Korwin-Mikke Janusz - U Progu Wolnosci.pdf

(889 KB) Pobierz
Microsoft Word - Korwin-Mikke Janusz - U progu wolnosci.rtf
JANUSZ KORWIN-MIKKE
U PROGU WOLNOŚCI
Z POSŁOWIEM
STANISŁAWA MICHAŁKIEWICZA
Gdańsk 1995
U PROGU WOLNOŚCI
Piszę te słowa do Ciebie, Obywatelu Rzeczypospolitej. Polaku-lewaku z wykształcenia,
ale Polaku-prawicowcu z tradycji. Do Ciebie piszę - by wyzwolić Twą duszę zduszoną
miliardami słów i obrazów narzuconych nie tylko przez partyjną prasę, radio i telewizję. Piszę -
by dać Ci: Słowo. Wiesz bowiem, że w tym wszystkim jest coś nie w porządku - ale nie umiesz
tego wyrazić, gdyż nowo-mowa nie posiada na to słów - a jeśli, to słowa te są złe, brudne.
Takim brudnym słowem jest „prawica”. Przyznam, żem był zaskoczony, gdy na jakimś
spotkaniu audytorium zareagowało zdziwieniem na informację, że w języku polskim słowo
„lewica” jest obciążone ujemnie. Rację miał nieboszczyk dr Gebbels: wystarczy - jak z psami
Pawłowa - powtórzyć dowolne słowo dostatecznie wiele razy w dodatnim kontekście - a stanie
się ono dodatnie! A przecież każdy wie, że „prawy człowiek”, „wyciągnąć prawicę” - to zwroty
pozytywne, natomiast „lewy facet”, „zrobić na lewo”, „zrobić lewą ręką”, „mieć dwie lewe ręce”,
„lewizna” itd. - ujemne. Nasz język obronił się - a mimo to tysiące podręczników, książek,
słuchowisk i filmów, gdzie człowiek lewicy jest nieodmiennie pozytywny, a prawicowiec
negatywny - zrobiło swoje.
Ostatnio lewica - zarówno „awangarda klasy robotniczej”, jak i ta do niedawna
podziemna - zaczęła lansować hasło: „rozróżnienie lewica - prawica - nic dziś już nie znaczy...”
Oznacza to chęć kapitulacji fortecy - przy założeniu wszakże, że obrońcy po wpuszczeniu wroga
nadal będą świetnie wiedzieć kto jest kto i swoich popierać - a my mamy - broń Boże - nie
dostrzegać różnic.
Przegrali. Przegrali w praktyce i przegrali w teorii. Mało kto czyta szeregi uczonych słów
produkowanych przez lewicę. Co więcej: skoro chcą zatrzeć różnicę, to znaczy, że wiedzą, że
przegrali. Chcą nas teraz jak Almanzor: podstępem. Nic z tego. Różnice między lewicą i prawicą
są jasne - i są widoczne. Jeśli istnieją Marsjanie - u nich też istnieje lewica i prawica, choć jeśli
mają trzy ręce, to pewno inaczej się nazywa.
Nie raz już wyliczałem przeciwieństwa lewicy i prawicy. Nie będę się powtarzał. Nie
będę też twierdził - jak czynią to niektórzy endecy - że istnieje lewicowo-socjalistyczno-
żydomasońsko-inteligencki spisek, by doprowadzić do powstania Państwa Światowego,
dobrotliwie rządzonego przez intelektualistów, którego prototypem jest Szwecja. Nie, drogi
Czytelniku! Nie ma żadnego spisku! Prawda jest znacznie straszniejsza. Ci ludzie, gotujący nam
(i sobie) niewolę pod płaszczykiem „państwa dobrobytu” święcie wierzą, że działają dla
zbawienia Ludzkości i szczęścia Jednostki. I tym są groźniejsi!
Czy to znaczy, że trzeba ich odróżnić od nas, by wypalić zakażone miejsca rozpalonym
żelazem? Nie! Co więcej - twierdzę, że formacja lewicowa jest potrzebna, jest wręcz niezbędna -
tak samo jak dzieci ze swą wrażliwością na krzywdę niezbędne są w każdym społeczeństwie.
Twierdzę za to, że tak samo, jak nikt rozsądny nie pozwala rządzić w swoim domu dzieciom, tak
samo nie wolno lewicy dopuszczać do rządów.
Tu doszliśmy do podstawowej różnicy między lewicą i prawicą. Wszystkie liczne cechy
są jedynie jej konsekwencją. Lewica i prawica chcą w gruncie rzeczy tego samego: chcą dobra,
chcą szczęścia, chcą zdrowia dla siebie i bliźnich. Różnica polega na tym, że lewica jest
krótkowzroczna.
Lewica zachowuje się jak dziecko lub kobieta. One chcą tego dobra już, zaraz. To, że
dobro tu i teraz spowoduje zło tam i potem - lewicy nie obchodzi. Jest to ciekawe: lewica
dysponuje potężnymi mózgami, które powinny łatwiej niż przyziemny umysł prawicowca orlim
wzrokiem dojrzeć te konsekwencje. Jednak te potężne mózgi potrafią również rozwijać
wymyślne argumenty, byle oszukać samych siebie, że te konsekwencje nie zaistnieją.
Intelektualiści potrafią dokonywać celów kazuistyki, by przy pomocy najnowszych
osiągnięć nauki „udowodnić” rzeczy, o których fałszywości wie każda sprzątaczka. Lewicowiec
potrafi twierdzić, że jeśli w rozwój dziecka w ogóle nie ingerować - to wyrośnie nie mały
neandertalczyk lecz właśnie „najlepiej rozwinięty człowiek”. Swoje dziecko oddaje przy tym do
najlepszych szkół - nie wywozi np. na bezludną wyspę - i naprawdę nie widzi w tym
sprzeczności!
Wielu wspaniałych naukowców było przy tym obdarzonych umysłem naiwnym jak
dziecko. Albert Einstein lub lord Bertrand Russell („najmądrzejszy dureń w Anglii”) są
klasycznymi przykładami. Ludzie ci - w praktyce zawodowej rozszczepiający włos na czworo
podpisywali dowolne apele kierując się wyłącznie uczuciem, bez kontroli rozumu. Ich następcy
czynią to do dziś. Ich głosy witane są przez lewicę z aplauzem. Gdy jednak w sprawach
społecznych zabierają głos nie fizycy, matematycy, filolodzy lub chemicy - lecz fachowcy, np.
socjobiolodzy - już lewica gwiżdże i woła: „faszyzm nie przejdzie!”. Albowiem wnioski
wyciągane pod kontrolą Rozumu inne są, niż to, co swym uczuciem widzi lewica. Trudno się
dziwić, że dla wielu „czucie i wiara silniej mówi” niż szkiełko i oko mędrca - ale tu widzimy coś
więcej, widzimy chłopców z Goldinga „Władcy Much”, którzy usiłują terrorem zabronić nam
korzystania z Rozumu.
Tak więc, drogi Czytelniku, musisz krytycznie używać własnego Rozumu - jeśli
dopuścisz, by biegł on po utartych ostatnio szlakach - zaprowadzi Cię do obozu lewicy. Może już
jesteś w jego obrębie: przyjrzyj się temu gmachowi.
Oto kilka przykładów, gdzie lewica działając w imię bliskiego interesu naraża naszą
przyszłość na szwank.
Zacznę od drobiazgów, ilustrujących metodę:
1) Pomoc nauce. Cóż wspanialszego! Cóż bardziej może przyczynić się do Postępu
Ludzkości niż zasilenie rządowymi pieniędzmi uczonych, przebijających się ku światłu Wiedzy!
Jakiż postęp! A jednak... A jednak! Gdy pieniądze zamiast z funduszów własnych lub
prywatnych ofiarodawców idą z kasy państwowej (lub zinstytucjonalizowanej) z wolna, z wolna,
z wolna, miejsce badaczy rzeczywistości zajmują ci, co umieją żebrać o dotacje. To jest
nieuniknione: ten, kto 99 proc. czasu poświęca zabiegom o otrzymanie pieniędzy uzyska ich
więcej, niż ten, co swój czas traci na badania. Co więcej: ci, co dają pieniądze, zaczynają
domagać się określonych badań - a więc to biurokraci, a nie uczeni, determinują naukę. Z wolna
hochsztaplerzy zaczynają dominować - i nauka ląduje tam, gdzie jest obecnie, tj. na dnie:
Zauważ! Ci sami ludzie, którzy żałują, że została wynaleziona energia jądrowa, którzy
domagają się „zerowego wzrostu” - domagają się, by państwo subsydiowało naukę w imię
postępu! Nie, oni nie są wynajęci - oni nie widzą w tym sprzeczności!
2) Pomoc dla przemysłu. Budowa np. nowych miejsc pracy przez tworzenie państwowej
firmy lub nawet dotowanie prywatnej. Jakież to piękne! A jednak...
A jednak pieniądze na to skądś muszą iść. Ściąga się je z tysięcy przedsiębiorstw, które
wobec tego statystycznie mniej inwestują - a zatem mniej tworzą miejsc pracy. Każdy
ekonomista może udowodnić, że w końcowym efekcie powstanie mniej miejsc pracy i mniejszy
dochód społeczny niż gdyby rząd nie interweniował. Jednak lewicowe dziecię widzi nowy zakład
pracy i tysiąc zatrudnionych robotników - nie widzi, że w tysiącu zakładach gdzieś na prowincji
nie przyjęto po jednej osobie. Jeśli nawet widzi - to nie kojarzy tych dwóch faktów, tylko
ochoczo bierze się za budowę tysiąca stu nowych zakładów pracy...
3) Zasiłki dla bezrobotnych! Wspaniała rzecz! Dlaczego ludzie, nie z własnej winy nie
pracujący, mają głodować?
A jednak! Przyznawanie zasiłków powoduje nie tylko to, że ludzie nawykają do swej
poniżającej roli. Najpierw zasiłki dawane są hojnie - powstaje więc kasta ludzi umyślnie
bezrobotnych (przynajmniej formalnie, bo w rzeczywistości często biorą forsę, a pracują na
lewo). Ci zawodowcy - (porównaj z naukowcami) - zaczynają z wolna wygryzać prawdziwych
bezrobotnych. Na to nie ma rady: prawdziwy bezrobotny nie zdobędzie tak wspaniałych
zaświadczeń jak zawodowiec.
4) Płaca minimalna. Wspaniała sprawa! Niech ludzie zarabiają godziwie!
A jednak! Pomińmy ludzi, którzy sami potrafią znaleźć sobie pracę za np. 300 zł - im
ustawa o minimalnej płacy 300 zł nie jest potrzebna. Ale co zrobić z takim, który ma dwie lewe
ręce - i którego za 200 zł jeszcze by wzięli ale za 300 już nie. Musi iść na zasiłek dla
bezrobotnych. Wszelako dziecina z lewego autoramentu sądzi, że ten, co ma pracę za co najmniej
300 zł ma ją dzięki ustawie - a powstającego wśród upośledzonych bezrobocia nie kojarzy z
ustawą o płacy minimum. Absolutnie!
(Jest gorzej! Ten, co ma pracę za 300 zł, bez ustawy miałby płacę 320 zł. Przecież z
czegoś trzeba płacić zasiłek owemu stworzonemu przez lewego wujaszka bezrobotnemu.
Niechby to było skromne 180 zł. Wytworzyłby on dobra dla społeczeństwa i wyrównałby bilans;
nie pracując za 180 - czy 250 zł - sam się demoralizuje, innym nie daje nic i powiększa inflację).
5) Ubezpieczalnia! Genialny pomysł! Dlaczego chory ma być pokrzywdzony? Płaćmy mu
całość lub choćby część zarobków! Jednak...
A jednak! Wiesz, Czytelniku, co, nieprawdaż? Tak jest! Jest to samo, co z naukowcami,
bezrobotnymi itd. Zdrowe byki na zaświadczeniach idą robić fuchy, a prawdziwy chory ma
kłopoty. Jeśli jest ciężko chory, stoi w kolejce z setkami hipochondryków (którym do głowy by
nie przyszło wezwać lekarza, gdyby był on płatny) - a jeśli jest lekko chory, to nie dostanie
zwolnienia. Kogoś przecież trzeba uznać za symulanta w tej lawinie zwolnień!
Przy okazji tysiące urzędników zajętych jest kontrolą lekarzy, recept i zwolnień.
Oczywiście, jeśli można oszukać lub przekupić lekarza, to na pewno tym łatwiej przekupić
urzędnika - sprawa jest więc beznadziejna, proszę lewicy.
To wszystko były drobiazgi. Drobiazgi??? Toż to zniszczenie moralności i mechanizmów
społecznych, nie mówiąc o ekonomicznych-zakrzykniesz pewno, Czytelniku. A ja powiadam Ci:
„To są naprawdę drobiazgi. Po pozbyciu się socjalizmu znikną w parę lat. Lewica zaburza nam
znacznie bardziej podstawowe mechanizmy”. Takich jak te mógłbym jeszcze podawać dziesiątki.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin