Adam 10-02.pdf

(3061 KB) Pobierz
137064270 UNPDF
N r 1 0 ( 5 1 )
1 0 ' 2 0 0 2
I N D E K S 3 4 3 7 8 1
I S S N 1 4 2 5 - 4 5 5 7
C e n a 6 , 5 0 z ∏
( w t y m 7 % V A T )
137064270.007.png 137064270.008.png 137064270.009.png 137064270.010.png 137064270.001.png
Zosta∏em zaproszony na dwa tygodnie do
ciotki, która mieszka w Madrycie. Jedynym
kosztem, jaki mia∏em ponieÊç w zwiàzku z
wyjazdem, by∏ bilet na autobus z Warszawy
do Madrytu. By∏o zatem super.
Mój ju˝ i tak dobry humor poprawi∏ si´ jeszcze bar-
dziej, gdy zobaczy∏em, kto b´dzie siedzieç obok mnie.
Otó˝ jecha∏o ze mnà ma∏˝eƒstwo z ma∏ym dzieckiem.
Mieli trzy miejsca. No i jedno, to obok mnie, zajà∏ su-
per facet. Mia∏ on tak na oko trzydzieÊci lat. By∏ wyso-
ki – ponad 1,9 m. Czarne w∏osy, modnie wymodelo-
wana fryzura, dwudniowy zarost i ostre rysy twarzy
sprawia∏y, ˝e facet wyglàda∏ cholernie m´sko. Na sa-
mà myÊl, ˝e sp´dzimy obok siebie ponad 30 godzin,
sprawi∏a, ˝e fiut stawa∏ d´ba.
To by∏ fiut. Ponad 20 cm, na dodatek cholernie gruby.
Prosty i doskona∏y, jak dost´pne w sex-shopah sztucz-
ne fiuty. Jako ˝e by∏o ciemno i niewiele widzia∏em,
chcàc dok∏adniej zlustrowaç to cudeƒko pochyli∏em
nieco bli˝ej niego swà g∏ow´. Natychmiast poczu∏em
na swym karku stalowy uÊcisk d∏oni mego sàsiada.
Nie musia∏em wcale myÊleç, co mam robiç. Jego ge-
sty nie dawa∏y mi du˝ego wyboru. GoÊciu po prostu
nadziewa∏ mojà g´b´ na swego trzona. Choç si´ tro-
ch´ d∏awi∏em, by∏o zajebiÊcie. Taka jazda trwa∏a ponad
pi´tnaÊcie minut, kiedy to moim jebakà zacz´∏y
wstrzàsaç dreszcze. Nagle nadzia∏ mnie tak, ˝e jego
chuj znalaz∏ si´ w moim prze∏yku i tam si´ spuÊci∏.
Prawie nie poczu∏em jego spermy. Wszystko zosta∏o
automatycznie wt∏oczone daleko do prze∏yku. Wtedy
facet, ciàgle trzymajàc mnie za kark, podniós∏ mój ∏eb
i powiedzia∏ mi na ucho:
– By∏eÊ zajebisty. Na razie ˝ycz´ ci mi∏ych snów, ale
pami´taj, ˝e zer˝n´ jeszcze t´ twojà dupk´.
Nie mog∏em si´ doczekaç kiedy.
Nast´pnego dnia oko∏o dziewiàtej mieliÊmy d∏u˝y po-
stój na porannà toalet´. Wtedy te˝ mój sàsiad og∏osi∏
swej ˝onie, ˝e idzie si´ odlaç i umyç z´by. Wsta∏ ude-
rzajàc mnie ca∏kiem boleÊnie w kostk´. Strasznie mnie
bola∏o, ale, kulejàc, prawie biegiem pogna∏em za nim.
Czeka∏ przy umywalkach. Kiedy mnie zobaczy∏, poka-
za∏ mi r´kà, ˝e mam wejÊç do kabiny. Zrobi∏em to na-
tychmiast. On wszed∏ za mnà, zamykajàc drzwi na za-
suwk´. Kaza∏ mi zdjàç spodnie. Kiedy przy potwornym
Êcisku mocowa∏em si´ z nimi, zobaczy∏em jego kuta-
sa w ca∏ej okaza∏oÊci. By∏ wspania∏y, ogromny i ju˝
Kiedy wreszcie ruszyliÊmy, nadszed∏ czas na dok∏ad-
ne zlustrowanie goÊcia. Mia∏ na sobie czarnà, obcis∏à
koszulk´, szczelnie zakrywajàcà wspaniale zbudowa-
nà klat´ i wielkie bicepsy. Mia∏ te˝ dopasowane, grana-
towe d˝insy i skórzane kowbojki. Na dodatek w jego
kroczu wyraênie rysowa∏ si´ sporych rozmiarów ku-
tas. Trzeba przyznaç, ˝e po˝àda∏em go jak diabli. Mój
wzrok krà˝y∏ na przemian poprzez twarz, bicepsy do
góry mi´cha mi´dzy nogami. Po pewnym czasie za-
uwa˝y∏em, ˝e doÊç cz´sto, niby przypadkiem, jego no-
ga ociera, dotyka mojej. Postanowi∏em robiç to samo.
Kilka chwil póêniej jego noga ju˝ „na sta∏e” opiera∏a si´
o mojà. Sta∏o si´ dla mnie jasne, ˝e mam dziÊ gwaran-
towanà zabaw´.
Postanowi∏em poczekaç, a˝ przyjdzie noc i wszyscy
zasnà. Gdy to ju˝ nastàpi∏o, przystàpi∏em do akcji. Mój
men co prawda te˝ spa∏, ale to akurat mnie nie intere-
sowa∏o. Na razie. Zaczà∏em g∏adziç r´kà jego namiocik
w d˝insach, który regularnie zaczà∏ robiç si´ coraz
wi´kszy. Nie mogàc ju˝ doczekaç si´, rozpià∏em mu
rozporek i wydoby∏em na powierzchni´ jego m´skoÊç.
11
AUTOBUS DO
HISZPANII
137064270.002.png
korepetycje
czeka∏ a˝ kogoÊ – czyli mnie – zer˝nie. Kie-
dy by∏em ju˝ od pasa w dó∏ go∏y, facet od-
wróci∏ mnie ty∏em do siebie. Nieco pochyli∏
do przodu. Us∏ysza∏em, ˝e otworzy∏ tubk´
pasty do z´bów. Po chwili poczu∏em zimnà
past´ na jego palcach, które wchodzi∏y bar-
dzo delikatnie do mojej dziurki. Potem deli-
katnie nasmarowa∏ te˝ swojego kutasa.
W ca∏ym kiblu
unosi∏ si´ mi´to-
wy zapach pasty
do z´bów. Ale nie
mia∏em czasu
o tym myÊleç, bo
na moim zwiera-
czu poczu∏em
g∏ówk´ tarana,
który zaraz we
mnie wejdzie. Nie
czeka∏em na to zbyt d∏ugo. GoÊciu po pro-
stu wjecha∏ we mnie z impetem, najg∏´biej
jak tylko si´ da∏o. Bola∏o i piek∏o jak chuj.
Ale on si´ tym ani troch´ nie przejmowa∏.
Odczeka∏ par´ chwil i zaczà∏ ostre i brutalne
jebanie. Wje˝d˝a∏ we mnie do koƒca, po
czym prawie wychodzi∏ na zewnàtrz, bo za-
raz sytuacja si´ powtórzy∏a, i tak w kó∏ko.
R˝nà∏ mnie jak maszyna ponad dwadzie-
Êcia minut, kiedy jego ruchy sta∏y si´ szyb-
sze, zaczà∏ ci´˝ko oddy-
chaç, gryêç moje plecy,
na które wreszcie opad∏,
wlewajàc we mnie jed-
noczeÊnie mnóstwo go-
ràcej jak lawa spermy.
Kiedy doszed∏ po chwili
do siebie, wyjà∏ ze mnie
swego kutasa i poszed∏
si´ myç.
By∏o zajebiÊcie!
Skoƒczy∏em studia i co mi to da∏o? MyÊla∏em tak, rozgoryczony, kiedy
przeglàda∏em og∏oszenia w rubryce „PRACA“ w codziennej gazecie i wi-
dzia∏em same dla szwaczek i murarzy. Postanowi∏em nie poddawaç si´
i sam og∏osi∏em si´ w rubryce „KOREPETYCJE“. By∏em przecie˝ germa-
nistà z dyplomem. Po miesiàcu mia∏em ju˝ pi´ciu uczniów.
Pod koniec maja zg∏osi∏ si´ do
mnie m∏ody ch∏opak, który przygo-
towywa∏ si´ do egzaminów wst´p-
nych na ekonomi´. Przez telefon
wyda∏ mi si´ ca∏kiem normalnym
maturzystà o mi∏ym g∏osie i fajnym
Êmiechu. Poda∏ mi adres i powie-
dzia∏, jak najlepiej do niego doje-
chaç.
By∏ upalny czerwcowy dzieƒ.
Zwyk∏y pokomunistyczny blok, ja-
kich wiele. W drzwiach superprzy-
stojny ch∏opak o blond fryzurze
i troch´ zimnych, ale seksownych
oczach. Ale cia∏ko! – myÊl´ sobie
i nie mog´ oderwaç wzroku od jego
Êlicznej buêki. – Ale ogierek! – i zaczynam w myÊlach zdejmowaç mu ko-
szulk´ i krótkie spodenki, które akurat mia∏ na sobie. – Ale bym go bzyknà∏!
Ciekawe, czy robi∏ to kiedyÊ z facetem. MyÊl´ o wszystkim, tylko nie o nie-
mieckim. Janek poprosi∏ o przerw´ i zaproponowa∏ coÊ do picia. Wsta∏ i ru-
szy∏ do kuchni, a ja jak zahipnotyzowany patrzy∏em na jego j´drnà dupci´
opi´tà spodenkami. Mój ma∏y zaczà∏ si´ podnosiç...
Wróci∏em do domu najarany na mojego nowego ucznia. Poszed∏em pod
prysznic i natychmiast przed oczami stanà∏ mi obraz Janka. Momentalnie
dosta∏em ogromnej erekcji. Zaczà∏em ugniataç sobie sutki, wyobra˝ajàc so-
bie, ˝e robi to mój uczeƒ, stojàc przede mnà zupe∏nie nagi. Potem zaczà∏em
masowaç kutasa i jaja. Âciàga∏em powoli napletek i dra˝ni∏em palcem g∏ów-
k´. Nie mog∏em przestaç. Coraz bardziej bawi∏em si´ swojà gruchà. Sta∏a
maksymalnie. ˚eby teraz Janek kl´cza∏ przede mnà i ssa∏ mi pa∏´, by∏bym
najszcz´Êliwszym cz∏owiekiem na Ziemi! Moje marzenia doprowadzi∏y do
pot´˝nego wytrysku. La∏em spermà po Êciankach kabiny prysznicowej, wy-
obra˝ajàc sobie, ˝e spuszczam si´ w m∏odà, ciasnà dupci´ Janka.
Min´∏y trzy tygodnie intensywnych korepetycji. W przeró˝nych pozach –
niestety tylko w myÊlach – r˝nà∏em mojego seksownego ucznia. Zacz´liÊmy
ostatnie zaj´cia. Ostatnie dwie godziny! Janek by∏ jakiÊ dziwny. Od razu to
zauwa˝y∏em, ale dopiero po chwili spostrzeg∏em, ˝e jest lekko wstawiony.
Tommy Large
tommy_large@wp.pl
12
137064270.003.png 137064270.004.png
– Wczoraj by∏em na imprezie
u kumpelki, no i troch´ zaszala∏em –
wyjaÊni∏. – Mam dziÊ kaca i musia-
∏em wypiç – i szelmowsko na mnie
popatrzy∏.
O kurwa, chyba nie wyrobi´, jak
on cudnie na mnie patrzy! Nagle
wpad∏ mi do g∏owy szataƒski po-
mys∏, ˝eby zaczàç gadk´ o dziew-
czynach i seksie.
– Imprezka... Dawno nie by∏em –
odpar∏em. – Poszed∏bym sobie po-
szaleç przy piwku i pooglàdaç jakieÊ
towary.
– O tak, by∏o ich troch´. No, to-
warów – zaÊmia∏ si´ Janek.
Zacz´liÊmy gadaç o dziewczy-
nach. Janek opowiedzia∏ mi, jak zro-
bi∏ to po raz pierwszy, a potem
wspomina∏, jak kiedyÊ razem z kum-
plem obaj pieprzyli napalonà kole-
˝ank´ z klasy. Obserwowa∏em go. Siedzia∏ w fotelu i co chwil´
dotyka∏ swojego krocza, gdzie uwidoczni∏a si´ górka. Nagle
uÊwiadomi∏em sobie, ˝e strasznie mi stoi kutas, a Janek przesta∏
opowiadaç i patrzy na mnie. Podnios∏em oczy i nasze spojrzenia
si´ skrzy˝owa∏y. Poczu∏em fal´ dzikiego podniecenia. Wsta∏em
z fotela, podszed∏em do mojego ucznia i poca∏owa∏em go w usta.
Odwzajemni∏ poca∏unek, zacz´liÊmy si´ ostro lizaç. Nasze j´zyki
spotka∏y si´.
PrzenieÊliÊmy si´ na ∏ó˝ko. Le˝eliÊmy – jeszcze w ubraniach –
obok siebie, a w∏aÊciwie to ja le˝a∏em na Janku, i nami´tnie si´
ca∏owaliÊmy. Czu∏em, jak jego cia∏o dziwnie wibruje, kiedy liza-
∏em mu delikatnie szyj´, kark i rozpina∏em koszulk´; jak napinajà
si´ jego twarde mi´Ênie. Janek zaczà∏ odwzajemniaç moje piesz-
czoty. Zdjà∏em koszul´. B∏àdzi∏ r´koma po moich plecach. Mój
kutas rozsadza∏ mi spodnie. Zaczà∏em pocieraç swoim kutasem
o spodnie Janka. Bardzo go to podjara∏o, bo gwa∏townie wpi∏ si´
w moje usta. Zsunà∏em si´ z le˝àcego Janka i nachyli∏em si´ nad
jego kroczem. Zaczà∏em przesuwaç r´kà po jego nabrzmia∏ej
górce. Rozpià∏em mu rozporek i w∏o˝y∏em r´k´. Jeszcze przez
chwil´ g∏adzi∏em go przez slipy.
– O kurwa, ale jestem podniecony – sapnà∏ Janek, kiedy ma-
sowa∏em go przez slipy.
– Zaraz b´dziesz wy∏ z rozkoszy – szepnà∏em i uwolni∏em jego
fiuta ze slipów.
Jego kutas mia∏ ok. 20 cm, wznosi∏ si´ lekko do góry, by∏ czer-
wony i g∏adziutki. Kutas m∏odziutkiego byczka – pomyÊla∏em i za-
czà∏em pieÊciç go
ustami oraz spore
jaja. Janek zaczà∏
sapaç i st´kaç. Na
chwil´ przesta∏em.
On podniós∏ si´ i za-
czà∏ robiç mi do-
k∏adnie to samo, co
ja przed momentem
jemu. Kurwa, ale on
to robi∏! Ssa∏ tak,
jakby si´ z tego
utrzymywa∏ – jak zawodowa dziwka.
Zacz´liÊmy si´ zabawiaç w pozycji
„69“. Ja by∏em na dole i mog∏em pa-
trzeç jednoczeÊnie na Êlicznà, j´drnà
dupci´ Janka. Kiedy poczu∏em, ˝e za-
raz trysn´, przesta∏em ssaç kutasa
mojego ucznia. Zrozumia∏, o co cho-
dzi, bo oderwa∏ si´ od obrabiania mo-
jej sztywnej do granic pa∏y. Popatrze-
liÊmy na siebie.
– Wsadê mi swojego kutasa – rzu-
ci∏ podnieconym g∏osem Janek.
Przysunà∏ si´ do mojej twarzy i wy-
pià∏ swà zajebistà dup´. Zaczà∏em li-
zaç jego m∏odzieƒczà szpark´. Powo-
li jeêdzi∏em j´zykiem po jego Êlicznym
i ciasnym oczku, które z czasem za-
cz´∏o wch∏aniaç mój napalony j´zor.
Janek sapa∏ i pieÊci∏ sobie sutki. Nie
zapomnia∏ te˝ o moim kutasie. Bawi∏
si´ nim, zsuwajàc skórk´ z mojej
g∏ówki. Kiedy go odpowiednio przygotowa∏em, kaza∏em mu si´
po∏o˝yç na plecach. Mój kutas sta∏ ju˝ na maksa. PoÊlini∏em go
iprzystawi∏em do ciasnej dziurki Janka. Pchnà∏em i ∏eb mojego
wa∏a znalaz∏ si´ w Êrodku. Janek wrzasnà∏, ale jednoczeÊnie za-
˝àda∏, abym nie przestawa∏. Wytrzyma∏ ból i po oko∏o 10 minu-
tach ∏adowa∏em je-
go spragnionà dup´.
Kilka p∏ytkich i kilka
g∏´bokich pchni´ç
na przemian. Janek
zaczà∏ ze mnà
wspó∏dzia∏aç. Le˝a-
∏em na nim, ca∏y
mokry od potu, i co-
raz szybciej r˝nà∏em
jego cnotliwà dotàd
dupci´. Podniecony
do granic, zaczà∏
sapaç mi do ucha
ró˝ne Êwiƒstwa, co doprowadzi∏o mnie do prawdziwego sza∏u.
Jak oszala∏y wali∏em jego dup´, a on coraz g∏oÊniej j´cza∏. Nagle
prawie jednoczeÊnie zacz´liÊmy strasznie szybko oddychaç
ikrzyczeç. Razem strzeliliÊmy.
13
J. F.
137064270.005.png
Wyjecha∏em w góry, jak tylko nadarzy∏a si´ okazja dwóch tygodni
wolnego. GdzieÊ pod ˚ywcem nadszed∏ ten czas ostatnich d∏ugich
wycieczek po wsiach i grajdo∏ach, podczas których wypatrywa∏em co
∏adniejszego ch∏opa. Jak na lekarstwo, chocia˝ zdarza∏y si´ wyjàtki.
Niestety, w takich okolicach zazwyczaj bywa ci´˝ko o podryw.
Zaczyna∏o si´ Êciemniaç i uzna∏em, ˝e
najwy˝szy czas kupiç konieczne zapasy
na noc, takie jak piwo i papierosy, bo do
najbli˝szego schroniska studenckiego
b´dzie ze dwadzieÊcia kilometrów i dzi-
siaj ju˝ tam nie dojd´, a jak ju˝ sklepy
zamknà, to do rana albo jeszcze póêniej,
bo nast´pnego dnia mia∏a byç niedziela.
W tych mieÊcinach lubià s∏uchaç ksi´˝y
i niezwykle rzadko handlujà w niedziel´.
Zaopatrzony w niezb´dne wiktua∏y
uda∏em si´ hen daleko, gdzie oczy po-
niosà. Po ∏adnym kawa∏ku drogi zrobi∏o
si´ ju˝ naprawd´ ciemno, a od rzeki cià-
gnà∏ ch∏ód nie z tej ziemi. Z nieba spad∏y
pierwsze krople. No ∏adnie – pomyÊla-
∏em. Jeszcze troch´, a si´ przezi´bi´
i b´dzie po mnie. Ujrza∏em ∏adny i po-
wabny przystanek PKS, który a˝ mnie
zaprasza∏ w swoje skromne pielesze.
Nie mog∏em si´ oprzeç w takich okolicz-
noÊciach. Na przystanku by∏a ∏aweczka,
wi´c sobie spokojnie usiad∏em i zapali-
∏em papieroska. Nogi pulsowa∏y w rytm
uderzeƒ serca, zm´czone, ale i tak czu-
∏em si´ jak w raju. Pada∏o jeszcze spo-
kojnie, jakby od niechcenia, ale nie ∏u-
dzi∏em si´. PrzeÊpi´ si´ tutaj. Siedzia∏em
sobie spokojnie chwil kilka, które prze-
ciàgn´∏y si´ do dwóch godzin, troch´
si´ nudzàc, ale có˝ robiç. Nic tylko
wziàç ten deszcz na przeczekanie.
Wmroku zamajaczy∏a jakaÊ po-
staç. Dotar∏a na przystanek i oka-
za∏o si´, ˝e tej nocy nie b´d´ spa∏
spokojnie. By∏ to wojskowy na
przepustce. Los go, jak i mnie,
rzuci∏ na ten przystanek. Zacz´li-
Êmy ze sobà gadaç, za co by∏em
wdzi´czny przychylnym mi bo-
gom, gdy˝ normalnie s∏owa by-
Êmy ze sobà nie zamienili. Wcale
nie by∏ interesujàcy i nie mia∏ do
powiedzenia niczego ciekawego.
Ale przecie˝ nie interesowa∏ mnie
dla swojego seksownego intelek-
tu. By∏ Êredniego wzrostu, przy-
jemnie kr´py, i na pewno mia∏ pod
tym mundurem pi´kne cia∏o.
W czasie ca∏ej rozmowy kutas
stercza∏ mi na bacznoÊç, co mi nie
przeszkadza∏o. Siedzia∏em. On te˝
siedzia∏ obok mnie, na wyciàgni´cie r´-
ki. Ledwie dotar∏ pod os∏on´ przystanku,
a zacz´∏o laç jak nigdy dotàd i nie zapo-
wiada∏o si´, ˝e zaraz skoƒczy. MieliÊmy
przed sobà d∏ugà rozmow´. To dobrze.
Dosta∏ przepustk´. Niestety, jego po-
ciàg si´ spóêni∏ i z∏apa∏ autokar tylko do
po∏owy drogi. Dalej w tym deszczu nie
ma sensu iÊç, a przepustki ma tydzieƒ,
wi´c nie musi si´ spieszyç. Zacz´liÊmy
rozmawiaç o zwyczajach w jednostce.
Spa∏ w pi´cioosobowym pokoju. Opo-
wiada∏ mi (a ja nie musia∏em szczegól-
nie go ciàgnàç za j´zyk), jak Êmiali si´
ze swoich porannych
erekcji albo jakie
drwiny spotyka∏y
w∏aÊciciela zapla-
mionego przeÊciera-
d∏a. Jak si´ ze sobà
z˝yli do tego stopnia,
˝e razem chodzili na
kurwy.
W którymÊ mo-
mencie przypomnia-
∏em sobie, ˝e mam
ze sobà piwo. Na
szcz´Êcie wi´cej ni˝
jedno, bo piwo lubi´
prawie jak col´. PopijaliÊmy, paliliÊmy
papieroski, mój kutas jakoÊ nie s∏ab∏,
a p´cherz nie stawa∏ si´ pojemny ponad
norm´. Trzeba by si´ odlaç, ale jak? Ge-
neralnie taka rzecz jest szalenie prosta.
Nawet w towarzystwie. Wstajesz, od-
wracasz si´ ty∏em albo bokiem, gdy od-
lewasz si´ razem ze znajomym, i cià-
gnàc konwersacj´ pozwalasz p∏ynom
udaç si´ w Êwiat szeroki. Ale nie robisz
tego wtedy, gdy stoi ci jak s∏up soli (kro-
pli nie przeciÊniesz), a obok koszmarnie
przystojny wojskowy. Trudno, b´d´ sta∏
przed nim ty∏em.
14
Przystanek PKS
137064270.006.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin