Nieof. tłum. Pocałunek mroku - rozdział ósmy.doc

(33 KB) Pobierz

Rozdział ósmy

Przez najbliższe kilka dni z Christianem obeszło się

bez incydentów.Natomiast ja stawałam się coraz

bardziej niecierpliwa.

Po pierwsze, odkryłam, że  jest wiele

oczekujących opiekunów. Rzeczywistość była zupełnie inna
niż zdawałam sobie sprawę. Opiekunowie nie mieli absolutnie żadnego

zasadniczego znaczenia, gdy Strzygi zdecydowały się zaatakować. Ale te ataki

strzyg? One zdarzały się na ogół rzadko. Czas pokazał, że nie można

przebywać bez opiekuna-nigdy nie podejmowano w związku z tym jakichkolwiek

rodzajów konfliktów.  Podczas gdy moi instruktorzy z pewnością nie będą na nas

czekać tak długo w trakcie trwania tego ćwiczenia, to jednak

uczy nas cierpliwości i jak ważne jest nie rozluźnienie się

ponieważ nic nam nie grozi na jakiś czas.

Prowadziliśmy także rozmowy o najsurowszych warunkach w jakich

opiekun może się znaleźć: zawsze stałe i zawsze formalne.

Częściej niż one, opiekunowie, którzy mieszkali z rodzinami Moroi

zachowywali się swobodnie w swoich domach i robili zwykłe rzeczy, jak

czytanie lub oglądanie telewizji, a jednocześnie doskonale zdawali sobie sprawę z pobytu

wszelkich zagrożeń. Nie możemy jednak oczekiwać, że zawsze tak będziemy mieli, gdyż możemy

występować w przykry sposób na przykład w szkole.

Mójemu poziomowi cierpliwości nie jest dobrze z tym, że to wszystko go czeka,

ale moja frustracja była czymś więcej niż tylko niepokój. Jestem

zdesperowana, aby udowodnić sobie, aby zadośćuczynić za rzeczy na które nie

zareagowałam, gdy zaatakowały. Po dalszych obserwacjach Masona

postanowiłam, że to, co widziałam tak naprawdę było wywołane zmęczeniem i

stresem. To mnie usatysfakcjonowało, gdyż te był znacznie lepszy

powodów niż to, że jestem szalona lub niedorzeczne.

 

Ale pewnych rzeczy mnie nie uszczęśliwiały. Kiedy

Christian i ja spotkaliśmy się po zajęciach z Lissą w pewien dzień, mogłam

wyczuć niepokój, strach i gniew promieniujący od niej. Dopiero

więźzawiadomiła mnie o tym. Dla wszystkich bez pozorów

wyglądała dobrze. Eddie i Christian, którzy mówili coś

o siebie, nie zauważyli niczego.

Podeszłam do niej i umieściłam ją pod ramieniem, kiedy szliśmy.

-Jest dobrze. Wszystko będzie dobrze-. Wiedział, co

jej przeszkadza. Victor.

Decyzja, że Christian-mimo woli ma

"Dbać o rzeczy", chyba nie była najlepszym wyborem,aby iść zobaczyć

jakie próby podejmie Victor. Tak więc Lissa grała dyplomatę

na drugi dzień i bardzo uprzejmie poprosiła Albertę o

możliwość przeniesienia. Alberta powiedziała jej, równie grzecznie,

że to nie wchodzi w rachubę.

-Pomyślałam, jeśli tylko raczysz wyjaśnić dlaczego to było tak

ważne-gdy odeszli, szepnęła do mnie - Rose, nie mogę

spać. ... Nie dam rady o tym myśleć. Co mam zrobić, jeśli dostał swobodę działania?

Co mam zrobić, jeśli naprawdę go uwolnili?

Jej głos drżał, nie widziałam jej takiej

od bardzo dawna. Takie rzeczy zwykle wprawiały w ruch

moje dzwony ostrzeżenia, ale tym razem, to wywołało dziwny ruch

wspomnień, minionych czasów, kiedy Lissa mnie potrzebowała tak

bardzo. Byłam szczęśliwy,mogłam zobaczyć, jaka ona była silna i pełna
pewności siebie, i myślałam że taka pozostanie.Napięłam rękę, co było trudne do zrobienia

jednocześnie spacerując.

-On nie będzie chodził wolno,- powiedziałam ostro. -Zostanie osądzony.

Przecież wiesz, że nigdy nie pozwolę, aby coś ci się stało

Oparła głowę na moim ramieniu i spostrzegłam mały uśmiech na

jej twarzy. -To w tobie kocham. Nie masz pojęcia, jak

zaciągnąć go do sądu, ale będziesz starała się przyśpieszyć to tak, abym

czuła się lepiej.

-Czy to działa?

-Tak.

Nadal czaiło się w niej zmartwienie, ale nasza rozmowa

zmniejszyła trochę jego skutki. Plus, mimo, że drażniły ją moje śmiałe słowa

to rzeczywiście uspokajały ją.

Niestety, szybko okazało się, że Lissa miała inne

powody do frustracji.Czuła, że medycyna nie pomaga  i

pozwala jej na pełen dostęp do magii.
Trzy dni minęły i nic się w niej nie zmieniło.

Czułam się dobrze, ale mój największy problem był  stanem psychicznym,

który do tej pory pozostawał jasny.

-Nie wiem o co chodzi- narzekała. Mieliśmy

osiągnąć przeciętny poziom . Lissa i Christian nie zamierzali

obejrzeć filmu.Jedna połowa mnie zastanawiała się, jak trudne byłoby dla mnie

oglądanie filmu i bycie na baczności. -Wydawało mi się, że byłabym

w stanie to zrobić, ale nie mogłam. Utknęłam.

-To nie może być trudne-, zwróciłam uwagę, odsuwając się

od Lissy, mogąc skanować ścieżkę do przodu.

Napotkał mnie smutny widok. -To takie dziwne. Nie mogę

wykonywać mojej pracy.

-Hej, to moja paca patrzeć na Ciebie.

-Właściwie, to moja praca-powiedział Eddie, w rzadkich pokazach

żartu.

 

-Wogóle nie powinnaś się martwić-twierdziła -Nie

na ten temat.

Christian objął ją ramieniem w pasie. -Jesteś bardziej

zniecierpliwiona niż Rose tutaj. Wszystko, co musisz zrobić, to-

To było déjà vu.

Stan wyskoczył z zagajnika drzew i sięgnął po Lissę,

przytrzymał ramieniem jej tułów i szarpał ku sobie.

Moje ciało odpowiedziało natychmiast, bez jakiegokolwiek wahania

przeniosł się do "ratowania" jej. Jedynym problemem było to, że Eddie również

natychmiast zareagował i on był bliżej, co stawia go tam

przede mną.Próbowałam dostać się do niej na około, ale ten sposób

wydający mi się skuteczny, został zablokowany.

Eddie rzucił się na Stana z boku, ostro i szybko, odciągając

Ramię Stana od Lissy z wielką siłą. Stalowa konstrukcja Eddiego często ukrywała

jego prawdziwe mięśni. Stan zaatakował wyciągniętą w jego stronę twarz

Eddiego paznokciami, i kopnął, ale to wystarczyło, aby Lissa

zdołała uwolnić się się i dołączyć do Christian za mną. Zbliżyłam się

mając nadzieję  pomóc Eddiemu,

ale nie było takiej potrzeby. Bez wahania, chwycił Stana

i rzucił go na ziemię. Pół oddechu później Eddie

wykonał zwartą akcję tuż nad sercem Stana.

Stan roześmiał się szczerze zadowolony. -Dobra robota, Kastylii.

Eddie wycofał akcję i pomógł wstać instruktorowi.

Po skończonej akcji, można zobaczyć, jak posiniaczona i poobijana była teraz

twarz Stana. Ataki na nas nowicjuszy są bardzo nieliczne

ale nasi opiekunowie odbierali ataki całą dobę.

Wszyscy mieli wielu nadużyć, ale

znosili to z wdziękiem i dobrym humorem.

-Dziękuję, panie- powiedział Eddie. Patrzył zadowolony, ale nie

zarozumiały.

-Byłbym szybszy i silniejszy, gdybym był Strzygą, oczywiście, ale

możesz mieć jednego z rywalizatorów co do szybkości. -Stan

spojrzał na Lissę. -Wszystko w porządku?

- W porządku -powiedziała, z rumieńcem na twarzy. Czułam, że ona wtedy

faktycznie się podnieciła. Jej adrenalina była bardzo wysoka.

 

Stan już chciał zniknąć z uśmiechniętą twarzą, kiedy zwrócił uwagę

na mnie. -A ty -co ty zrobiłaś?

Patrzyłam osłupiała na jego ostry ton. Podobnie mówił w poprzednich czasach
-Co masz na myśli?- zawołałam.-Nie stałam bezczynnie przez

cały ten czas! Byłam gotowa mu pomóc, ale nie dał mi

szansy się przyłączyć

-Tak,- zgodził się. -To właśnie problem. Byłaś

chętnie na przyłączenie się, a przy tym zapomniałeś, że miałaś dwóch

Moroi za sobą. Mogło im także groznić niebezpieczeństwo.

Byłaś wolna i trzeba było wrócić się z powrotem do nich.

Podeszłam do przodu i spojrzałam na niego, beztrosko i

przyzwoicie. -To nie jest fair. Gdybyśmy byli w prawdziwym świecie i

Strzygi by zaatakowały, inny strażnik nie mógłby

nie wskoczyć i zrobić wszystkiego, aby pozbyć się

Strzygi, tak szybko jak to możliwe.

-Masz rację,- Stan powiedział. -Ale nie

planowałaś skutecznego wyeliminowania zagrożenia. Nie

pomyślałaś o narażeniu Moroi. Trzeba było myśleć o tym

jak szybko można zrobić coś ekscytującego i poradzić sobie

samodzielnie.

-C-Co? Czyli miałam nie pomagać tam?

Oceniasz mnie, co myślisz było moją motywacją. Jak możesz

być pewien, co miałam na myśli? -Nie wiedziałam nawet,ile minęło czasu.

-Instynkt- odpowiedział tajemniczo. Wyjął małą

podkładkę wykonaną z papieru i kilka notatek na jej temat. Zmniejszyłam oczy,

pragnąc widzieć przez notatnik i dostrzec to, co

pisał o mnie. Kiedy skończył, założył

z powrotem swój płaszcz i skinął na nas wszystkich. -Do zobaczenia później.

Obserwowaliśmy go spacerującego po śniegu w kierunku

sali gimnastycznej, gdzie dampiry były szkolone. Ustach miałam otwarte,

i nie mogłam nawet z nich wydostać jakiegokolwiek słowa. Kiedy to się skończy

z tymi ludźmi?Popełniła głupi techniczny błąd, który

nie miałby nic wspólnego z tym, jak ja bym faktycznie

wykonała to w świecie rzeczywistym.

-To nie było nawet uczciwe. Jak on może mnie osądzać po tym, co on

uważa, że myślałam?

Eddie wzruszył ramionami, kiedy ruszyliśmy w dalszą drogę w kierunku

akademika. -On może myśleć, co chce. On jest naszym instruktorem.

-Tak, ale on dał mi negatywną opinię!

Doświadczenie nie ma sensu, jeśli nie możesz pokazać, co naprawdę chciałbyś zrobić

przed Strzygami. Nie mogę w to uwierzyć. Jestem dobra-Jestem naprawdę dobra.

Jak na Ziemi, można oblać kogoś przy egzaminie?

Nikt nie znał rzeczywistej odpowiedź, ale zauważyłam, że Lissa czuła się

niewygodnie -No ..., może był sprawiedliwy, czy nieuczciwe, ale jedno jest pewne:

Byłeś wielki, Eddie .

Spojrzałem na Eddiego. Zauważyłam, że czuł się źle,  z powodu mojego niepowodzenia,

a jego sukcesu. Byłam wkurzona, naprawdę

wkurzona, ale nieprawość Stana był moim problemem do rozwiązania.

Eddie miał zadanie wykonane znakomicie, i wszyscy go chwalili

tak, że mogłam zobaczyć rumieniec wpełzający na jego

policzki. A może to było po prostu z zimna. Niezależnie od tego, byłam

szczęśliwy dla niego.

Zamieszkaliśmy w salonie, przyjemnie było znaleźć się, gdzie nikt inny nie

myślał o tym, ale było ciepło i toasty. Każda z sali sypialnych

miała kilka z tych salonów, a wszystkie miały zapas filmów,

wielu gier i wygodne fotele oraz kanapy. Były

tylko do użytku studentów w określonych godzinach. W weekendy,

były one prawie cały czas otwarte, ale w dni powszednie

miały prawdopodobnie ograniczony godziny, aby zachęcić nas do odrabiania naszych

prac domowych.

Eddie oceniał wykonane pokoje i plany, a następnie objął

nasze stanowiska. Stojąc pod ścianą, patrzyłam na kanapę na

Lissę i Christiana, który był rozparty.

Myślałam, że film będzie mnie rozpraszać podczas sytuacji awaryjnych

ale w rzeczywistości, to były moje własne uczucia, które chciałam wyrzucić z umysłu.

Nie mogłam uwierzyć, że Stan powiedział, co powiedział.

On by nawet przyznał, że w ogniu walki, opiekun nie powinien

próbować dostać się do walki. Jego argument o mnie był

ukryty, chwała poszukiwania motywów była absurd. Zastanawiałam się, czy mam

poważnie zagrożena w przypadku przydzielenia do Lissy. Czy po tym jak nie

zdałam, nie weźmie mnie od Lissy po ukończeniu studiów?

Alberta i Dimitri mówili, że to wszystko to tylko

eksperyment, dać mi kogoś zamiast Lissy i podszkolić, ale nagle,

niepokój, paranoidalna część mnie zaczęła się zastanawiać. Eddie wykonuje

poważne zadanie chroniąc ją. Może chcieli sprawdzić, jak

dobrze mogła współpracować z innymi opiekunami. Być może

obawiają się, że zajmowałabym się tylko  pomaganiu jej, a nie innym

Moroiom-Może Mason umierze, po tym wszystkim, prawda? Może prawdziwym testem

jest zobaczenie, czy wymagałabym wymiany. Po tym wszystkim, kto będzie ze mną

naprawdę? Nowicjusz przeznaczony na stracenie. Ona była księżniczką Dragomir.

Ona zawsze będzie pod moją ochroną i  należeć do mnie.

Obligacje byłyby bezcelowe, jeśli ostatecznie okazałabym się niekompetentna.

Wejście szalonego Adriana przerwało moją paranoję.

Wślizgnął się do ciemnego pomieszczenia, mrugając, kiedy usiadł w

fotelu obok mnie. Nie zorientowałam się, że to tylko kwestia czasu

zanim będzie on na jego powierzchni. Myślę, że jego jedyną rozrywką było biesiadowanie

na terenie kampusu. A może nie, sądząc po silnym zapachu

alkoholu wokół niego.

-Czy jesteś trzeźwy?- Zapytałam go, kiedy film skończył.

-Wystarczająco trzeźwy. Co u was słychać?

Adrian nie udawał się w moje sny, ponieważ to odbyło się w

ogrodzie. On jest także zwolniony na niektóre z jego skandalicznych flirtów.

Większość jego występów odbywało się z nami lub pracując z Lissą

Opowiedzieliśmy mu nasze spotkanie ze Stanem, wywyższając

Eddiego i jego męstwo, nie wspominając o mojej złej opinii.

-Niezła robota- powiedział Adrian. -Wygląda na to, że nie masz zbyt poważnych blizn po bitwie

Wskazał na jedną stronę twarzy Eddiego, gdzie były trzy czerwone

znaki. Pamiętam Stan paznokcie uderzające Eddiego

podczas walki o wolność Lissy.

Eddie lekko dotknął swojego policzka. -Ledwie to wyczuwam.

Lissa pochylił się i powiedziała mu. "Dostałeś próbując

mnie chronić.

-Mam wrażenie, że stara się przekazać swoje doświadczenie polowe,- dokuczał.

-Nie martw się o to.

I wtedy to się stało. Chciał wykorzystać jej

współczucie i niezaprzeczalną chęć niesienia pomocy innym, którą inni tak chętnie wypełniali.

Ona nie mogła znieść, patrzenia na ten ból, nie wytrzymała siedzenia, chciała

coś zrobić. Czułam moc odradzającą się w niej, miałam

chwalebne i mieszające się wrażenie, że moje palce mrowiły.

Doświadczam, jaki ma to wpływ na nią. To był ogień i szczęście.

Odurzające. Wyciągnęła rękę i dotknął twarzy Eddiego ....

I znaki zniknęły.

Spuściła palce, a euforia ducha wyblakła z nas obu.

-Sukinsynu-tchnął Adrian. -Ty, nie żartuje

na ten temat. -Zajrzał na policzek Eddiego.-Nie pozostało pieprzonego śladu

z tego.

Lissa wstał i  zapadła się na kanapie.

Pochyliła głowę i zamknęła oczy. -Zrobiłam to.

Mogę to jeszcze zrobić.

-Oczywiście,że możesz- powiedział Adrian lekceważąco. -Teraz

masz mi pokazać jak to zrobić.

Otworzyła oczy. -To nie jest takie proste.-

-Oh, widzę- powiedział z przesadnym tonem. -Ja cię uczę

jak szalony o tym, jak widzieć aury i poruszać się w snach w snach, ale teraz

nie ujawnisz mi swoich tajemnic handlowych.

-To nie tak,że ja nie chcę. Ja nie potrafię.

-No, kuzynko, spróbuj-. Nagle wbił paznokcie

w rękę,aż poleciała krew.

-Jezus Chrystus! -Krzyknęłam -Czy jesteś stuknięty? -Kto był walnięty?Oczywiście, on.

Lissa wyciągnęła rękę i, tak jak poprzednio,

ona uzdrowiła skórę. Uniesienie napełniało ją, ale mój nastrój nagle

zmniejszył się bez żadnej przyczyny.

Dwóch z nich rozpoczęło dyskusję

przy użyciu standardowych warunków magicznych, a także niektórych terminów.

Byłam całkiem pewna, że były wymyślone na miejscu. Sądząc po

twarzy Christiana, wyglądało na to, że nie rozumie.

Wkrótce okazało się, że Adrian i Lissa o nas zapomnieli w

ich gorliwości i w tajemnicy ducha.

Christian wreszcie wstał, patrząc nudnym wzrokiem. -Chodź, Rose.

Gdybym chciał wysłuchać tego, to przyjdę to z powrotem. Jestem głodny .

Lissa spojrzała w górę. -Kolacja nie za półtora godziny.

-Żywiciel-powiedział. -Nie miałem dzisiaj swojej porcji.

Złożył pocałunek na policzku Lissy.

Ruszyłam obok niego. Zaczął znowu padać śnieg, i spojrzałam na

płatki jak spadały w dół wokół nas. Kiedy pierwszy śnieg zaczął się
na początku grudnia, było podobnie. Z

każdym krokiem bliżej do podajnika, czułem się spokojniejsza.

"Żywielami" nazywamy ludzi, którzy dobrowolnie

regularne oddawali źródła krwi Moroiom. W przeciwieństwie do Strzyg, które

pijąc zabijały ofiary, Moroie pili tylko małe

ilości każdego dnia i nie musieli zabijać dawcy.

To dziwne, ale konieczne dla Moroi.

Jak dalej szłam pieszo, na zwiedzaniu białego drzewa,

białego ogrodzenia i białych skał, coś w białym

krajobrazie przykuło moją uwagę. Cóż, to nie był dokładnie biały.

Był to blady kolor, sprany.

I nagle się zatrzymałam i czułam prześwitujące mnie oczy. Mason

stał po drugiej stronie placu, prawie komponując się z

drzewami i postem. No, pomyślałam. Chciałbym przekonać się, że jest to coś

więcej, lecz to był on, patrząc na mnie ze smutkiem wypisanym na twarzy.

Zwróciłam uwagę,że ruszył w kierunku tylnej części kampusu.

Spojrzałam jeszcze raz w ten sposób, ale nie miałam pojęcia, czego szukać.

Wracając do niego, mogłem tylko patrzeć, jak skręca się we mnie strach.

Lodowata-zimna dłoń dotknęła boku mojej szyi, i jej

okolic. To był Christian.

-Co jest?-zapytał.

Obejrzałam się do miejsca, gdzie widziałam Mason. Już go nie było,

oczywiście. Zacisnęłam oczy na chwilę i westchnęłam. Następnie,

wracając do Christiana, podszedłam i powiedziałam - Nic.

Christian zwykle mający wysoki zasób dowcipnych

uwag, gdy byliśmy razem, milczał przez całą resztę naszej podróży.
Byłam skazana na własne myśli

i obawy o Masonie, więc nie miałam wiele do powiedzenia.

Ta obserwacja trwała tylko przez kilka sekund. Biorąc pod uwagę jak

trudno było zobaczyć tam cokolwiek, wydawało się więcej niż prawdopodobne,
że mi się przewidziało, prawda?

Próbowałam przekonać się o tym

do końca spaceru. Gdy weszliśmy do świetlicy i

uciekłam z zimna, w końcu uderzyło mnie, że coś złego jest z Christianem.

-Co się stało?- zapytałam, starając się nie myśleć o Masonie.

-Dobrze się czujesz?

-W porządku- powiedziałam.

-Sposób, w jaki to powiedziałaś, wynika, że nie jest w porządku.

Zignorował mnie, poszliśmy do pokoju zasilających. Był

bardziej zajęty niż myślałam. Wszystkie szafy i podajniki

pełne były Moroi. Brandon Lazar był jednym z nich.

Gdy się pożywiał, ujrzałam wyblakły zielony siniak na jego

policzku i przypomniałam sobie, że nigdy nie dowiedziałam się kto go pokonał.

Christian odprawił z Moroi u drzwi i

następnie stał w poczekalni aż został zawołany. Mój udręczony

mózg, próbował dowiedzieć się, co mogło spowodować u Christiana

zły humor.

-Co się stało? Nie Podobał ci się film?

Brak odpowiedzi.

-Chodzi o Adriana?

Christian ciężko westchnął.

Brak odpowiedzi.

-Czy ty.. Oh.

Uderzyło mnie to. Byłam zaskoczony,że nie pomyślałam o tym

wcześniej.

-Czy jesteś zdenerwowany przez to, że Lissa chciała rozmawiać o magii

z Adrianem?

Wzruszył ramionami,co powiedziało mi wszystko, co potrzebne mi było wiedzieć.

-Daj spokój!, ona nie lubi magii bardziej  niż ciebie.

To jest po prostu częścią niej, wiesz? Spędziła te wszystkie lata

myśląc, że nie może użyć prawdziwej magii, a następnie okazało się,że ona

jest wyjątkiem zupełnie nieprzewidywalnego rodzaju.

Onapo prostu stara się to zrozumieć.

-Wiem,- powiedział szczerze, patrząc przez ekspansywny

pokój bez faktycznego koncentrowania się na żadnej osobie. -To nie jest

problem.

-Więc dlaczego ...- Moje słowa zniknęły i objawienie mnie

uderzyło  -Jesteś zazdrosny o Adriana.

Christian utkwił mrożąco-niebieskie oczy na mnie, i mogłam powiedzieć, że

trafiłam. -Nie jestem zazdrosny. Ja tylko-

-czuję , że moja dziewczyna spędza dużo czasu z facetem,
bogatym i rozsądnym, bystrym i silnym którego

mieć mogłaby z łatwością. Lub, jak to inaczej nazwać- jestem zazdrosny.

Odwrócił się ode mnie, wyraźnie zirytowany.

-Przez miesiąc miodowy może być więcej między nami, Rose. Cholera. Dlaczego

tych ludzi nie ma tak długo?

-Popatrz, powiedziałam, przesuwając moje stanowisko. Nogi bolały

wielu stojących. -Czy nie słuchasz mojej romantycznej

mowy, o tym, że Lissa jest ze mną połączona Ona szaleje za tobą.

Jesteś jedynym, którego chce, i wierz mi, mogę powiedzieć to ze

100 procentową pewnością.Jeśli ktoś się pojawi, będę wiedzieć.

Cień uśmiechu pojawił się na jego ustach.. -Jesteś jej najlepszą

przyjaciółką. Mogłabyś być jej powłoką -zadrwił

-Nie, jakby była z Adrianem. Zapewniam pana,

nie ma interesu wznim, dzięki Bogu, przynajmniej nie romantycznie.

-On może być przekonujący. Wie, jak używać przymusu...

-Do niczego jej nie zmusi.

-Myślę, że mogą one znosić się nawzajem. Poza tym, nie można

było zwrócić uwagi? Jestem nieszczęśliwym obiektem uwagi Adriana.

-Naprawdę?- Christian zapytał, wyraźnie zaskoczony. Faceci tak

dostrzegają tego typu rzeczy. -Wiem, że flirtuje

...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin