00:00:47:Dla Ani 00:01:25:Co ty tutaj robisz? 00:01:27:-Pogrzeb zaczšł się pół godziny temu. Spónisz się.|-Zapisz to na mój rachunek. 00:01:32:Dobrze, pewnie kiedy to spłacisz... 00:01:49:"A LOVE SONG FOR BOBBY LONG" 00:03:26:Czas nigdy nie był przyjacielem Bobbyego Longa. 00:03:29:Zawsze sprzysięgał się przeciw mu, pozwalał mu wierzyć w swojš hojnoć|żeby potem za każdym razem go oszukać 00:03:40:Stracilimy Lorraine, my wszyscy 00:03:44:Ale dużo wczeniej zanim umarła. 00:03:59:Tutaj nie wolno parkować, dostaniemy mandat. 00:04:02:Nie widzę żadnego znaku, Panno Daisy. 00:04:11:Nie ma sprawy, dojde do krawężnika sam.. 00:04:16:Pijesz piwo? 00:04:21:Panama City, Floryda 00:04:43:Znalazłe prace? 00:04:46:Posprzštała? 00:04:48:Bobby znowu dzisiaj dzwonił. 00:04:52:Znowu? 00:04:54:Dzwonił parę dni temu, nie pamiętasz? 00:04:56:Nie, nic mi nie mówiłe. Co chciał? 00:05:01:-Chciał ci powiedzieć o Lorraine.|-Co z niš? 00:05:04:Ona... 00:05:06:..zmarła. 00:05:09:Ona co? 00:05:11:Ona nie żyje, ok? Dzwonił bo pomylał, że chciałaby o tym wiedzieć. 00:05:15:Lorraine umarła a ty nic mi nie powiedziałe? 00:05:19:Za Lorraine. 00:05:20:Niech w końcu odnajdzie spokój. 00:05:26:I co teraz? 00:05:28:Lorraine w końcu was wyrzuciła? 00:05:33:Nigdy by tego nie zrobiła. Poza tym.. 00:05:38:Bóg by na to nigdy nie pozwolił. 00:05:40:Naprawdę? 00:05:42:A dlaczego nie? 00:05:44:Bo Bóg zna mnie, a ja znam Boga. 00:05:48:Masz. 00:05:49:Napewno ci zasmakuje. 00:05:53:Do zobaczenia wieczorem. 00:05:59:Ona nigdy dla ciebie nic nie znaczyła|a ty nigdy nie znaczyła nic dla niej. 00:06:03:Nie wiedziałem, że ci będzie zależeć. 00:06:06:Daj spokój mała, przestań, przestań... 00:06:11:Przepraszam. 00:06:14:Może ugotujesz dla mnie obiad, a ja pójdę pożyczyć jakie porno.. 00:06:18:Muszę jechać na pogrzeb, Lee. 00:06:20:Chyba, że już mnie ominšł, bo zapomniałe mi powiedzieć, że moja matka nie żyje. 00:06:25:Pieprzony idiota. 00:06:27:Ona nigdy nie była twojš matkš. 00:06:36:Purslane, tu Bobby Long... 00:06:40:nie wiem czy mnie pamiętasz. 00:06:45:Spóniła się na pogrzeb mamy. 00:06:49:Na razie. 00:06:51:Masz jakie fajki? 00:06:53:Przykro mi, nie. 00:06:59:-Idziecie do Seasons?|-Za chwile. 00:07:02:Do zobaczenia. 00:07:05:-Masz ogień?|-Mylałem, że nie masz. 00:07:08:Nie mam, nie dla Juniora. 00:07:14:Musi ograniczyć, ma ostrš astmę. 00:07:17:Ten kaszel, trzęsienie, życie wypływa z niego kręgosłupem. 00:07:22:Byłby cudownym trupem, jednak ja nie zamierzam się do tego przyczyniać. 00:07:26:Oczywicie, będę się przykładał tylko do swojej mierci, to moje motto. 00:07:29:-Dodzwoniłe się do tej dziewczyny?|- "Byłby cudownym trupem..." 00:07:33:Daj spokój stary. Charles Dickens. 00:07:35:Poważnie?? 00:07:38:Cwaniaczek. 00:07:44:Nowy Orlean jest syrenš wród innych miast. 00:07:47:Miejscem bani i iluzji. 00:07:50:Miejscem skšd Lorraine musiała uciec... 00:07:53:i do którego Bobby i ja musiałem uciec. 00:07:55:Z dala od Alabamy. 00:07:57:Z dala od życia, które już do nas nie należało. 00:08:04:Ostatnim razem mylałem, że juz jej się poprawia. 00:08:09:-Kiedy to było?|-Parę lat temu... 00:08:12:6 lat temu, w Padzierniku. 00:08:13:To już tak długo jej nie widzielimy? 00:08:16:Od kiedy ty jš widziałe. 00:08:20:-Powinienem jechać z tobš do szpitala.|-Powiniene zrobić wiele innych rzeczy. 00:08:44:Witamy w domu Lorraine Will. 00:08:46:Mamo, proszę przyprowad Pursy żeby usłyszała jak piewam. 00:08:49:I powiedz jej, że może mnie zastać pod tym adresem... 00:09:43:Idę. 00:09:51:To dom Lorraine? 00:09:56:Kim ty jeste? 00:09:58:Nikim, po prostu tu mieszkam. 00:10:04:Wejd. 00:10:17:Przyjemne miejsce. 00:10:19:Dzięki, staramy się. 00:10:26:Nie jeste wystarczajšco stary, żeby być Bobbim. 00:10:29:To dlatego, że jestem Lawson. 00:10:33:Ok. 00:10:37:Przykro mi z powodu twojej matki. 00:10:39:Wyglšdasz prawie jak ona. 00:10:43:Przepraszam, że cię obudziłam tak wczenie.|Jest zaledwie południe. 00:10:50:Bobby! 00:10:52:Mamy towarzystwo, stary. Obud się. 00:10:56:Skarbie, możesz położyć swoje rzeczy|My nie gryziemy. 00:10:59:-Soku?|-Nie. 00:11:04:-Bobby, wstawaj. Już tu jest.|-Kto?. 00:11:07:-Pursy.|-Kto? 00:11:08:Dziewczyna przyjechała. Wstawaj. 00:11:15:Więc kiedy pogrzeb? 00:11:19:Był wczoraj. 00:11:21:-Był naprawdę ładny.|-Powinna była na nim być, młoda damo 00:11:25:To twoja opinia. 00:11:27:Musiała tu przyjechać z jakiego powodu. 00:11:32:Czyli już wiesz, jaki jest układ w sprawie domu? 00:11:35:Jaki układ? 00:11:37:-Twoja matka...|-Układ, układ... 00:11:41:Pozwól, że ci powiem jaki jest układ. 00:11:43:Twoja matka zostawiła dom naszej trójce. 00:11:47:Nasze jest dwie trzecie, twoja jest tylko jedna trzecia. 00:11:51:Co zrobiła? 00:11:54:Dawson i ja mieszkamy tu już od jakiego czasu.. 00:11:56:Twoja matka nie kontaktowała się z tobš od lat.. 00:11:59:Więc, pewnie mylała, że nie będziesz nim zainteresowana. 00:12:03:Cóż, Lorraine była dobra w byciu w błędzie. 00:12:05:Purslane, kochanie. Zamierzamy tu zostać. 00:12:09:To jest nasz dom. 00:12:11:Jasne. Nie ma sprawy. 00:12:13:Lorraine uważajšca, że powinnam dzielić tš rudere| z dwoma nieznajomymi alkocholikami. 00:12:18:Przecież jestecie alkocholikami, no nie? 00:12:21:Tak, ale nie jestemy obcymi. Bylimy jej przyjaciółmi.|Opiekowalimy się jš... 00:12:25:A ta rudera nam odpowiada. 00:12:30:Ale pewnie nie takiej dziewczynie jak ty. 00:12:33:Więc, wstaję teraz z łóżka.. możesz patrzeć jak chcesz. 00:12:38:Mi to nie przeszkadza. 00:12:42:Ciężko mi uwierzyć, że nie widziała wczeniej nagiego mężczyzny. 00:12:47:Nie starego. 00:12:52:Ja wiem, że nie jeste aniołkiem. Rozmawiałem z tym... 00:12:59:..twoim chłopakiem, z nad riviery wieniaków. 00:13:03:Na pewno nie wybrała go, za jego inteligencje. 00:13:06:Ty nic o mnie wiesz. 00:13:07:Cóż, to na pewno się zmieni, jak już zostaniemy współlokatorami. 00:13:11:Czyż nie? 00:13:18:Zobaczymy się póniej. Idę po papierosy. 00:13:24:Miło cię było znowu zobaczyć, Purslane. 00:13:28:Wydorolała. 00:13:43:Zwykle nie jest takim dupkiem. Jest po prostu zdenerwowany przez Lorraine.. 00:13:47:..wszyscy jestemy. 00:13:48:On ma rację. Nie mogę tu zostać. 00:13:51:W sumie to jest mieszne. Babcia zawsze opowiadała o tym małym|ładnym domku, który Lorraine.. 00:13:57:..przygotowywała dla mnie.. cóż.. 00:14:00:To była pewnie jej pierwsza bujda. 00:14:05:W porzšdku. Na tym wiat się nie kończy. 00:14:08:Szpital przysłał jej rzeczy. 00:14:12:Lorraine chciałaby żeby je dostała. 00:14:15:Podšżały zawsze tam gdzie ona. 00:14:19:Kochała te ksišżki. 00:14:25:Pewnie mogę je wzišć, sprzedać na pchlim targu albo co. 00:14:32:-Pomogę ci.|-Nie dzięki, poradzę sobie. 00:14:42:Wiesz, ja naprawdę chciałam przyjechać na pogrzeb|Po prostu nie dostałam jego wiadomoci. 00:14:58:Tak dziewczyna jest tak podobna do Lorraine. 00:15:02:Pamiętasz jak mnie wzišłe po raz pierwszy do Nowego Orleanu? 00:15:10:Byłem tak zachwycony. 00:15:15:Cóż, byłe.. 00:15:18:..cały czas pod kloszem. 00:15:21:Zachłysnšłe tš rozmaitociš. 00:15:24:Ona była tak piękna. 00:15:28:Była.. 00:16:41:Co wam jeszcze podać, chłopcy? 00:16:43:Czy mówiłem ci już, że pachniesz jak perska kobieta, kiedy przychodzi wiosna? 00:16:48:-Codziennie, przynajmniej raz. Będziecie co jeć?|-Musisz to zawsze robić? 00:16:52:No i co? Will mówi, że możemy tu zostać przez rok(???) 00:16:55:Mam wrócić póniej? 00:16:57:Czy wiesz jak zabójczy jest zapach kobiety, kiedy przychodzi wiosna? 00:17:01:Nie tak zabójczy, jak kobiety z Luizjany, którš to gówno obchodzi. 00:17:06:Jajka z bekonem. Dla obojga nas. 00:17:08:Tak jest. Bardzo proszę. 00:17:13:Jeste totalnie bezwstydny. 00:17:25:Nie, nie. 00:17:42:Dlaczego nie użyła łóżka, kochanie? 00:17:46:Przytuliłbym cię. To by mi nie przeszkadzało. 00:17:51:-Poprzewracalibymy się trochę.|-Oszczęd mi tego. 00:17:56:Dlaczego jej to dałe? 00:18:04:To historia o wyobcowaniu. 00:18:09:O niewidzialnych ludziach. 00:18:11:Jest piękna. 00:18:13:Czytała jš? 00:18:16:Czy kiedykolwiek czytała jakš ksišżkę? 00:18:19:Lorraine wiedziała, że jest poetkš. 00:18:23:Naprawdę sprawia mi przyjemnoć.. 00:18:26:..zaszczepianie inspiracji. 00:18:29:Dawson jest pisarzem. I do tego dobrym. 00:18:33:Naprawdę? 00:18:34:Pisze o mnie ksišżkę. 00:18:37:Fascynujšce. 00:18:39:Rozdział pierwszy. Wstałem, schlałem się, straciłem przytomnoć. 00:18:43:-Rozdział drugi. Wstałem, schlałem się...|-Urocza i błyskotliwa. 00:18:47:Zawstydzasz nas, dziewczynko. 00:18:52:Więc... 00:18:56:Który pokój jest mój? 00:18:58:Potrzebuje dla siebie miejsca. Powiedzielicie, że mam do tego prawo. 00:19:01:Wymyliłam sobie, że zostanę tutaj, póki nie będziecie mieli mnie doć|i pójdziecie sobie. 00:19:06:Nigdy sobie nie pójdziemy, nigdy. 00:19:09:Nawet sobie tego nie wyobrażaj. 00:19:10:Powinna dostać pokój Lorraine. 00:19:13:Ja przeniosę się tutaj. Będe spał z tobš. 00:19:15:Brzmi dobrze. 00:19:17:Czy ty kurwa zwariował? 00:19:18:Lepsze to, niż jej węszenie tutaj i odkrycie prawdy. 00:19:22:Nie wytrwa długo. Przecież na to nie pozwolisz. 00:19:24:Poza tym, narzekałe jak to zimno ci jest... 00:19:30:Jeste za chudy dla mnie. 00:19:37:Więc, naprawde siedzicie w ksišżkach? 00:19:39:To sš głównie Bobbiego. 00:19:41:Był profesorem angielskiego. 00:19:43:On? 00:19:44:-Profesorem?|-Tak, i to dobrym. 00:19:46:A ty naprawde jeste pisarzem? 00:19:48:Bobby lubi myleć, że tak jest. 00:19:50:Te wszystkie pudła należały do Lorraine, więc... 00:19:54:Więc co? 00:19:59:Wiesz, znałem twojš matkę dosyć dobrze. 00:20:02:Jak dobrze? 00:20:06:Trudno było jš zrozumieć, ale drzwi do swojego serca trzymała zawsze otwarte. 00:20:10:Z tego co słyszałam, to były raczej drzwi obrotowe. 00:20...
eradeo