The_Sopranos_03x10_To_Save_Us_All_From_Satans_Power.txt

(19 KB) Pobierz
00:01:30:Txt By DonCorrado (damato@go2.pl)
00:01:32:RODZINA SOPRANO
00:01:36:ABY WYRWAĆ NAS|Z SZATANA MOCY
00:01:38:Jestem w Asbury. Będę|przy twojej łódce za 15 minut.
00:01:43:Nie, mam jeszcze spotkanie.|Przyjdę po nim.
00:01:47:Cholera.
00:02:17:Sš przeciwni zwolnieniu Simpsona|i wytoczš mu sprawę cywilnš.
00:02:22:Obrońca Simpsona jest oburzony.|Fred Goldman filozofuje.
00:02:27:- W Jersey byłoby po nim.|- Ukrywa się na polu golfowym.
00:02:32:No jeste.|Grubas.
00:02:35:Ledwo dyszę, cholera.
00:02:37:- Co ci jest?|- Moje plecy.
00:02:40:Przez samolot.|Chciałem zaoszczędzić 50 dolców.
00:02:43:- Jak było w Boca?|- Twój wujek trzęsie tyłkiem.
00:02:47:Nie może doczekać się wyjcia?
00:02:50:Junior chce prysnšć,|ale założyli mu obrożę.
00:02:54:Chciał zostać bossem.|A teraz wykonuje polecenia innych.
00:02:59:Zgodzi się, czy nie?
00:03:02:- Jeli Tony zapewni mu ochronę.|- Zajmiesz się tym?
00:03:08:Zróbmy to w więta. Nie będę|musiał jechać na rejs.
00:03:13:Po powrocie z Florydy|Angie zrobiła rezerwację na statku.
00:03:17:5000 dolców za tydzień.
00:03:20:- Carmela nie znosi morza.|- My zostajemy. Jackie ma się uczyć.
00:03:24:- Bierze korki.|- Lepszy uniwerek stanowy.
00:03:27:Bulę już za szkołę Terri.|Synowie też chcš studiować.
00:03:31:Mów, jak potrzebujesz szmalu.
00:03:34:Skończ z heroinš.|To ryzykowne.
00:03:43:Marzyłem o domu nad morzem.|Może w drugim życiu.
00:03:51:Tony.
00:03:56:- Czeć Paulie.|- Idziemy na łódkę?
00:04:01:Mylę...|o naszym dawnym przyjacielu.
00:04:06:O kim?
00:04:11:O nim?
00:04:13:Ja nie. Nigdy.
00:04:16:Spotkałem się|tu z nim i z Jackie w '95.
00:04:19:- Wrócił wtedy z Boca.|- Od twojego wujka.
00:04:22:- Junior ukradł wóz Jackiego. I co?|- I nic.
00:04:26:Nie trać czasu na tego szpicla.|Zabiłbym go jeszcze raz.
00:04:35:Tommy Angeletti. Ma pracować|przy budowie Esplanady.
00:04:40:Wisi mi sto kawałków|za zakłady.
00:04:43:Ralphie chce więcej kasy.|Zorganizował strajk.
00:04:48:Angeletti nie może pracować.
00:04:52:Porównujesz sto kawałków|do milionów dolarów?
00:04:56:Bierzesz jego stronę.
00:04:58:Ralphie nie powinien|tego robić.
00:05:01:Nic nie będę miał|z tej budowy.
00:05:07:Pogadam z nim.
00:05:23:ŁÓDKA, PRZEWIEŻĆ JEDZENIE,|PREZENTY, SKUTER
00:05:53:Dobrze, że wstałe.|Mam dla Meadow cyfrowš kamerę.
00:05:57:Trzy załatwione i trzy nie.|Odbierz skuter, czeka już.
00:06:02:- Jest na mojej licie.|- Janice chce
00:06:04:zaprosić wszystkich|do siebie na więta.
00:06:07:- Wigilię czy Boże Narodzenie?|- Ja robię Wigilię.
00:06:11:- Bardzo chce upiec gę.|- Po co?
00:06:15:Czuje potrzebę.|Wcišż tu przesiaduje.
00:06:18:Chce, bym zrobiła lasagnę.|Więc muszę zabrać masę rzeczy.
00:06:23:- Ty masz naprawić jej korki.|- Jestem zajęty.
00:06:27:A ja nie?
00:06:34:Czułem się dobrze.
00:06:37:Aż tu nagle miałem nawrót.
00:06:39:- To znaczy?|- Atak, dzisiaj rano.
00:06:47:To samo uczucie co przedtem.
00:06:51:Czułem się jakbym|wypił dżin z tonikiem.
00:06:56:Bierzesz lekarstwa?
00:06:59:Nie co dzień.
00:07:01:- Takie były wskazania?|- Znowu przeskrobałem.
00:07:07:- Co spowodowało atak?|- Mam ze sobš notatnik.
00:07:11:A w nim lista rzeczy|do zrobienia na więta.
00:07:16:Sami cišgamy na siebie|ten stres na więta.
00:07:21:Nazywam to Boże Stresowanie.
00:07:24:mieszne.
00:07:27:Czekałem na więta.|Naprawdę.
00:07:30:A teraz znowu wpadam|w czarnš dziurę.
00:07:36:Zastanówmy się.|Co zdarzyło się przed atakiem?
00:07:41:- Zabezpieczałem łód przed zimš.|- I co się stało?
00:07:49:Przypomniałem sobie|co sprzed lat.
00:07:52:Nigdy do tego nie wracałem.
00:07:54:Opowiedz.
00:07:58:- Nie mogę.|- Znów nasz ulubiony zaułek.
00:08:07:Pominę szczegóły.
00:08:14:To był mój przyjaciel.
00:08:18:Dowiedziałem się,|że robił dla Rzšdu.
00:08:24:Wystarczy?
00:08:26:Tak.
00:08:30:Psuję ci więta?
00:08:37:Być zaakceptowanym...
00:08:39:A dur?|Przez Pana...
00:08:43:...odrzuconym i porzuconym...
00:08:47:Nie za smutne? Z tym refrenem:|"Jego krew zmyje wszystkie plamy" .
00:08:52:Mylę, że to wietne słowa.
00:08:55:Czy sprzedajemy wybielacz?|"Jego krew czyci plamy?"
00:09:00:To mój brat.|Cholera...
00:09:06:Czeć. Wchodcie.
00:09:09:- Pracowalimy.|- Nad korkami?
00:09:11:Piszemy demo,|szukamy myli przewodniej.
00:09:16:- Cholera.|- Biedak.
00:09:29:Nic tu nie zjem,|dopóki tu nie posprzštasz.
00:09:32:To przez nadgarstek.|Wcišż boli.
00:09:38:Masz rękawiczki?|Zaczniemy od razu.
00:09:48:Lekarz mówił,|że to tylko zwichnięcie.
00:09:52:Nerw jest nadszarpnięty.|Może będš mnie operować.
00:10:03:To przez Rosjan?
00:10:05:Najgorsza noc życia.|Ale dotarłam do Chrystusa.
00:10:10:Nie przesadzaj.|Kiedy ostatni raz była w kociele?
00:10:16:Wiem.|I nie sypiam już z Aaronem.
00:10:20:W szerszym znaczeniu...
00:10:22:Dzięki Chrzecijaństwu|znalazłam zajęcie.
00:10:25:- Jakie?|- Współczesne Chrzecijaństwo...
00:10:30:To najszybciej rozwijajšcy się|sektor w branży muzycznej.
00:10:37:Przewróciłe drinka.
00:10:43:- Naprawdę boli?|- Tak.
00:10:57:ROSJANIN JANICE
00:11:13:Sš gałęzie.|A gdzie reszta drzewka?
00:11:16:Nie filozofuj.
00:11:19:- O rany.|- Co?
00:11:24:- To dołujšce.|- Nawet tego nie dotknę.
00:11:29:- Żona przesyła pozdrowienia.|- Jak się masz, Ray?
00:11:33:Jak tam, Hesh?
00:11:37:Zgadnij, co znalelimy|na dnie pudła?
00:11:42:- Strój więtego Mikołaja.|- Zgadłe.
00:11:45:Spalcie to.
00:11:47:Po raz pierwszy Pussy|nie będzie Mikołajem.
00:11:51:Niedawno rozmawialimy|o tym grubasie.
00:11:55:Jak wrócił z Boca na więta|w '95. Nie był wtedy sobš.
00:11:59:Miałe nie strzępić|języka na jego temat.
00:12:03:Sprzedał przyjaciół, żeby uratować|swój tyłek. Padalec.
00:12:08:- Dołożyłbym mu, gdybym mógł.|- Ja też.
00:12:11:- Doć. Zawiecie dekoracje.|- Wcišż nie mamy Mikołaja.
00:12:19:- Odwalcie się.|- Pasuje ci.
00:12:21:- Twój ojciec to zapoczštkował.|- Kiedy Johnny przejšł interes,
00:12:26:a stary Satriale|strzelił sobie w łeb?
00:12:30:- Wszystkim było przykro.|- Bez naszego rzenika.
00:12:35:- No już, chod.|- Daj spokój. Znajdcie innego.
00:12:59:- Napij się ze mnš, olbrzymie.|- Gdzie Slava?
00:13:02:Pracuje.
00:13:11:Jak się masz?
00:13:14:- Chcecie co do jedzenia?|- Pogadamy tylko.
00:13:18:Wyższy szczebel.
00:13:25:Valery już zaczšł więtować.
00:13:27:Rosjanie obchodzš więta dopiero|w połowie stycznia.
00:13:37:- Ćwierć bańki. Moje oszczędnoci.|- Wylę do Moskwy przez IBM.
00:13:44:Tym razem przez Promstroibank.
00:13:46:Potem przelę je|do twojego banku.
00:13:52:Wydrukuj potwierdzenia przelewów|Pana Soprano.
00:13:56:Włanie to robię.
00:14:06:Galinie podobał się|Escalante.
00:14:08:- Zdobyłby jeszcze jeden?|- Mógłby mi w czym pomóc?
00:14:13:Jeli będę w stanie.
00:14:17:Szukamy Rosjanina.|Przyjaciela Svetlany Kirilenko.
00:14:21:- Kuzynki Iriny.|- Ta z jednš nogš.
00:14:24:Nie chcę jej w to mieszać.
00:14:27:Wiem tylko,|że jest kierowcš taksówki.
00:14:30:- Skrzywdził kogo mi bliskiego.|- Nie martw się.
00:14:34:Znajdę go i skopię mu tyłek.
00:14:36:Sam to zrobię.|Sukinsyn jest mój.
00:15:15:- Był tu kawałek sera, Jarlsberga.|- Co?
00:15:18:Przestańcie grać.|Wyłšczcie muzykę.
00:15:23:Rano był tu duży kawałek sera.
00:15:26:- Gdzie jest?|- Nie wiem.
00:15:29:Wczoraj kto ukradł Debbie|kršżek Brie.
00:15:33:Tam.
00:15:59:Ten sukinsyn ni mi się|odkšd znalelimy to ubranie.
00:16:04:- I co?|- Dobrze zrobilimy.
00:16:10:Martwię się o ciebie.|Nie radzisz sobie?
00:16:14:Jak mogłem|tego wtedy nie zauważyć.
00:16:20:Była tu lampa,|ale Meadow jš zabrała.
00:16:24:- Mylisz, że w Boca go złamali?|- Nie, nie tam.
00:16:31:Nie zwerbowali go w Boca.|Był tam 1 dobę,
00:16:34:żeby umówić spotkanie z wujkiem.|Nie opucił go na sekundę.
00:16:39:To była narada.
00:16:42:Simpson był na zeznaniu|Barbieri, ale go nie skomentował.
00:16:46:Już go czeka nowe wyzwanie.|Adwokat Goldmana ustala...
00:16:50:Wcišgnęło mnie to.
00:16:52:... w przekonaniu, że znajdzie|dowody winy.
00:17:04:- Gdzie Bonpensiero?|- Nie ma go.
00:17:07:Musi być.|To on wszystko załatwiał.
00:17:11:Ja jestem. Nie pozwolę|skrzywdzić wuja.
00:17:15:- Racja.|- Siadaj.
00:17:23:- Gdzie byłe?|- Jak wytłumaczysz, że jeszcze żyjesz?
00:17:28:To się więcej nie zdarzy.|Angie myli, że byłem z wami.
00:17:33:Matka mojej cizi|wylšdowała w szpitalu.
00:17:36:Zawał. Straciła czucie|w prawej ręce.
00:17:40:- Jest OK, ale nie jadłem, nie...|- Ale zrobiła ci dobrze, co?
00:17:44:Tak.
00:17:47:Powinnimy się wtedy domyleć.|Kiedy zniknšł po spotkaniu.
00:17:54:Jak kogo zwerbujš,|szybko go wypuszczajš.
00:17:59:- Tego samego dnia.|- Trudno cokolwiek zauważyć.
00:18:07:- Co dajesz kochance w prezencie?|- Kasę.
00:18:11:Jedyna rekompensata|wišt beze mnie.
00:18:14:Michelle lubi diamenty.|Teraz też jej kupię.
00:18:17:A ty, Tony?
00:18:19:Moja wyjechała|na więta do Maroko.
00:18:22:- Sama zapłaciła?|- Do Maroko?
00:18:26:- Czym się zajmuje? Tańczy?|- Ma normalnš pracę.
00:18:31:Sprzedaje mercedesy.|Mšdra. liczna.
00:18:34:- Aż trudno uwierzyć.|- A to... Co za laska?
00:18:46:wišteczny cud.
00:18:48:Za chwilę niewidomy odzyska wzrok|a kulawy zacznie chodzić.
00:18:58:- Wszystko w porzšdku?|- Zwłaszcza jak cię ujrzelimy.
00:19:03:- Jak leci, Mainie?|- Dobrze, Tony-oni.
00:19:09:Posłuchajcie.
00:19:11:Spójrzcie na tamtych facetów.
00:19:15:Sš z FBI.
00:19:21:Żartowałam.
00:19:23:Naprawdę. Bawcie się dobrze.
00:19:41:Jeste hipokrytkš.
00:19:43:Obgadujesz go za plecami, a potem|miejesz się mu prosto w oczy.
00:19:50:Co musi przycišgać klientów.|To nie będš raczej twoje danka.
00:20:04:Czasem muszę pracować|razem z Charmaine.
00:20:08:Twoja żona dobrze wyglšda, ale...
00:20:10:Spokojnie, Sil.
00:20:16:Żartowała na temat FBI.|To ma być zabawne?
00:20:28:Zaczekaj chwilę.
00:20:...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin