886. Jameson Bronwyn - W poszukiwaniu wspomnień.pdf

(745 KB) Pobierz
Baby on the Billionaire's Doorstep Tycoon's One-Night Revenge
280067726.004.png
Bronwyn Jameson
W poszukiwaniu wspomnień
280067726.005.png 280067726.006.png 280067726.007.png
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Przyjechała. I to wcześniej, niż Donovan Keane się spodziewał, biorąc
pod uwagę pogodę i odległość. A poza tym przyjechała sama. To dobrze.
Cień uśmiechu pojawił się na jego ustach, gdy obserwował, jak odesłała
chłopca hotelowego z olbrzymim parasolem i wbiegła po schodach do recepcji.
Coś w falowaniu jej rudozłotych włosów i ruchu ręki wywołało w nim uczucie
déjà vu. Na ułamek sekundy czas cofnął się z teraźniejszości do przeszłości,
między snem a jawą.
Zaraz jednak dziewczyna znikła wewnątrz budynku. Mignęły długie nogi
i płaszcz od projektanta mody i Van pozostał sam, a z jego twarzy ulotnił się
uśmiech zadowolenia. Uderzył się pięścią w dłoń, szukając czegoś w pamięci,
ale napotkał pustkę.
- Co za niespodzianka - odezwał się do publiczności, którą stanowił
sprzęt w siłowni.
Rozpoznał Susannę Horton natychmiast, nawet przez zalane deszczem
okno, ale to z powodu licznych zdjęć w prasie, a nie wspólnie spędzonego
weekendu. Przyleciał z San Francisco poprzedniego ranka, jednak dwadzieścia
cztery godziny w Palisades nad zatoką Stranger's Bay w kurorcie na Tasmanii,
gdzie podobno spędzili jakiś czas temu weekend, nie pomogły zapełnić luki w
jego pamięci. Nic, nawet lot na australijską wyspę ani przelot helikopterem do
samotnej posiadłości. Nawet zapierający dech w piersiach widok pięknych
willi rozrzuconych na skalistym południowym wybrzeżu oceanu. Nic. Zero.
Van jeszcze kilka razy uderzył w worek treningowy, żeby wyładować
swoje frustracje, ale niewiele to pomogło. Najbardziej gnębiło go nie to, że nie
pamięta tamtego weekendu ani że stracił okazję do zakupu wspaniałej
280067726.001.png
posiadłości, bo ubiegła go firma hotelarska z Australii, ale to, w jaki sposób
stracił tę okazję.
Cios poniżej pasa nastąpił, gdy leżał nieprzytomny na oddziale
intensywnej terapii, nie mogąc się bronić. Nokaut precyzyjnie wymierzony w
czasie, a wszystko z powodu fałszywej rudej Susanny Horton.
Mimo zawoalowanej groźby, którą nagrał w poczcie głosowej
poprzedniego wieczoru, nie spodziewał się, że pojawi się tak szybko. W
najlepszym wypadku oczekiwał telefonu od niej, w najgorszym od jej matki ze
słowami: „Niech pan nie śmie więcej dzwonić". Fakt, że Susanna przyjechała
tu osobiście, bez uprzedzenia i obstawy, dowodził, że uderzył we właściwy
ton. W dodatku natychmiast odnalazła go w nowoczesnej siłowni kompleksu
wypoczynkowego.
Nie słyszał, jak weszła, ale zobaczył cień przez olbrzymią szybę. Jego
ręka uderzająca w worek ześlizgnęła się z wrażenia, ale natychmiast się
zreflektował i zasunął taką serię celnych ciosów, że się zasapał i jego
wewnętrzny trener powiedział „dość".
Zdjął rękawice, włożył koszulkę i ruszył do recepcji, pochłaniając wodę z
butelki, a wzrokiem - kobietę. Uroda Susanny nie rzucała się natychmiast w
oczy, chodziło raczej o jej klasę. Była wysoka, wiotka, kobieca. Miała wydatne
usta, prosty nos, rudozłote włosy i cerę wrażliwą na słońce. Zielone oczy,
leciutko skośne, patrzyły z pewną nieufnością.
Aż do tej chwili miał pewne wątpliwości co do tego, jak spędzili te dni i
noce w lipcowy weekend. Nie mógł sobie przypomnieć najmniejszego
szczegółu. Mógł polegać tylko na słowach Miriam Horton, a rozmowa
telefoniczna z nią nie była miła, i na własnym instynkcie. Jemu ufał. Kiedy
napotkał spojrzenie tych zielonych oczu, jego ciało drgnęło. Rozpoznało ją. O,
tak, spała z nim, nie ma wątpliwości. A potem go załatwiła.
280067726.002.png
Susanna sądziła, że jest gotowa na tę chwilę. Od wczorajszego wieczoru,
gdy usłyszała nagraną przez niego wiadomość, miała dość czasu, żeby się
przygotować na to spotkanie. Przeklinała swoją impulsywną reakcję i już kilka
razy myślała o tym, żeby obrócić się na pięcie i polecieć z powrotem do domu.
Ale co by to dało? Nie pomyliła się, wyczuwając groźbę w tonie jego
głosu. Może decyzja o natychmiastowym locie tutaj nie była podyktowana jej
zwykłym rozsądnym podejściem, ale widocznie spontaniczność była wpisana
w jej działania związane z Donovanem Keane'em. Podjęła jednak słuszną
decyzję. Po pięciu godzinach podróży i analizowania sytuacji jej początkowe
zaniepokojenie zmieniło się w oburzenie. Przez wiele tygodni ignorował jej
telefony, a teraz nagle się objawił z groźbami, na granicy szantażu. Owszem,
żałowała tego weekendu i jego następstw, ale wina leżała nie po jej stronie. A
im bardziej rozmyślała na temat jego nagranej wiadomości, tym więcej rodziło
się pytań.
W takim stanie ducha wkroczyła do siłowni w Palisades i natknęła się na
Donovana w spodniach dresowych, prezentującego mięśnie przy boksowaniu
worka. Kiedy się obrócił i ich spojrzenia się spotkały, wrażenie, jakie wywarł
na jej zmysły, było silniejsze niż jego uderzenia w skórzany wór. Było tak
samo jak wtedy, gdy się poznali, gdy po raz pierwszy stała się obiektem
zainteresowania tych srebrnoszarych oczu. Była jednocześnie urzeczona i
zagubiona. Dopiero gdy podszedł i zatrzymał się, zrozumiała, co jej nie
pasowało w tym obrazie. Za bardzo przypominał pierwsze spotkanie. Donovan
wpatrywał się w nią w milczeniu nie jak kochanek, nawet nie jak znajomy, ale
ktoś zupełnie obcy.
Co się dzieje? Czy jej nie pamięta? Czy to ten sam mężczyzna, któremu
uległa z nietypowym dla siebie pośpiechem w tamten lipcowy weekend?
- Donovan? - spytała po chwili wahania.
280067726.003.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin