2010-09.doc

(952 KB) Pobierz

Hurraaaa, wyrzucili Waszczykowskiego!

seawolf, 1 września, 2010 - 18:48

Hurraaaa, wyrzucili Waszczykowskiego!
Nic dziwnego, skoro maja już wreszcie idealnego kandydata na jego miejsce, mianowicie Panią Henrykę Krzywonos, nowo mianowana heroinę Sierpnia, mianowaną , dodajmy, zamiast niesłusznej pisowskiej heroiny- Anny Walentynowicz i jakoś od niedawna wypalonego Lecha Wałęsę, któremu w ostatnim czasie trupy, upychane dotąd w szafie kolanami usłużnych polityków i dziennikarzy zaczynają wypadać na oczach skonfundowanych gości, mianowicie odniósł właśnie prestiżową porażkę w walce z nikczemnym Wyszkowskim, który miał czelność popełnić myślozbrodnię pomyślenia, że Wałęsa był Bolkiem, o czym zgodnie mówią świadkowie, ocalałe kwity i logika. Jeszcze głośniej o Bolku krzyczą te kwity, które sobie Pan Prezydent wypożyczył prawem kaduka i zwrócił z tymiż dokumentami w postaci smętnie sterczących strzępków pozostałych po wydarciu z teczki. Między nami, jakbym ja miał niszczyć jakieś dokumenty, to bym się do tego bardziej starannie przyłożył. Całe prostactwo i prymitywizm Wałęsy jest właśnie w tych żałosnych strzępkach. Zniszczyć po chłopsku- wydrzeć i podrzeć. I tak nikt nie sprawdzi, bo jak to – BOHATERA??? PRĄDEM???? Przecież nawet, jak potomek Imperatora Valensa, co to uciekł między Słowiany, by dać początek rodowi Bolka, o czym bracia Wałęsowie rozmawiali z cała powagą, stwierdził, POMYŚLENIE jest zbrodnią, co dopiero policzenie zwróconych dokumentów. To już arcyzbrodnia nie podlegająca przedawnieniu, ani tym bardziej przebaczeniu.
Aż trudno uwierzyć, ze znalazł się nikczemnik, który napisał na ten temat książkę, o której salonowi mędrcy wiedzieli, ze jest paszkwilem jeszcze zanim ja zobaczyli na oczy, przy czym im bardziej jej nie widzieli, tym bardziej byli przekonani, że jest paszkwilem, niczym ten Kubus Puchatek, co to szukał miodku, ale im bardziej zaglądał do słoiczka, tym bardziej miodku nie było. Jak to w demokratycznych państwach prawa bywa, autor dostał wilczy bilet i jedyną pracą, jaka mógł wykonywać, jako magister historii była posada magazyniera w Tesco. Nie ma w tym nic dziwnego, nie on pierwszy, nie ostatni. W Korei Północnej w ogóle by go zatłukli , zanim by skończył pisać piata stronę, wiec niech tak znowu nie narzeka. Zwłaszcza, ze Polonia Amerykańska ufundowała mu stypendium w Stanach, najwyraźniej opanowana przez nikczemnych pisowców- oj trzeba by odpolitycznić tą Polonię, zwłaszcza Chicago, może Daisy Cutter spuszczona na Jackowo nauczyłby ta małpiarnię, jak słusznie nazwał ich pewien chory psychicznie członek Prezydium Sejmu, rozumu, no, ale zdaje się, że ta misja przerasta możliwości całego polskiego lotnictwa razem wziętego, więc podli pisowcy amerykańscy będą nadal jątrzyć, dzielić i malkontencić bezkarnie ( jak długo jeszcze???).
Cóż, nie można dosięgnąć pisowców w USA , owszem, ale można i trzeba ich ścigać i niszczyć w Polsce, z równa zaciekłością i mściwością, jak parteigenosse Eichmann ścigał Żydów, tym razem padło na Waszczykowskiego, ale na tym, oczywiście nie koniec. Nie będzie w Polsce porządku, nie będzie zgoda mogła budować autostrad w tempie 2 kilometrów dziennie, nie będą praworządne krówki dawać mleka mucząc Ode do Młodości, gdy za każdym rogiem czai się pisowiec- malkontent i jątrzacz (jątrzyciel???) . Odpowiednie odpolitycznione organa będą z nieubłagana konsekwencja ścigać i likwidować ( to jest, tfu, co ja godom, co ja godom- odpolityczniać) ostatnie ogniska oporu malkontenctwa. Podobno maja powstać ośrodki odpolitycznienia, niewielkim kosztem, zabytkowe baraki jeszcze stoją , wystarczy odmalować.

http://seawolf.salon24.pl

Twarz Euro - czyli wdowa po Leninie

seawolf, 2 września, 2010 - 19:36

lenin1.jpg

Mało nie spadłem z fotela, jak przeczytałem, ze PZPN wybrał, jako twarz Euro Lecha Bolka Wałęsę. No, myślę sobie: swój do swego po swoje. Wiadomo, że PZPN i te wszystkie kluby sportowe są nadziane weteranami z razwiedki, jak dobra kasza skwarkami, nic zatem dziwnego, że postanowili oni wesprzeć swego wieloletniego współpracownika w tak trudnych dla niego chwilach, gdy nawet słynny rozgrzany sad (w nie mniejszym stopniu nadziany razwiedkowiczami, co ten PZPN) musiał oddalić jego bezczelne i hucpiarskie powództwo wobec Wyszkowskiego.

W ostatnim czasie Bolka spotkały dwie znaczące nieprzyjemności, otóż , oprócz prestiżowej przegranej w sadzie, nie tak dawno w razwiedkowym, zaprzyjaźnionym z rządem kanale TVN, co mądrość ludowa od dawna tłumaczy, jako Tusk Vision Network nadano całkiem długi poważny materiał o równie słynnym, co nieprawdziwym skoku Wałęsy przez płot. Pamiętam, już w 1980 pojawiały się głosy, ze z tym skokiem , to cos nie za bardzo, bo , niby jak miał Nasz Lechu, jak wtedy o nim myśleliśmy, przeskoczyć 3 metrowy płot, ale takie głosy natychmiast odrzucaliśmy, jako sbeckie próby zohydzenia przywódcy związkowego. Potem się okazało, że sbcja nie tylko NIE zohydzała naszego Lecha, ale wręcz przeciwnie, zohydzała i to bardzo aktywnie jego przeciwników na zjeździe Solidarności w hali Olivia, dzięki czemu – TYLKO dzięki temu, bo dostał zaskakująco mało głosów, jakieś 52% , jeśli mnie pamięć nie myli, wygrał i pozostał przywódca solidarności. Tytularnym, bo jego zastępcą od prawdziwej roboty był Lech Kaczyński.

Ta akcja rozprowadzania kandydatury Lecha Wałęsy przez SB jest dokładnie udokumentowana, nie ma żadnej wątpliwości co do jej istnienia. Przy czym nie musi to być akurat bezpośredni dowód na agenturę, być może uznano, że w porównaniu z pozostałym, jego akurat będzie można łatwiej zaszantażować kwitami, łatwiej wykorzystać jego prymitywną pazerność i nieprawdopodobny egocentryzm. To, powtarzam, akurat nie musi być dowód, choć może- innych dowodów i poszlak jest dostatecznie wiele. Dla mnie ostatecznym dowodem są sterczące smętnie w niebo, jak wyrzut sumienia strzępki dokumentów wyrwane na chama, właśnie w chamskim, prostackim stylu Wałęsy z jego teczki wypożyczonej Panu Prezydentowi w czasie jego niesławnej prezydentury, która obyśmy zapomnieli jak najszybciej, i która to doprowadziła naród do takiej desperacji, że wybrał komucha Kwaśniewskiego, co kilka lat wcześniej było absolutnie nie do pomyślenia.

Wracając do tego skoku, sam osobiście słyszałem z ust Lecha Wałęsy- osobiście, bez żadnych pośredników, osobiście, choć oczywiście przed kamerami w czasie licznych wywiadów, cztery, czy pięć różnych wersji wyjaśnienia okoliczności swojego dotarcia do stoczni, dlaczego tak późno, mimo, iż miał , według ustaleń z „Borsukiem” Borusewiczem właśnie osobiście zacząć strajk z samego rana, (nie pojawił się, wiec strajk zaczął Borowczak), dlaczego nie przez bramę, która była już przecież w rękach strajkujących, dlaczego przez płot i przez który płot- i tak dalej. Oczywiście, dzisiaj już wiemy, a kto chciał, to wiedział juz wtedy, jak pani Walentynowicz, czy Gwiazdowie ( bo się zwyczajnie przyznał na pewnym zebraniu, z płaczem i na kolanach przysięgając, że już nigdy), że agent SB Bolek został dostarczony na teren stoczni motorówką od strony morza, co w końcu zostało jasno powiedziane właśnie w razwiedkowej , zaprzyjaźnionej z rządem Tusk Vision Network, a sam Wałęsa, zapytany w końcu wprost, odpowiedział, że to przecież nieważne, czy przeskoczył przez płot, czy przypłynął motorówką, ważne, ze obalił komunizm. Czyli w tym temacie mamy wreszcie jasność- motorówka. Motorówka nie wynajęta na godziny do przejażdżek po porcie, nie rybacka, nie sanitarna, nie jakakolwiek inna, tylko motorówka Marynarki Wojennej. Bo innych wtedy po prostu nie było i inna by po prostu nie przypłynęła na teren stoczni; prędzej by ja zatopiono po drodze rakietą P-15.

Panie Prezydencie Wałęsa, Panie Bolesławie ( żeby się nie spoufalać i pisać Bolek, jak wszyscy)- pytam. Skoro to nieważne , czy skoczył pan przez płot, czy przypłynął Pan motorówką, to czemu pan tak zaciekle kłamał na ten temat przez 30 lat? Przecież można było powiedzieć, tak, jak to Bolek ( jednak napiszę Bolek, nie mogę dłużej udawać, że szanuje tego szmondaka, bo nie szanuję, splunąłbym mu w gębę przy spotkaniu oko w oko; spotkałem go na mszy za duszę Anny Walentynowicz, nie wypadało) powiedział wielokrotnie uaktualniając kolejne wersje w swoich wywiadach- nie, nie to nieprawda, to kłamstwo, przypłynąłem motorówka, wystrychnąłem komuchów na dutków i obaliłem komunę. Hurrraaaaa, brawa, owacje, oklaski z taśmy i tak dalej….

Słów „ to kłamstwo, to nieprawda” użył Wałęsa właśnie w odniesieniu do swoich własnych słów w czasie wywiadu dla Telewizji Gdańskiej, w którym wyjaśnił, że przyjechał tramwajem tak późno żeby zmylić sbków, którzy czatowali na niego całymi setkami przed bramą. A „to kłamstwo, to nieprawda” odnosiło się to poprzedniej wersji wygłoszonej ustami tegoż Wałęsy w tejże Telewizji Gdańskiej, tylko parę miesięcy wcześniej. Pamiętam, że pani Redaktor wcale to ani nie zastanowiło, ani nie zaskoczyło, ani nie skonfundowało, ani nie wywołało przynajmniej uniesienia brwi i próby przypomnienia: ale panie Prezydencie, mówił Pan, że ….., najwyraźniej wszyscy dziennikarze już przywykli, że Wałesa pieprzy trzy po trzy i nie ma co przywiązywać do tego wagi, bo i tak następnego dnia wybełkoce cos przeciwnego, jakiś plus ujemny.

I tu dochodzimy do czegoś ważniejszego, niż oczywiste i łatwe do zdemaskowania kłamstwa Wałęsy. Do tego, że przez 30 lat te jaskrawe i łatwe do zdemaskowania kłamstwa demaskowane NIE SĄ. Wszyscy dziennikarze wiedzą, że podtykając mu mikrofon służą właśnie , jako bezkrytyczny wzmacniacz i transmiter kłamstwa, ale nie wywołuje to najmniejszej nawet refleksji. Po prostu on już tak ma, i nic się na to nie poradzi. No, co zrobić. Ważne, że mówi tak barwnie, a co mówi, to już sobie każdy jakoś tam przetłumaczy na swoje.

Fakt, że ten materiał o płocie i motorówce i z Wałęsą , który bezradnie przyznaje, ze w sumie, no, nieważne czy przez płot , czy motorówką, zamiast jak to miał we zwyczaju krzyknąć, ze pomyślenie jest zbrodnią i wyjść, jest wielce znaczące. Wałęsie dano do zrozumienia, że jego czas może się skończyć szybciej i łatwiej, niż mu się wydawało, że nadymanie może się skończyć w jednej chwili i z łatwością i sprawnością ćwiczoną i doskonalona przez lata, podobnie , jak można w dowolnej chwili zacząć nadymanie kogoś innego, dowolnie wybranego, jak mieliśmy znakomity przykład ostatnio w osobie nieznanej szerzej Pani Henryki Krzywonos, która , jak się nagle okazało i strajk zaczęła i uratowała i w ogóle nagle okazało się , że bohaterami Sierpnia był Lechu i Henryka, a niedługo może się okazać, że Henryka i Lechu.

Oczywiście, okazuje się że strajku nie zaczęła, przeciwnie , wyjechała na trasę zamiast dwóch tramwajarzy, którzy odmówili wyjazdu i w ramach strajku się ukryli w zajezdni, a ona wyjechała , tylko jej prąd wyłączyli, więc wysiadła i poszła pod stocznie, a tam już wiadomo, przypadek sprawia, kto akurat wskoczy na beczkę i zacznie krzyczeć i kogo tłum okrzyknie przywódcą.

W sumie, jakie to smutne, że Bohaterski Lechu nie przeskoczył przez płot, a Bohaterska Henryka nie zatrzymała tramwaju i że to wszystko było zupełnie inaczej, jak to w życiu. Szkoda, bo zawsze miło opowiadać przyjaciołom za granica takie miłe dla ucha historie. A tu taka nieprzyjemność. Bywa, tylko czemu komuś tak bardzo zależy, by te historie podtrzymywać przez dziesięciolecia? Byłżeby to dalekosiężny szczwany plan, czy zwykły zbieg okoliczności?

A co do tego ma wdowa po Leninie? A ma i to dużo. Swego czasu Stalin , rozeźlony panoszeniem się Nadieżdy Krupskiej , która , jak to często bywa, wykorzystywała autorytet zmarłego męża ( jak nie przymierzając kardynał Dziwisz świeci światłem odbitym od Jana Pawła II), dokonując egzegezy jego pism i wypowiedzi, krytykując zasłużonych towarzyszy itp., poinformował ją, że jak się nie uspokoi,. to Plenum wyznaczy nową wdowę po Leninie, tudzież dokona odpowiednich zmian w podręcznikach i encyklopediach. Towarzyszka Nadieżda zrozumiała przesłanie i więcej już nie krytykowała zasłużonych towarzyszy. Wygląda na to, że Wałęsie pokazano właśnie następna wdowę po Leninie, czyli, w naszym przypadku Trybuna Ludowego z sierpnia 80. Ale, jest i marchewka- nie jest jeszcze skreślony, w dalekosiężnych planach centrum decyzyjnego Projektu znanego pod nazwą PO ma nadal swoje miejsce, czego dowodem jest ta nominacja na twarz Euro 2012.
http://seawolf.salon24.pl/

Nikczemny szantaż Mazowieckiego

seawolf, 2 września, 2010 - 20:56

Mój znakomity kolega Seaman napisał znakomity ( co sie rozumie) i solidnie udokumentowany tekst o Mazowieckim i o jego roli w czasie strajku sierpniowego. Nie będę powtarzał licznych cytatów wykazujących, ze Mazowiecki po prostu desperacko broni pewnej legendy, legendy, która już dawno została zweryfikowana, kto do czego namawiał i od czego odwodził. Otóż nie jest żadna tajemnicą i właściwie nigdy nie było, że doradcy przyjechali do stoczni z główna misją, by wytłumaczyć prostym, radykalnym robotnikom, że ich postulaty są zupełnie nierealistyczne i że mogą doprowadzić do strasznych skutków, z interwencją sowiecką na czele.

Pisał o tym nawet Michnik, że na szczęście robotnicy ich nie posłuchali i okazali się właśnie prawdziwymi realistami, prawidłowo oceniając szanse i układ sił.

Pisał o tym Timothy Garton Ash, pisał o tym Borusewicz, co prawda dosyć dawno to pisał, być może dzisiaj już by tak nie napisał, bo cos mu się ostatnio porobiło z pamięcią i z moralnością. Pisał o tym Rafał Matyja, wspominała Anna Walentynowicz- polecam zajrzenie do Seamana, jak zawsze wszystko solidnie udokumentowane i zlinkowane.

Mnie dźgnęło cos innego w tym wywiadzie, cos co mi zabrzmiało dziwnie znajomo. Zaraz po tragedii smoleńskiej w Wyborczej ukazał się dość dziwny tekst Kuczyńskiego. Po prostu otwartym tekstem ( z obfitości serca usta mówią!) Kuczyński zaproponował Jarosławowi prosty układ- wiemy, ze pamięć Brata to dla Ciebie wszystko, co najcenniejsze, o nic innego już nie dbasz, zatem słuchaj- my uszanujemy jego pamięć, nie będziemy go krytykować, a ty za to pogodzisz się z III RP, wycofasz się, albo chociaż wyciszysz, OK.? Może używam innych słów , ale sens był dokładnie taki. Daj sobie spokój wreszcie z ta IV RP, z rozliczeniami, z walka z układem, z lustracja,. A my w zamian damy Ci to , co dla ciebie najcenniejsze, szacunek dla Lecha. Układ został bez odpowiedzi, oczywiście, jak pamiętamy , zaczął się ostrzał na trumnę prezydenta, jako na najważniejsza fortece PiSu i Jarosława,. Zresztą, słuszna to była i jest ocena, bo to nasz najważniejszy, jednoczący symbol. Dlatego ONI zawsze wiedzą, ze jeśli chcą nas sprowokować do jakiejś głośnej akcji, która przykryje jakieś podwyżki podatków, jakieś przekręty, czy kompromitacje, to muszą uderzyć w pamięć, w trumnę , w krzyż, wreszcie w kryptę na Wawelu. Jestem przekonany, że jeśli trzeba będzie przykryć medialnie jakiś kolejny krok, typu podwyżka Vatu, to ktoś OD NICH wystąpi z projektem wywiezienia trumny Prezydenta z Wawelu, albo Prezydentowej, wszystko jedno, nawet lepiej Prezydentowej, łatwiej im będzie argumentować, a nas to jeszcze bardziej rozwścieczy. A może zażądają usunięcia symboli religijnych z krypty, które naruszają świecki charakter państwa i ich uczucia antyreligijne?

I oto czytam w wywiadzie Mazowieckiego, że „ cynizmem jest kreowanie legendy, podczas gdy wiemy, ze był prezydentem niezbyt wybitnym.” Akurat ja uważam, ze wiemy, ze był prezydentem wybitnym, ale to szczegół, mamy inne zdanie. Ale następuje rodzynek: „No i ten mądrzejszy Jarosław robi mu po śmierci rzecz, która robi krzywdę pamięci brata, którą byśmy spokojnie szanowali i czcili gdyby nie robił z niego nieprawdziwego pomnikowego idola. Jeśli chcemy upamiętnić- owszem, ale na Boga spokojnie i nie pod naciskiem awantur. Jeśli ktoś wymyśli pomnik i za rok będziemy chcieli- nie będę protestował.”

Znaczy , dzisiaj będę protestował? Bo niespokojnie i pod naciskiem awantur? Jak niespokojnie, to Lech nie zasługuje na pomnik, ale jak pisowcy wezma mordy na kłódki, to postawimy im ten zakichany pomnik, niech się cieszą! To znaczy jak Jarosław pokaże , milcząc przez rok, ze nie jątrzy i nie dzieli, to postawimy pomnik i nie będziemy protestować? Znowu ten sam nikczemny motyw, gdyby Jarosław siedział cicho, to byśmy czcili pamięć Lecha, ale ponieważ nie siedzi cicho, to proszę bardzo, i my nie będziemy szanować pamięci jego Brata, będziemy go lżyć i poniżać, bo wiemy, że nic bardziej nie zaboli Jarosława.

Panie Mazowiecki, to jest nikczemność najgorszego rodzaju. Oby nikt pańskiej rodzinie nie stawiał kiedyś takich warunków.

Tchórzliwy Kaczor, czyli , Jarosławie - wyciągaj!

seawolf, 3 września, 2010 - 18:41

Kaczynsk jaroslaw follow.jpg

No i znowu nadaje nasz bohaterski, mądry Cysorz Walens, potomek Valensów, tych z Rzymu, co to, według pijackich wynurzeń Bolka w rozmowie z bratem, która, jak na złość nie tylko się nagrała, ale, co gorsza nie skasowała i teraz krąży po necie, jak wyrzut sumienia ( chociaż, jaki tam znowu wyrzut- nie ma sumienia, nie ma wyrzutów) , został wygnany z Rzymu przez pewnego szpeca z Konstantynopola i uciekł miedzy Słowiany, do Czechosłowacji, by dać początek rodowi, który wydał z siebie tak wspaniałe jednostki, jak właśnie Lech Bolesław ( przy oficjalnym tytule Bolek wydaje się zbyt przaśne, zatem Bolesław) Wałęsa, Prezydent, Mędrzec, tudzież Bohater. Tym większy bohater na tle takich tchórzliwych jednostek, jak Lech Kaczyński, co to, według Mędrca i Bohatera był tak tchórzliwy, że bał się swojego cienia.
Ciekawe, kiedy Bolek dokonał tej wnikliwej obserwacji, czy nie wtedy, gdy chodził na kursy prawa pracy , które ten tchórzliwy Kaczyński prowadził , miedzy innymi dla szeregowego robotnika Wałęsy w ramach Wolnych Związków Zawodowych w 1976? Czy raczej wtedy, gdy Bolek bohatersko, trójskokiem skakał przez 3 metrowy płot w nieznanym ( przez 30 lat) miejscu, z tej wysokości będąc w stanie lepiej ocenić stan odwagi kolegów? Co prawda, ostatnio jakby wersja z płotem nie jest podtrzymywana nawet przez samego Wałęsę , któremu chyba już się z wiekiem po prostu pomerdały te wszystkie 5 oficjalnych, sprzecznych wersji, które po kolei prezentował, wszystkie poprzednie własne wersje określając, trafnie zresztą, jako kłamstwa. Ostatnio sam Wałęsa przyznał w istocie , że został dostarczony do Stoczni motorówka Marynarki Wojennej, co, jest, jak wiadomo, normalną praktyką, połowa opozycjonistów poruszała się po Trójmieście pojazdami wojskowymi, nic w tym dziwnego nie było i nie ma.
To przyznanie , oczywiście miało formę typowa dla Wałęsy, czyli bełkotliwego stwierdzenia, że co za różnica, motorówka, czy przez płot, ważne ze obalił komunizm, no, może z niewielka pomocą Danuśki i kilku kolegów (mimo ich tchórzostwa, jak słyszymy). Jeszcze nie tak dawno butny i pewny siebie Wałęsa odpowiedziałby, że pomyślenie jest zbrodnią i kazałby się śmieciom z kamerą wynosić, jak Braunowi kręcącemu „Plusy dodatnie”. Fakt, że to pytanie zadała skrajnie prorządowa telewizja TVN , a nie jakiś oszołom z niszowego radia, czy gazetki internetowej spowodował, że zapewne Wałęsa zrozumiał, że robi się wokół niego duszno i że coś trzeba jednak na chybcika powiedzieć. Dokładnie , jak wtedy, gdy mu zaprezentowano ta sławna rozmowę z bratem, na początku powiedział, że to w ogóle kłamstwo i nieprawda, potem zaczął kombinować: zaraz, zaraz, czekaj Pan, czekaj pan, jednak nie mogę zaprzeczyć, to powiemy, że nie wiem, jak oni to nagrali i co robili z taśmą. I to tez się nagrało, co za pech i co za bezczelność kamerzysty, swoja drogą!
Zatem ostatnia wersja jest kompromisowa i istnieje nadzieja, że pogodzi zarówno zwolenników Wałęsy, którzy zbyt wiele swojego autorytetu zainwestowali w obronę niepokalanego poczęcia Trybuna i Mędrca, jak i jego gorących przeciwników, którzy powtarzają za Gombrowiczem- jak zachwyca, skoro nie zachwyca???? Jak płot, skoro nie płot? Jak płot, skoro motorówka?
Zatem macie ostateczną wykładnie, no, może nie ostateczną, ale najnowszą obowiązującą- na danym etapie- przeskoczył przez płot nie trójskokiem, nie o tyczce, ale rozpędzoną motorówką, OK.??? Pasi??? Zadowoleni? I co, jeszcze większy bohater, bo przechytrzył całą Marynarkę Wojenną, no i taki skok to też nie byle co, akt odwagi.
Lech Kaczyński przy tym, to rzeczywiście się nawet nie umywa.
Pan Mędrzec Europy zasugerował jednak cos interesującego, co może mieć bardzo poważne i dalekosiężne skutki dla wielu karier i autorytetów. Mianowicie zapowiedział, że jak Jarosław Kaczyński nie przestanie wyciągać ( co Jarek wyciągał i w czyjej obecności, Wałęsa nie precyzuje) , to się wielu rzeczy dowie, których nie należałoby powiedzieć , bo Lech nie żyje. Jak będzie prowokował, to się wyciągnie argumenty, dowody niepodważalne.
Wałęsa nie ukrywa zatem, że przechowuje gdzieś jakieś haki i kwity, i jak mu , kurna, nie przestana koło tyłka chodzić, to zacznie sypać. Oczywiście nie jest to nic na temat Kaczyńskich, bo gdyby było cokolwiek, to już by to opublikowano w milionach egzemplarzy i wyryto by w spiżu, a tak, to przygłupy POwskie musza bezradnie publikować jedyny tekst , który krąży od lat, jak to Kaczyńscy żyli za komuny, jak pączki w maśle w wypasionej willi ( te pączki w maśle i ta wypasiona willa powtarza się zawsze, to znak rozpoznawczy, debilom nawet nie chce się przeredagować gotowca, może są nie dość sprawni intelektualnie ) i jak Partia nakręciła z nimi film, gdy inne dzieci jęczały w kazamatach i mieszkały pod mostem. Zatem jest to sygnał raczej do innych, swoich, pomóżcie, bo , jak nie, to …..
Już to kiedyś było, jak się Kwaśniewski zdenerwował bezczelnymi nagabywaniami o jakieś konta szwajcarskie, to zapowiedział, że dosyć tego i że od jutra zaczyna lustrację totalną. Natychmiast , następnego dnia Geremek, czy inny autorytet wysłał mu list pojednawczy, że jak to, że pogódźmy się, że przecież zgoda, jak Polak z Polakiem ( akurat w tym zestawie brzmiało to dość zabawnie) i tak dalej, niech tylko Oleksy ustąpi i już będzie zgoda, a Pan Bóg rękę poda.
Zatem, Jarosławie, wyciągaj i prowokuj, może w końcu Wałęsa odda te dowody niepodważalne, który tajemniczym sposobem zniknęły z akt niejakiego Bolka po lekkomyślnym wypożyczeniu ich panu prezydentowi Wałęsie, a które obecnie egzystują w postaci strzępków ponumerowanych , wydartych na chama stron sterczących w niebo, niczym wyrzut sumienia.
Jeśli to może nas przybliżyć do prawdy, Jarosławie - wyciągaj!

http://seawolf.salon24.pl/

 

Rozwiązali mnie!

seawolf, 3 września, 2010 - 23:12

Konkretnie to Prezes Kaczyński rozwiązał struktury PiS na Pomorzu, zatem i moje. Hmmm…. Ledwo się zaPISałem, już mnie rozwiązali. Cóż, zaPISzę się ponownie, jak wrócę, albo online, jak się da ;-)
Szczerze mówiąc, wyjdzie to partii chyba na dobre, bo jeśli to prawda, co czytam, że gdzieś tam w Malborku należy 6 osób, a reszta to martwe dusze, to chyba rzeczywiście taka weryfikacja jest dobra. Dziwne jednak, bo u mnie w Gdyni zapisało się wiele osób, weryfikacja podań odbywała się wśród przepychań i zgiełku, salka w lokalu wyborczym Posła Kozaka pękała w szwach, jak nigdy, jak pamiętam, grupka prezydium starała się wśród tego bałaganu pytać kandydatów o jakieś sprawy, przynależność w przeszłości itp., ale przy takim systemie i Al Zarkawi by się zapisał, nie mówiąc o Palikocie przebranym za kaszubską gosposię. Byłem zadowolony, że moje podanie było już załatwione, przyniosłem jedynie papiery Seamana, po sąsiedzku.
OK, szczerze mówiąc nie miałem zbyt wiele do czynienia z gdyńskim kołem , tyle, co w czasie kampanii wyborczej, szczerze mówiąc, wyraźnie było widać, że sytuacja przerosła ta grupkę członków , żarliwych niewątpliwie, ale do tej pory żyjących w dość sennym środowisku, z góry przyjmującym, że Gdynia jest bastionem PO, co jest, niestety prawdą, dostaliśmy w wyborach łomot, co stwierdzam ze smutkiem, ale łomot był uczciwy, bez machlojek i cudów nad urną, sam liczyłem te głosy i odkładałem na kupkę, kupka Komorowskiego była, niestety, znacząco większa. Zresztą powiedzieli mi od razu, jak wróciłem z Silver Wind i okazało się, ze jest wakat, bo ktoś zrezygnował, wiesz, masz najgorsza komisję, dostaliśmy tam w pierwszej turze najsłabszy wynik w Gdyni, to dawne osiedle ZSMPowskie, same komuchy. No i faktycznie.
No, ale to tylko świadczy o tym, że trzeba się wziąć do roboty u podstaw. Wyraźnie widać było, ze sytuacja zwaliła się ludziom na głowy, nagle było tyle spraw do załatwienia, okazało się, że brakuje krzeseł, nie ma komu nosić materiałów- sam nosiłem z synem, Kozakiem i kto tam był akurat w pobliżu, że brakuje żołnierzy do zbierania podpisów, ba , brakowało ludzi do obsadzenia komisji mężami zaufania. Do normalnej, sennej działalności na co dzień to nasze koło się nadawało, ale w sytuacji wyjątkowej, jaką była kampania, wychodziła mizeria. Wszystko opierało się na energii Romana Dambka z Zrzeszenia Kaszubsko- Pomorskiego, żywego zaprzeczenia, ze Kaszubi są za Tuskiem. Szczerze mówiąc, gdybym był wtedy w kraju i nie musiał wyjechać na statek, to bym tam trochę zorganizował i rozbujał tą całą kampanię, no , ale na sam ostatni, najgorętszy miesiąc nie byłem, wiec nie mogę się wypowiadać. Łatwo mówić z daleka. Syn mnie zastąpił ;-)
Jeszcze z innego powodu się dziwię, po co komu takie martwe członkowstwo w PISie, które nie daje żadnych profitów. W PO, rozumiem, partia władzy i konfitur, współczynnik platformerski , który wyszedł przy prawyborach był druzgocący, połowa ludzi w PO okazała się fikcją. Wydaje mi się , ze aż tak źle w PiSie nie jest.
No, nic, musze wysłać maila do Zbyszka Kozaka i Romana Dambka i spytać co tam w Gdyni słychać. No i się znowu zaPISać ;-)
http://seawolf.salon24.pl/

 

Za pieniądze Rządu gwizdali!!!!

seawolf, 4 września, 2010 - 17:50

Obywatele "PRL-u bis"

Kolejna afera pisowska wykryta czujnym, niczym Oko Saurona wzrokiem Wyborczej- Solidarność gwizdała na pana Płemieła za pieniądze rządu! No co za bezczelność! Czy po to Rząd Miłości sypie groszem na zjazd, by w zamian dostawać gwizdy i wrogie , nikczemne pomruki? Słusznie piszą anonimowi internauci na swoich dyżurach na forach , ze PiS to wszystko, co w Polsce najgorsze! Nie płacą, a zbierają oklaski należne Panu Płemiełowi.
No, być może jest to zaniedbanie organizatorów, którzy zapomnieli napisać uczestnikom ściągawki, kto ile dał kasy i w jaki sposób należałoby się za tą kasę odwdzięczyć, na przykład wygwizdując Jarosława Kaczyńskiego, który, jak się zdaje, w swojej pisowskiej nikczemności w ogóle nic nie dał, ani grosza, a owacje dostał, a jakże. Powinien to wszystko oddać, co prawda nie wiadomo , w jaki sposób, może urządzając ze swej strony standing ovation delegatom? Czy może raczej Płemiełowi, unikając ( być może, nie wiadomo na pewno) słusznej erupcji oburzenia pani Krzywonos, baronowej Munchhausenowej Sierpnia, która z łamistrajka, której prąd na linii tramwajowej wyłączno i która w związku z tym poszła do Stoczni zobaczyć, co się dzieje przeistoczyła się w bohaterkę , co to i tramwaj zatrzymała i strajk uratowała i w ogóle teraz to już nie Lechu był bohaterem, tylko Lechu i Henryka, a kto wie, może wkrótce usłyszymy, że Henryka i Lechu ? Zachęcam to zajrzenia tutaj:
http://blogmedia24.pl/node/36115
gdzie Pani Anna Walentynowicz opisuje, jak hartowała się stal, czyli, jak i dlaczego tworzyła się legenda Pani Krzywonos.
Bolek, zdaje się odczuwa z tego niespodziewanego towarzystwa pewien dyskomfort, bo jakże to, przez 30 lat powtarzał, że on sam temy recamy obalił komunę , no, może z niewielką pomocą zony i kilku kolegów ( mimo ich tchórzostwa, jak dziś słyszymy) , a tutaj mu nowa heroina wyrasta, niczym, przysłowiowa nowa wdowa po Leninie, wyznaczona przez Biuro Polityczne zamiast poprzedniej, Nadieżdy Krupskiej, która może i wdową była, ale niesłuszną, i zanadto krytykująca zasłużonych towarzyszy. No, ale , tak jak i w przypadku Nadieżdy Krupskiej , która zrozumiała swoje błędy i obiecała poprawę, także i Lechu zrozumiał znaki na niebie- zarówno owa Henrykę, jak i reportaż w zaprzyjaźnionej z rządem telewizji ( choć może to raczej rząd jest zaprzyjaźniony z ta telewizją, kto wie jakie tam zależności służbowe zachodzą, nie dojdziesz, chyba, ze znowu generał Gromosław coś chlapnie przez nieuwagę, jak gromosław z jasnego nieba właśnie) o tym, czy Mędrzec Europy skakał trójskokiem przez płot, skakał na nabrzeże z motorówki, czy tez może, wersja kompromisowa, skakał przez płot motorówką.
Tak więc znaki odczytał i zaraz karnie pobiegł do radia obsobaczyć zarówno Jarosława, jak i zwyzywać od tchórzy Lecha, słusznie rozumując, że Jarosław ma go i jego obsobaczania w d… ale oplucie zabitego Brata go jednak zaboli. Nie ma co się oburzać, Jarosław wielokrotnie był ostrzegany, ze jak nie odpuści i się nie wycofa, to mu w zamian będą opluwać pamięć Brata, zarówno Kuczyński, jak i Mazowiecki nawet nie usiłowali owijać tego w bawełnę, bo i po co. Siedziałby Jarosław cicho, to by się pamięć Prezydenta szanowało, czciło, nawet by się pomnik za jakiś rok po cichu postawiło, niech tam w końcu ma, wielkie mecyje…. Odrzucił Jarosław tak rozsądną propozycję, to niech teraz się nie dziwi i nie oburza. Jego wina, jak zawsze zresztą i za wszystko.
http://seawolf.salon24.pl/

Wyrok- rysa na monolicie

seawolf, 4 września, 2010 - 21:52

Czytam w Naszym dzienniku wywiad z Krzysztofem Wyszkowskim, świeżo po wyroku sadu, który po 5 latach oddalił powództwo Wałęsy za nazwanie go agentem SB Bolkiem. Pięć lat ciągania po sądach, wiszącej groźby ćwierć milionowej kary, a właściwie nie kary, tylko kosztów ogłoszenia przeprosin w największych gazetach i TV. Bo to nie jest kara, ależ absolutnie, po prostu tyle kosztuje ogłoszenie , co zrobić, takie są ceny na rynku, sądowi nic do tego. Nie wiem, jak wam, ale mnie zarobienie ćwierć miliona złotych zajęłoby ładny szmat czasu pod warunkiem, że ani ja, ani moje latorośle nie jadłyby, nie wydawały żadnych pieniędzy, tudzież nie musiałbym opłacać żadnych rachunków, które to jednak rachunki uparcie przychodzą na mój adres, żebym nie wiem jak natężał siłę woli, by je skierować na inną ulicę. Przychodzą cholery punktualnie i nic nie mogę na to poradzić. Po doliczeniu owych wydatków to już nie szat czasu, tylko szmacisko czasu. Podejrzewam, a jest to podejrzenie graniczące z pewnością, że człowiekowi pracującemu na zwykłym etacie zabranie takiej sumy z konta to kompletna ruina dorobku życiowego, przekreślenie planów i udupienie starty życiowego dzieci. Jeśli się mylę, to chyba niezbyt drastycznie. I jeśli się mylę, to serdecznie państwu gratuluję dobrej pracy.

Zatem establishmentowi IIIRP udało się wynaleźć mechanizm zbliżony do tego z czasów stanu wojennego, w którym za przewóz paczki ulotek nie dawano jakiejś przerażającej , wołającej o pomstę do nieba i do Amnesty International kary, ale ot, zwyczajnie zarządzano przepadek narzędzia przestępstwa, czyli samochodu, którym te ulotki przewożono. Na zachodzie kwitowano to wzruszeniem ramion, no cóż, przepadł samochód, kupi się nowy i już. W krajowych warunkach to był dorobek całego życia.

Wystarczy, ze po przeciwnej stronie jest ktoś majętny, w dodatku otoczony parasolem ochronnym, który sprawia, że rozgrzana sędzina otwartym tekstem ogłasza , ze publikowanie krytycznych tekstów pod adresem Pana X ze względu na jego zasługi jest naruszeniem zasad współżycia społecznego- ot tak, z automatu, a po naszej jest zwykły człowiek, który w tym samym czasie ma kilka innych rozpraw za zaległości skarbowe na sumę złotych 120, sprawę przed sądem pracy o nieprawne zwolnienie, tudzież sprawę o zakłócanie ciszy nocnej, wszystkie w innych miastach. Po paru latach jesteście wrakiem ludzkim, wyrzutkiem, któremu pozostaje udać się na Dworzec Centralny i zając ławkę obok Huberta H.

A do tego ów majętny człowiek wcale nie musi nawet ryzykować własnym majątkiem i czasem, od tego ma prawnika , którego opłaca, na przykład, żeby nie wywoływać żadnych niezamierzonych skojarzeń, Wydawnictwo Medialne „Wiodący Tytuł Prasowy Spółka ZOO”.
Ten wyrok dobra wiadomość, być może nie wszyscy sędziowie są tak rozgrzani, być może niektórzy z lekka ostygają?

W tym wyroku jest z cała pewnością tajemnica nieobecności Lecha Wałęsy na obchodach Solidarności- nie ma wątpliwości, ze od gwizdów i skandowania Bolek, Bolek zatrzęsłaby się w posadach hala zjazdu, a co za tym idzie nieskazitelna za granicą ( za granica, bo w kraju to już raczej bardzo niewiele zostało) legenda Bohatera, Mędrca, Trybuna i Ukochanego Przywódcy Robotniczego. Komentatorzy zagraniczni mieli by wielki kłopot z wyjaśnieniem swojej publiczności, skąd te gwizdy. I nie ma tu znaczenia, że natychmiast zorganizowano by spazm oburzenia na pisowskich barbarzyńców, co to znowu pokazali swoja nikczemność, jątrzenie, dzielenie itp., stały zestaw nr 14, wzmocniony komentarzem numer 7 przez komentatorów nr 3, 5, 6, 7 , konsumentów drugiego śniadania kabotynów i pewnego niepoczytalnego członka prezydium Sejmu. Spazmy spazmami, a obraz za granice by poleciał, wywołując silny dysonans poznawczy.

http://seawolf.salon24.pl/

„Ale dał się zrobić!”

seawolf, 5 września, 2010 - 19:03

Siwiec 'parodiuje'.jpg

Jak czytam, pan Marek Siwiec, znany dotąd głównie z całowania Ziemi Kaliskiej, co było szczytowym osiągnięciem jego życia, niczym poza tym się nie może pochwalić, poza urzędniczeniem w jakiś komsomolskich młodzieżówkach i dotrzymywaniem towarzystwa w pijaństwach Alkoholka, wyraził swe rozbawienie spowodowane faktem, że Prezydent Lech Kaczyński pokazał się być ciężkim frajerem kilka lat temu, wręczając Krzyż Komandorski Orderu Odrodzenia polski Henryce Krzywonos 3 maja 2006 roku. Mimo, że” Krzywonos zawsze była pyskata, nie zatrzymała tramwaju, tylko prąd jej wyłączyli, „flirtowała” z Kwaśniewską, a do wystąpienia na zjeździe namówił ja Tusk”, że zacytuję Siwca. No, po prostu boki zrywać, Siwcowi po prostu w głowie nie może się pomieścić, że można wręczyć medal komuś nie ze swojej ferajny, a jeśli to się zdarza, to przez pomyłkę, albo przez sabotaż urzędników, którzy, najwyraźniej podsunęli Kaczorowi listę, a ten, niezguła, podpisał, dając powód do rechotu na salonach. Ależ ta Henia wykręciła numer głupim Kaczorom , buhahahaha!
Polityka orderowa Prezydenta Kaczyńskiego była jednym z najjaśniejszych, najszlachetniejszych punktów jego prezydentury, odznaczył bardzo wielu ludzi, którzy byli zapomniani, klepali biedę gdzieś w swoich miasteczkach, jedyne, co mając z tego swojego dawnego bohaterstwa, to gorzka świadomość, że zostali wycyckani przez cwaniaków, dla których byli niczym więcej, niż mierzwą historii i mięsem armatnim.
To, że odznaczał wszystkich, którzy zasługiwali niezależnie od ich późniejszej przynależności politycznej i sympatii kompletnie nie mieściło się w głowach i nie mieści do dzisiaj środowisku czerwono- różowego salonu. No bo jak to, Order? Nie swoim? Dałby pisowcom, oburzające i nikczemne, ale zrozumiałe i mieszczące się w standardach tej zgrai, ale wszystkim? Naszym? Pogięło gościa, kolejna śmiesznostka, no, ale , jak ktoś mówi borucbardzo, albo irasiad, albo mu chorągiewkę odwrotnie ktoś powiesił, (buhahahaha, ależ to było śmieszne i kompromitujące, jedna z największych afer postkomuszej Polski, BTW), to i nic dziwnego, że i medal mu się zdarzy dać Milewicz, czy Krzywonos. Ot, dziwactwo. Dzięki temu Milewicz, czy inny Blumsztajn mieli okazję do kabotyńskiego gestu odesłania swojego orderu, gdy Prezydent miał czelność odznaczyć kogoś, kogo owi herosi salonu nie mogli ścierpieć w swoim gronie. Chwila refleksji, jaką porutą dla nich było to odesłanie i jakim dowodem wielkości Prezydenta było to, że mieli co odsyłać, nawet na chwilę nie zmąciła ich samozadowolenia.
Jak napisał swego czasu Waldemar Łysiak, to, że cos się utrzymuje na powierzchni, nie oznacza , że to śmietanka, często jest to zwyczajna szumowina. Ten prostacki rechot Siwca, zamiast uznania, zadumy nad szlachetnością Ś. P. Prezydenta jest najlepszym dowodem, jaka żałosną , właśnie szumowiną jest ten różowy salon, jakie kibolskie, cwaniackie standardy i jaka mentalność w nim panują. I najlepszym dowodem, jak bezcelowe były i są jakiekolwiek szlachetne gesty wobec nich. Inny dowód, mowa Lecha Kaczyńskiego na pogrzebie Bronisława Geremka, w której, oczywiście mówił o zmarłym z wielkim szacunkiem i pomijając wszystkie złe strony jego działalności i charakteru teraz jest przytaczana, z podobnym cwaniackim rozbawieniem, jako dowód , jak bardzo rozmija się z prawdą Jarosław. Oczywiście, ani słowa o tym , że to mowa nad trumną Geremka, bo po co mieszać w głowach maluczkim.
No, ale nie będę udawał, że jestem zaskoczony, bądź zdziwiony. Zniesmaczony- tak, zaskoczony- nie.

http://seawolf.salon24.pl/

„Sowa” na tropie, czy tropiona???

seawolf, 6 września, 2010 - 18:38

Dukaczewski Kwasniewski wreczenie nominacji.jpg

Czytam , o perypetiach związku „Sowa”, według jednych ( między innymi zdaniem Wyborczej, która zapewnia, że „organizacja nie działa zbyt dynamicznie- jest rodzajem klubu towarzyskiego”- nie wiadomo, to informacja, czy przytyk), niewinnego związku wspomnieniowo- towarzyskiego, według innych (głównie malkontentów, szkodników i jątrzycieli)- nieformalnego ośrodka decyzyjnego, który rządzi projektem nazwanym swego czasu Platforma Obywatelska, polegające na tym, ze paru ambitnych i pozbawionych skrupułów polityków wygrało casting i dostało ofertę życia- wywindowanie do władzy pod warunkiem odwdzięczenia się odpowiednio, paroma telewizjami „zaprzyjaźnionymi” i wieloma innymi projektami biznesowo- finansowymi, dzięki zadołowanym w czasie kontrolowanej transformacji pieniądzom i dzięki zainstalowanym przemyślnie w czasie tej transformacji ludziom. No, a przede wszystkim dzięki zadołowanym swego czasu kwitom, o których liczne grono ludzi wie, a jak nie wie, to się w odpowiednim momencie dowiaduje, dzięki czemu podejmuje decyzje i wypowiada się tak, jak trzeba, a nie tak, jak być może by zdecydowali lub wypowiedzieli się bez takiego ojcowskiego przypomnienia.
Jaka jest prawda, tutaj tego nie rozstrzygniemy, to pewne, możemy się jedynie skłaniać do jednej, lub drugiej wersji, liczyć, czy casting wygrało trzech wysokich i przystojnych tenorów, czy tez było ich czterech, jak nieostrożnie, jak gromosław z jasnego nieba ujawnił ów domniemany czwarty tenor, czy może raczej sufler/dyrygent.
Swego czasu, 29 maja 2007 roku, po rozwiązaniu WSI i powołaniu na jej miejsce SKW Premier Kaczyński wydał zarządzenie, żeby, w skrócie , mieć na oku to szemrane towarzystwo. Zarządzenie zostało oprotestowane, a jakże , przez PO, jako dowód nieludzkiej, ludobójczej polityki pisofaszystowskiego reżimu, oczywiście, nie trzeba dodawać, że w dwa z hakiem lata po przejęciu władzy PO utrzymuje w mocy to zarządzenie i jak się zdaje, usiłuje to towarzystwo, jakby to ująć, mieć na oku. Dokładnie, jak katofaszyści, ale tym razem z miłością, bez jątrzenie i dzielenia Polaków, bo to robi od lat Jarosław Kaczyński. Jak obudzić leminga w nocy i spytać, co robi Jarosław Kaczyński- odpowie bez zająknienia- jątrzy i dzieli Polaków!
Jest to jednak dobry znak, bo może oznaczać, ze Rząd Miłości nie jest jednak tak dokładnie i bezpośrednio kontrolowany przez Sowę, co samo w sobie jest pozytywem, bo może jest jeszcze nadzieja, a może i tez być znakiem, ze instrukcje wydawane Płemiełowi sa niejasne i chce on po prostu dowiedzieć się dokładniej , co ma robić, a zapytać się wstydzi, żeby go starsi i mądrzejsi nie zrugali, że nie słucha uważnie.
Wersję, że obecna kierownictwo kontrwywiadu ma oko na to towarzystwo, obala samo kierownictwo kontrwywiadu, zaprzeczając z oburzeniem, no, ale wiadomo, nie zaprzecza, nie potwierdza, normalka. Mam nadzieje, ze jednak ma oko.
Chociaż w sumie niepotrzebnie, skoro pan Generał Dukaczewski przekazał jednoznaczny sygnał do SKW, że „mogą mnie w każdej chwili o wszystko pytać”. Uffffff!!! Ależ się w budynkach rządowych rozległo westchnienie ulgi! Jednak mogą pytać!
Zamierzam pójść w ślady pana generała i przekazać jednoznaczny sygnał do Prokuratury Okręgowej, Sądów Powszechnych, że mogą, mnie w każdej chwili o wszystko pytać, również mój ma...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin