Scholastyczny sposób nauczania.doc

(25 KB) Pobierz

SCHOLASTYCZNY SPOSÓB NAUCZANIA

Średniowiecze w rozpowszechnionym wyobrażeniu to "wieki ciemne", okres zniewolenia nauki przez religię, filozofii przez teologię, nauk empirycznych przez spekulację. Obraz taki - jak postaram się wykazać - nie jest do końca prawdziwy.
Słowa "scholastyka" używa się na określenie średniowiecznej filozofii chrześcijańskiej, zogniskowanej w szkołach (katedralnych, biskupich) oraz na uniwersytetach. Powyższe określenie scholastyki jest najbardziej rozpowszechnione ale zarazem minimalistyczne, ponieważ używa się słowa "scholastyka" także na określenie średniowiecznej metody nauczania oraz średniowiecznej metodologii uprawiania działalności "naukowej". Działalność "naukowa", do której odnosi się słowo "scholastyka", była skierowana intencjonalnie na uzgodnienie dogmatów wiary z filozofią oraz rozumem (co wyraża się często słowami Anzelma: fides quaerens intellectum - wiara poszukująca zrozumienia). Z czasem słowa "scholastyka" zaczęto używać na określenie wszelkich rozumowań nadmiernie abstrakcyjnych i formalnych (wg czyichś kryteriów). W tym znaczeniu "scholastyka" używana jest jako określenie pejoratywne. Niegdyś pejoratywny wydźwięk miało również słowo "gotyk"[1]. Używanie słów "gotyk" oraz "scholastyka" w znaczeniu pejoratywnym jest oczywiście skutkiem renesansowej i oświeceniowj wrogości wobec kultury średniowiecznej. Obecnie słowo "scholastyka" traci pejoratywny charakter, natomiast słowo "gotyk" całkowicie już ten charakter straciło. Warto zauważyć w tym miejscu, że na współczesny paradygmat naukowy składa się m.in. ścisłość i formalizm. Osobiście uważam, że scholastyka miała pewien wpływ na ukształtowanie się takiego paradygmatu. To, że średniowieczna "nauka" nie jest nauką wg dzisiejszych kryteriów demarkacji nie oznacza, że jest zupełnie bezużyteczna i należy o niej zapomieć[2].
Daleki jednak jestem od dostrzegania w średniowieczu samych pozytywów. Prawdą jest, że "nauka" średniowieczna opierała się na autorytecie, prawdą jest, że opóźniła rozwój nauk empirycznych, prawdą jest, że była skoncentrowana na próbie poznania Boga a nie otaczającej nas rzeczywistości. Kiedy jednak rozważamy daną epokę, musimy kierować się sposobem myślenia ludzi z tej epoki, zdawać sobie sprawę z tego, że Bóg dla człowieka średniowiecznego był bytem tak samo realnym jak w naszym wyobrażeniu realna jest rzeczywistość fizyczna. Zajmowanie się Bogiem jako najważniejszym "przedmiotem" badań było konieczną konsekwencją tego typu umysłowości. W średniowieczu nie było miejsca na sceptycyzm i agnostycyzm dotyczący istnienia Boga - nawet największe herezje opierały się tylko na odmiennym jego pojmowaniu a nie na negacji jego istnienia. Jeśli jesteśmy przekonani o istnieniu czegoś doskonalszego niż wszystko inne, to czy nie jest rozsądne zająć się tym, co najdoskonalsze? "Uczony" średniowieczny nie postępował więc nierozsądnie, byłby raczej nierozsądny, gdyby głównym jego celem było badanie rzeczywistości przyrodniczej - czyli wytworu zamysłu boskiego - wtórnej wobec samego Boga. Nie znaczy to jednak, że konieczność stworzenia nauki empirycznej nie była w średniowieczu postulowana - była (choć nie tak powszechnie jak w późniejszych epokach) - z tym, że głównym powodem takiego postulatu było mniemanie iż Bóg "manifestuje" się również w otaczającej nas materialnej rzeczywistości i przez poznanie tej rzeczywistości można w pewnym stopniu poznać Boga. Wszystko więc w średniowieczu od Boga pochodzi i do Boga wraca. Kiedy mówimy wiekach średnich musimy mieć tego świadomość.

 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin