Łazarczuk Mumia.txt

(28 KB) Pobierz
ANDRIEJ �AZARCZUK

mumia 

Ru�ka dopiero w ostatniej chwili przypomnia� sobie, �e nale�y ubra� si� 
od�wi�tnie.
- Mamo! - zawo�a�. - S�yszysz? Gala Karpowna powiedzia�a nam wczoraj, �e zamiast 
lekcji idziemy do teatru i trzeba si� ubra� jako� tak...
- Galina Karpowna - odruchowo poprawi�a matka, nie odrywaj�c spojrzenia od 
kuchenki. Na patelni skwiercza�y placki kartoflane. - Poczekaj, do jakiego znowu 
teatru?
- Nie wiem. Do teatru, to do teatru. Co za r�nica?
- Zawsze nas uprzedzano... - Mama nachmurzy�a si�. - Dlaczego nie powiedzia�e� 
mi tego wczoraj?
- Zapomnia�em - sapn�� Ru�ka.
- Zapomnia�e�... Och, jak ja bym ci...
- A co si� takiego szczeg�lnego sta�o? Wielkie mi co - teatr! Nieraz ju� by�em i 
jako� �yj�...
- Mo�e to i nic - mama patrzy�a ponad jego g�ow� w k�t - a mo�e nie nic... A 
ojca nie ma...
- Oj, przesta�! - Ru�ka nie rozumia�, o co jest ca�e zamieszanie. - Daj mi 
lepiej jaki� pieni�dz, a ja tam w bufecie spr�buj� co� wyczai�...
- Bo�e... Czajniku ty nasz...
Placki, oczywi�cie, troch� si� przypali�y. Zreszt� Ru�ka akurat takie uwielbia�, 
ale mama nie wiadomo dlaczego zawsze stara�a si�, �eby wychodzi�y blade, 
mi�kkie. Placki popi� wielkim kubkiem wstr�tnej herbaty z marchwi.
- Ubierzesz si� w to - poleci�a mama, podaj�c sweter.
- Ale on k�uje! - zaprotestowa� Ru�ka. - I strasznie w nim gor�co.
- Wytrzymasz.
- Ale przecie� w teatrze...
- O matko...!  Nie b�dziesz nast�pnym razem zapomina� powiedzie� wieczorem... 
Jakby� pami�ta�, to poprosi�abym Rad� Waleriewn�, wypisa�aby ci zwolnienie...
To ju� by�o na tyle dziwaczne, �e Ru�ka przesta� si� sprzeciwia� - nawet w 
my�lach - i naci�gn�� na siebie "sekretny" sweter. Sekretny dlatego, �e mama 
wrobi�a we� spleciony w warkoczyk w�os, tak wi�c przed niekt�rymi czarami i 
przed urokiem sweter chroni� ca�kiem nie�le.
- A to na szyj�. -Mama zawi�za�a siedem w�z��w na jedwabnym sznureczku. - Gdyby 
si� upierali, �e trzeba odda�, oddasz. I powiedz im, �e znalaz�e�.
- No, czy ja jestem dzidziu�? - obruszy� si� Ru�ka. - M�wisz mi, jakbym by�...
- Du�y jeste�, du�y... Dlatego ci to m�wi�. Od ma�ego bym nie wymaga�a.
Pod szko�� ju� sta� autobus i Gala Karpowna macha�a r�k� z otwartych drzwi. 
Klasa siedzia�a z nosami sp�aszczonymi o szyby.
- Ty, Powilichin, zawsze wpadasz na ostatni� chwil� - wystartowa�a z po�owy 
obrotu Gala Karpowna. - Ty i Chromy, tacy z was szpeniole...
- Przecie� si� nie sp�ni�em - zaoponowa� przekonany o swojej racji  Ru�ka.
- A ja tyle razy powtarza�am: przychodzimy pi�tna�cie minut przed rozpocz�ciem 
lekcji! Dzwonek jest nie dla was, ale dla nauczyciela! - I doda�a jeszcze co� w 
tym samym duchu.
Ru�ka w milczeniu omin�� j� po nawietrznej i ruszy� przej�ciem, szukaj�c dla 
siebie miejsca. Nie �udzi� si�, �e us�yszy co� nowego.
- Ksywa jest? Nie ma Ksywy. Do widzenia - mrukn�� niezbyt g�o�no, ale tak, by go 
us�yszeli. 
Maszka Pozdniakowa, s�siadka z podw�rka i z dziennika, parskn�a cichym 
�miechem.
- Ko�o ciebie jest wolne? - zapyta� Ru�ka.
- Siadaj - powiedzia�a Maszka. - On i tak nie przyjdzie.
- Sk�d wiesz?
- Bo ja wiem wszystko. Na przyk�ad... wiesz, dok�d jedziemy?
- No?
- Do Kremla.
- Jak to, do Kremla? M�wili wczoraj, �e do teatru...
- A ty, g�uptasie, uwierzy�e�?
- Chyba ci przylej�! - zagrozi� Ru�ka.
- No to jak sobie chcesz... - obrazi�a si� Maszka, cho� to nie ona powinna czu� 
si� ura�ona. - Prosz� bardzo, doko�a pe�no wolnych miejsc...
- Poczekaj. A po co jedziemy do Kremla? Co tam si� robi?
- To ty nie wiesz?
- Czego?
- Czego, czego... Nie s�ysza�e� nigdy czy co?
- S�ysza�em - przyzna� Ru�ka niech�tnie. - Ale to wszystko jako�... nie tak... 
Mama opowiada�a: ich wozili z ca�� pomp�, wybierali najlepszych... Wr�czali 
kwiaty, sk�adali meldunki...
- Ludzie m�wi�, �e wszystkich wo��, tylko nie pozwalaj� o tym m�wi� - szepn�a 
Maszka i odwr�ci�a si� gwa�townie.
- O czym wy mi tu szepczecie? - Obok nich zmaterializowa�a si� Gala Karpowna. - 
Miliony razy m�wi�am, �e szeptanie jest  niew�a�ciwe, chcesz co� powiedzie� - 
m�w g�o�no, do wszystkich.
- O, tam, Chromy idzie - g�o�no i do wszystkich powiedzia� Ru�ka.
Tolik Chromy - to by�o jego prawdziwe nazwisko, przezywali go Kula - wskoczy� 
zasapany do autobusu.
- Czekamy tylko na ciebie!- krzykn�a. - Czterdzie�ci os�b na ciebie jednego 
czeka!
- Czy ja si� mo�e sp�ni�em? - zdziwi� si� Tolik. - Nigdy nie mog� si� dopasowa� 
to tych tramwaj�w.
- B�dziesz si� t�umaczy� przed dyrektorem. To co, nie ma Po�ubojarinowa, jest 
chory, i nie ma Stelli Mendelson... - Gala Karpowna zacisn�a wargi. - Kierowco, 
jedziemy!
Tolik waln�� si� na wolne miejsce w tym rz�dzie co Ru�ka, po drugiej stronie 
przej�cia od Ru�ki. Rozpi�� teczk�, wyj�� klaser i pu�ci� do kolegi oko. Ru�ka 
uni�s� si� lekko. Gala Karpowna akurat odwr�ci�a si� i m�wi�a co� do kierowcy, a 
Tolik  skoczy� przez przej�cie.
- O, jak obieca�em... - zacz��, ale Ru�ka mu przerwa�:
- Wiesz, dok�d jedziemy?
- No, dok�d? 
- Do Kremla... 
Tolik drgn��. Ru�ka poczu� si� troch� skonfundowany na widok jego l�ku.
- Jak to tak... mnie nie wolno ju�... Ja przecie� ju� by�em... - wyszepta� 
Tolik. - Dlaczego nie powiedzieli tego wczoraj? Ja by�em na wiosn�, nie wolno mi 
teraz...
- Powiedz to Gali - zaproponowa� Ru�ka.
- Nie zwolni... a jeszcze zg�osi do pracy mamy, i wtedy koniec... Och, ale� ze 
mnie...  osio�, a tak nie chcia�em i��, my�la�em sobie, �eby tak nog� z�ama�...
- To ty tam naprawd� by�e�? - zapyta� szeptem Ru�ka.
- Przecie� ci m�wi�, na wiosn�, jak chodzi�em jeszcze do tamtej szko�y...
- S�uchaj, a co tam jest?
Tolik nie odpowiada�, patrzy� gdzie� w bok.
- No co? Czego wszyscy tak si� boj�?
- Sam zobaczysz... nikt si� nie boi... tylko tak... nie wiem. Naprawd� nie wiem. 
Oprowadzaj�, pokazuj� wszystko... Naczarmat�, Naczdzwon... Obrazy r�ne, szable, 
pistolety stare... no i to...
- Jego te�?
- No... S�uchaj, Ru�ka, jak chcesz, oddam ci swoje znaczki i powiem ci, co mi 
jeden du�y ch�opak powiedzia�, a ja za to b�d� si� za ciebie przez ca�y czas 
chowa�? Bo ty jeszcze nie by�e�, ty mo�esz, a ja ju� by�em...
- Dobrze. A co ci opowiada�?
- Znaczy si� tak. Kiedy� dawno on zmar�, czy tak jakby zmar�... i ci, co przy 
nim byli, towarzysze walki, postanowili: nale�y zachowa� jego cia�o, trzeba 
zrobi� mumi� i wystawi� j� w muzeum, �eby wszyscy widzieli i wiedzieli, jaki 
by�. No to, tego... zrobili mumi�, a potem przyszed� do nich jeden mag i 
powiada: jak chcecie, to ja go... t� mumi�, znaczy si�, o�ywi�? A ci towarzysze, 
bez niego, sami nie wiedz�, co robi�, ale powiadaj�: chcemy. No to mag j� 
o�ywi�. Potem  dzia�y si� r�ne rzeczy...
- Znowu co� szepczecie?! - naskoczy�a na nich Gala Karpowna. - Ile razy ju� 
m�wi�am: nie wolno szepta�! Chcesz co� powiedzie�, wsta� i powiedz g�o�no! A kto 
ci pozwoli� si� przesiada�? Natychmiast wracaj na swoje miejsce!
- No to jak, dogadali�my si�? - bezg�o�nie, samymi wargami zapyta� Tolik.
Ru�ka skin�� g�ow�.
D�ugo czekali, zanim wpuszczono ich do Czerwonego Kr�gu; sprawdzano jakie� 
papiery podane przez kierowc�, potem jeszcze co�. W ko�cu do autobusu wesz�a 
gruba baba w czarnej sk�rzanej kurtce z �elaznym pentagramem na r�kawie i 
naganem za pasem.
- Urodziwa ta nasza m�odzie�! - powiedzia�a przygl�daj�c si� klasie. - Nasza 
przysz�o��! Jedziemy, kierowco...
Kiedy autobus przecina� Czerwony Kr�g, Ru�ka nagle poczu� zimno. Zerkn�� na 
Maszk�. Trz�s�y si� jej wargi. Ale numer... Autobus skr�ci� w prawo i Ru�ka 
zobaczy� Kreml w ca�ej okaza�o�ci: mury czerwone ze z�otem, sze�ciok�tne tarcze 
z br�zu na blankach, wie�e z �elaznymi pentagramami na szpilach - i po�yskuj�c� 
w promieniach s�o�ca, delikatn� jak koronka z�ot� sie� - od uroku, rozci�gni�t� 
mi�dzy wie�ami...
- Ale cool! - wykrztusi� zachwycony Ru�ka.
- T� sie� moja babcia wi�za�a - pochwali�a si� Maszka. - Nie sama, rzecz 
jasna...
Przed autobusem otworzy�y si� wrota, autobus min�� je, wrota si� zamkn�y.
- Wychodzimy i ustawiamy si�! - poleci�a baba z naganem. 
Na zewn�trz mocno pachnia�o kadzid�o: trzej m�czy�ni, w takich samych, jak u 
grubej baby, sk�rzanych kurtkach, chodzili doko�a autobusu, machali 
kadzielnicami i szeptali jakie� zakl�cia. Dzieciaki drepta�y w miejscu, 
rozgl�da�y si�.
- Ustawiamy si�, ustawiamy! - ponagla�a ich baba. - Czy w szkole was ju� niczego 
nie ucz�?...
W ko�cu klasa ustawi�a si� w jednej linii, Gala Karpowna biega�a za ich plecami, 
tupi�c jak ha�a�liwe widmo.
- Kto ma jakie� magiczne przedmioty, amulety, talizmany, odda�! - za��da�a baba. 
- Potem to, co wolno nosi�, zostanie wam zwr�cone.
- Ja mam to... -Maszka pokaza�a kawa�ek bursztynu.
- Ja te� mam. - Garik Abowian odda� kamyczek z dziurk�.
- Ja mam... I ja... - Klasa oddawa�a bro�: ma�e pentagramy, stare monety, 
kr�licze �apki, miniaturowe ko�ciane kotki i s�oniki...
- I nie wstydzicie si� tych zabobon�w? - powiedzia�a z wyrzutem baba. - Przecie� 
chodzicie do szko�y... Dobra, teraz sprawdzimy wasz� uczciwo��. Fiodor, gdzie 
jeste�?
Nie wiadomo sk�d pojawi� si� ubrany w wojskowy mundur garbus z wypchan� ma�pk� 
na ramieniu.  Ru�ka zmartwia�: no to klapa... B�d� r�n�� g�upa, postanowi�, 
przecie� mnie nie zbij�...
Garbus wolno szed� wzd�u� szeregu, co� do siebie szepta� i chichota�. Doszed� do 
Ru�ki i nagle zatrzyma� si�, jakby w�sz�c. Rozleg� si� s�aby chrz�st, jakby na 
rzece p�ka� l�d; to jego ma�pka unios�a powieki i zacz�a prostowa� przyci�ni�t� 
do piersi �apk�. Cienki czarny palec wycelowa� poni�ej podbr�dka Ru�ki. Zwali� 
si� na niego strach tak olbrzymi, �e ch�opiec przesta� odczuwa� w�asne cia�o, a 
ono sta�o si� obce i mi�kkie jak z waty. �eby si� tylko nie zsika�... Mo�e by 
nawet upad�, ale kto� go z ty�u podtrzyma�, obszuka� i - oczywi�cie - znalaz� 
sznureczek.
- Co to jest?! - zawis�a nad nim baba. - Co to jest, pytam si� ciebie?!
- Sznu... sznureczek...
- Sznureczek?! A co za sznureczek?!
- �ad... �adny...
- Ja ci dam, �adny! ...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin