Gregman Dzie� Niepodleg�o�ci Nermon szed� d�ugim szarym korytarzem w towarzystwie dw�ch naukowc�w ustalaj�cych ostatnie szczeg�y misji.Wpatruj�c si� w �wiat�a monotonnie przesuwaj�ce si� na suficie, my�la� o wydarzeniach z ostatnich dni. O tym jak to si� zacz�o, i jak si� sko�czy. Trzy tygodnie temu latajacy obiekt nieznanego pochodzenia, czyli UFO, przemkn�� nad p�nocn� p�kul� przekraczaj�c trzykrotnie pr�dko�� d�wi�ku i zawis� nad g�r� w kt�rej znajdowa�a si� supertajna baza wojskowa - Kompleks F.Nast�pnie,ignoruj�c pr�by nawi�zania kontaktu,zbombardowa� j� ultrad�wi�kami.Dla wojska by� to oczywisty atak.Wys�ano samoloty uzbrojone w niekierowane rakiety i karabiny maszynowe .Pojazd zosta� zestrzelony (a przynajmniej tak to wygl�da�o). Czterna�cie dni po�niej astronomowie zaobserwowali zbli�aj�cy si� do planety statek.Mia� ponad dwa kilometry d�ugo�ci. Towarzyszy� mu mniejszy,niespe�na czterystumetrowy.Wszystkie si�y postawiono w stan gotowo�ci.Jednocze�nie naukowcy badaj�cy wrak zaczeli w�tpic,czy zestrzelono jednostk� bojow�.Niestety nie by�o ju� odwrotu.Gor�czkowo opracowywano plany defensywy.Najwiekszy problem polega� na tym,�e na orbicie przeciwnik znajdowa� si� poza zasi�giem dost�pnej broni.Prace nad pociskami balistycznymi trwa�y od ostatniej wojny i by�y bardzo zaawansowane,lecz nie by�o mowy o budowie cho�by jednego prototypu,kt�ry sprosta�by wymaganiom,szczeg�lnie je�li chodzi o dok�adne naprowadzenie na cel.Nale�a�o wi�c skupi� si� na obronie w powietrzu i na l�dzie.Okaza�o si�, �e i to nie b�dzie �atwe.Materia� z kt�rego zbudowano zestrzelony pojazd by� niewykrywalny dla radar�w.W jego silnikach opartych,nie jak nasze na impulsowej detonacji paliwa,lecz na strumieniowym przep�ywie zjonizowanych gaz�w nie zachodzi� proces spalania.Z tego powodu opracowane niedawno czujniki podczerwieni okaza�y si� bezu�yteczne.Szybko�ci� nasze samoloty te� mu nie dor�wnywa�y.W razie starcia pom�c mog�o jedynie zaskoczenie i umiej�tno�ci pilot�w. I obcy nas zaskoczyli.Wbrew przewidywaniom. nie zaatakowali miast,o�rodk�w przemys�owych czy lotnisk. Za to ci�gu jednej nocy wybudowali baz� w miejscu kt�re wcze�niej wzbudzi�o ich zainteresowanie i zaczeli dr��y� tunele.Tu� obok Kompleksu F. Mimo,i� opracowane plany obrony sta�y si� nieaktualne,na now� sytuacj� zareagowano natychmiast.Najpierw uderzenie z powietrza. Nermon obj�� dow�dztwo mysliwc�w os�onowych.Lecieli trojkami wok� bombowc�w.Lot przebiega� nadspodziewanie spokojnie.Pocz�tkowo nie by�o �adnych pr�b obrony.Wszystkim udziela� si� optymizm. Gdy bombowce by�y gotowe do zrzutu co� zacz�o si� dzia�.Ma�e kopu�y rozsiane w�r�d budowli naje�d�c�w otwiera�y si� jedna po drugiej. Zacze�a si� masakra.Nermon odbi� do ty�u i przez chwil� obserwowa� co si� dzieje.Ka�de dzia�ko,lub cokolwiek to by�o,oddawa�o jeden strza� i pewne swej skuteczno�ci obiera�o nast�pny cel.I wystarcza� jeden strza�.Pociski zostawiaj�c za sob� spirale pary trafia�y z mordercz� dok�adno�ci�,uderzaj�c przebija�y kad�ub na wylot wyrywaj�c poka�ny kawa� �elastwa i lecia�y dalej, jak gdyby nie napotka�y �adnej przeszkody.Natychmiast wydano rozkaz odwrotu, ale systemy przeciwlotnicze wykaza�y sie sporym zasi�giem i uciekaj�ce samoloty d�ugo nie mog�y wydosta� si� spod ognia. Na szcz�cie uszkodzone maszyny dobijano. Dzi�ki temu oko�o jednej czwartej si� uda�o si� powr�ci� na lotniska lub l�dowa� awaryjnie poza nimi.Nermon os�ania� wycofuj�cych si�.Dwa razy zaatakowa� stanowiska dzia�ek,niestety bez widocznego rezultatu. Po drugim podejsciu zosta� trafiony.Jego my�liwiec z prawie ca�kowicie urwanym skrzyd�em wyl�dowa� niedaleko wzg�rza sk�d zabrano go do Kompleksu. Mimo tak druzgoc�cej kl�ski nie poddawano si� jeszcze. Na wroga ruszy�y czo�gi.Mocne pancerze mia�y pozwoli� im na utrzymanie si� na polu walki na tyle d�ugo aby przeprowadzi� skuteczny atak.Dla pewno�ci nakazano ostrza� z maksymalnego dystansu.Jednak sytuacja si� powt�rzy�a,z t� r�nic�,cho� tym razem nieprzyjaciel natar� z powietrza z uzyciem lataj�cyh maszyn,kt�re ze wzgl�du na niewielkie rozmiary uznano za bezza�ogowe. Pociski przebija�y pancerze czo�gowe prawie tak �atwo jak poprzednio poszycie samolot�w.W par� minut by�o po wszystkim. Bezsensowno�� dzia�a� o dotychczasowym charakterze sta�a si� oczywista.Ostatni� szans� by�a wynaleziona niedawno bro� o ogromnej sile niszczenia. Nermona przywr�ci� do tera�niejszo�ci g�os jednego towarzysz�cych mu naukowc�w. - Masz na pok�adzie trzy �adunki j�drowe,ka�dy z odzielnym zapalnikiem na wypadek gdyby kt�ry� nawali� lub zd��yli go rozbroi�.Maj� ustawione op�nienie na sze��dziesi�t sekund. - A co z ��czno�ci� ? - przypomnia� sobie Nermon. - Ich system uleg� powa�nemu uszkodzeniu podczas katastrofy, ale nie od��czyli�my mu zasilania.Gdy zbli�ysz si� do nich powiedz co� do komunikatora.To co oni odbior� powinno da� im do zrozumienia �e potrzebujesz pilnie awaryjnego l�dowania.Natomiast z nami b�dziesz rozmawia� przez dodatkowe radio a� do wej�cia w jonosfer�. - Mam nadziej� �e b�d� mia� czym oddycha� ? - Tak,oczywi�cie.Nape�nili�my zbiorniki naszym powietrzem, wystarczy napewno.Znasz dok�adnie plan ? - m�czyzna nie odwraca� uwagi od swoich notatek. - Lec� do nich,czekam a� mnie automatycznie wprowadz� do �rodka,w��czam zegar i uciekam. - Tak,ale pami�taj: musisz by� ustawiony r�wnolegle do �luzy.Inaczej uciekaj�c nie trafisz do wyj�cia.Musisz te� zd��y� przed zamkni�ciem. - Tak,jasne.Du�e mam szanse prze�ycia ? - skrzywi� si�. - Ca�kiem spore je�eli nie b�dziesz czeka� do ostatniej chwili z ewakuacj�.Kapsu�a zosta�a zaprojektowana tak aby wytrzyma� eksplozj� �adunk�w z odleg�o�ci nie mniejszej ni� czterysta metr�w,ale im dalej tym lepiej.Po wej�ciu w atmosfer� b�dziesz spada� swobodnie przez jaki� czas,modl�c si� �eby os�ona termiczna wytrzyma�a,a potem zadzia�aj� spadochrony i opadniesz do oceanu. - tu poklepa� Nerma przyjacielsko po ramieniu. - Spokojnie, wszystko konsultowali�my ze specami od technologi lot�w kosmicznych. - Doktorku,my nie latamy jeszcze w kosmos. - Teraz ju� tak. - facet w kitlu i jego kumpel u�miechneli si� szeroko. Weszli do wielkiej hali.Po �rodku, na pode�cie, sta� pojazd obcych o�wietlony reflektorami.Mia� skrzyd�a i lotki sterujace na ich ko�cach,oszklon� kabin� pilota i smuk�y kad�ub.W sumie nic niezwyk�ego.Posiada� dwa rodzaje nap�du.Jeden umieszczony po bokach w dw�ch d�ugich wybrzuszeniach,drugi w garbie z ty�u.Na ca�ym poszyciu widnia�y �lady otwor�w wyci�tych a potem po�piesznie zaspawanych,kt�re zapewne pozwoli�y dok�adnie obej�e� i zfotografowa� systemy pok�adowe. Dooko�a krz�ta�o si� kilkudziesi�ciu ludzi.Obok stali oficerowie i jakie� rz�dowe osobisto�ci.Nermon podszed� do nich i odda� honory. - Spocznij - odezwa� si� genera�. - Jak si� czujesz synu ? - Doskonale, jestem gotowy - Nermon stara� si� robi� dobr� min�. - Liczymy na ciebie.Je�li ci si� uda ocalisz nas wszystkich. - Czas rusza� - powiedzia� stoj�cy obok technik. Wn�trze statku by�o bardzo przestronne mimo,�e wepchni�to do niego trzy bomby i radio.W kabinie znajdowa�y si� dwa fotele.Jeden nowy,drugi oryginalny.Nermon przez chwil� przygl�da� si� mu zastanawiaj�c si� jak mog� wygl�da� jego konstruktorzy. W ko�cu usiad� i zerkn�� na pulpit.Po�o�y� r�ce na sterach.Zd�rzy� si� ju� do nich przyzwyczai� w symulatorze cho� by�y do�� skomplikowane.Wyjrza� przez szyb�.Hala opustosza�a.Wszyscy zgromadzili si� w pokoju kontrolnym oddzielonym szerokim oknem.Pod sufitem zapali�y si� lampy i dach powoli si� rozsun�.Nermon przesun�� regulatory ci�gu w pozycj� zawisu,poczym schowa� podwozie.Nast�pnie wylecia� z hangaru i przeszed� na ci�g g�owny.Pszyspieszenie wgniot�o go w fotel.Po chwili przekroczy� predko�� d�wi�ku. Zablokowa� stery i wezwa� kontrol� naziemn�. - Zg�asza si� Anio�,jestem w drodze do nieba. - westchn��. - Mo�emy sobie darowa� te beznadziejne kryptonimy ? - Je�eli chcesz.Dla mnie bez r�nicy.Ale tu obok mnie stoi genera� i mu si� to nie spodoba. - us�ysza� w odpowiedzi. - Nie ? To mo�e si� ze mn� zamieni ? - zapyta� najzupe�niej powa�nie.Na dole nie zwr�cono na to uwagi. - Pami�taj �e nie mamy ci� na radarze.Informuj nas na o wszystkim a� do ciszy radiowej. - No dobra.Zobaczymy... wysoko�� dwana�cie tysi�cy metr�w,pr�dko��... eee... nadd�wi�kowa.Reszta chyba w normie. �adnych wibracji,nieszczelno�ci,siedzenie wygodne.Zablokowa�em stery wi�c nie mam wiele do roboty. - Co z prezentami ? - Wszystko w porz�dku.Wysoko�� dwadzie�cia dwa tysi�ce.Czy ju� zareagowali ? Wys�ali co� ? - zapyta� ostro�nie Nermon. - Nie.Ignoruj� ci� albo nie widz�.Oby tak dalej. - Wysoko�� trzydzie�ci tysi�cy.Za dwadzie�cia sekund cisza radiowa. - Pami�taj �eby w��czy� drugi nap�d. - Kiedy ? - upewni� si� czy w�acznik jest na swoim miejscu. - Dok�adnie nie wiemy.Powiniene� wyczu� utrat� si�y no�nej.Mam nadziej� �e zadzia�a. - kontroler zciszy� niepewnie g�os. - Co to znaczy ?! Masz nadziej� ? Nie testowali�cie go ? - j�kn�� Nermon zaskoczony. - Jest bezpo�rednio po��czony z g��wnym zasilaniem,a to jaki� rodzaj reaktora.Bali�my si� �e jak co� p�jdzie nie tak to wysadzimy ca�� g�r� w powietrze. - nast�pi�a kr�tka przerwa. - Koniec transmisji.Zobaczymy sie po powrocie. - Albo po tamtej stronie. - pomy�la� Nermon. C� by�o robic.Wy�aczy� blokad� i chwyci� stery.Poni�ej znajdowa�y si� ju� wszystkie warstwy chmur,powy�ej gwiazdy i dwa male�kie punkty.Obserwacje przerwa�y gwa�towne zmiany w uk�adzie znak�w na jednym z monitor�w.Pojazd zacz�� si� lekko chwia� zmniejszaj�c k�t wznoszenia.Nermon wcisn�� odpowiedni przycisk i zn�w przyspieszy�. Wed�ug instrukji mia� zbli�y� si� do wr�t �luzy-hangaru najbli�ej jak si� da i czeka� a� zabior� go do �rodka.Nale�a�o oczywi�cie za�o�y� i� nie b�d� nic podejrzewa� gdy jednostka z kt�r� stracili kontakt dawno temu pojawi si� nagle...
ptomaszew1966