innych), czy po prostu wiąże ich kontrakt.
Ciel niecierpliwie stukał szczupłymi palcami o zabytkowy stół, chociaż takie zachowanie nie przystoi młodemu hrabiemu. Z nudów jeździł wzrokiem po wspaniałych meblach. Po chwili spojrzenie chłopca przyciągnął mały, pięknie rzeźbiony japoński stolik wykonany w minionym wieku. Stolik jako jedyny mebel przetrwał pożar, gdyż na krótko przed tą tragedią został oddany do naprawy. Podziwiając misterne wzory w drewnie, Ciel przypomniał sobie uśmiech matki, kiedy ojciec przywiózł ze sobą to cenne rękodzieło. Pamiętał jak całą trójką chętnie grali w karty właśnie na nim…
Nagle hebanowe drzwi otworzyły się. Wszedł Sebastian ze srebrną tacą, wnosząc przy tym jakiś mało przyjemny zapach.
- Panie, przepraszam za spóźnienie. Wskutek nieszczęśliwego wypadku straciliśmy wszystkie filiżanki.
Jednak Ciela nie interesowało zajście z niewątpliwym udziałem pewnej pokojówki. Zdumiony patrzył na to, w co lokaj wlewał gorącą herbatę. Miało zielonkawy kolor i kształt filiżanki, ale po wzięciu do ręki okazało się znacznie cięższe.
- Sebastianie, co to ma być?
Lokaj w znanym chłopcu geście położył smukłą dłoń na piersi, złożył wyrafinowany ukłon i rzekł:
- Dostawca porcelany przyjedzie dopiero za godzinę. Musiałem działać i postanowiłem wykonać brakujące naczynia w glinie. Proszę panie, zechciej mi wybaczyć.
-Sebastianie, przecież glina schnie długo, więc jak…
- Jestem tylko lokajem. – i znowu ten uśmiech zatańczył na twarzy demona.

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin