Humor - komunizm.pdf

(46 KB) Pobierz
238001906 UNPDF
Mateusz Łapiński
Humor i groteska dowcipów o Sowietach w kontekście historycznym
-Na co umarł Stalin? -Na szczęście.
Przytoczona powyżej zagadka stała się mottem niniejszych rozważań, nie dlatego
aby okazać radość z czyjejś śmierci. Ale gdyby Stalin żył po dziś dzień, to
śmiem twierdzić, że poniższa praca by pewnie nie powstała, a dowcipy o Sowietach
nadal by pewnie krążyły w tzw. drugim obiegu lub już nie byłoby komu ich
opowiadać...
Statystyczny Polak wie, czym był ZSRS (1), co znaczył on w historii świata,
Europy i Polski oraz to, że reperkusje jego egzystencji są odczuwalne po dziś
dzień. Sam ZSRS powstał 30.12.1922 r. , będąc kontynuacją Rosji bolszewickiej,
która stała się taką po przewrocie październikowym w l917 r. (2). Jako państwo,
w którym rządzić mieli robotnicy i chłopi , a w rezultacie ster władzy trzymała
grupa półinteligentów, najczęściej nic nie mających wspólnego z klasą pracującą,
nie wyglądało zbyt różowo (3). Ułomność gospodarki centralnie planowanej, która
miała być realizacją ideałów Marksa, została udowodniona naukowo przez Borisa
Bruckisa, wydalonego z kraju, podobnie jak wielu przedstawicieli inteligencji
rosyjskiej. Późniejsze walki o władzę po śmierci Lenina, z których zwycięsko
wyszedł J. Stalin, sprowadzając w rezultacie leninowskie hasło: „Cała władza w
ręce rad" do rządów autokratycznych, a po jego śmierci faktyczną władzę
sprawował I sekretarz KC PZPR przy akompaniamencie partii. Wiadomo, że poziom
życia, brak swobody wypowiedzi, militaryzacja przemysłu, represje, morderstwa i
machinacje partyjne, stanowiły „normalną" część życia społeczeństwa „raju na
ziemi".
Odbicie, jak w krzywym zwierciadle realiów tego cudacznego i potwornego zarazem
tworu państwowego, znalazło się w dowcipach, tej najbardziej popularnej
żartobliwej formie komentującej życie. Kto był ich autorem? Nie wiemy, gdyż ich
anonimowość w warunkach konspiracyjnych jest zrozumiała. Najważniejsze jest
jednak to, ze dowcip wyrażał to, co czuła spora część społeczeństwa, a
„anonimowość była wyrazem powszechności" (4). Są one najbardziej nośnym
składnikiem folkloru politycznego, obok piosenek, wierszy itp.. Przez swą, z
reguły, zwięzłą i prostą formę nie sprawiają trudności w zapamiętaniu, co
ułatwia ich dystrybucję. Według W. Łysiaka, do tegoż folkloru „należą tylko te
utwory, które zostały zaakceptowane przez grupę, rozpowszechnione i utrzymane w
powszechnym obiegu, poświadczonym wariantami" (5). Ponadto, dowcip polityczny
pełni bardzo ważną funkcję: integruje społeczeństwo, które z takich czy innych
przyczyn zostało „uszczęśliwione" taką czy inną władzą, w opozycji do niej.
Powstałe antynomie na linii: my - oni, mają na celu ukazywanie wypaczeń systemu,
błędów ludzi, którzy go tworzyli lub tworzą, często w przerysowanej formie.
Wspólne obiekty żartów, często w bardzo trudnych realiach, jeśli mówimy o władzy
komunistycznej, dają poczucie solidarności.
Inną ważną cechą niektórych dowcipów politycznych jest ich elastyczność, co
implikuje ich szeroką wariantywność. Posiadają one konstrukcję, gdzie wymiana
danych zmiennych, powoduje aktualizację dowcipu. Przykładem może być ten, gdzie
równie dobrze bohaterem mógłby być inny prominentny działacz partyjny, np. z
bratnich Sowietów. Zarazem można zobaczyć wspomnianą wyżej opozycję, gdzie
zostaje wykpiona ignorancja tzw. szychy przez opowiadających:
Gierek leci samolotem do RFN. W pewnej chwili pyta stewardessę: „Nad jakim
miastem lecimy?" „Baden- Baden" - odpowiada stewardessa. „Słyszę, przecież nie
musicie powtarzać"(6). Niezbędną, do zrozumienia dowcipów o funkcji
komentującej, jest znajomość kontekstu, w którym takowe występują. Jestem
zdania, że tym bardziej jest ona potrzebna do zrozumienia dowcipów o Sowietach,
gdzie bez wiedzy o realiach historycznych, o osobowościach polityków tej doby
nie będą one zrozumiałe.
W poniższej pracy chciałbym zaprezentować kilka rodzajów dowcipów, dotyczących
różnych płaszczyzn życia mieszkańców ZSRS oraz ich przywódców. Dowcipy, które
zostaną przedstawione, zasadniczo pochodzą z książki Eugeniusza Skrobockiego,
którą miałem okazję czytać kilka lat temu (7), kilka z pracy zbiorowej,
poświęconej dowcipom doby komunizmu , a część została zasłyszana, czyli przebyła
tę najpowszechniejszą dla dowcipów drogę dystrybucji.
Zacznę od wielkich przywódców rewolucji, „genialnych teoretyków marksizmu"
-Lenina i Stalina.
Z postacią Lenina związane są przede wszystkim anegdotyczne wręcz opowieści o
faktach, zwanych przez niektórych „autentycznymi".
W dążeniu do minimalizacji biurokracji, z którą kojarzone były znienawidzone
przez bolszewików rządy cara, Lenin (wł. Władimir Ilijcz Uljanow), realizując
ideę gospodarki planowanej, popadł w oczywisty absurd. Sam będąc przywódcą,
„dekretując porządek komunizmu wojennego doprowadził do totalnego
upaństwowienia" , uzależniając wszelką produkcję od swoich decyzji, które rzecz
jasna, wymagały ciągłej roboty papierkowej.
W ZSRS wszyscy wiedzieli jak Lenin dba o produkcję walonek, spirytusu, jak
nakazał wytwarzać cukier z trocin czy wódkę z torfu. Przywódca Wielkiej
Rewolucji Socjalistycznej osobiście zajmował się kwestią wyładunku kartofli czy
sprzątania śniegu z ulic Moskwy.
Kondycję tego kraju po przewrocie październikowym podkreślają zagadki:
- Dlaczego w Rosji nie ogłoszono stanu klęski żywiołowej?
- Ogłoszono! W 1917 roku i jeszcze nie odwołano.
Innym pomysłem było zorganizowanie nadmiaru wolnego czasu obywatelom ZSRS, kiedy
to mogli w wyraźny sposób przybliżać kraj do socjalizmu, gwarantując wzrost
gospodarczy podczas nieodpłatnych robót w ramach tzw. subotnika, czyli
sobotniego czynu społecznego. Jego znaczenie dla finansów państwa oddaje
poniższy dowcip:
- W czym ma pokrycie dolar amerykański?
- W złocie.
- W czym ma pokrycie frank szwajcarski?
- W platynie.
- W czym ma pokrycie rubel?
- W cynie.
- W cynie?
- W cynie społecznym.
Przejdźmy teraz do spadkobiercy Lenina, Josifa Wissarionowicza Dżugaszwiliego,
ps. Stalin. Był on, jak powszechnie wiadomo, słynny z wielu względów: genialny
teoretyk marksizmu-leninizmu, Wódz Rewolucji, wybitny językoznawca (choć
złośliwi twierdzą, że dlatego nigdy nie otrzymał tytułu generalissimusa, bo nie
potrafiłby tego wymówić), Ojciec Narodu itd.
Był także wielkim przyjacielem dzieci. Oglądając filmy propagandowe z tamtej
epoki, konkluzja nasuwa się sama: dobry wujaszek Stalin.
Natomiast opowiadano treść nieco innego filmu, w takich o to słowach:
Do Stalina podchodzi dziecko i pyta: „Wujaszku Stalinie, czy dasz mi cukierki?"
Stalin do dziecka: „Spierdalaj!" Po czym ukazuje się czarna plansza z białym
napisem: „A mógł zabić".
No właśnie, nie tylko, że nie zabił, ale słynął z troski o potrzebniejszy pokarm
niż słodycze:
Do Stalina przychodzi komisarz ds. gospodarczych i mówi:
„Towarzyszu Stalinie, przywieziono ryby trzeciego gatunku. Co z nimi zrobić?"
„Dzieciom, wszystko dzieciom".
Ujmujące, nieprawdaż?
Stalin dbał także o swój wizerunek oraz o odpowiednie utrwalenie go w
świadomości społecznej, czyli promował tzw. kult jednostki. Towarzysz Stalin był
wszędzie. Zawsze czujny, majestatyczny, groźny dla wrogów rewolucji, ale także
łagodny dla wiernych idei socjalizmu oraz mecenas sztuki.
O to jak podsumowano jego dążenia do utrwalenia pamięci o wielkich Rosjanach:
Zbliżał się Rok Puszkinowski i postanowiono uczcić poetę, wystawiając mu pomnik.
Zgłoszono Stalinowi projekt pt.: „ Towarzysz Stalin czyta Towarzysza Puszkina".
Ale Stalin mówi: Proszę to poprawić, bo nie jest to politycznie poprawne. Drugi
projekt nosił tytuł: „Towarzysz Puszkin czyta Towarzysza Stalina". Stalin
popatrzył i mówi: Proszę coś z tym zrobić, bo choć jest poprawne politycznie, to
nie jest poprawne pod względem historycznym. Ostatecznie zdecydowano się na
projekt pt.: „Towarzysz Stalin czyta Towarzysza Stalina".
Ale oprócz Wodzów, pierwszych sekretarzy w dowcipach o Sowietach poczesne
miejsce zajmuje także gospodarka. Była ona najbardziej widocznym elementem
ingerencji systemu, który chciał ją przekształcić w najlepszą na świecie, a co
mu się udało, można oglądać po dziś dzień. Efektywność gospodarki centralnie
planowanej była praktycznie żadna w porównaniu z blokiem państw „zgniłego
Zachodu". Tak czy inaczej utrzymywano, że gospodarka ZSRS jest i tak najlepsza
na świecie - samowystarczalna, zapewniająca swoim konsumentom wszystko, co jest
potrzebne do życia.
O to historia z Mińska, gdzie otwarto nowy sklep mięsny. Postawiono w nim na
estetykę i higienę. W dniu otwarcia wchodzi klient, stąpając po lśniących w
jarzeniowym świetle kafelkach, podchodzi do kasy, przy której prześliczna
ekspedientka, ubrana w lśniąco biały fartuch, pyta się z czarującym uśmiechem:
„Co dla Pana?" „Poproszę zawinąć mi kilo cielęciny." Ekspedientka wyjmuje spod
lady lśniąco biały papier najwyższej jakości, rozkłada go eleganckim ruchem na
ladzie i mówi do obsługiwanego: „Proszę mi podać cielęcinę".
Podczas olimpiady w Moskwie wydano prikaz sklepom, aby nie mówić jednoznacznie,
że czegoś nie ma. W jednym ze stołecznych domów towarowych miała miejsce
następująca scena: w dziale odzieżowym kobieta chce kupić rękawiczki.
Ekspedientka pyta się: „Z pięcioma palcami? Z jednym palcem?" „Z pięcioma".
„Skórzane, zamszowe, wełniane, ze skaju?" „Zamszowe" - odpowiada klientka. „Pani
przyjdzie jutro z płaszczem, pomożemy dobrać kolor." Usłyszał to jeden mężczyzna
i krzyczy: „Pani im nie wierzy! W zeszłym tygodniu chciałem kupić papier
toaletowy, to kazali mi przynieść klozet, dupę pokazać a i tak papieru nie
sprzedali!"
Mniejszą natomiast znajomością realiów wykazał się mieszkaniec Kijowa, który
wsiadłszy do taksówki w Moskwie, zapytany przez kierowcę dokąd chce jechać,
mówi: „Do sklepu Zasada proszę!" „Do sklepu Zasada? Mieszkam tu 30 lat i nie
wiem, gdzie to jest." „Ja też nie wiem - mówi pasażer - ale mi w Kijowie mówili,
że w Moskwie w zasadzie wszystko jest."
Natomiast nie da się odmówić skutecznych starań w dziedzinie militaryzacji
kraju, gdzie np.: do budowy poligonów jądrowych, tzw. atomgradów, w szczytowym
okresie wykorzystywano ok. 700 tys. więźniów i robotników11. Gospodarka
podporządkowana polityce zbrojeniowej dawała efekty, jakie zostały
zaprezentowane powyżej. Ale sprawiała również niespodzianki.
Otóż Iwan Rabinowicz pracował w wytwórni sprzętów niezbędnych dla małych dzieci
i ich rodziców. Jego żona spodziewała się dziecka i Rabinowicz postanowił
„zorganizować" wózek dla pociechy. Zaczął wynosić po kolei części z taśmy
produkcyjnej, a gdy miał już komplet, zaczął je składać. I tu pojawił się
problem: bo jakkolwiek by nie złożył, zawsze mu wychodził kałasznikow.
Oprócz militarnego charakteru gospodarki, śmiano się również z wojskowych,
którzy nie zawsze wykazywali się kompetencjami, niezbędnymi przy wykonywaniu
tego zawodu.
Nad brzegiem Oceanu Arktycznego siedzi sobie Czukcza . Nagle spod wody wyłania
się amerykańska łódź podwodna, wychyla się oficer i pyta:
„Hej Czukcza! Byli tu Ruscy?"
„ Nie!"
Amerykanin się schował, łódź się zanurzyła i popłynęła. Za godzinę wynurza się
łódź podwodna pod banderą ZSRS, wychyla się oficer i pyta:
„Hej Czukcza! Byli tu Amerykanie?"
„Byli."
„ A dokąd popłynęli?"
„ Na północny wschód."
„Nie mądrzcie się, pokażcie ręką!"
Jak to kiedyś w Polsce mówiono: „Nie matura, lecz chęć szczera zrobi z Ciebie
oficera."
Mimo tak ważnego miejsca armii w polityce tego „największego przyjaciela
Pokoju", jakim był ZSRS, nie zapominano także o innych działach gospodarki. Tak
również było z rolnictwem. Warto tu, myślę, przypomnieć rewolucyjne odkrycia
„wybitnych" genetyków rosyjskich, ze słynnym Trofimem Łysenką na czele, którzy
dążąc do wykazania bezsensowności nauk biologicznych Zachodu, tworzyli własne,
hybrydyczne teorie. Przykładem może być choćby ta, mówiąca o przejmowaniu cech
genetycznych przez rośliny od osób, rzeczy itp., przebywających w tym samym
pomieszczeniu. Gdyby skończyło się na teoriach, to jeszcze by to pozostało na
poziomie dowcipu sytuacyjnego. Ale zrobiono kolejny krok. W myśl badań
agrobiologów radzieckich, zaczęto przekształcać jałowe tereny stepów
środkowoazjatyckich oraz równin syberyjskich w żyzne pola, przy absolutnej,
patrząc choćby z punktu wiadomości ze szkoły podstawowej, ignorancji warunków
klimatyczo -glebowych.
W drodze do urzeczywistniania marzeń o raju na ziemi, zaczęto zmieniać biegi
rzek (Arnu - daria, Syr - daria) co skończyło się klęską ekologiczną. Nikita
Chruszczow za swe racjonalizatorskie plany wprowadzenia na szeroką skalę, na
wzór amerykański, upraw kukurydzy na Syberii, otrzymał przydomek Kukuruźnik.
Ludzie widzieli to i śmiali się z tego, bo cóż innego można było robić, gdy
władza ujarzmia przyrodę mocą autorytetu partii. Śmiali się z działań oraz z
tych, którzy nimi zawiadywali i osobiście, tak jak Lenin, wszystko kontrolowali.
Chruszczow odwiedza wzorową hodowlę świń. Gazety w całym ZSRS rozpisują się o
tym wydarzeniu.
Nazajutrz po wizycie, jedna z nich, na pierwszej stronie, zamieściła zdjęcie
zatytułowane: „Towarzysz Chruszczow ze świniami (trzeci od lewej)".
Innym rodzajem dowcipów o Sowietach są te, które wiążą się z tą ciemną stroną
działalności partii. Mianowicie dotyczyły represji, więzień, przymusowych robót,
czyli tych wszystkich metod, którymi posługiwał się aparat, aby pozbywszy się
„szkodnictwa" dojść do upragnionego socjalizmu. Jest to tzw. „czarny humor": w
jednych przypadkach mniej makabryczny, w drugich bardziej. Śmiejemy się z tych
makabresek, ale mimo wszystko mamy świadomość, że tak było naprawdę. I ta prawda
historyczna jest naprawdę straszna.
Wiadomo, że w ZSRS przeprowadzano gigantyczne inwestycje budowlane. I ktoś
musiał to wykonać, więc źródło taniej siły roboczej, w tamtych realiach, było
oczywiste.
- Kto budował Kanał Białomorski?
- Ci, co opowiadali dowcipy.
- A kto budował Kanał Wołga - Don?
- Ci, którzy ich słuchali.
Zapytano Breżniewa:
„Leonidzie Ilijczu, jakie macie hobby?"
„Zbieram dowcipy o sobie."
„ A dużo ich już macie?"
„O, będzie jakieś dwa i pół łagra."
- Jaki był największy przejaw religijności Stalina?
- W latach 30. zarządził na Ukrainie Wielki Post.
Istnieje też grupa dowcipów o wzajemnych relacjach polsko - sowieckich.
Polacy, którzy czuli się ograniczani nie tylko przez lokalną władzę, wyraźnie
też odczuwali skutki zależności od centrali z „trzeciego Rzymu". Najbardziej
widoczne były te gospodarcze, gdyż z gospodarką w takim stanie, ZSRS miał długo
problemy z odbudową kraju po wojnie. Stąd owa bratnia przyjaźń Związku
Sowieckiego z Narodem Polskim, której dowodem mogła być np.: wymiana handlowa,
wspólna droga do socjalizmu itp.
Amerykański dziennikarz pyta Polaka:
„Jakie są układy między Polską a ZSRR?"
„Bardzo dobre: my im dajemy węgiel, a oni biorą od nas cukier."
- Jak niektóre kraje idą do socjalizmu?
- Czechosłowacja -ze Związkiem Radzieckim na czele,
- NRD - ze Związkiem Radzieckim u boku,
- Węgry - ze Związkiem Radzieckim na karku,
- Polska - ze Związkiem Radzieckim w dupie.
Nauczyciel pyta dzieci w szkole: „ Za co kochamy ludzi radzieckich?"
„Bo nas wyzwolili."
„A za co nie lubimy Amerykanów?"
„ Bo nas nie wyzwolili."
- Jaki jest związek między sklepem mięsnym a hodowlą tuczników?
- Związek Radziecki.
- O czym marzy polska świnia w drodze do rzeźni?
- Żeby chociaż jej serce pozostało w kraju.
Jak łatwo można zauważyć, mocno w owych czasach dały się Polakom we znaki
związki ze Związkiem. Aczkolwiek, co już poruszyłem wcześniej, nie można by
zrozumieć niektórych dowcipów w oderwaniu od konkretnego kontekstu. Bo kogo by
dzisiaj śmieszył dowcip o świni wyjeżdżającej do rzeźni, bez znajomości
ówczesnych realiów? Nas, których lata dzieciństwa lub młodości przebiegały pod
patronatem Czerwonej Gwiazdy lub naszych rodziców, dziadków, którzy dobrze
pamiętają czasy kolejek, kartek, talonów, pochodów pierwszomajowych,
największego wypadku w historii Mazowsza, kiedy to zderzyły się ze sobą kolejka
z Warszawy z kolejką z Mińska Mazowieckiego. Śmiejemy się, bo nie tylko
rozumiemy kontekst, ale też go czujemy. Poczucie groteski, która miała miejsce
naprawdę, jest dla nas powodem do śmiechu. Ale czy obecne pokolenie, urodzone w
latach 90., będą te dowcipy bawić? Czy też pozostaną dla nich tylko mglistym
odbiciem bieżącego odbioru historii przez ludzi, biorących w nim udział,
członków narodów, dążących do socjalizmu ze Związkiem Radzieckim w różnych
konfiguracjach?
Przypisy:
1. Celowo używam tu skrótu ZSRS od: Związek Socjalistycznych Republik
Sowieckich, a nie ZSRR, gdyż rosyjskie słowo: sowiet nie ma właściwego odbicia w
polskim słowie rada. Różnica jest taka, iż rada oznacza ciało kolegialne
utworzone z inicjatywy oddolnej, które może powołać ciało wyższej instancji.
Natomiast słowo sowiet oznacza ciało kolegialne, które jest powołane odgórnie
przez jednostkę lub „grupę trzymającą władzę", że też użyję modnego ostatnio
sformułowania.
2. Smaga J., Rosja w 20 stuleciu, Kraków 2002, s.69.
3. Heller M., Niekricz A., Utopia u władzy, Londyn 1985, s.43.
4. Łysiak W., Wielka kontestacja. Folklor polityczny w PRL, Poznań 1998,
s.23..
5. Tamże, s.33.
6. Tamże, s.64.
7. Skrobocki E., 1001 dowcipów sowieckich, Białystok 1992.
8. Dowcip surowo wzbroniony. Antologia polskiego dowcipu politycznego, pod
red. V. Syguły - Wojtowicz i M. Waloch, Toruń 1990.
9. Smaga J., dz. cyt., s. 65.
10. Tamże, s. 65.
11. Miedwiediew Ż.A., Stalin i bomba atomowa, Dziś 5/2000, s.102-113.
12. Jest to bardzo popularny bohater dowcipów o Sowietach i pełni fikcję taką
jak np.: Masztalski w polskim dowcipie. Dodatkowo jego żydowsko brzmiące
Zgłoś jeśli naruszono regulamin