Czerwona strona księżyca - free your mind.pdf

(66755 KB) Pobierz
Czerwona strona Księżyca
Free Your Mind
Biblioteka POLIS MPC
Polska 2012
1
790183298.002.png
SPIS TREŚCI
1. Koniec pewnego świata?
2. Uwagi wstępne i podziękowania
3. Krótka historia pewnego wypadku
4. Krótka historia pewnego zabezpieczenia – opowieść o ciemnej latarni
5. Medialny obraz Zdarzenia – o dźwięku, który wyprzedził światło
6. I. wysyp smoleńskich leśnych dziadków
7. Niesamowite przygody pierwszego Polaka na ruskim księżycu
8. Krótki proces kolonizacji ruskiego księżyca – historia lunatyków
9. Ekskluzywny leśny dziadek z Witebska
10. Zdarzenie w oczach radzieckich ekspertów – historia pierwszej bazy księżycowej
11. Przejmująca historia pewnego smoleńskiego fotoamatora. Dendrologiczna szkoła
smoleńska: mistrz Amielin i jego liczni uczniowie
12. Zdumiewające perypetie akustyków z Kancelarii Prezydenta
13. 97 pasażer tupolewa
14. II. wysyp smoleńskich leśnych dziadków
15. W wielowymiarowej ruskiej zonie
16. Katastrofa smoleńska państwa polskiego. W stronę całkowitej rewizji dotychczasowego
oficjalnego śledztwa
17. Aneks 1: Zbrodnia smoleńska w oczach ekspertów? (opracowanie krytyczne)
18. Aneks 2: Fotozestawienia sporządzone przez blogerów
19. Bibliografia
2
Koniec pewnego świata?
Po raz ostatni polscy żołnierze maszerowali tutaj w wielkiej paradzie zwycięstwa w 1945 r. I byli jedyną armią poza
radziecką, która brała udział w tej uroczystości. Cieszę się, że po wielu latach w zupełnie innej konfiguracji ta tradycja
jest znów kontynuowana. (...) są także siły, bardziej hałaśliwe niż wpływowe, które podważają sens tego pojednania.
W Rosji także są takie siły - marginalne co prawda, ale są. Na szczęście po obu stronach są one w mniejszości. Dlatego
wierzę, że ten proces będzie rozwijał się. Siły dominujące są mu nastawione przychylnie, a w życie wchodzą kolejne
pokolenia coraz mniej nieobciążone przeszłością. To wszystko napawa optymizmem.”
Jaruzel, Moskwa 9-05-2010 1 ,
Ktoś, kto sądzi, że system totalitarny można obalić w sposób pokojowy, drogą negocjacji i
dżentelmeńskiego przekazywania tudzież redystrybuowania władzy, przypomina osobę, która jest
przekonana, iż grupie gangsterów można któregoś dnia powiedzieć: „ weźcie, panowie, przestańcie
kraść, zabijać, stręczyć, porywać, oszukiwać, rozprowadzać narkotyki etc., tylko zajmijcie się
uczciwą pracą, jak zwykli ludzie ”, a ta grupa posłucha, zwłaszcza gdy się jej dodatkowo zaoferuje,
iż wszyscy jej członkowie w nagrodę nie pójdą za kratki. Mówiąc inaczej, rażącą głupotą graniczącą
z szaleństwem lub obłąkaniem, jest oczekiwanie, by ludzie oddani zbrodni i zawodowo z
przestępczością związani – w zamian za obietnice nietykalności i niekaralności – oddali się
rzetelnej przedsiębiorczości, porządnej służbie obywatelom oraz by zaczęli dbać o dobro publiczne.
Jest zresztą w tym zarysowanym wyżej, niezwykle spolegliwym podejściu do społeczno-politycznej
rzeczywistości kreowanej na przestrzeni dziesięcioleci przez totalitaryzm, jedno podstawowe,
zupełnie błędne założenie świadczące po prostu o dość powszechnym (nie tylko w naszym kraju)
niezrozumieniu zjawiska zorganizowanej przestępczości 2 . Jeżeli bowiem zbrodniarze otrzymują
taką właśnie ofertę, o jakiej mowa, to przecież nie mają wtedy żadnego, ale to żadnego interesu, by
cokolwiek w swoim postępowaniu zmieniać. Dlaczego złodziej miałby nagle przestać kraść,
jeśli słyszy, iż w „nowym systemie” za to, co dotychczas nakradł, nie czeka go żadne
więzienie? Wprost przeciwnie – złodziej wita „nowy system” z szeroko rozłożonymi ramionami, z
uśmiechem na ustach, ba, błogosławi „nowemu porządkowi”, gdyż dopiero w tymże „nowym
systemie” otworzą się przed nim niewyobrażalne wprost możliwości okradania ludzi – i to w
majestacie nowego „prawa”.
Tym samym, po takiej ofercie, o jakiej wspomniałem na początku, przestępcy schodzą na nowy ląd
niemalże jak załoga Krzysztofa Kolumba, jak odkrywcy „dziewiczej ziemi” – albo inaczej, na starym
lądzie ci wszyscy przestępcy urządzają się po nowemu, bo poniekąd, w związku ze składaną przez
„drugą stronę”, ofertą, zmieniają się dotychczasowe społeczno-polityczne warunki. Zmieniają się:
2 Oczywiście przedstawiam tu wariant optymistyczny – pesymistyczny byłby taki, że dogadujący się z przestępcami doskonale wiedzą,
jakie będą skutki takiej umowy i im to wcale nie przeszkadza, bo np. świetnie na takim dilu zarobią.
3
790183298.003.png
 
oto wszak „znika realny socjalizm”, jak głosi legenda przekazywana z ust do ust, z jednej trąby
jerychońskiej ogłaszającej „koniec starego świata” do drugiej ogłaszającej „początek rajskiej epoki”,
z jednego informacyjnego megafonu nad wiejskimi domami do drugiego nad miejskimi
sypialniami, z jednego kołchoźnika w pegeerze do zakładowego radiowęzła w wielkiej fabryce czy
kopalni, z jednej zadymionej stołecznej redakcji pełnej intelektualistów najlepszej marksistowsko-
leninowskiej maści do drugiej redakcji, gdzieś na głuchej prowincji, gdzie nie tylko wrony
zawracają, ale i żurnaliści nieco gorszego chowu kręcą się niespokojnie, z podkrążonymi z przepicia
oczętami i chronicznie rozbieganym (w poszukiwaniu kolejnych wytycznych z centrali) wzrokiem.
Znika totalitaryzm, a z nim znikają totalitarne instytucje, totalitarne służby, totalitarne zwyczaje,
totalitarne mechanizmy, totalitarne media i „wszystko zaczyna się od nowa”, niemalże jak za
dotknięciem czarodziejskiej różdżki w bajce o Kopciuszku – z dyni robi się kareta, z kilku myszy
zaprzęg koni, ze starych sowieckich drelichów – luksusowe garnitury.
No dobrze, znika stary, straszliwy totalitaryzm, a co w takim razie, skoro przestępcy stali się
jednym z filarów „nowego porządku”, nastaje ? Co się tworzy, jeśli złodziejaszkowie dawnego
reżimu zamieniają się w mafiozów, a agentura stanowiąca rdzeń sowieckiego systemu staje się
głównym „beneficjentem epokowych przemian”? Co się tworzy, jeśli bolszewicka nomenklatura
awansuje do poziomu business class , kacykowie zaś z kremlowskich pucybutów zmieniają się w
„zachodnich” miliarderów i zaczynają uchodzić za mistrzów elegancji oraz kreatorów „stylów pop
kultury”? Co się tworzy, jeśli przywiezieni na ruskich tankach, zrzuceni z ruskich samolotów,
wsparci ruskimi bagnetami zbrodniarze wyspecjalizowani w masowym terrorze, ustalają w „nowym
systemie” reguły politycznej, ekonomicznej, społecznej, medialnej, a także kulturowej gry? Tworzy
się ruska zona II, natomiast peerel (czyli ruska zona I) przeistacza się w swoją
udoskonaloną formę, jaką jest neopeerel .
Oczywiście, jak to w przypadku państwa totalitarnego (gdyż od totalitaryzmu bez jego rozliczenia
oraz surowego ukarania zbrodniarzy nie ma innej drogi jak ta do... nowego totalitaryzmu), zrazu
„wszystko wygląda niewinnie”, no, powiedzmy, dość niewinnie, tzn. nie ma zbyt wielu zapowiedzi,
iż terror któregoś dnia powróc i 3 . Tak jak „przełomowy”, „negocjacyjny”, „wyborczy” rok 1989
otwiera kilka spektakularnych zabójstw politycznych (zamykających rytualnie działalność „starych
służb”; zabójstwa polityczne zresztą będą powracać i w następnych latach jako swoisty refleks
przeróżnych afer), tak na większą skalę terror nie jest już widoczny, jak bywał za czasów panoszenia
się komunistycznej junty. Nie jest on zresztą w „nowym systemie” w takiej skali potrzebny, gdyż
dostatecznie użytecznym narzędziem służącym do sterowania obywatelami i łamania ich oporu jest
3 Na tym zresztą zasadza się istota zbrodniczości agenturokracji, która jako ustrój zbrodniczy, musi w ostateczności po
terror sięgać, jeśli interesy agentury tudzież instytucje przez nią opanowane są śmiertelnie zagrożone . W tym też
kontekście należy patrzeć nie tylko na historię „pieriestrojki” (czy jak kto woli: transformacji komunizmu w neokomunizm) w obozie
sowieckim, ale i przede wszystkim na jeden z najbardziej krwawych epizodów (pomijając wojny wszczynane przez neo-ZSSR oraz
akty terrorystyczne organizowane przez neosowieckie specsłużby na jego terytorium) tejże „pieriestrojki”, a więc dokonaną 10-go
Kwietnia dekapitację polskiej elity politycznej, czyli zbrodnię drugiego Katynia. Terror neokomunistyczny jest precyzyjnie
ukierunkowany: na środowiska religijne i katolicyzm oraz na ugrupowania antysystemowe . Pod tym względem
widoczna jest ciągłość strukturalna (mimo „transformacji”) neokomunizmu w stosunku do poprzedniego zbrodniczego ustroju.
4
kierat ekonomiczny, koncentrujący uwagę przeciętnego poddanego „nowej władzy” na zdobywaniu
środków do przetrwania, czyli na „dorabianiu się” w warunkach... „wilczego kapitalizmu”. Albo
„kapitalizmu”, po prostu, by żadnymi wilkami nie straszyć szaraczków.
Pismo powiada, że na początku było Słowo. I, paradoksalnie, w systemach totalitarnych, a
bolszewizm jest tu najznakomitszym negatywnym przykładem, słowo (oczywiście ze
zniekształconym, załganym znaczeniem) stanowi jeden z najważniejszych, obok fizycznego terroru,
środków działania wszelkich instytucji opresyjnej władzy. Parafrazując sformułowanie biblijne,
można rzec, iż w przypadku sowietyzmu: na początku było Kłamstwo (pisane wielką literą,
bo chodzi znowu o cały, totalny , tj. służący obezwładnianiu odbiorców, system fałszu, a nie o
pojedyncze „niewinne kłamstewko” pojawiające się czasem w zwykłych ludzkich rozmowach).
Wydaje się zresztą absolutnie niemożliwe, by bez tego właśnie Kłamstwa (czyli systemu
dezinformacji, manipulacji, zwodzenia ludzi, zmuszania do „dwójmyślenia”, wpajania nowomowy
posługującej się stale ekwiwokacją, tj. zdeformowaną semantyką) totalitaryzm mógł objąć swym
zasięgiem jakąś ludzką zbiorowość.
Takim Kłamstwem było też od samego początku konstruowania „nowego państwa” owo „tworzenie
polskiego kapitalizmu” lub krótko, jak sygnalizowałem wcześniej: „kapitalizm”. Jakąś potworną
ironią losu, a ściślej rechotem historii w jej sowieckim i zarazem neopeerelowskim wydaniu, jest w
tym kontekście wyznanie Jaruzela w „rozmowie na XX-lecie” neopeerelu (w komunistycznej
„Polityce” obchodzono je w lutym 2009), iż to na jego sugestię do, by tak rzec, pryncypialnych
sformułowań związanych z kolejną „nowelizacją 4 „peerelowskiej konstytucji” wprowadzono
określenie „sprawiedliwość społeczna” ( http://archiwum.polityka.pl/art/mnie-sie-ta-polska-
„(J. Żakowski) Pamiętam taki moment między świętami a sylwestrem 1989 r. Byłem rzecznikiem
Bronisława Geremka. Profesor nagle zwołał nas na naradę. Przygotował projekt zmian w
konstytucji i jechał go panu przedstawić. Bez pańskiej zgody zmiana konstytucji nie była
możliwa. Chodziło o zmianę ustroju – koniec kierowniczej roli partii, skreślenie przyjaźni z ZSRR,
powrót do nazwy Rzeczpospolita Polska. Myśleliśmy, że pan się wścieknie. A pan przyjął te
zmiany w zasadzie bez sprzeciwu. To było kompletne zaskoczenie, bo w ten sposób wydał pan
wyrok śmierci na system, któremu pan całe życie służył .”
„(Jaruzel) Prosiłem tylko, ażeby skoro już skreślamy socjalizm, wpisać
4 Pierwszą „nowelizację”, żeby było śmieszniej, przeprowadził jeszcze „sejm” poprzedniej „kadencji” związany z późną jaruzelszczyzną:
Realizując postanowienia Okrągłego Stołu, Sejm PRL znowelizował konstytucję z 1952 r. Ustawą z 7 kwietnia 1989 r. o zmianie
Konstytucji Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej . Najważniejsze zmiany wprowadzone przez tę ustawę to ustanowienie senatu (a
raczej przywrócenie) i urzędu prezydenta oraz określenie jego kompetencji i sposobu wybierania ” (M. Borucki, Wstęp , w:
Konstytucja III Rzeczypospolitej Polskiej , Warszawa 2005, s. 3). Ten niewątpliwie istotny, bo bezprecedensowy, historyczny epizod
dowodzi, jak „elastyczne”, tzn. ręcznie sterowalne, były peerelowskie „instytucje” – oto w wyniku dyskusji w jakimś
pozakonstytucyjnym (trzymając się peerelowskiej nomenklatury i „wykładni prawa”) organie typu „Okrągły Stół”
dokonano pewnych „meta-konstytucyjnych” (a więc dotyczących samej peerelowskiej konstytucji przecież) ustaleń,
stanowiących de facto prawne podwaliny powoływania zupełnie nowych (jak na „ludowe” warunki) instytucji, które to
ustalenia w te pędy „klepie legislacyjnie” podstawowy „konstytucyjny” organ, jakim jest sowiecki „sejm” . No ale nie
takie cuda na kiju widzieliśmy podczas „transformacji”.
5
790183298.004.png 790183298.001.png
 
Zgłoś jeśli naruszono regulamin