Świadectwa - erotomania.doc

(287 KB) Pobierz

Byłem erotomanem

     Byłem onanistą - nałogowcem, erotomanem zapamiętałym w jak najostrzejszych formach perwersji. I Pan pomógł mi się od tego uwolnić.

     Pierwszy film pornograficzny obejrzałem w wieku około 12 lat (nie pamiętam już dokładnie), wtedy zacząłem coraz częściej uprawiać masturbację. Wiedziałem, że to coś złego. Pamiętam, że w modlitwie obiecywałem Panu, że "więcej nie będę". Ale stopniowo coraz bardziej odchodziłem od Boga. Trafiały do moich rąk czasopisma i książki wulgaryzujące ludzką seksualność czy dowodzące niedorzeczności nauki Kościoła i religijności w ogóle. Stawałem się wojującym ateistą i człowiekiem, dla którego przestawały istnieć jakiekolwiek reguły w zakresie płciowości. Samogwałt uprawiałem w miarę możliwości codziennie, a nawet kilka razy na dzień. Własną pomysłowość wykorzystywałem do dostarczania sobie jak najsilniejszych wrażeń. To, co widziałem na filmach i zdjęciach, o czym czytałem, było dla mnie wzorcem i źródłem podniety.

     Do swoich praktyk starałem się namówić młodszego od siebie o cztery lata kuzyna (aż strach pomyśleć - ja miałem wtedy 12-13 lat).

     Kiedy przygotowywałem się do przyjęcia sakramentu bierzmowania (w siódmej klasie), nie powiedziałem na spowiedzi ani słowa o tych wszystkich nieszczęściach. Następna spowiedź była dopiero po czterech latach.

     Całe szczęście, że moja nieśmiałość ograniczała dostępność do kaset, ale pozostawały jeszcze "erotyki" w telewizji kablowej i czasopisma, które zacząłem kupować sam w pierwszej klasie liceum (czułem się już taki "dorosły"). Wydałem na nie mnóstwo pieniędzy. Były wśród nich także magazyny "gey'owskie". "Bravo", to przy tym wszystkim "kaszka z mleczkiem", ale i ono pojawiło się gdzieś w szóstej klasie.

     W swoim rozbestwieniu sięgnąłem dna tak bardzo, jak tylko było to w mojej sytuacji możliwe. Seks z wszystkimi dewiacjami, wydawał mi się czymś normalnym. Jednocześnie stawałem się człowiekiem skrytym, nieufnym, samotnym, cynicznym, opanowanym przez nihilizm i egoizm, mającym coraz mniejsze poczucie własnej wartości i nie szanującym innych.

     W szkole podstawowej, a potem w liceum uczęszczałem na religię, ale interesowałem się tymi zagadnieniami tylko dlatego, aby znać dobrze wroga, utwierdzać się we własnych przekonaniach i mieć tematy do żartów. Z czasem jednak zacząłem się zastanawiać i zaglądać do dobrych religijnych książek (i do tej Najlepszej - Pisma św.).

     I zacząłem się modlić - modlitwa stała się jakby naturalną reakcją na przyjęcie prawdy o tym, że Bóg istnieje, bo i w pewnym momencie stało się to dla mnie oczywiste. Zaczął mnie pociągać ideał życia monastycznego - poszukiwanie Boga w ciszy i na pustyni własnego serca. Ale moje serce pełne było jadu, potęga nałogu była ogromna, mózg zapakowany okropnościami, które chciały zawładnąć świadomością, często za moim przyzwoleniem. Zaczął się mój powrót do Kościoła. Na pierwszych dwóch spowiedziach zataiłem fakt, że oddaję się takim praktykom i wracam do nich. W końcu wyznałem, potem upadałem jeszcze kilka razy "na własne życzenie" - to był prawdziwy samogwałt.

     Łaska Boża daje nową perspektywę dla ludzkiego życia, ale nie czyni człowieka automatycznym wykonawcą Bożych przykazań. Boże Miłosierdzie jest większe od ludzkiej głupoty. Ja robiłem rzeczy okropne: masturbacja nawet kilka razy dziennie, podczas oglądania filmów i zdjęć, bo chciałem, żeby wyglądało "jak na filmie", posuwałem się do maltretowania własnego ciała. Fakt, że mam za sobą dwa prawie roczne okresy całkowitej wstrzemięźliwości, to prawdziwy dar Boga. Co by ze mną było teraz, gdybym się nie nawrócił? - skończyłbym jako kolekcjoner najbardziej perwersyjnej pornografii albo męska prostytutka, która zrobi wszystko, nawet przed kamerą.

     Ale wszystkie te przejścia z dzieciństwa i wczesnej młodości pozostawiły po sobie niezatarty ślad, a także przyczyniły się do mojej nadpobudliwości nerwowej i seksualnej, co bywa często utrapieniem.

     Modlitwa w moim nowym życiu to sprawa bardzo ważna. "Ojciec wasz wie, czego potrzebujecie, zanim Go o to prosicie". Kiedy się więc modlimy, w istocie otwieramy nasze serca przed Tobą, wyznając Ci nasze niedole, a także miłosierdzie, które nam okazujesz, a czynimy to, abyś nas - skoro zacząłeś wyzwalać - już do końca wyzwolił; byśmy przestali być nieszczęśliwi w sobie samych i stali się szczęśliwi w Tobie"

     To jedno długie zdanie z "Wyznań" św. Augustyna jest bardzo bliskie mojemu myśleniu o modlitwie i jest wzorcem, do którego moja modlitwa powinna dążyć. To zadziwiające, że powstało ono ok. 397 roku, a jest tak ważne dla chrześcijanina katolika (ciągle niegodnego, by nosić to zaszczytne miano) żyjącego 1600 lat po jego napisaniu. Polubiłem modlitwę psalmami, bardzo bliska jest mi także Koronka do Miłosierdzia Bożego. Dzięki modlitwie zanoszonej do Boga, który jest nieogarniony, ja - mały i grzeszny człowiek - mogę ogarnąć cały wszechświat i powierzyć Bożej Miłości dzięki narodzeniu, życiu, śmierci i zmartwychwstaniu naszego Pana Jezusa, który jest Chrystusem. Niech Jego Ofiara przyniesie na cały świat pokój i zbawienie, a Ciało i Krew niech nas strzeże na życie wieczne. Amen. "Będę Cię chwalił, Panie, mój Boże, z całego serca mojego, i na wieki będę sławił Twe imię, bo wielkie było dla mnie Two-je miłosierdzie i życie moje wyrwałeś z głębin Szeolu" (Ps 86, 12).
 

Marek
 

Radość kochania. Współżycie seksualne chrześcijańskich małżonków

Radość kochania. Współżycie seksualne chrześcijańskich małżonków

Olivier Belleil

Autor niniejszej książki stara się wykazać, że Kościół niesie dobrą nowinę także małżonkom i że dotyczy ona także ich miłości, w tym ich pożycia małżeńskiego. Czerpiąc ze swego długoletniego doświadczenia i opierając się na Piśmie Świętym, Olivier Belleil wychwala miłość i ukazuje osobom kochającym się konkretne drogi ku szczęściu w małżeństwie

 

 

 

To było jak paraliż...

     Ojciec trzymał w domu materiały pornograficzne, zatem mój kontakt z pornografią był bardzo wczesny, gdy miałem kilkanaście lat. W miarę jak uzależnienie ojca od pornografii zaczęło narastać i w domu pojawiały się materiały coraz bardziej ostre, wyraziste, twarde, mój nałóg, moje uzależnienie od porno też zaczęło się pogłębiać.

     Kiedy miałem 21 lat, uzależnienie było już ugruntowane, znajdowałem się w całkowitym, zaślepiającym nałogu. Bywało, że chodziłem do sex shopu i pożyczałem 3-4 filmy na noc. Tak działo się przez pięć, sześć dni pod rząd. Zabierało mi to dużo czasu, energii i pieniędzy. Osiągnąłem w pewnym momencie już taki poziom, że nie mogłem kontrolować nałogu. To była narastająca potrzeba, tak silna, jak u narkomana potrzeba kokainy.

     Kiedy miałem 18 lat, po raz pierwszy obejrzałem twardą pornografię. Początkowo film pornograficzny podziałał na mnie odrzucające, zarazem jednak usidlił mnie, i cały czas obrazy z tego filmu pojawiały się w mojej wyobraźni. Moja świadomość była nimi wypełniona po brzegi i w pewnym momencie przyjęła je jako swoje.


http://adonai.pl/czystosc/graph/p30.jpg
     Doprowadziłem się do takiego stanu, że siedziałem na brzegu łóżka, patrząc na krzesło z porozrzucaną bielizną i nie mogłem wykonać żadnego ruchu. Nie mogłem się zebrać, byłem rozbity, nie mogłem nawet wstać i ubrać się. To było jak paraliż. Pamiętam, że nie byłem nawet w stanie wypełnić czeków, zanieść ich na pocztę i zapłacić.

     I w końcu przez nadużywanie pornografii zrujnowałem moje małżeństwo. Nawet teraz, mimo, że udało mi się przerwać zamknięty krąg nałogu, prowadzę walkę z jego pozostałościami. Cały czas walczę z pokusami. Jeśli chodzi o pieniądze, które wydałem na te materiały... było ich bardzo dużo. Nałóg zabiera również dużo czasu i energii, których lepiej użyć na pożyteczne rzeczy. Pornografia zamienia seksualność w jakąś mroczną siłę. Nie jest już tym, co zostało nam dane przez Boga, ale staje się niszczącą siłą. Niszczy intymność, która miała być darem dla nas. Niszczy czystość myśli. Pamiętam, że pornograficzne treści wypełniały całe moje myślenie.

     Pornografia tworzy nierealistyczne oczekiwania w stosunku do roli życia seksualnego. Co się dzieje? Próbujemy odnaleźć w seksie satysfakcję jakiej seks dać nie może, bo nie został stworzony w tym celu. W życiu mamy najróżniejsze potrzeby, seks nie może zaspokoić ich wszystkich.
 

Jimmy Ray
 

Młodzi w poszukiwaniu szczęścia. Szczęście - Miłość - Seksualność

Młodzi w poszukiwaniu szczęścia. Szczęście - Miłość - Seksualność

Ks. Marek Dziewiecki

Książka ks. Dziewieckiego jest skierowana przede wszystkim do młodych ludzi. Nie jest ona wynikiem jakichś teorii czy ideologii, ale praktycznym wnioskiem z sukcesów i porażek, które przeżyli młodzi ludzie...

 

 

 

 

Moja historia

     Witam serdecznie! Chce przesłać wam moja historie ponieważ dzięki artykułom zamieszczonym na tej stronie wyrwałem się z ciężkiej choroby: erotomanii. Nie wiem jak to się stało ze po przeczytaniu pewnych artykułów doznałem jakby olśnienia! Wiem ze to mało wiarygodnie brzmi ale to był chyba ten cud którego oczekiwałem od prawie pięciu lat. To jest moja historia jak najbardziej autentyczna a wysyłam ja ponieważ mam nadzieje ze będzie zamieszczona przez was w odpowiednim miejscu. Myślę ze mogła by ona przekonać kogoś kto jest w takiej sytuacji jak ja byłem!

     Parę dni temu znalazłem ta stronę i jestem z tego dumny! Wśród panującego ogólnego zatrzęsienia pornografią i wulgaryzmem internetu są jeszcze takie strony. Chciałbym opowiedzieć swoja historie.

     Byłem w bardzo ciężkiej sytuacji ponieważ byłem erotomanem. A mam 16 lat!!!! Dzięki właśnie artykułom zamieszczonym na tej stronie zrozumiałem (na szczęście dość wcześnie) ze pornografia prowadzi do zguby. Gorzej niż narkotyki!


http://adonai.pl/czystosc/graph/p109.jpg
     Chce apelować do wszystkich którzy są w takiej sytuacji jak ja byłem! Nie powiem żeby starali się przezwyciężyć siebie... powiem: Oddajcie się Bogu i ufajcie mu bez względu na wszystko! Nie wiem jakim cudem od 12 roku życia wytrwałem w wierze i modlitwie, ale wiem ze dzięki temu wyrwałem się z tego co mogło być katastrofalne w skutkach. Miałem momenty kompletnego załamania jednak Pan Bóg mi zawsze pomagał co dostrzegłem dopiero teraz bo wydawało mi się ze mimo moich modlitw mnie nie chce wysłuchać!

     Byłem w wielkim błędzie bo Pan wysłuchuje każdego. Po prawie pięciu latach udało mi się w końcu... TYLKO DZIEKI BOGU!!! Jeszcze raz apeluje do wszystkich ludzi znękanych straszna potęga pornografii: Nie starajcie się stawiać postanowień i wyrzeczeń. Starajcie się raczej uciekać do Boga bo bez niego żadne wyrzeczenia Wam nie pomogą! Uwierzcie chłopakowi który był znękany tym straszliwym nałogiem i módlcie się do Boga Jedynego o pomoc a wam pomoże. Zapewniam was!
 

Adam

 

 

 

 

 

 

Pornozniewolenie

     Z pornografią zetknąłem się po raz pierwszy w wieku 12 lat. W szopie mojego wujka znalazłem stos magazynów pornograficznych. Były to magazyny miękkiej pornografii, między innymi "Playboy". To odkrycie było jak uderzenie narkotyku w żyłach, byłem podekscytowany, nigdy czegoś takiego nie czułem. Pamiętam, że wracałem do tej szopy raz po raz, zawsze, by uzyskać to samo podniecenie, ten sam typ wrażeń. Pamiętam, że było tych magazynów około 300. Obejrzałem, co się dało, a potem chodziłem do sklepów szukając takich pism. Kiedy mogłem - kupowałem, kiedy nadarzyła się okazja - kradłem. Stałem się wreszcie nałogowcem. Byłem uzależniony od tych materiałów. Podczas tych poszukiwań natrafiłem na materiały dotyczące molestowania dziewczynek. Kiedy miałem 16 lat, próbowałem molestować moją czternastoletnią siostrę.

     W drugim roku mojego małżeństwa, kiedy żona była w szóstym miesiącu ciąży, jej samopoczucie znacznie się pogorszyło, miewała koszmary nocne, stała się wobec mnie oziębła. Czułem się wtedy niechciany, odrzucony, uważałem, że mnie nie kocha. Wtedy właśnie miał miejsce mój pierwszy poważny kontakt z seksbiznesem. Miałem wtedy 21 lat. Poszedłem do klubu dla panów. Było to dla mnie mocne przeżycie. Na ścianach klubu zobaczyłem rozwieszone najmocniejsze materiały, jakie kiedykolwiek w życiu widziałem. Byłem tym nieco zszokowany, ale jednocześnie podekscytowany.

     Zacząłem wracać do takich miejsc. Za każdym razem obiecywałem sobie, że to już ostatni raz, ale bez skutku. To był zaawansowany nałóg. Nie wracałem do takich samych materiałów. Zapotrzebowanie rosło, sięgałem po coraz nowsze sposoby zaspokojenia. Jeśli obejrzałem film, który mnie podniecił, przy drugiej próbie podniecenie nie następowało. Musiałem więc szukać coraz mocniejszych i mocniejszych materiałów. Doszło do tego, że zacząłem oglądać materiały z większą ilością przemocy, bardziej niesmaczne, bardziej dosłowne. Były to materiały, których wcześniej nie potrzebowałem. Potem jednak stały mi się potrzebne, by osiągnąć ten sam poziom podniecenia. Wracałem do tych doznań, zwłaszcza wtedy, gdy czułem się odrzucony i zirytowany, samotny, gdy psuło się coś pomiędzy mną i żoną, kiedy źle szło w pracy.


http://adonai.pl/czystosc/graph/p31.jpg
     Doszedłem do ostatecznego uzależnienia od pornografii. Znalazłem się w sytuacji osoby, która poszukuje realizacji fantazji pornograficznych. Chodziłem do domów publicznych, do klubów striptizowych, klubów masażu, widywałem się z prostytutkami. Wydawałem średnio od 300 do 500 dolarów tygodniowo na te sprawy. Pamiętam, że ilekroć wychodziłem z tych miejsc, mówiłem do siebie, że nigdy już tam nie wrócę, że chcę kochać swoją żonę i dzieci. I po dwóch tygodniach znowu tam byłem. Wtedy przeszedłem ciężką próbę. Nocą, w pustym parku wsiadałem do samochodu, obok przechodziła kobieta. Nagle wyzwoliły się te wszystkie fantazje, które tworzyłem przez lata oglądania pornografii. Coś przeważyło we mnie. Zmusiłem kobietę do wejścia do samochodu i położyłem ręce na jej szyi. Chciałem ją zgwałcić. Zapytała, co chcę zrobić. Gdy odpowiedziałem, zobaczyłem w jej oczach strach. Nagle, jakby ktoś uderzył mnie kijem baseballowym w tył głowy: Uważaj! Obudź się! Możesz zniszczyć ludzkie życie! Przestałem ją szarpać, przeprosiłem, powiedziałem, że popełniłem błąd. Wyszła z samochodu. Było to 16 lat temu. Nikt z mojego najbliższego otoczenia nie miał najmniejszego pojęcia o tej stronie mojego życia. Kiedy ich poinformowałem, wszyscy byli zszokowani, ale było to konieczne. Od tamtej pory zajmuję się pomaganiem ludziom mającym kłopoty z pornografią.

     Najgorszą, najbardziej destrukcyjną rzeczą w pornografii jest jej zdolność do dehumanizacji kobiety. Kobieta jest redukowana do obiektu, przestaje być osobą. "Playboy" nazywa kobiety "playmates", czyni z nich zabawki, "króliczki", zmienia w zwierzęta. "Penthouse" wręcz nazywa kobiety zwierzątkami. Tak samo postępują inne magazyny pornograficzne. Nie odnoszą się do kobiet jak do osób - z szacunkiem. Zło, jakie czyni mężczyznom pornografia, to kreowanie apetytu na to, czego mężczyzna nie powinien chcieć w relacji z kobietą. Zaś krzywda wyrządzona kobiecie polega na wytworzeniu u niej chęci sprostania roli, jaką przewiduje dla niej pornografia.

     Pornografia nie poprawia relacji między mężczyzną a kobietą, ale ją niszczy. Na przykład mówię żonie: "Kochanie, przepraszam, nie podobasz mi się, nie jestem tobą zachwycony. Pozwolisz, że zaproszę tutaj inną kobietę? Ona mi tu zatańczy i zrobi striptiz. Wtedy poczuję się dobrze i będziemy mogli zbliżyć się do siebie". Jaki to jest komunikat dla mojej żony? Ze mi nie wystarcza, nie zaspokaja moich potrzeb, musi rywalizować z moimi wyobrażeniami. Nawet jeśli ta kobieta ze świata porno nie jest ciałem w naszym pokoju, to jednak nadal jest inną kobietą. Zresztą, to nie jest rywalizacja z kobietą, tylko z jej wykreowanym obrazem. To symbol, fantazja, sztucznie stworzony podniecający obiekt. W pornografii nigdy nie widać wydatnych żył, siniaków, zmarszczek, zmęczonych oczu. To nie jest prawdziwy świat. Taki obraz nie może poprawiać relacji międzyludzkich. Pornografia stawia bariery między partnerami, separuje ich.

     Wielokrotnie używałem pornografii, kiedy miałem zbliżyć się z żoną. Gdy byłem z nią, myślałem o kobietach z pornograficznych magazynów. Nie przeżywałem zbliżenia z żoną, ale zmieniałem ją w narzędzie samogwałtu. Kochałem się z wyobrażeniem, a to powodowało rozczarowanie.

     Moją najgłębszą potrzebą nie jest seks, ale intymność. Potrzebuję przebywania z kimś, kto kocha mnie takim, jakim jestem, za to, jaki jestem, ze wszystkimi moimi słabościami i mocnymi stronami. Z tego wzajemnego głębokiego poznania wynikają miłość, zaufanie i zaangażowanie. I dopiero w takiej sytuacji może się pojawiać potrzeba zbliżenia seksualnego, jako celebracji związku. Sam seks nigdy nie zastąpi prawdziwego związku.
 

Gene McConeoll

 

 

 

 

Pociąg ze stacji Piekło
(rzecz o erotomanii)

     Nie mam kwalifikacji do stawiania diagnoz, ani do leczenia erotomanii. To, co tu piszę, jest jedynie dzieleniem się doświadczeniem z rozmów z psychologami, terapeutami, braćmi i siostrami ze wspólnoty Anonimowych Erotomanów.

     Jeśli w twoim sercu zapadła decyzja, by zmienić swoje życie, które stało się piekłem, GRATULUJĘ, zrobiłeś właśnie pierwszy krok. Jeśli podjąłeś decyzję, bo stwierdziłeś, że jesteś bezsilny wobec uzależnienia od seksu i przestałeś kierować własnym życiem, to powiedz o tym Panu Bogu i wspólnocie Anonimowych Erotomanów, ilekolwiek by nie liczyła osób. A potem czeka cię praca nóg, by przychodzić na mityngi AE i dzielić się tym, co nowego wydarzyło się u ciebie, mówić o radościach i smutkach, o twoich uczuciach. Mówić o porażkach, upadkach, o małych i dużych sukcesach.


http://adonai.pl/czystosc/graph/p142.jpg
     Po okresie "odstawienia zasadniczego", które każdy z nas przechodzi na początku drogi, przychodzi czas trzeźwości dojrzałej, nie wymuszonej. I dalsza praca, by zdrowieć, i przesiadać się do następnych pociągów, które wiozą nas coraz dalej od stacji PIEKŁO.

     Ale wróćmy do początków. Nałogowy seks (w tym cudzołóstwo, onanizm) charakteryzuje się tym, że buduje nastawienie na siebie: ja jestem najważniejszy, a świat ma się kręcić wokół mojej osoby. Powoli każdy uzależniony staje się egocentrykiem. Ucieczka w seks to ucieczka dziecka do świata marzeń i złudzeń. Ucieczka do bezpiecznego bunkra, po wyjściu z którego ma się jeszcze więcej wrogów, jeszcze bardziej zaciekłych. Seks jest dla erotomana tym, czym alkohol dla alkoholika, narkotyk dla narkomana - chwilową ulgą, ucieczką w zapomnienie, znieczuleniem uczuć. Boimy się tych uczuć, boimy się prawdy życia, jego bólu, smutku, samotności, depresji, stresu, agresji nieprzyjaciół.

     Uciekając w seks na chwilkę uwalniamy się od tego napięcia, by wrócić do rzeczywistości jeszcze bardziej poranionym i osłabionym, i podatnym na chorobę. To choroba śmiertelna - atakuje duszę, psychikę, a kiedy ją pokona, prowadzi też do degradacji ciała.

     Kiedyś ostrzegano mnie (lakonicznie, w książkach dla chłopców), że zbyt często i zbyt długo uprawiany onanizm może okazać się patologiczny. Ale ja wtedy sądziłem, że to mnie nie dotyczy! Jednak po latach stwierdziłem, że poprzez jego uprawianie zdegradowałem swoje człowieczeństwo - potrafiłem, mając rodzinę, pójść do agencji towarzyskiej i wydać ostatnie pieniądze na seks, bo MUSIAŁEM to zrobić. Często kupowałem całe reklamówki pornografii, by onanizować się bez końca. Nie wystarczał mi jeden raz, mimo 40 lat życia, robiłem to po 4-5 razy dziennie. Czary goryczy dopełnił fakt, że uwiodłem żonę kolegi z pracy i trwałem z nią w romansie. Otrząsnąłem się, kiedy stanąłem nad własnym grobem...

     Erotomania to choroba śmiertelna, i właściwie nie mamy w kraju specjalistów od jej leczenia. Jedynym i najlepszym lekarzem jest miłujący Bóg. Z programów leczenia najbardziej dostępnym dla wszystkich jest program 12 kroków Wspólnoty Augustyńskiej.

     Chcę napisać o początkach walki. Ważne, by nie ulec pokusie zaprzestania, jak mówi młodzież - "odpuszczenia sobie" - kolejnych prób życia w trzeźwości. Powiem szczerze - mimo silnej woli - rzadko komu udaje się raz na zawsze zaprzestać powtarzania wyuczonych nawyków. Dla większości zdrowiejących normalne są niestety nawroty choroby, wpadki. Dlatego tak ważne jest, aby po każdym kolejnym upadku, przeżywając poczucie winy, równocześnie powierzyć ten ból miłosierdziu Boga. Siostra Faustyna pisze: Poznając swą nicość do głębi, padłam na kolana i przepraszałam Pana, i z.wielką ufnością rzuciłam się w nieskończone miłosierdzie Jego. Takie poznanie nie przygnębia mnie ani oddala od Pana, ale raczej budzi w mej duszy większą miłość i bezgraniczną ufność, a skrucha mojego serca jest złączona z miłością (Dz 852).

     Jeżeli nałóg znowu położył nas na łopatki, wygrał tylko bitwę - ale nie wojnę. Wojna wciąż trwa.

     Szczęśliwy ten, kto w postanowieniach siebie samego nie potępia (Rz 14, 22-23). Nie potępiaj się, bracie i siostro, nie miej żalu do siebie. Jesteś wartościowym człowiekiem, możesz nienawidzić grzech, ale nie siebie. Twoją siłą jest fakt, że idziesz do spowiedzi, pochylasz głowę i mówisz: żałuję Panie. Twoją świętością jest to, że idziesz na mityng, by wracać do zdrowia, że spotykasz się z ludźmi tak samo chorymi jak ty i dzielisz się z nimi swoim doświadczeniem, miłością, obecnością, trwaniem. Każde potępianie siebie jest dziełem szatana. Mówiąc podczas spowiedzi: upadłem, Panie, żałują - mówisz tym samym - przyjmij mnie takiego, jakim jestem, zbaw mnie, bo wierzą w Ciebie, wierzą w Twoją dobroć, miłosierdzie i nieskończoną miłość.

     Pan jest miłością absolutną, wybaczającą, miłosierdziem doskonałym. Wybacza, bo kocha i chce twojego dobra, przyjmuje cię takim, jakim jesteś, ciągle upadającego. Nawet, gdybyś chodził codziennie do spowiedzi, za każdym razem przytula cię jak kochający Ojciec, głaszcze cię po głowie i mówi - wybaczam, zawsze przychodź do Mnie, a teraz idź i nie grzesz więcej. Wychwalajmy Pana, bo jest dobry i Jego łaska trwa na wieki!

     Nałóg jest inteligentny i podstępny. Szatan będzie cię celowo dołował, poniżał, zniechęcał, mówił, że jesteś małej wartości, że nie dasz rady porzucić zła. Będzie wzmagał poczucie winy, żeby wpędzić cię w dół, w depresję, byś znowu to zrobił. Nie wolno ci popadać w rozpacz, w zniechęcenie. Trwaj w nadziei i w nieustannym staraniu o dobro, nawet, jeśli przydarzą ci się wpadki czy błędy. Każdy stres, depresja, niepotrzebne emocje, czy poczucie winy, to stan osłabienia ducha, to jeszcze większa gołoledź na drodze trzeźwości. Odrzucaj poczucie winy. Głowa do góry. Pomyśl, jakie wnioski dla siebie wyciągnąć, by to się nie powtarzało. Nie rezygnuj, walcz! Upadanie jest rzeczą ludzką, trwać w upadk...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin