Kulewski Wredne orki.txt

(53 KB) Pobierz
�ukasz Kulewski

Wredne orki

Nowela dokumentalna
Wszystkie postacie i wydarzenia s� prawdziwe.
Zmieniono jedynie imiona bohater�w</i>
1.
R�ka wysokiego kupca, kt�ry jeszcze wczoraj popija� najlepsze trunki, jakie 
mo�na dosta� w Kamiennym Grodzie, zacz�a weso�o skwiercze�. Kucharz, kt�ry jej 
pilnowa� nabra� w usta p�ynnego t�uszczu z kaczki i z g�o�nym prychni�ciem 
zrosi� nabite na zaostrzony patyk rami�. Resztki t�uszczu �ciek�y mu po brudnym 
kaftanie, toruj�c sobie drog� pomi�dzy zaschni�t� krwi� i kurzem, kt�re 
oblepia�y ubranie niczym muchy padlin�. Zadowolony z siebie Kucharz przygotowa� 
drug� r�k�, kt�ra dot�d moczy�a si� w wywarze w le�nych zi�, li�ci drzew oraz 
t�uszczu z nied�wiedzia. Kiedy wprawnym ruchem nadziewa� grube, mi�siste rami� 
na twardy patyk us�ysza� cichy chrobot, tu� za swoimi plecami. Jednym 
b�yskawicznym ruchem, o kt�ry trudno by�oby podejrzewa� kogo� tak oty�ego, 
Kucharz odwr�ci� si� i z�apa� sporego szczura, kt�ry w�a�nie dobiera� si� do 
lekko sple�nia�ego chleba, le��cego na stole. Szczur wi� si� i piszcza� g�o�no, 
ale Kucharza zupe�nie to nie interesowa�o. Od�o�y� patyk z ramieniem kupca i 
si�gn�� po spory n� o ciemnym, zakrzywionym ostrzu. Jednym, wprawnym ruchem 
rozci�� szczura od ogona po szyj� i wycisn�� ze� krew, wprost do ma�ego naczynia 
z tykwy. Drgaj�ce jeszcze cia�o odg�owi�, obdar� ze sk�ry i r�wnie� nabi� na 
patyk, na kt�rym by�a r�ka. Zadowolony z siebie zatar� d�onie i raz jeszcze 
oplu� skwiercz�ce pieczyste t�uszczem z kaczki. 
Kiedy mi�so si� upiek�o, Kucharz wyszed� z niewielkiej jaskini, w kt�rej 
urz�dzi� swoje kr�lestwo. By�a to o tyle niezwyk�a grota, �e posiada�a naturalny 
komin, przez kt�ry s�czy� si� dym z paleniska. 
Na zewn�trz, w ciep�ym popo�udniowym s�o�cu wygrzewa�o si� pi�� postaci. Ka�da z 
nich by�a ubrana w podobny, sk�rzany kaftan, kt�ry nosi� Kucharz. Ka�dy z 
le��cych nosi� te� grube, podkute �elazem buty, kt�re na pi�tach i noskach 
posiada�y kolce. W wi�kszo�ci przypadk�w kolce te by�y a� czarne od zakrzep�ej 
krwi, kurzu i b�ota. Obok le�a�y ich najukocha�sze istoty. Jedyne na �wiecie, o 
kt�re si� troszczyli w dzie� i w nocy, jedyne, dla kt�rych potrafili zaryzykowa� 
�ycie - by�a to bro�. Ka�dy z le��cych preferowa� inny jej rodzaj i ka�dy 
uwa�a�, �e jego or� by� najlepszy. Najwy�szy czule opiera� d�o� na d�ugim, 
prostym mieczu dwur�cznym, kt�ry przy r�koje�ci posiada� dwa metalowe kolce. 
S�o�ce odbija�o si� w klindze i razi�o w oczy Kucharza, kt�ry przygl�da� si� 
�pi�cym kolegom, zastanawiaj�c si�, czy budzi� ich ju� teraz, czy mo�e zaczeka�, 
a� g��d ich sam ocuci. 
Pierwszym, kt�ry otworzy� oczy by� w�a�ciciel dw�ch zakrzywionych mieczy, kt�re 
nosi� skrzy�owane na plecach i jak sam si� przechwala�, poza walk� nigdy ich nie 
zdejmowa�. Obok zachrapa� si�acz, kt�ry opiera� g�ow� na straszliwym 
morgensternie, kt�rego kolce wbija�y mu si� w sk�r� g�owy. Najni�szy ze 
�pi�cych, nazywany pogardliwie Skrzatem, spa� trzymaj�c obie d�onie mocno 
zaci�ni�te na dwustronnym toporze bojowym, kt�rego b�yszcz�ca powierzchnia 
cz�sto s�u�y�a innym za lusterko. Najch�tniej korzysta� z tego� lusterka 
Pi�knot. Najczystszy, najlepiej wykszta�cony z ca�ej bandy, kt�ry dba� nie tylko 
o sw� bro� (wszelkiego rodzaju no�e, gwiazdki, sztylety i rzutki), ale r�wnie� 
wiele wagi przyk�ada� do swojego wygl�du. Codziennie stara� si� k�pa�, a je�li 
by�o to niemo�liwe my� przynajmniej twarz i r�ce. Poza tym ka�dego ranka �u� 
li�cie zi�, kt�re mia�y chroni� jego z�by przed psuciem oraz nadawa� im �nie�no 
bia�y kolor. Pi�knot uwa�a� si� za najprzystojniejszego z nich wszystkich, a to 
z powodu delikatnych rys�w i niewielkiej ilo�ci sier�ci na twarzy i ca�ym ciele. 
Niekt�rzy uwa�ali nawet, �e jego matka musia�a si� pu�ci� z cz�owiekiem, aby 
Pi�knot m�g� tak wygl�da�. Oczywi�cie, ci, kt�rzy wypowiedzieli przy nim podobne 
stwierdzenia ju� od dawna nie �yli. Pi�knot by� dumny ze swej rasy i za nic nie 
chcia� by� por�wnywany do ludzi, kt�rych nienawidzi� szczer�, nieskr�powan� 
nienawi�ci� drapie�cy. 
Kucharz zmieni� zdanie i postanowi� nie czeka� a� g��d rozwieje resztki snu z 
g��w koleg�w i rozpocz�� w�dr�wk� po obozowisku uderzaj�c ka�dego spor� �y�k�.
�niadanie odby�o si� w milcz�cej, spokojnej atmosferze, jak to zwykle mia�o 
miejsce po udanym napadzie. Dobrze wypieczone mi�so kupca wszystkim smakowa�o i 
tylko Kulka jak zwykle narzeka�, �e mu ma�o. 
Po �niadaniu wszyscy zn�w zalegli na swoich ulubionych miejscach rozkoszuj�c si� 
ciep�em, kt�re teraz rozchodzi�o si� od �o��dk�w do wszystkich cz�ci cia�a. To 
by� ich pierwszy posi�ek od kilku dni, a tak�e pierwszy spokojny poranek, po 
trwaj�cej niemal miesi�c ob�awie. Odk�d schronili si� w G�uchym Lesie mieli 
spok�j. Tutaj nie zapuszczali si� wie�niacy, ani rycerze Kr�la Olgida, kt�ry 
wyda� na ca�� sz�stk� wyrok �mierci. 
Le�eli tutaj wiedz�c tak�e, �e jest to ostatni dzie� spokoju. Jeszcze dzi� b�d� 
musieli wyj�� z powrotem na go�ciniec i poszuka� nowego jedzenia oraz z�ota. 
Wczorajsze �owy nape�ni�y im co prawda nieco brzuchy, ale przy apetycie Kulki 
oraz umiej�tno�ciach wydawania Pi�knota, zapasy szybko si� wyczerpi�. 
Pierwszy podni�s� si� Ostry. Jednym szybkim ruchem wyszarpn�� oba miecze i 
zacz�� codzienn�, porann� seri� �wicze�. Ostrza miga�y w powietrzu ra��c oczy i 
zamieniaj�c si� w jeden ci�g b�ysk�w i rozmazanych, ostrych kszta�t�w. 
Pi�knot przygl�da� si� temu spokojnie �uj�c porann� porcj� zi�. Ostry tymczasem 
przeszed� do drugiego etapu �wicze� jakim by�o markowanie cios�w oraz 
zatrzymywanie miecza tu� nad nosem Kulki, kt�ry przygl�da� mu si� z absolutnym 
rozleniwieniem. Ostry dwoi� si� i troi�, uwa�aj�c jednak, by nie drasn�� Kulki, 
kt�ry by� spokojny tylko do tego momentu. By� kiedy� z nim ch�opak, kt�ry 
�wiczy� si� razem z Ostrym i nie znaj�c Kulki �le wymierzy� i ciachn�� go po 
nosie. Ch�opak, kt�rego imi� zd��y�o ju� wywietrze� z pami�ci cz�onk�w bandy, 
ledwo si� u�miechn��, kiedy ogromne cielsko Kulki poderwa�o si� w zab�jczo 
szybkim tempie i jego wielka d�o� zacisn�a si� na szyi dzieciaka. Kr�gos�up 
p�k� zanim jeszcze zabrak�o mu powietrza. Jeszcze tego samego dnia koledzy mieli 
po dodatkowej porcji m�odego mi�sa. Odt�d wszyscy wiedzieli, �e �wiczenia 
Ostrego zawsze nabiera�y niezwyk�ego charakteru, kiedy przychodzi�o do 
markowania cios�w tu� przed nosem Kulki.
Z zachodu, gdzie rozci�ga�a si� puszcza, kt�ra zdawa�a si� nie mie� ko�ca 
nadlecia� ogromny kruk i z g�o�nym krakaniem przysiad� obok Pi�knota. On jeden z 
bandy rozumia� mow� ptak�w. Kruk cz�sto informowa� Pi�knota o zbli�aj�cej si� 
karawanie, lub o kierunku post�powania ob�aw, kt�re raz po raz wypuszcza�y si� 
tropem sz�stki wykl�tych spod prawa morderc�w z G�uchego Lasu. Pi�knot nie by� 
przyw�dc� bandy. Jako najlepiej wykszta�cony i najbardziej podobny do cz�owieka 
wyst�powa� niekiedy jako po�rednik mi�dzy lud�mi, zwierz�tami, krasnoludami i  
innymi rozumnymi stworami, a reszt� bandy, kt�ra w innym przypadku pos�ugiwa�a 
si� jedyn� znan� przez siebie mow�: j�zykiem krwi. 
Kruk przekaza� informacje i zabra� si� za pozostawione dla niego resztki kupca z 
Kamiennego Grodu. Pi�knot obejrza� zaplamion� map�, kt�r� wyj�� ze specjalnej, 
sk�rzanej tuby i wsta� kopniakami koncentruj�c na sobie uwag� tych, kt�rzy 
zd��yli przysn��.
- Wchodzimy do lasu i idziemy na wschodni go�ciniec. Trzech kupc�w. Dwudziestu 
zbrojnych. Kobiety, dwie krowy, konie, prawdopodobnie z�oto. Wychodzimy za dwa 
palce. 
Pi�knot sko�czy� przemow� oczekuj�c potakuj�cych mrukni��, kt�rych rzeczywi�cie 
doczeka� si� po chwili. Najd�u�ej trzeba by�o czeka� na Wielgasa, kt�ry 
potrzebowa� nieco wi�cej czasu, aby us�yszane informacje przetworzy� w sobie na 
zesp� rozkaz�w i zada� do wykonania. Wreszcie i on mrukn�� twierdz�co. 
Poniewa� Pi�knot zarz�dzi� wyj�cie za dwa palce, wszyscy przy�o�yli d�onie do 
oczu i sprawdzili po�o�enie s�o�ca wzgl�dem majacz�cych w oddali g�r. W ten 
spos�b wyznaczali zawsze czas. "Za dwa palce" - oznacza�o, �e wymarsz rozpocznie 
si� ju� za nieca�� godzin�. 
Szli powoli i cicho. Mimo �e nie�li na sobie kilka kilogram�w broni, misiurki i 
ci�kie sk�rzane kaftany, �aden z nich nie wydawa� wi�cej d�wi�ku, ni� 
przemykaj�cy w trawie zaj�c.
Krok za krokiem zbli�ali si� do upatrzonego miejsca, kt�re �wietnie nadawa�o si� 
na pu�apk�. Kiedy wyszli na go�ciniec, do przyj�cia karawany pozosta�o jeszcze 
oko�o trzech d�oni, st�d mieli do�� czasu, by przygotowa� si� na jej spotkanie. 
Nie zastanawiali si� d�ugo jak� przyj�� taktyk�. Poza tym nie mieli czasu na 
opracowanie czego� skomplikowanego. Skrzat szybko �ci�� dwa du�e drzewa, kt�re 
zatarasowa�y drog� tu� za zakr�tem. Trzecie drzewo zosta�o umocowane na linach 
tak, by kiedy karawana zatrzyma si� na pierwszej blokadzie, odci�o jej drog� 
powrotn�. 
Pozosta�o teraz rozstawi� si� w odpowiednich miejscach wok� pu�apki i czeka�. 
Cztery d�onie p�niej, dosz�y do nich pierwsze odg�osy zbli�aj�cej si� karawany. 
Tupot ko�skich n�g, skrzyp k�, niezrozumia�y �piew jakiego� minstrela oraz 
g�o�ne �miechy rycerzy, kt�rzy jechali na przedzie zabawiaj�c si� opowie�ciami o 
zesz�ej, sp�dzonej w karczmie, nocy. Karawana zbli�a�a si�. Cz�onkowie bandy 
niemal r�wnocze�nie si�gn�li po swoj� bro� wa��c j� w d�oniach i wybieraj�c 
najbli�sze cele. Kucharz skropi� ostrza� swoich strza� trucizn�, za� Pi�knot, 
jedyny, kt�ry wierzy� w zabobony, poca�owa� pierwsz� gwiazdk�, kt�r� mia� cisn�� 
w wysokiego rycerza jad�cego na przedzie kolumny. 
Karawana by�a ju� blisko. Z tej odleg�o�ci wyra�nie wida� by�o, �e jest to spory 
orszak, kt�ry dopiero od tego ranka jest w podr�y. U�miechni�te twarze 
�o�nierzy, weso�y krok wypocz�tych koni i czysty �piew minstrela dawa�y jasno do 
zrozumienia, �e ludzie ci zupe�nie nie spodziewaj� si� tego, co za chwil� 
nast�pi.
Jad�cy na przedzie rycerz zwolni� nieco zobaczywszy, ...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin