spiew crk.pdf

(211 KB) Pobierz
311251760 UNPDF
ŚPIEW CERKIEWNY A CERKIEWNA MUZYKA
„Stańmy się fletem,
stańmy się cytrą Świętego Ducha...
przygotujmy siebie dla Niego,
tak jak nastrajają instrumenty muzyczne.
Niechże on dotknie się pliektronem naszych dusz!
Brzmijcie harmonijnym śpiewem,
na radość nie tylko ludziom,
lecz i mocom niebiańskim!”
– św. Jan Złotousty
Te dwa wyrażenia – „śpiew cerkiewny” i „cerkiewna muzyka” – cały czas i w wypowiedziach
i w literaturze wykorzystuje się równocześnie, a niekiedy zamiennie. W czasach carycy Katarzyny
Wielkiej pojawiło się nawet wyrażenie: „obiednia z muzyką” – tzn. liturgia ze śpiewem chóru, który
wykorzystuje kompozycje świeckiego autora tj. np. Bortniańskiego, Czajkowskiego i innych im
podobnych.
Jedna z chórzystek znanego w swoim czasie w Paryżu chóru F. S. Potorżińskiego,
opowiedziała jak to podczas prób chór uczył się „Otcze nasz”. Potorżiński zadał chórowi intonację.
Niektórzy śpiewacy przy pierwszym akordzie wyraźnie wyśpiewali słowa „Otcze nasz...” –
Potorżiński zatrzymał chór i nerwowo spytał: „Kto powiedział Otcze nasz?! Nie potrzeba słów:
muzykę, muzykę dajcie, akord!... Słowa to bzdura, tylko muzykę – fale, fale...”
Niestety to samo można zauważyć i u naszych rodzimych „wielkich” chórów w Warszawie,
Białymstoku i w Hajnówce. Podczas służb np. wsienoszcznoho bdienija trudno jest zrozumieć
słowa, z dźwięku jaki wydają te chóry... Nowe teksty liturgiczne śpiewa się niedbale, nierówno i
bez głównego nacisku na oddanie i przekazanie słuchającym wiernym treści i samego sensu jaki te
przepiękne teksty zawierają... Mało tego... bywają takie „kompozycje” gdzie nawet powtarzające
się i znane teksty byłyby tylko kolejnym pustym dźwiękiem (jękiem), gdyby nie to, że człowiek
domyśla się co teraz, w tym akurat momencie, powinno być odśpiewane, mam tu na myśli: „Nynie
otpuszczajeszy...”, czy „Swietie tichij...”. Takiego problemu nie ma podczas śpiewu
jednogłosowego.
Temat śpiewu cerkiewnego zaprawdę jest wieczny i ogromny. Rozpoczyna się on w niebie,
jako anielskie wysławianie (Iow 38;7), kontynuowany jest na ziemi w świątyniach i w każdym
oddzielnym wierzącym sercu. Śpiew cerkiewny nie przestaje brzmieć w wieczności (Ap 15;3),
wzywając człowieka do dialogu i współistnieniu z Bogiem. Odpowiednie i sensowne jego
wykonanie czyni wierzącego już tu na ziemi współuczestnikiem przyszłego błogosławionego życia.
Prawidłowy śpiew jest dla życia człowieka potrzebny tak jak prawidłowe oddychanie. Prawosławny
chrześcijanin powinien przede wszystkim chronić w sercu zgodnie ze św. Ojcami, spokojny
modlitewny nastrój, na co ma wpływ właśnie śpiew cerkiewny. Okrążający nas anty-cerkiewny i
pogański świat nadaje nam swoje rytmy, swoją muzykę, niekiedy dodając dla zmylenia słowo
„cerkiewna”. I tu należy mieć przy sobie kamerton wewnętrznego kryterium, aby wprowadzać
słuchaczy za pomocą śpiewu w prawdziwą prawosławną duchowość, wpłynąć na ich serca i dusze.
Od tego na ile prawidłowy jest śpiew, zależy atmosfera świątyni, a następnie duchowo-modlitewny
nastrój samych wiernych, co może mieć zbawienny wpływ na prawosławnych wiernych,
innowierców jak i ateistów.
Większość z nas nie zdaje sobie spawy, że podczas nabożeństw Cerkiew ziemska łączy się z
Cerkwią niebiańską, niekiedy niektórzy asceci są świadkami jak podczas służby przebywają z nami
aniołowie i święci. Oto wspomnienie z żywotu starca Tichona, wielkiego ruskiego pustelnika na
Atosie, (zm. 1968 r.). Ten epizod z życia opowiedziany przez innego wielkiego greckiego starca
Paisjusza (zm. 1993 r.) napomina nam jeszcze raz o tym, co dzieje się w czasie śpiewania pieśni
Cherubinów ( Iże chieruwimy... ), oraz jak należy się przygotować, aby prawidłowo śpiewać ją nie
tylko w tym życiu, lecz i w przyszłym niekończącym się wieku.
„Służba w cerkwi była dla niego błogosławieństwem, a najbardziej kochał on Liturgię. Już od
rana czytał kanony przed Św. Eucharystią i cały dzień przygotowywał się do uczestnictwa w
sakramencie. Ojciec Tichon mówił, że chrześcijanin powinien całe 24 godziny przygotowywać się
do przyjęcia Św. Ciała i Krwi Gospoda naszego Jezusa Chrystusa.
W czasie sprawowania Boskiej Liturgii dusza starca wzniosła się pod niebiosa. Brata
[mnicha], który śpiewał u niego na Liturgii prosił, aby przychodził na służbę możliwie
najwcześniej, o zmierzchu. W czasie sakramentu, kiedy dokonywała się Bezkrwawa Ofiara, prosił
tegoż mnicha by przeszedł do przedsionka – to znaczy poza maleńką cerkwię i stamtąd śpiewał
„Gospodi pomiłuj”, aby mógł wygodnie modlić się w pełnym odosobnieniu. Kiedy rozpoczęła się
pieśń Cherubinów, śpiewak miał za zadanie powtarzać ją wiele razy, dopóki nie usłyszy kroków
starca podczas wyniesienia Czcigodnych Darów podczas wielkiego wyjścia. Ojciec Tichon
wyjaśniał, że w tym czasie na 20 a niekiedy na 30 minut był zabierany do nieba. Kiedy pytano go
po służbie: „Co widziałeś ojcze?” – odpowiadał – „Cherubinów i Serafinów, sławiących mego
Gospoda! Mnie na ziemię opuszczał Anioł stróż i wtedy prowadziłem służbę”. Często, kiedy służył
on sam, Aniołowie przyśpiewywali mu pieśń Cherubinów i wtedy w niewypowiedzianym
wzruszeniu starzec modlił się za cały świat, który odrzucił swego Zbawiciela i Gospoda, nie przyjął
tą Wielką Ofiarę, aby oczyścić się i zbawić...” 1
Przedstawiamy wam wspaniały tekst nieznanego autora na temat
kanonicznego jednogłosowego śpiewu w Cerkwi Prawosławnej.
Kserówkę tego tekstu otrzymaliśmy od naszego kolegi. Uznając tekst
ten za w pełni wartościowy, postanowiliśmy umieścić go w jednym z
numerów naszej skromnej gazetki. Da spasiet Gospod` Iisus Chrystos
raba Swojeho za takoj trud!
PRAWOSŁAWNY ŚPIEW CERKIEWNY
Otwierając drzwi do cerkwi zdajemy sobie sprawę, że przekraczamy granicę ziemskiego
świata i wkraczamy w zupełnie inną, nieziemską rzeczywistość. Mówi nam o tym dosłownie
wszystko, cały wewnętrzny wystrój - nie malarstwo, a freski; nie obrazy, a ikony; nie codzienne
ubranie, a szaty liturgiczne; nie własne improwizowane słowa, a święte teksty i wreszcie - nie
muzyka świecka lecz liturgiczny, kanoniczny śpiew.
Postronnego obserwatora, w Prawosławiu fascynuje atmosfera starożytności i niezmienności,
świadoma wola jego członków pozostawania w ciągłości z chrześcijaństwem apostolskim. Zawiera
się to w słowie - Tradycja. Jednak nie zawsze to wszystko, co przejęte z przeszłości jest
wartościowe, prawdziwe. Święty Cyprian z Kartaginy nauczał, iż „obyczaj bez prawdy jest
przestarzałym zbłądzeniem".
Każdy chrześcijanin szukając Chrystusa i podążając za Nim, tym samym szuka Prawdy: „Jam
jest droga, i prawda, i życie"(Jan 14,6). Znajdując Go, znajduje Prawdę.
Przyjrzyjmy się w jakim stopniu dzisiejszy śpiew cerkiewny bazuje na Tradycji, czy można
powiedzieć, że pozostaje w rzeczywistej ciągłości z chrześcijaństwem starożytnym i czy to, co
przejęliśmy od naszych przodków - śpiewaków jest wartościowe i prawdziwe.
1
Otiec Tichon – poslednij wielikij russkij starec na Afonie. – Swiato-Troickaja Siergiejewa Ławra 1997. str. 15-16
311251760.001.png 311251760.002.png 311251760.003.png
Poszukajmy zatem prawdy w śpiewie cerkiewnym
Historię śpiewu liturgicznego Cerkwi Prawosławnej można podzielić na dwa etapy: pierwszy
- od Chrystusa i apostołów (I w. chrześcijaństwa) do połowy XVII w., w którym istniał wyłącznie
jednogłosowy, kanoniczny śpiew cerkiewny, we wszystkich lokalnych Kościołach; drugi: od XVII
w. do dnia dzisiejszego, będący okresem faktycznego zaniku kanonicznego śpiewu i ekspansją
świeckiej kultury muzycznej.
Śpiew liturgiczny w Prawosławiu przez 1700 lat oparty był na starożytnych skalach, nie
mających nic wspólnego ze świecką (klasyczną) muzyką instrumentalną i ludowymi pieśniami.
Grecy, Bułgarzy, Serbowie oraz Rumuni utrzymali do naszych czasów tradycyjne śpiewy, będące
świadectwem świetności i triumfu Ortodoksji.
Śpiew w starożytnej Cerkwi
Prawosławne nabożeństwo jest momentem naszego kontaktu z Bogiem. W sposób ziemski,
materialny, poprzez słowa, muzykę, ikony, freski, architekturę i gesty wyrażamy i stykamy się z
tym, co nieziemskie, niematerialne - z wiecznością, świętością, z Królestwem Bożym nie z tego
świata. Pierwsi chrześcijanie pilnie strzegli, by do nabożeństwa nie przenikało nic niegodnego, nic,
co profanowałoby jego świętość, ich wysoką religijność, czystość wiary, głęboką moralną
nieskazitelność. Święty Klemens Aleksandryjski pouczał, by do nabożeństwa wybierano melodie
skromne i wstrzemięźliwe, melodii zaś ckliwych i namiętnych, skłaniających do rozleniwienia,
nakazał unikać.
Dla naszych przodków śpiew był dyscypliną ascetyczną, językiem ducha. Nie zabiegał o
swoje zewnętrzne piękno, efektowność, blask. Nie był miły dla ucha, nie rozckliwiał uczuć i nie
działał pobudzająco na namiętności. Oczywiste było, że do modlitwy, do wychwalania Boga,
potrzebny jest inny język, niż do wyrażania widzialnego świata. Tak jak ikona różni się od
zwykłych obrazów świeckich o tematyce religijnej, tak i muzyka różniła się od zwykłej muzyki.
Świat świecki i sakralny od początku swego istnienia dążył ku dwóm różnym celom. Śpiew
liturgiczny miał za zadanie podnosić ducha ludzkiego, serce i umysł ku Wiecznemu Bogu („gore
imieim sierdca") 2 , muzyka zaś -przysporzyć słuchaczom estetycznych rozkoszy, tzn. faktycznie
ściągnąć umysł i serce na ziemię. Stąd jasna jest przeciwstawność ducha i materii, duchowości i
emocjonalności, czystości i namiętności, Nieba i ziemi.
Święci Ojcowie na przestrzeni wieków też dbali o to, by świecka muzyka nie przenikała do
nabożeństwa. Nie aprobowali śpiewów głośnych, szumnych, nienaturalnych - „Gdzie zewnętrzny
blask i pompatyczność, tam też fałsz i obłuda" (Hermas - „Pasterz"), popierali jednak śpiew zdolny
zjednoczyć serca i umysły ku chwale Bożej. Święty Nil, pustelnik żyjący w V w. uczył, że śpiewać
zgodnie i chwalić Boga, jest rzeczą godną, lecz bez umiaru krzyczeć w modlitwie - głupotą i
wstydem. Hierarchowie Cerkwi popierając śpiew skromny acz piękny, dalecy byli od zachwytu nad
teatralnością i świecką manierą. By móc sprostać wysokiemu powołaniu, jakie było śpiewanie
podczas nabożeństwa, w niektórych cerkwiach lokalnych wprowadzono posługę śpiewaka -
kantora, zatwierdzoną przez Sobór Laodycejski w 367 r. Piętnasty kanon tego Soboru mówi: „Nie
należy, aby w świątyni, poza należącymi do kleru kantorami, którzy wchodzą na ambonę i śpiewają
podług księgi, intonowali niektórzy inni".
W pierwotnych czasach chrześcijaństwa, śpiew zbiorowy rozpoczynali wyłącznie kantorzy
kanoniczni, laikom zaś wolno było tylko im wtórować. Nad kandydatami do tej posługi czytano
specjalną modlitwę i ubierano w odpowiednie szaty. Dzięki takim ludziom nabożeństwo stawało się
bardziej uroczyste i głębokie: mądre w swym wyrazie.
Nadmierne wykorzystywanie obowiązków, wprowadzanie wirtuozerii dało się obserwować
już w IV w. „O nieszczęsny biedaku!- upominał św. Jan Złotousty nieskromnego kantora -
powinieneś ze strachem powtarzać anielską doksologię, a ty wprowadzasz tu obyczaje tancerzy,
machając rękoma, tupiąc nogą, drżąc całym ciałem. Twój umysł jest zamroczony scenami
2
„Ku górze wznieśmy serca"-fragment Kanonu Eucharystycznego;
teatralnymi i to, co zobaczysz tam, przenosisz do świątyni". Rzeczywiście zaistniało wielkie
zagrożenie - lud pochłonięty był widowiskami, cyrkiem, w których wykorzystywano świecką
muzykę. Przychodząc do świątyni pragnął słyszeć tą samą melodię, ten sam głos namiętności,
emocji i cielesnej żądzy. Proces ten z pewnością doprowadził by do rozkładu wewnątrz Cerkwi,
gdyby nie to, iż z woli Bożej św. Jan Damasceński podjął się „uporządkowania zaistniałej
sytuacji" (VII w.). Był on hymnografem. Zbierał i pisał liturgiczne teksty, po czym ułożył je w
księgę nazwaną „Oktoechasem", jedną z najważniejszych ksiąg liturgicznych do dziś.
Uporządkował śpiew, ustanawiając osiem głównych melodii i odrzucając te, które były niegodne
chrześcijańskiego ducha. To ograniczenie pozwoliło modlącym się pozostawać w skupieniu i nie
rozkojarzać różnorodnością śpiewów. Poprzez swego rodzaju monotonię i jednakowość melodii
umożliwił po wsze czasy nie zajmować uwagi samym śpiewem, jego walorami estetycznymi, lecz
należycie kontemplować słowa modlitwy. Osiem głosów (tonów) św. Jana Damasceńskiego
położyło kres swobodnej twórczości i wyniosłej wydumanej sztuce. Melodie, które później
nazwane zostaną bizantyjskim i ruskim znamiennym raspiewem, ukształtowały się na przestrzeni
wieków i trwały przez stulecia. Kanoniczny śpiew bizantyjski i znamienny kierował się innymi
zasadami estetyki niż te, które narzucał świat.
Teologia w dźwiękach
Aby poznać śpiew cerkiewny, zgłębić go i umieć się nim posługiwać, trzeba dojrzałości
duchowej. Tekst Pieśni Cherubinów („lże Chieruwimy") najwyraźniej oddaje duchowe pojmowanie
śpiewu jako współsłużenia, współdziałania z mocami niebiańskimi: ludzie, którzy tajemnie
przedstawiają Cherubinów śpiewają Świętej Trójcy po trzykroć świętą pieśń uwalniając się od
wszystkiego co ziemskie, od życiowych trosk („wsiakoje nynie żytiejskoje otłożym popieczenije") 3 .
Naśladujące Cherubinów, ludzkie głosy zlewają się z anielskimi, tworząc wspólny chór chwały.
Kanoniczna, jednogłosowa melodyka pieśni Cherubinów jest zawsze jasna, cechuje ją
nadzwyczajna płynność, lekkość, pozorna nieskończoność, pozorny, ponadczasowy ruch dający
odczucie zetknięcia z wiecznością. Brak w niej egzaltacji, rozmarzenia. Ascetyczna powściągliwa
melodyjność, oparta na zaledwie kilku stopniach, umożliwia wiernym wniknięcie w głęboki sens
odprawianego sakramentu. Pieśń tą, jak i wszystkie pozostałe hymny liturgiczne Prawosławnej
Cerkwi, przez 1700 lat na całym świecie śpiewano w jeden głos, ewentualnie - jak w Cerkwi
Greckiej i Bułgarskiej - z tzw. isonem -stale utrzymywanym tonem. Fakt ten potwierdzają
świadectwa św. Ojców. Jednym z nich są słowa św. Jana Złotoustego: „Duch jednocząc głosy
każdego z osobna, tworzy ze wszystkich jedną melodię". Również na św. Liturgii słyszymy
wezwanie, by „jednymi ustami i jednym sercem sławić i opiewać najczcigodniejsze i
najwspanialsze imię Twoje [...](tj. Boga)".
Kanoniczne, jednogłosowe śpiewy swą melodią wyrażają stan prawdziwie czystej modlitwy,
pozbawionej obrazów, przedstawień, kolorów, modlitwy nieegzaltowanej, nieobłudnej. Prawdziwy
liturgiczny śpiew- to przede wszystkim skupienie umysłu, kontemplacja tajemnicy zbawienia. W
nim wszystko podporządkowane jest słowu, by jak najlepiej donieść je do uwagi wiernych.
Bizantyjskie i znamienne raspiewy są echem Boskiej harmonii i piękna. Pozornie wydaje się, iż
śpiew jednogłosowy jest monotonny, nieujmujący, pozbawiony muzycznych wartości... lecz nie po
to przecież przychodzimy do świątyni, by słuchać i upajać się śpiewem. Wielcy asceci, tytani
ducha, pustelnicy, w ogóle obchodzili się bez chóralnego śpiewu. Właśnie z monastycznego
wysiłku wytworzyły się bizantyjski i znamienny raspiewy - ziemskie owoce mistycznego życia w
Chrystusie. Święty Klemens Aleksandryjski w III w. pisał, iż prawidłowy śpiew jest wynikiem
prawidłowego życia. Przytoczyć tu można pewną historię, kiedy to jeden z uczniów abby Pambo
(IV w.) będący w Aleksandrii, usłyszał piękne śpiewy troparionów i spytał swego starca dlaczego
mnisi nie śpiewają podobnie. On zaś odpowiedział: „To wypada świeckim ludziom, mnisi nie po to
oddalają się w pustelnię, aby nasycać się melodiami, lecz by w skrusze i łzach wznosić modlitwy do
Boga". Dodał także prorocze słowa, iż nastaną czasy, gdy mnisi porzucą „twardy pokarm" w Duchu
Świętym i zaczną rozkoszować się sztuką muzyczną.
3
Tekst pieśni „łże Chieruwimy"
W „Wielkim Potrebniku" z XVII w. w rozdziale poświęconym kantorom czytamy: „Świeckim
ludziom wypada śpiewać tropariony... mnichom zaś i kapłanom żyjącym w odosobnieniu i
pustyniach, nie jest to wskazane, na szkodę im to, gdyż w próżną chwałę prowadzi". Jeśli więc
jednogłosowy śpiew, powściągliwy w swej muzycznej oprawie, uważano w V w. za „szeroką
drogę", wiodącą mnicha ku duchowemu zbłądzeniu, to cóż mówić o współczesnym,
zharmonizowanym według zasad muzyki instrumentalnej śpiewie wielogłosowym?!
„Pieśni wielu do otchłani ściągnęły, nie tylko świeckich lecz także kapłanów, którzy będąc
owładnięci nimi w rozpustę popadli...". Oto jak ignorowanie cerkiewnych tradycji i reguł
mówiących o liturgicznym śpiewie doprowadziło do karykaturalnego wręcz wynaturzenia
cerkiewnego śpiewu. Działając destrukcyjnie na życie duchowe osób świeckich, czyż nie tym
bardziej szkodliwie wpływa i przynosi niepożądane efekty taki śpiew w życiu monastycznym ?
Mnich składa obietnicę dążenia ku duchowej doskonałości. Jakże zatem miałby poprzestać na
śpiewie, który dostarcza mu przeróżnych złudzeń, czyli tego, co na jego etapie modlitewnego trudu
jest absolutnie zakazane. Powstaje więc paradoksalna sytuacja. Aby móc utrzymać modlitwę i
zostać „duchowo okaleczonym", należy unikać nabożeństw z tego rodzaju zgubnymi śpiewami. W
konsekwencji oznacza to - wstąpić na drogę mnicha - pustelnika, którą jak wiemy wybierają
nieliczni.
Śpiew cerkiewny jako ikona w dźwiękach
„Jednogłosowy śpiew podobny jest do dawnej ikony. Gdy go słuchamy w naszym sercu rodzą
się takie same odczucia, jak podczas modlitwy przed cudotwórczą ikoną, napisaną przez jakiegoś
świętego mnicha". Rzeczywiście, kanoniczny śpiew cerkiewny jest „muzyką ikonograficzną". Tak
jak ikona, w której płaska perspektywa nie daje odczucia głębi, pierwotne raspiewy poprzez swoją
srogą monodię nie dają naszej uwadze pogrążać się w przestrzeni. Absolutne przeciwieństwo
spotykamy w nowożytnej, wielogłosowej muzyce cerkiewnej, gdzie współbrzmienie akordu
wprowadza wrażenie trójwymiarowej przestrzeni. „Płaska" melodia jednogłosowych śpiewów
skupia nas na liturgicznym tekście. Monodia jest idealnym środkiem do osiągnięcia stanu, który
głosi Ewangelia: „Gdy modlisz się wejdź do swej komory" (Mat.6,6). Święci Ojcowie tłumaczą to,
jako skupienie umysłu wewnątrz naszego serca.
Ikona prawosławna nie posiada głębi obrazu, gdyż głębia zawsze związana jest z
materialnością, ciałem świata widzialnego. „Ciało i krew nie mogą posiąść Królestwa Bożego"(1
Kor.15,50).
Wierność starożytnym kanonom, właściwa tak ikonie jak i śpiewowi cerkiewnemu, objawia
się w nim poprzez oparcie o specyficzne skale dźwiękowe, w których brak jest dążenia ku
zakończeniu, rozwiązaniu. Nie ma emocjonalnych odczuć wesołości czy smutku. Można to
wyjaśnić na przykładzie dwóch tekstów liturgicznych, z których jeden zwrócony jest ku
Chrystusowi cierpiącemu na Krzyżu, drugi ku - Zmartwychwstałemu. Człowieka świeckiego
interesuje ich emocjonalna przeciwstawność, natomiast w systemie śpiewów bizantyjskiego i
znamiennego skrajny smutek i skrajna radość nie mają znaczenia. Tragiczny tekst Wielkiego Piątku
jest śpiewany na tę samą melodię (np. 1 głas) co Kanon Paschalny. Ważna jest ich struktura w
ośmiotonowym cyklu (oktoechos św. Jana Damasceńskiego).
Melodie Ukrzyżowania i Zmartwychwstania omijają emocjonalną różnicę tekstów, ukazują na
ich duchową jedność. Nieobecność sentymentalizmu, przesadnej delikatności, w jednogłosowym
śpiewie nie jest oznaką surowości i mroczności, lecz cechą duchowego zdrowia. Inaczej jest w stylu
koncertowym. Melodia będzie wesoła bądź smutna, gdyż taki jest cel koncertu - pokazać
maksymalnie stan emocji (radości lub smutku) danego tekstu.
Ikonograficzna zasada śpiewu była wspólna dla muzyki liturgicznej całego chrześcijaństwa.
Jednogłosowo - płasko - śpiewał Kościół Zachodni przez 1000 lat (do odłączenia się Rzymu od
Prawosławia i reformy chorału gregoriańskiego) i prawie 1700 lat Wschodni (do [zgubnych] reform
metropolity Piotra Mohyły i patriarchy Nikona, którzy wprowadzili do Cerkwi nowy wielogłosowy
śpiew na wzór zachodni).
Walka z ikonoklazmem rozpoczęta w VI w. była walką za wiarę Prawosławną. Realizm
Zgłoś jeśli naruszono regulamin