usa kontra chiny_mech.doc

(69 KB) Pobierz

Stany zjednoczone kontra Chiny

 

 

 

 

Autor dr Cezary Mech   

Piątek, 20. 11. 2009 15:05

Stany zjednoczone kontra Chiny

dr Cezary Mech – Na świecie trwa debata dotycząca charakteru obecnego kryzysu. Powszechnie stawia się pytania odnośnie fazy, w której się on aktualnie znajduje, konsekwencji działań antykryzysowych, wyzwań stojących przed jego głównymi aktorami oraz wpływu, jaki będzie on miał na realokację centrów gospodarczych świata. Zastanawiające jest, czy efekt tego kryzysu nie będzie podobny do wielkiego kryzysu – sytuacji, która doprowadziła do tego, że Anglia – kraj, który dominował przez wieki, utracił światową dominację na rzecz USA. W tym momencie należy sobie uzmysłowić, że o ile gdy w 1820 r. USA produkowały zaledwie 1,8 proc. światowego PKB, a Chiny w tym czasie produkowały aż 32,9 proc., o tyle relacja między tymi dwoma krajami uległa znaczącemu odwróceniu w roku 1950, kiedy to w USA wyprodukowano 27,3 proc. światowego PKB, podczas gdy Chiny osiągnęły zaledwie 4,6 proc. Obecnie udział USA wynosi około 24 proc., a Chin około 7 proc., w 2014 r. przewiduje się, że Chiny będą stanowiły około 12 proc, a USA zejdą do około 23 proc. Zgodnie z szacunkami Goldman Sachs w 2050 r. Chiny będą wytwarzały PKB w wysokości 45 bln USD, natomiast USA będą wytwarzały PKB w wysokości 35 bln dolarów.

Nie będzie zamiany miejsc

Powyższe ekstrapolacje wcale jeszcze nie oznaczają przewidywanej zamiany miejsc, mimo wskazań na trend w kierunku świata bipolarnego. Kluczowe dla przyszłości będą procesy demograficzne. W USA przewiduje się, że osób w wieku powyżej 60 lat będzie w tym czasie 25 proc., a w Chinach będzie ich aż 32 proc. W Chinach proces starzenia ze względu na politykę jednego dziecka jest bardzo znaczący, ponieważ jeszcze w 1999 r. osób w wieku powyżej 60 lat było zaledwie 9 proc. i do dzisiaj korzystają oni z dywidendy demograficznej. W efekcie w USA nastąpi przyrost ilości pracowników w wieku produkcyjnym o 30 proc., podczas gdy w tym samym czasie w Chinach nastąpi ich spadek o 3 proc. Zamiana miejsc nie nastąpi w najbliższym czasie również z tego powodu, że Amerykanie w 2008 r. wydawali na zbrojenia 607 mld USD, a więc prawie połowę światowych wydatków militarnych, a Chiny zaledwie 1/7 wydatków USA.

Chiny inwestują

Dalsza realokacja zasobów i środków w kierunku dynamicznie rozwijających się Chin jest jednak bardzo widoczna i przejawia się w olbrzymich inwestycjach zagranicznych, związanych z zakupami i akwizycją aktywów światowych, zwłaszcza surowcowych, która tylko w przypadku zakupów naftowych wzrosła między 2008-2009 trzykrotnie z 3 mld USD do 9 mld USD. Działania dążące do wykorzystania okresu recesji w świecie są bardzo nasilone. Chiny uważają, że należy wykorzystać spowolnienie światowe, które z jednej strony redukuje wartość rezerw walutowych, a z drugiej zmniejsza ceny aktywów, pozwalając na ich tańsze wykupywanie w sytuacji stale zwiększanego zapotrzebowania na surowce. W ostatniej dekadzie w Chinach nastąpił dwukrotny wzrost konsumpcji baryłek ropy naftowej do 8 mln dziennie. Przewiduje się także, że zapotrzebowanie wzrośnie jeszcze dwukrotnie w przeciągu najbliższych 10 lat.

Co z  rezerwami zagranicznymi?

W najbliższych latach kryzys bardzo silnie będzie oddziaływał na gospodarkę amerykańską, gdyż deficyt finansowy zgodnie z szacunkami Peterson Institute for International Economics po osiągnięciu prawie 1,5 bln USD w tym roku (trzy razy więcej od dotychczasowego rekordu) będzie się utrzymywał na wysokości blisko 1 bln USD do 2020 r., a może i później. Również deficyt płatniczy w USA wrośnie z rekordowego 6-proc. PKB do 5 bln USD, a więc 15 proc. około 2030 r. W efekcie dług zagraniczny w tym czasie z wysokości 3,5 bln USD wzrośnie aż do poziomu 50 bln USD, a więc do około 140 proc. PKB. Od końca 2000 r. zgodnie z szacunkami MFW do połowy 2009 r. rezerwy zagraniczne wzrosły na świecie z 1,9 bln do 6,8 bln. Chiny stanowią tu znaczącą proporcję – posiadają 2,3 bln USD przy czym rezerwy te są prawie w 60 proc. ulokowane w dolarach. Gdy spojrzymy na udział azjatyckich rezerw, to wzrósł on od końca 2002 r. z wysokości 1,5 bln USD do prawie 5 bln USD. Olbrzymie środki wydzielone w „funduszach narodowych” mogą być wykorzystane do ekspansji zagranicznej. A należy pamiętać, że olbrzymia ekspansja monetarna FED-u doprowadziła do wzrostu aktywów z poziomu 940 mld sprzed roku do 2, 2 bln USD na dzień 28.10.09. Ten dodatkowy jeden bilion będzie musiał ulec redukcji, by nie przełożyć się na nadzwyczajny wzrost potencjału inflacyjnego, obecnie hamowany przez znaczący poziom niewykorzystania zdolności produkcyjnych.

Presja na płace i ceny

Gdy dyskutuje się o strategiach wyjścia, kluczowym momentem będzie marzec przyszłego roku, kiedy to nastąpi pełne wykorzystanie programu dotyczącego zakupu obligacji hipotecznych i długu federalnego w wysokości 1,45 bln USD. Zbyt wczesne wyjście ze sterylizacją tych środków spowoduje dodatkową presję na płace i ceny, a tym samym może prowadzić do procesów deflacyjnych. Obecnie procesy wzrostu są oparte na produktywności rynku pracy. Brak wzrostu płac, jak i też bardzo ograniczony poziom wzrostu zarobków przyczyniają się do opóźnienia procesu wyjścia z kryzysu. Biorąc pod uwagę dwie ostatnie recesje, obserwuje się, że strategia FED-u polegała na tym, by nie podnosić stóp procentowych do czasu aż bezrobocie zacznie znacząco spadać. Prowokująca „carry trade” i olbrzymia podaż dolarów mają znaczący wpływ wzmacniający płynność światową na masową skalę przy zerowych stopach i słabnącym dolarze, by kupować aktywa na całym świecie. Obecnie w ujęciu rocznym rentowność tych zobowiązań jest ujemna w wysokości 10-20 proc. Problemy pojawią się, gdy nastąpi proces wzmocnienia dolara i kapitał spekulacyjny będzie musiał zamykać pozycje, spłacając kredyty, podczas gdy obecnie, inwestując w ryzykowne aktywa na całym świecie, osiągają 50-70- proc. zyski. Te procesy budzą zagrożenie dla trwałości ożywienia na rynku kapitałowym.

Lepsza sytuacja amerykańskich przedsiębiorstw

Jeśli jednak weźmiemy pod uwagę sytuację przedsiębiorstw w USA, to nastąpiła tu znacząca restrukturyzacja finansowa, jak i operacyjna związana z obniżeniem wydatków płacowych. Brak wzrostu płac, bonusów, prowadzące w efekcie do niezadowolenia wśród pracowników, jest groźne w przypadku wychodzenia z kryzysu. Pracownicy będą bowiem starali się zmienić pracę i przyspieszyć wzrost swoich zarobków. Niemniej w efekcie restrukturyzacji nastąpił 19,3-proc. wzrost zyskowności między I a II kwartałem. Sytuacja kapitałowa amerykańskich przedsiębiorstw jest również zdecydowanie lepsza – są one gotowe do wzrostu, gdyby nastąpił wzrost popytu na ich produkty. Obecnie płace i wydatki kapitałowe są na poziomie wzrostu najniższego w każdym okresie porecesyjnym. Charakterystyczne jest to, że przedsiębiorstwa pozafinansowe w drugim kwartale zanotowały 156-mld nadwyżkę w gotowce w porównaniu do ich wydatków kapitałowych. Są więc one w stanie sfinansować znaczną część zakupów maszyn i inwestycji nawet bez zaciągania kredytów. Warto zauważyć, że ta 156 mld nadwyżka wystąpiła przy ponad 330 mld deficycie w rekordowym IV kwartale 2006 r.(w USD). Ewentualne odbicie w wydatkach na inwestycje będzie skutkowało wzrostem zatrudnienia, ponieważ te elementy były w przeszłości silnie skorelowane. Korporacje amerykańskie poprawiły swoje bilanse – zwiększyły swoje krótkoterminowe finansowe aktywa. Pokrycie płynnymi aktywami krótkoterminowych zobowiązań jest na rekordowym poziomie w porównaniu z okresami przedrecesyjnymi. Również przedsiębiorstwa zrestrukturyzowały znaczną część swoich krótkoterminowych zobowiązań, zamieniając je na bardziej stabilne długoterminowe obligacje o niskim kuponie. Emisje obligacji korporacyjnych w I półroczu wynosiły rekordowe 488 mld USD, to jest znacząco więcej niż 141 mld USD w drugim półroczu ubiegłego roku. Okazało się także, że korporacje są na netto z emitentami akcji giełdowych w drugim kwartale tego roku po raz pierwszy od 7 lat, kiedy to przeważał skup własnych akcji.

Blokada wzrostu

Jeśli wziąć pod uwagę USA, to restrukturyzacja gospodarki w aspekcie mikro już nastąpiła. Nadzieję ponadto niesie ze sobą fakt, że budownictwo mieszkaniowe po raz pierwszy od 3,5 roku miało pozytywną kontrybucję we wzroście PKB, jak również i to, że eksport zaczął wzrastać, opierając się na niskim poziomie dolara. Wzrost blokuje cały czas niski popyt związany z brakiem wzrostu w sferze płacy i wzrostem bezrobocia. Również uwzględniając plany niemieckie w tym zakresie, widzimy wyraźnie dążenie do obniżenia podatków w celu zwiększenia konkurencyjności przedsiębiorstw niemieckich, nawet kosztem osiągnięcia olbrzymiego poziomu przyrostu deficytu finansów publicznych w tym kraju do rekordowego poziomu prawie 100 mld euro, a więc ok. dwa razy więcej od dotychczasowych rekordowych deficytów. Dążeniem jest polepszenie sytuacji korporacji w celu ułatwienia procesu ich restrukturyzacji nawet kosztem pogorszenia stanu finansów publicznych. Problemy pogorszenia sytuacji finansów publicznych stają się immanentną cechą obecnego etapu we wszystkich krajach wysoko rozwiniętych, zarówno w USA, Niemczech jak i też we Francji. W tej ostatniej, biorąc pod uwagę plany i budżet na 2010 r., widać wyraźnie, że istnieje niebezpieczeństwo wzrostu deficytu do prawie 8,5 proc. PKB. Istnieją obawy, że 5-proc. deficyt we Francji będzie kontynuowany do 2013 r., podczas gdy zadłużenie wzrośnie w tym okresie do 100 proc. PKB, tj. znacząco przekraczając założenia dotyczące kryteriów z Maastricht.

Co z tą Polską?

Obserwując procesy gospodarcze, można zauważyć, że we wszystkich krajach istnieje silne dążenie, by wzrosła konkurencyjność przedsiębiorstw nawet kosztem zdrowia finansów publicznych. W przypadku Polski niepokoić może fakt, że ewentualny proces restrukturyzacji przedsiębiorstw globalnych będzie polegał na redukcji zatrudnienia w naszym kraju oraz doprowadzi on do tego, że nowe zakłady będą powstawały, ale w Chinach i w Indiach, a nie u nas. W efekcie będzie następował stały proces pogarszania się systemu finansów publicznych, a jednocześnie mikro przemieszczanie się polskich pracowników do krajów, które będą miały przedsiębiorstwa na efektywnym poziomie i będą potrzebowały nowej siły roboczej w miejsce wycofującego się i starzejącego się własnego społeczeństwa.

Powyższy tekst stanowi wyraz osobistych opinii i poglądów autora i nie odzwierciedla stanowiska instytucji, z którą jest związany zawodowo

Autor jest byłym prezesem UNFE i podsekretarzem stanu w Ministerstwie Finansów

Na świecie trwa debata dotycząca charakteru obecnego kryzysu. Powszechnie stawia się pytania odnośnie fazy, w której się on aktualnie znajduje, konsekwencji działań antykryzysowych, wyzwań stojących przed jego głównymi aktorami oraz wpływu, jaki będzie on miał na realokację centrów gospodarczych świata. Zastanawiające jest, czy efekt tego kryzysu nie będzie podobny do wielkiego kryzysu – sytuacji, która doprowadziła do tego, że Anglia – kraj, który dominował przez wieki, utracił światową dominację na rzecz USA.

W tym momencie należy sobie uzmysłowić, że o ile gdy w 1820 r. USA produkowały zaledwie 1,8 proc. światowego PKB, a Chiny w tym czasie produkowały aż 32,9 proc., o tyle relacja między tymi dwoma krajami uległa znaczącemu odwróceniu w roku 1950, kiedy to w USA wyprodukowano 27,3 proc. światowego PKB, podczas gdy Chiny osiągnęły zaledwie 4,6 proc. Obecnie udział USA wynosi około 24 proc., a Chin około 7 proc., w 2014 r. przewiduje się, że Chiny będą stanowiły około 12 proc, a USA zejdą do około 23 proc. Zgodnie z szacunkami Goldman Sachs w 2050 r. Chiny będą wytwarzały PKB w wysokości 45 bln USD, natomiast USA będą wytwarzały PKB w wysokości 35 bln dolarów.

Nie będzie zamiany miejsc

Powyższe ekstrapolacje wcale jeszcze nie oznaczają przewidywanej zamiany miejsc, mimo wskazań na trend w kierunku świata bipolarnego. Kluczowe dla przyszłości będą procesy demograficzne. W USA przewiduje się, że osób w wieku powyżej 60 lat będzie w tym czasie 25 proc., a w Chinach będzie ich aż 32 proc. W Chinach proces starzenia ze względu na politykę jednego dziecka jest bardzo znaczący, ponieważ jeszcze w 1999 r. osób w wieku powyżej 60 lat było zaledwie 9 proc. i do dzisiaj korzystają oni z dywidendy demograficznej. W efekcie w USA nastąpi przyrost ilości pracowników w wieku produkcyjnym o 30 proc., podczas gdy w tym samym czasie w Chinach nastąpi ich spadek o 3 proc. Zamiana miejsc nie nastąpi w najbliższym czasie również z tego powodu, że Amerykanie w 2008 r. wydawali na zbrojenia 607 mld USD, a więc prawie połowę światowych wydatków militarnych, a Chiny zaledwie 1/7 wydatków USA.

Chiny inwestują

Dalsza realokacja zasobów i środków w kierunku dynamicznie rozwijających się Chin jest jednak bardzo widoczna i przejawia się w olbrzymich inwestycjach zagranicznych, związanych z zakupami i akwizycją aktywów światowych, zwłaszcza surowcowych, która tylko w przypadku zakupów naftowych wzrosła między 2008-2009 trzykrotnie z 3 mld USD do 9 mld USD. Działania dążące do wykorzystania okresu recesji w świecie są bardzo nasilone. Chiny uważają, że należy wykorzystać spowolnienie światowe, które z jednej strony redukuje wartość rezerw walutowych, a z drugiej zmniejsza ceny aktywów, pozwalając na ich tańsze wykupywanie w sytuacji stale zwiększanego zapotrzebowania na surowce. W ostatniej dekadzie w Chinach nastąpił dwukrotny wzrost konsumpcji baryłek ropy naftowej do 8 mln dziennie. Przewiduje się także, że zapotrzebowanie wzrośnie jeszcze dwukrotnie w przeciągu najbliższych 10 lat.

Co z  rezerwami zagranicznymi?

W najbliższych latach kryzys bardzo silnie będzie oddziaływał na gospodarkę amerykańską, gdyż deficyt finansowy zgodnie z szacunkami Peterson Institute for International Economics po osiągnięciu prawie 1,5 bln USD w tym roku (trzy razy więcej od dotychczasowego rekordu) będzie się utrzymywał na wysokości blisko 1 bln USD do 2020 r., a może i później. Również deficyt płatniczy w USA wrośnie z rekordowego 6-proc. PKB do 5 bln USD, a więc 15 proc. około 2030 r. W efekcie dług zagraniczny w tym czasie z wysokości 3,5 bln USD wzrośnie aż do poziomu 50 bln USD, a więc do około 140 proc. PKB. Od końca 2000 r. zgodnie z szacunkami MFW do połowy 2009 r. rezerwy zagraniczne wzrosły na świecie z 1,9 bln do 6,8 bln. Chiny stanowią tu znaczącą proporcję – posiadają 2,3 bln USD przy czym rezerwy te są prawie w 60 proc. ulokowane w dolarach. Gdy spojrzymy na udział azjatyckich rezerw, to wzrósł on od końca 2002 r. z wysokości 1,5 bln USD do prawie 5 bln USD. Olbrzymie środki wydzielone w „funduszach narodowych” mogą być wykorzystane do ekspansji zagranicznej. A należy pamiętać, że olbrzymia ekspansja monetarna FED-u doprowadziła do wzrostu aktywów z poziomu 940 mld sprzed roku do 2, 2 bln USD na dzień 28.10.09. Ten dodatkowy jeden bilion będzie musiał ulec redukcji, by nie przełożyć się na nadzwyczajny wzrost potencjału inflacyjnego, obecnie hamowany przez znaczący poziom niewykorzystania zdolności produkcyjnych.

Presja na płace i ceny

Gdy dyskutuje się o strategiach wyjścia, kluczowym momentem będzie marzec przyszłego roku, kiedy to nastąpi pełne wykorzystanie programu dotyczącego zakupu obligacji hipotecznych i długu federalnego w wysokości 1,45 bln USD. Zbyt wczesne wyjście ze sterylizacją tych środków spowoduje dodatkową presję na płace i ceny, a tym samym może prowadzić do procesów deflacyjnych. Obecnie procesy wzrostu są oparte na produktywności rynku pracy. Brak wzrostu płac, jak i też bardzo ograniczony poziom wzrostu zarobków przyczyniają się do opóźnienia procesu wyjścia z kryzysu. Biorąc pod uwagę dwie ostatnie recesje, obserwuje się, że strategia FED-u polegała na tym, by nie podnosić stóp procentowych do czasu aż bezrobocie zacznie znacząco spadać. Prowokująca „carry trade” i olbrzymia podaż dolarów mają znaczący wpływ wzmacniający płynność światową na masową skalę przy zerowych stopach i słabnącym dolarze, by kupować aktywa na całym świecie. Obecnie w ujęciu rocznym rentowność tych zobowiązań jest ujemna w wysokości 10-20 proc. Problemy pojawią się, gdy nastąpi proces wzmocnienia dolara i kapitał spekulacyjny będzie musiał zamykać pozycje, spłacając kredyty, podczas gdy obecnie, inwestując w ryzykowne aktywa na całym świecie, osiągają 50-70- proc. zyski. Te procesy budzą zagrożenie dla trwałości ożywienia na rynku kapitałowym.

Lepsza sytuacja amerykańskich przedsiębiorstw

Jeśli jednak weźmiemy pod uwagę sytuację przedsiębiorstw w USA, to nastąpiła tu znacząca restrukturyzacja finansowa, jak i operacyjna związana z obniżeniem wydatków płacowych. Brak wzrostu płac, bonusów, prowadzące w efekcie do niezadowolenia wśród pracowników, jest groźne w przypadku wychodzenia z kryzysu. Pracownicy będą bowiem starali się zmienić pracę i przyspieszyć wzrost swoich zarobków. Niemniej w efekcie restrukturyzacji nastąpił 19,3-proc. wzrost zyskowności między I a II kwartałem. Sytuacja kapitałowa amerykańskich przedsiębiorstw jest również zdecydowanie lepsza – są one gotowe do wzrostu, gdyby nastąpił wzrost popytu na ich produkty. Obecnie płace i wydatki kapitałowe są na poziomie wzrostu najniższego w każdym okresie porecesyjnym. Charakterystyczne jest to, że przedsiębiorstwa pozafinansowe w drugim kwartale zanotowały 156-mld nadwyżkę w gotowce w porównaniu do ich wydatków kapitałowych. Są więc one w stanie sfinansować znaczną część zakupów maszyn i inwestycji nawet bez zaciągania kredytów. Warto zauważyć, że ta 156 mld nadwyżka wystąpiła przy ponad 330 mld deficycie w rekordowym IV kwartale 2006 r.(w USD). Ewentualne odbicie w wydatkach na inwestycje będzie skutkowało wzrostem zatrudnienia, ponieważ te elementy były w przeszłości silnie skorelowane. Korporacje amerykańskie poprawiły swoje bilanse – zwiększyły swoje krótkoterminowe finansowe aktywa. Pokrycie płynnymi aktywami krótkoterminowych zobowiązań jest na rekordowym poziomie w porównaniu z okresami przedrecesyjnymi. Również przedsiębiorstwa zrestrukturyzowały znaczną część swoich krótkoterminowych zobowiązań, zamieniając je na bardziej stabilne długoterminowe obligacje o niskim kuponie. Emisje obligacji korporacyjnych w I półroczu wynosiły rekordowe 488 mld USD, to jest znacząco więcej niż 141 mld USD w drugim półroczu ubiegłego roku. Okazało się także, że korporacje są na netto z emitentami akcji giełdowych w drugim kwartale tego roku po raz pierwszy od 7 lat, kiedy to przeważał skup własnych akcji.

Blokada wzrostu

Jeśli wziąć pod uwagę USA, to restrukturyzacja gospodarki w aspekcie mikro już nastąpiła. Nadzieję ponadto niesie ze sobą fakt, że budownictwo mieszkaniowe po raz pierwszy od 3,5 roku miało pozytywną kontrybucję we wzroście PKB, jak również i to, że eksport zaczął wzrastać, opierając się na niskim poziomie dolara. Wzrost blokuje cały czas niski popyt związany z brakiem wzrostu w sferze płacy i wzrostem bezrobocia. Również uwzględniając plany niemieckie w tym zakresie, widzimy wyraźnie dążenie do obniżenia podatków w celu zwiększenia konkurencyjności przedsiębiorstw niemieckich, nawet kosztem osiągnięcia olbrzymiego poziomu przyrostu deficytu finansów publicznych w tym kraju do rekordowego poziomu prawie 100 mld euro, a więc ok. dwa razy więcej od dotychczasowych rekordowych deficytów. Dążeniem jest polepszenie sytuacji korporacji w celu ułatwienia procesu ich restrukturyzacji nawet kosztem pogorszenia stanu finansów publicznych. Problemy pogorszenia sytuacji finansów publicznych stają się immanentną cechą obecnego etapu we wszystkich krajach wysoko rozwiniętych, zarówno w USA, Niemczech jak i też we Francji. W tej ostatniej, biorąc pod uwagę plany i budżet na 2010 r., widać wyraźnie, że istnieje niebezpieczeństwo wzrostu deficytu do prawie 8,5 proc. PKB. Istnieją obawy, że 5-proc. deficyt we Francji będzie kontynuowany do 2013 r., podczas gdy zadłużenie wzrośnie w tym okresie do 100 proc. PKB, tj. znacząco przekraczając założenia dotyczące kryteriów z Maastricht.

Co z tą Polską?

Obserwując procesy gospodarcze, można zauważyć, że we wszystkich krajach istnieje silne dążenie, by wzrosła konkurencyjność przedsiębiorstw nawet kosztem zdrowia finansów publicznych. W przypadku Polski niepokoić może fakt, że ewentualny proces restrukturyzacji przedsiębiorstw globalnych będzie polegał na redukcji zatrudnienia w naszym kraju oraz doprowadzi on do tego, że nowe zakłady będą powstawały, ale w Chinach i w Indiach, a nie u nas. W efekcie będzie następował stały proces pogarszania się systemu finansów publicznych, a jednocześnie mikro przemieszczanie się polskich pracowników do krajów, które będą miały przedsiębiorstwa na efektywnym poziomie i będą potrzebowały nowej siły roboczej w miejsce wycofującego się i starzejącego się własnego społeczeństwa.

Powyższy tekst stanowi wyraz osobistych opinii i poglądów autora i nie odzwierciedla stanowiska instytucji, z którą jest związany zawodowo

Autor jest byłym prezesem UNFE i podsekretarzem stanu w Ministerstwie Finansów

 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin