§ Zakowski_Jacek_-_Rozmowy_z_lekarzami.pdf

(891 KB) Pobierz
391526283 UNPDF
Aby rozpocząć lekturę,
kliknij na taki przycisk ,
który da ci pełny dostęp do spisu treści książki.
Jeśli chcesz połączyć się z Portem Wydawniczym
LITERATURA.NET.PL
kliknij na logo poniżej.
391526283.001.png 391526283.002.png
Jacek Żakowski
Rozmowy z lekarzami
2
Tower Press 2000
Copyright by Tower Press, Gdańsk 2000
3
Spis treści
Od autora
Mróz ujarzmiony
Rozmowa z profesorem Tadeuszem Krwawiczem
Koń stoi całe życie
Rozmowa z profesorem Janem Mollem
Lekarz wobec zagłady
Rozmowa z profesorem Julianem Aleksandrowiczem
Jeden z milionów małych kroków
Rozmowa z profesorem Wiktorem Degą
Nerka i sprawa polska
Rozmowa z profesorem Tadeuszem Orłowskim
4
Od Autora
Ta książka jest efektem mojej prywatnej ciekawości. Nikt jej u mnie nie zamawiał, w mo-
ich wcześniejszych doświadczeniach nie było niczego, co mogłoby w jakiś szczególny sposób
predestynować mnie do zainteresowania się najnowszą historią polskiej medycyny.
Sądzę jednak, że czytelnikom należy się wyjaśnienie zasady, na jakiej dokonałem akurat
takiego wyboru rozmówców. Otóż kiedy rozpoczynałem prace przygotowawcze, stanąłem
wobec konieczności wybrania zaledwie kilku spośród kilkudziesięciu najwybitniejszych żyją-
cych i mieszkających w Polsce profesorów medycyny. Ponieważ chodziło mi o ukazanie
ogromnego skoku, jakiego medycyna praktyczna dokonała w ciągu ostatniego półwiecza, nie
brałem pod uwagę tych, którzy pracę zawodową rozpoczęli po 1944 roku. W końcu, po trwa-
jącym kilka miesięcy gromadzeniu dokumentacji, na mojej liście pozostało siedmiu kandy-
datów: Julian Aleksandrowicz, Wiktor Dega, Adam Gruca, Tadeusz Koszarowski, Tadeusz
Krwawicz, Jan Moll i Tadeusz Orłowski.
Wszyscy oni dokonali w swoim życiu zawodowym czegoś, co nie tylko zwróciło na nich
uwagę opinii publicznej, ale też zapewniło im trwałe miejsce w historii polskiej medycyny.
Nie było to jednak jedyne ani może nawet główne kryterium, jakie stosowałem. Najważ-
niejsze było na pewno wrażenie, jakie wyniosłem z lektury opublikowanych wcześniej wy-
wiadów, reportaży, polemik z moimi rozmówcami. Wybierałem więc przede wszystkim tych,
którzy wydawali mi się być ciekawymi i odważnymi rozmówcami, którzy (co nie jest w Pol-
sce zbyt częste) nie zawahają się przed odsłonięciem swojej osobowości i nie zechcą ukrywać
się za parawanem nic nie mówiących formułek. Szukałem więc ludzi, którzy mają własne
zdanie i dość odwagi, aby się z nim nie kryć. Niemniej ważne było kryterium osobistej sym-
patii lub antypatii, które wynosiłem z moich siłą rzeczy dość pobieżnych lektur. Choć selek-
cjonując kandydatów starałem się uwzględniać takie dowody uznania środowisk medycznych,
jak doktoraty honorowe, członkostwa akademii i stowarzyszeń, nagrody międzynarodowe, ani
przez chwilę nie miałem zamiaru tworzyć czegoś w rodzaju „złotej księgi polskiej medycy-
ny”. Po pierwsze, nie znajdowałem w sobie dość kompetencji. Po drugie, nie miałem na to
najmniejszej ochoty. Rozmawiałem więc z ludźmi, z którymi miałem ochotę rozmawiać i
którzy – to nie mniej ważne zastrzeżenie – mieli ochotę rozmawiać ze mną oraz skłonni byli
nie tylko poświęcić mi swój czas (od pięciu do dwunastu godzin), ale też zdobyć się na pewną
otwartość i szczerość. Bardzo żałuję, że nie miał na to ochoty profesor Koszarowski – nie-
wątpliwie kluczowa obecnie postać polskiej onkologii. Za swój wielki błąd uważam to, że nie
zdążyłem przeprowadzić wywiadu z prof. Adamem Grucą, z którym odbyliśmy dwie wielce
obiecujące rozmowy wstępne, a którego bezsprzecznie uznać należy za najwybitniejszego
polskiego ortopedę ostatnich kilkudziesięciu lat. Ostatecznie, niejednokrotnie po długim prze-
konywaniu, namowach i prośbach, udało mi się więc uzyskać wywiady od pięciu spośród
siedmiu osób, które znalazły się na mojej liście. Choć w dalszej części książki zapis tych
spotkań został sprowadzony (z jednym wyjątkiem) do formy czystego, przeważnie pozbawio-
nego nawet didaskaliów dialogu, każde z nich miało oczywiście swoją własną historię, pozo-
stającą nie bez znaczenia dla ostatecznego kształtu rozmowy.
Z profesorem Aleksandrowiczem spędziliśmy dwa urocze dni, dzieląc je między pracę,
odpoczynek, posiłki i swobodną wymianę poglądów na tematy daleko wykraczające poza
zakres tej książki. Z profesorem Orłowskim odbyliśmy w jego instytucie kilkanaście półgo-
dzinnych – godzinnych rozmów, na które w przerwach między swymi licznymi zajęciami z
trudem znajdował czas. Profesor Dega przyjął mnie dwukrotnie w swoim gabinecie, za każ-
dym razem poświęcając mi tyle czasu, ile było niezbędnie konieczne. Z kolei profesor Moll
poświęcił mi dwa długie wieczory, profesor Krwawicz zaś przez półtora dnia podejmował
Bogusława Biegańskiego, autora zdjęć, i mnie w swoim pięknym domu w centrum Lublina.
5
Zgłoś jeśli naruszono regulamin