Te Necesito - Prolog, by Madi_.pdf
(
78 KB
)
Pobierz
320261119 UNPDF
Te Necesito.
Autorka : Madi_
Beta : J.J
Beta : J.J
Autorka : Madi_
Prolog.
Maj 2009r.
Czym jest, tak naprawdę, zbrodnia? Jak ją scharakteryzować? Czy istnieje na
świecie słowo, które jednoznacznie opisałoby, o co do cholery w niej chodzi?
Nie.
Czasem człowiek popełnia zbrodnię, a nie wie nawet, że robi coś złego
pisał
John Steinbeck, ale na Boga,
On
dobrze wiedział co robi. Mam rację, prawda?
Gówno prawda.
Brzęknięcie drzwi przede mną wyrwało mnie z zamyślenia.
- Macie pół godziny. - Powiedział grubszy mężczyzna i otworzył wrota.
Pokiwałam głową i weszłam powoli do pomieszczania.
Rozejrzałam się.
Pełno było w nim stołów, przy których siedzieli mężczyźni ubrani w
identyczne pomarańczowe stroje. Na ich twarzach gościła mieszanina uczuć –
począwszy od radości, poprzez żal i trwogę, a kończąc na pożądaniu i niechęci.
Jedni się witali, drudzy zaś żegnali. Kobiety płakały, dzieci skakały na kolana
ojców, dziadków, braci. Niektórzy milczeli, inny darli się wniebogłosy przez
łzy czy też śmiech.
Przeczesałam wzrokiem pomieszczenie ponownie i w końcu dostrzegłam swój
cel
.
Siedział niedbale na krześle. Miał zamknięte oczy i dłonie splecione na karku.
Twarz zdobiła mina jak najbardziej obojętna, wystudiowana, wyrażająca zero
emocji.
W końcu to On, nie nikt inny.
- Pomyślałam.
Podeszłam powoli do stolika i usiadłam na krześle na przeciw chłopaka.
- Witaj. - Szepnęłam patrząc na niego.
- Po co tu przyszłaś? - Zapytał, a w jego tonie dało się wyczuć nutkę bólu, którą
tak bardzo próbował zamaskować.
- Sama nie wiem. - Otworzył oczy i spojrzał nimi prosto w moje.
Przyglądałam się mu równie zachłannie jak on mi.
Jego niebieskie źrenice zdawały się ciskać we mnie pioruny, wyrażały odrazę i
niechęć, ale jednocześnie wydawały się prosić abym podeszła bliżej, żebym
została z nim tutaj, przytuliła do piersi i obiecała, że wszystko się ułoży.
Idealny nos zdobiły delikatne piegi, które wydawać by się mogło, nijak pasują
do ciemnej karnacji i brązowych włosów. Blizna na górnej wardze nie zmieniła
swego położenia. Delikatny i jednocześnie krzywy uśmiech zagościł na jego
ustach, gdy zagłębił wzrok w lekkim dekolcie mojej bluzki.
- Nic się nie zmieniłeś. – Ułożyłam się plecami na oparciu krzesła,
skrzyżowałam ręce na piersi i rozejrzałam się po pomieszczeniu, aby nie
patrzeć mu w oczy.
- Za to Ty tak. - Zmierzył mnie wzrokiem. - Obcięłaś włosy, wyładniałaś...
- Słuchaj... - Zaczęłam. - Nie przyszłam tu rozmawiać o sobie. Głównym
tematem jesteś teraz ty... Prasa nie daje mi spokoju, ludzie o ciebie pytają...
Policja zbiera dowody, aby cię obciążyć, a ja do cholery siedzę w tym
wszystkim sama. Ze zwykłej dziewczyny zmieniłam się na gwiazdę tutejszych i
światowych brukowców. - Łza powoli zaczęła toczyć się po moim policzku. -
Po co ci to wszystko było?! Wytłumacz mi – czemu? Dlaczego zachowałeś się
jak dupek, niemyślący baran…
- Dziewczyno, uspokój się. - Powiedział ostro i złapał mnie za nadgarstki.
- Nie dotykaj mnie. - Wyszarpnęłam ręce z jego uścisku.
- Izzy, kochanie… - Szepnął patrząc mi prosto w oczy.
- Przestań. - Wstałam z krzesła i zaczęłam się kierować w stronę wyjścia.
- Przyjdziesz jeszcze? - Zaskomlał niczym zbity pies.
Odwróciłam się na chwilę i omotałam go wzrokiem próbując zapamiętać
każdy szczegół tak, aby wspomnienie o nim mogło mi starczyć do końca życia.
Uśmiechnęłam się delikatnie przez łzy i wyszeptałam resztką sił:
- Uważaj na siebie.
Gdy wychodziłam słyszałam krzyki, głuche uderzenia i głośne trzaski.
Wiedziałam, że to
On
jest ich sprawą, ale odganiałam od siebie tą myśl, aby
nie załamać się do końca.
Kiedy przekroczyłam próg, a drzwi zamknęły się za mną z trzaskiem po mojej
prawej stronie pojawiła się, mierząca około dwóch metrów, umięśniona
sylwetka dwudziestosiedmioletniego Setha.
- Hieny czekają za bramą, więc radzę się panience przygotować.
Założyłam na nos ciemne okulary, aby zakryć moją reakcje na pobyt w tym
przeklętym miejscu.
- Dziękuję. - Szepnęłam i schowałam się za potężną postacią ochroniarza.
Tym sposobem dostałam się do auta bez szwanku zewnętrznego. Psychicznie
jednak wysiadałam. Każde pytanie przez nich zadane otwierało wewnątrz
rany, które myślałam, że są już pozaszywane...
- Gdzie jedziemy panienko Swan? - Zapytał cicho mój towarzysz.
- Do domu Seth, do domu. - Powiedziałam spokojnie i wlepiłam wzrok w
mijany krajobraz, który z czasem zaczął się rozmazywać przez łzy zbierające
się w moich oczach.
Plik z chomika:
Madi_
Inne pliki z tego folderu:
Te Necesito - Prolog, by Madi_.pdf
(78 KB)
Inne foldery tego chomika:
! I wanna be there for you
Zgłoś jeśli
naruszono regulamin