Magia Ceremonialna - Aleister Crowley - 58 stron - oUtLaWzZz.pdf
(
454 KB
)
Pobierz
200528536 UNPDF
Aleister Crowley
MAGIA CEREMONIALNA
Ż
ycie, takie jakim je znamy, jest pełne cierpienia.
Wystarczy wspomnie
ć
tylko,
ż
e ka
ż
dy człowiek otrzymał wyrok, lecz nie zna daty jego
wykonania. Nikomu nie wydaje si
ę
to przyjemne. Podobnie, ka
ż
dy robi wszystko co w jego
mocy, by wyrok ten odroczy
ć
, a gdyby był w stanie go odwróci
ć
, po
ś
wi
ę
ciłby wszystko, co
tylko ma.
St
ą
d te
ż
praktycznie wszystkie religie i wszystkie filozofie zaczynaj
ą
bez osłonek od
obiecywania swoim zwolennikom nagrody w postaci nie
ś
miertelno
ś
ci.
Ż
adna religia nie upadła jak dot
ą
d z nadmiaru obietnic. Obecny rozpad religii wi
ąż
e si
ę
z tym,
ż
e ludzie prosz
ą
o dowody. Pr
ę
dzej wyrzekliby si
ę
znacz
ą
cych korzy
ś
ci materialnych, jakie
dobrze zorganizowana religia przynosi Pa
ń
stwu, ani
ż
eli zgodzili na oszustwo czy fałszerstwo,
czy te
ż
jakikolwiek system, który, nawet je
ś
li nie jest winny, to w ostateczno
ś
ci nie jest w
stanie dowie
ść
swojej niewinno
ś
ci.
Gdy jest si
ę
po cz
ęś
ci bankrutem, najlepiej podej
ść
na nowo do problemu bez z góry
przyj
ę
tych zało
ż
e
ń
. Zacznijmy w
ą
tpi
ć
w ka
ż
de stwierdzenie. Odnajd
ź
my sposób na
poddawanie ka
ż
dego stwierdzenia testowi eksperymentu. Czy istnieje cho
ć
ziarno prawdy w
twierdzeniach rozmaitych religii? Niechaj nam wolno b
ę
dzie znale
źć
odpowied
ź
na to
pytanie.
Pocz
ą
tkow
ą
trudno
ść
sprawia niezmierne bogactwo materiału do sprawdzenia. Krytyczne
sprawdzenie wszystkich systemów byłoby nieko
ń
cz
ą
cym si
ę
zadaniem; lista
ś
wiadectw jest
zbyt długa. Teraz ka
ż
da religia jest równie dobra i ka
ż
da wymaga wiary. Odrzucimy wi
ę
c to
pytanie z braku mo
ż
liwo
ś
ci potwierdzenia. Lepiej wi
ę
c sprawdzi
ć
, czy nie istnieje jaka
ś
kwestia, co do której wszystkie religie s
ą
zgodne: bo je
ś
li tak jest, mo
ż
e okaza
ć
si
ę
ona godna
zbadania.
Nie nale
ż
y jej z pewno
ś
ci
ą
szuka
ć
w dogmatach. Nawet tak prosta idea jak przekonanie o
wy
ż
szym i wieczystym bycie jest negowana przez jedn
ą
trzeci
ą
rasy ludzkiej. Legendy
tycz
ą
ce si
ę
cudów s
ą
pewnie uniwersalne, lecz z braku naocznych dowodów mijaj
ą
si
ę
ze
zdrowym rozs
ą
dkiem.
Wi
ę
c co z pocz
ą
tkiem religii? Jak to si
ę
stało,
ż
e tyle nieudowodnionych twierdze
ń
zostało
przyj
ę
tych przez ludzi wszelkiego rodzaju ? Czy
ż
to nie graniczy z cudem?
Istnieje jednak jeden rodzaj cudu, który z pewno
ś
ci
ą
si
ę
wydarza, a jest nim działanie
geniuszu. Nie znajdziemy jego analogii w przyrodzie. Nie do pomy
ś
lenia jest nawet jaki
ś
"super-pies" przekształcaj
ą
cy
ś
wiat psów, podczas gdy w historii ludzko
ś
ci zdarza si
ę
to z
du
żą
regularno
ś
ci
ą
. Dzisiaj mamy trzech "super-ludzi", b
ę
d
ą
cych ze sob
ą
w niezgodzie. Co
wspólnego odnajdziemy u Chrystusa, Buddy i Mahometa? Czy jest co
ś
, co ich ł
ą
czy?
Ż
aden punkt w doktrynie,
ż
aden punkt w etyce,
ż
adna teoria "
ż
ycia po
ż
yciu", a jednak w
historii ich
ż
ycia odnajdziemy pewn
ą
to
ż
samo
ść
, mimo wielu ró
ż
nic.
Budda urodził si
ę
ksi
ę
ciem, a zmarł jako
ż
ebrak.
Mahomet urodził si
ę
ż
ebrakiem, a zmarł jako ksi
ążę
.
Chrystus pozostał nieznany jeszcze wiele lat po swojej
ś
mierci.
Wielkie
ż
ywoty ka
ż
dego z nich spisane były przez dewotów i jest w nich co
ś
wspólnego -
przemilczenie. Nie wiemy nic o
ż
yciu Chrystusa mi
ę
dzy dwunastym a trzydziestym rokiem
jego
ż
ycia. Mahomet znikn
ą
ł w jaskini. Budda po opuszczeniu swojego pałacu przez wiele lat
przebywał na pustyni.
Ka
ż
dy z nich, doskonale cichy podczas swojego znikni
ę
cia, gdy wrócił, natychmiast zacz
ą
ł
naucza
ć
nowego prawa.
Jest to zadziwiaj
ą
ce i sprawia,
ż
e kusi nas sprawdzenie, czy równie
ż
innym wielkim
nauczycielom religii nie wydarzyło si
ę
co
ś
podobnego.
Moj
ż
esz wiódł spokojne
ż
ycie, póki go nie wygnano z Egiptu. Skrył si
ę
wtedy w krainie
Midian i nie wiadomo, co tam porabiał, a przecie
ż
natychmiast po powrocie postawił całe
miejsce na głowie. Potem znowu znikn
ą
ł na górze Synaj na kilka dni i powrócił z Tablicami
Prawa w r
ę
kach.
Ś
wi
ę
ty Paweł (znowu), po przygodach w drodze do Damaszku, udał si
ę
na Pustyni
ę
Arabsk
ą
,
gdzie przebywał przez wiele lat, a po powrocie obalił Cesarstwo Rzymskie. Nawet w
legendach dzikich plemion znajdziemy podobny schemat. Kto
ś
, kto nie jest nikim
szczególnym, udaje si
ę
na odosobnienie, by wróci
ć
jako wielki uzdrowiciel; i nikt nie wie
wła
ś
ciwie, co mu si
ę
przydarzyło.
We wszystkich mitach i bajkach pojawia si
ę
ten sam zbieg okoliczno
ś
ci. Nikt odchodzi, by
wróci
ć
jako Kto
ś
. Nie da si
ę
tego wyja
ś
ni
ć
w jaki
ś
zwyczajny sposób. Nie ma jakiejkolwiek
poszlaki, która by kazała nam twierdzi
ć
,
ż
e ludzie ci byli od pocz
ą
tku wyj
ą
tkowi. Mahomet z
trudem dosiadał wielbł
ą
da, gdy miał trzydzie
ś
ci pi
ęć
lat, nie mówi
ą
c ju
ż
o jakimkolwiek
talencie do czego
ś
innego.
Ś
wi
ę
ty Paweł posiadał troch
ę
talentu, ale plasuje si
ę
na ko
ń
cu tej
pi
ą
tki.
Ż
aden z nich nie posiadał narz
ę
dzia władzy, takiego jak rz
ą
d czy pieni
ą
dze. Moj
ż
esz
był znacz
ą
c
ą
postaci
ą
w Egipcie, zanim go opu
ś
cił; wrócił jako obcy człowiek. Chrystus nie
był w Chinach i nie o
ż
enił si
ę
z córk
ą
cesarza. Mahomet nie dysponował liczebn
ą
i
zdyscyplinowan
ą
armi
ą
. Budda nie zjednoczył organizacji religijnych.
Ś
wi
ę
ty Paweł nie spiskował z ambitnym generałem. Ka
ż
dy z nich powrócił biedny; ka
ż
dy z
nich powrócił samotny.
Jaka była istota ich władzy? Co im si
ę
wydarzyło na odosobnieniu?
Historia nie pomo
ż
e nam rozwi
ą
za
ć
tego problemu, bo historia milczy. Posiadamy jedynie
zapiski, jakie oni sporz
ą
dzali.
Byłoby znacz
ą
ce, gdyby
ś
my znale
ź
li w nich jakie
ś
punkty wspólne.
Z poprzednio wymienionych wielkich nauczycieli jedynie Chrystus milczy; pozostała
czwórka co
ś
nam mówi; jedni wi
ę
cej, inni mniej.
Budda szczegółowo omawia, co si
ę
z nim działo, i nie starcza nam tutaj miejsca na
przytoczenie tego. Sens tego wszak
ż
e jest taki,
ż
e powierzono mu w opiece tajemn
ą
sił
ę
ś
wiata.
O do
ś
wiadczeniu
ś
wi
ę
tego Pawła wiemy jedynie,
ż
e miał zwidy jakoby został porwany do
Nieba i tam widział i słyszał rzeczy, o których nie ma prawa mówi
ć
.
Mahomet mówi dziwne rzeczy o tym,
ż
e odwiedził go anioł Gabriel, który przekazał mu
słowa Boga. Moj
ż
esz powiada,
ż
e ujrzał Boga.
Pomimo i
ż
wszystkie te stwierdzenia na pierwszy rzut oka wydaj
ą
si
ę
odmienne, maj
ą
jednak
co
ś
wspólnego. Opisuj
ą
do
ś
wiadczenia, które jeszcze pi
ęć
dziesi
ą
t lat temu zwane były
ponadzmysłowymi, dzisiaj nazywa si
ę
je duchowymi, a za pi
ęć
dziesi
ą
t lat nada im si
ę
wła
ś
ciw
ą
nazw
ę
dla fenomenu, jaki one opisuj
ą
.
Teoretycy ró
ż
nych religii nie maj
ą
problemu z ich wyja
ś
nianiem, ale ró
ż
ni
ą
si
ę
mi
ę
dzy sob
ą
.
Mahomet twierdzi,
ż
e Bóg istnieje i
ż
e naprawd
ę
wysłał do niego anioła Gabriela, ale inni si
ę
z nim nie zgadzaj
ą
. I je
ś
li chodzi o natur
ę
tego przypadku, nie da si
ę
dostarczy
ć
wiarygodnego dowodu.
Brak dowodów silnie jest odczuwany przez chrze
ś
cija
ń
stwo (i w mniejszym stopniu przez
islam), co sprawia,
ż
e jak na pniu produkowane s
ą
cuda, by wesprze
ć
jego chwiejn
ą
struktur
ę
.
My
ś
l nowo
ż
ytna, odrzucaj
ą
c te cuda, przyswoiła teorie mówi
ą
ce o epilepsji i szale
ń
stwa. Tak
jakby organizacja mogła powsta
ć
z dezorganizacji ! Nawet je
ś
li epilepsja była przyczyn
ą
tych
wszystkich ruchów, które wyniosły cywilizacj
ę
po cywilizacji ze stanu barbarzy
ń
stwa, to
byłby to tylko argument na rzecz epilepsji.
Oczywi
ś
cie, wielcy ludzie nigdy nie podlegaj
ą
standardom maluczkich, a ten, którego misj
ą
jest obalenie
ś
wiata, z trudem mo
ż
e unikn
ąć
tytułu rewolucjonisty. Manie danego okresu
zawsze dostarczaj
ą
sposobno
ś
ci do nadu
ż
y
ć
. Mani
ą
Kajfasza był judaizm, a faryzeusze
powiedzieli mu,
ż
e Chrystus "blu
ź
ni". Piłat był lojalnym Rzymianinem; przed nim oskar
ż
ono
Chrystusa o "bunt". Za czasów wszechwładzy papie
ż
a wa
ż
ne było, aby udowodni
ć
wrogowi
"herezj
ę
". Dzi
ś
, w czasach oligarchii medycznej staramy si
ę
dowie
ść
"szale
ń
stwo" naszym
przeciwnikom i (w krajach puryta
ń
skich) atakujemy ich "moralno
ść
". Powinni
ś
my zatem
porzuci
ć
wszelk
ą
retoryk
ę
i bez
ż
adnych uprzedze
ń
dociec zjawisk, które przydarzyły si
ę
tym
wielkim przywódcom ludzko
ś
ci.
Nie trudno zauwa
ż
y
ć
,
ż
e oni sami niezbyt dobrze rozumieli to, co im si
ę
przytrafiło. Jedynie
Budda wyja
ś
nia swój system dogł
ę
bnie i tylko on nie jest w
ś
ród nich dogmatykiem. Mo
ż
emy
przypuszcza
ć
,
ż
e inni s
ą
dzili, i
ż
zbyt klarowne wyja
ś
nienia nie s
ą
wskazane dla ich
nast
ę
pców; tak
ą
metod
ę
na pewno przyj
ą
ł
ś
wi
ę
ty Paweł.
Dlatego najlepszym dokumentem, jakim dysponujemy, jest system Buddy; lecz jest on tak
zło
ż
ony,
ż
e
ż
adne krótkie wyja
ś
nienie nie b
ę
dzie mogło nam słu
ż
y
ć
. W przypadku za
ś
innych, skoro nie mamy zapisków samych Mistrzów, musimy opiera
ć
si
ę
na zapiskach ich
najbli
ż
szych uczniów.
Metody doradzane przez nich s
ą
zadziwiaj
ą
co do siebie podobne. Rekomenduj
ą
"cnoty"
(rozmaitego rodzaju) , samotno
ść
, nie niepokojenie si
ę
, umiarkowanie w jedzeniu i na koniec
praktyk
ę
, któr
ą
niektórzy z nich nazywaj
ą
modlitw
ą
, a inni medytacj
ą
. (Pierwsze cztery po
dokładnym zbadaniu mog
ą
si
ę
okaza
ć
jedynie warunkiem dla ostatniego.)
Kiedy poszukujemy znaczenia modlitwy i medytacji, odnajdujemy,
ż
e s
ą
one jednym. Bo
czym jest stan modlitwy i medytacji ? Ograniczeniem umysłu do pojedynczego aktu, stanu
lub my
ś
li. Kiedy usi
ą
dziemy w spokoju i przeszukamy zawarto
ść
naszych my
ś
li, odnajdziemy
zasadnicz
ą
ich cech
ę
, któr
ą
jest bł
ą
dzenie i rozproszenie. Ka
ż
dy, kto miał do czynienia z
dzie
ć
mi i niewytrenowanymi umysłami, wie dobrze,
ż
e obce jest im skupienie uwagi, cho
ć
by
nawet były bardzo inteligentne i obdarzone dobr
ą
wol
ą
.
A zatem my, obdarzeni wytrenowanymi umysłami, chc
ą
c kontrolowa
ć
te bł
ą
dz
ą
ce my
ś
li,
zrozumiemy,
ż
e mo
ż
emy je wprowadzi
ć
w w
ą
ski kanał, poł
ą
czone ze sob
ą
w doskonale
racjonalny sposób; lecz je
ś
li spróbujemy zatrzyma
ć
ten nurt, miast sukcesu, po prostu
przerwiemy wał kanału. Umysł zostanie zalany i miast ła
ń
cucha my
ś
li otrzymamy chaos
pomieszanych wyobra
ż
e
ń
.
Działalno
ść
umysłowa jest tak wielka i tak zwyczajna,
ż
e a
ż
trudno nam zrozumie
ć
, jak kto
ś
mógł wpa
ść
na pomysł,
ż
e jest ona słabo
ś
ci
ą
i przeszkod
ą
. Mo
ż
e jest tak, gdy
ż
podczas
praktyk nabo
ż
nych ludzie zauwa
ż
aj
ą
,
ż
e ich my
ś
li nachodz
ą
na siebie. W ka
ż
dym przypadku
spokój i samokontrola wy
ż
ej s
ą
cenione od niepokoju. Darwin w swojej pracy podkre
ś
la ten
znacz
ą
cy kontrast na przykładzie małpy w klatce.
Ogólnie mówi
ą
c, im wi
ę
ksze, mocniejsze i bardziej rozwini
ę
te jest zwierz
ę
, tym mniej si
ę
porusza, a jego ruchy s
ą
powolne i zasadne. Porównajcie bezustann
ą
aktywno
ść
bakterii z
rozs
ą
dn
ą
stateczno
ś
ci
ą
bobra; i z wyj
ą
tkiem niewielu zorganizowanych wspólnot
zwierz
ę
cych, takich jak pszczoły, najwy
ż
sz
ą
inteligencj
ę
wykazuj
ą
te, które prowadz
ą
samotny tryb
ż
ycia. Jest to równie
ż
prawda o człowieku. Psycholodzy zmuszeni zostali
traktowa
ć
stan umysłu tłumów tak, jakby był zupełnie jako
ś
ciowo odmienny od stanu umysłu
jednostek.
Uwalniaj
ą
c nasz umysł z zewn
ę
trznych wpływów, czy to przypadkowych czy emocjonalnych,
osi
ą
gamy moc widzenia jakiej
ś
prawdy o rzeczach.
Kontynuujmy jednak nasz
ą
praktyk
ę
. B
ą
d
ź
my panami naszych umysłów. Wkrótce
odnajdziemy sprzyjaj
ą
ce po temu warunki.
Nie b
ę
dzie potrzeby wmawia
ć
sobie,
ż
e wszystkie zewn
ę
trzne wpływy s
ą
niekorzystne. Nowe
twarze, nowe sceny b
ę
d
ą
nam przeszkadza
ć
; nawet nowe nawyki, które przyj
ę
li
ś
my po to, by
kontrolowa
ć
umysł, na samym pocz
ą
tku b
ę
d
ą
nas niepokoi
ć
. B
ę
dziemy musieli porzuci
ć
nawyk ob
ż
erania si
ę
i je
ść
tylko wtedy, kiedy si
ę
jest głodnym, słuchaj
ą
c wewn
ę
trznego
głosu, kiedy mamy do
ść
.
Ta sama reguła odnosi si
ę
do snu. Zdecydowali
ś
my si
ę
kontrolowa
ć
nasze umysły, a wi
ę
c
czas medytacji musi dominowa
ć
nad pozostałymi czynno
ś
ciami. Musimy ustali
ć
godziny
praktyki. A
ż
eby sprawdzi
ć
nasz post
ę
p, musimy mie
ć
notes, długopis i zegarek, gdy
ż
medytacji (tak jak wszystkie fizjologiczne sprawy) nie da si
ę
zmierzy
ć
uczuciami. B
ę
dziemy
zatem mierzy
ć
, jak cz
ę
sto podczas pierwszego kwadransa godziny umysł zbacza z idei, na
której miał si
ę
skoncentrowa
ć
. B
ę
dziemy tak praktykowa
ć
dwa razy dziennie i z czasem
zrozumiemy, jakie warunki s
ą
dla nas korzystne, a jakie nie. Kiedy b
ę
dziemy tak długo
praktykowa
ć
, do
ść
szybko nast
ą
pi zniecierpliwienie i zrozumiemy,
ż
e musimy wprowadzi
ć
nowe elementy do naszej praktyki, które by mogły nam pomóc. Wci
ąż
b
ę
d
ą
pojawia
ć
si
ę
nowe problemy, z którymi b
ę
dziemy musieli si
ę
upora
ć
. Na przykład, zapewne odnajdziemy
swój niepokój.
Ż
adna pozycja nie b
ę
dzie dla nas przyjemna, mimo
ż
e wcze
ś
niej tego nie
zauwa
ż
yli
ś
my! Problem ten rozwi
ąż
e praktyka asany, któr
ą
opiszemy pó
ź
niej.
My
ś
li o zdarzeniach z codziennego
ż
ycia b
ę
d
ą
nas dr
ę
czy
ć
; musimy tak zaplanowa
ć
nasz
dzie
ń
, aby nic nie mogło si
ę
wydarzy
ć
. Nasze my
ś
li b
ę
d
ą
nam przywoływa
ć
nadzieje i l
ę
ki,
miło
ś
ci i nienawi
ś
ci, ambicje, zazdro
ś
ci i wiele innych emocji. Wszystko to musi zosta
ć
odci
ę
te. Musimy nie mie
ć
ż
adnych zainteresowa
ń
w
ż
yciu poza uspokojeniem naszego
umysłu.
Jest to przedmiot zwyczajnych klasztornych
ś
lubów ubóstwa, czysto
ś
ci i posłusze
ń
stwa. Gdy
nie masz
ż
adnej własno
ś
ci, nie masz o co si
ę
troszczy
ć
i niepokoi
ć
; nikt nie niepokoi si
ę
o
czysto
ść
, ani te
ż
czysto
ść
nie mo
ż
e rozproszy
ć
twojej uwagi; a gdy
ś
lubujesz posłusze
ń
stwo,
nie martwisz si
ę
o to, co robisz : po prostu jeste
ś
posłuszny.
Jest wiele innych przeszkód, które napotkasz na swojej drodze i z którymi musisz si
ę
upora
ć
.
Ale zbli
ż
my si
ę
na chwil
ę
do chwili, kiedy jeste
ś
bliski sukcesu.
Na samym pocz
ą
tku twojej walki trudno ci b
ę
dzie przezwyci
ęż
y
ć
sen; i b
ę
dziesz zbaczał z
przedmiotu twej medytacji, nawet nie zauwa
ż
aj
ą
c tego; lecz pó
ź
niej, kiedy odczujesz,
ż
e
"robisz to ju
ż
dobrze", b
ę
dziesz zszokowany tym,
ż
e całkiem zapomniałe
ś
o sobie i o swoim
otoczeniu. Powiesz : "Na Boga! Musiałem chyba spa
ć
!" lub "Po co ja w ogóle
medytowałem?", a nawet "Co ja robiłem?", "Gdzie ja jestem?", "Kim jestem?". Mo
ż
e ci
ę
to
zatrwo
ż
y
ć
i trwoga ta si
ę
nie zmniejszy, kiedy odzyskasz pełn
ą
ś
wiadomo
ść
i zamy
ś
lisz si
ę
nad tym,
ż
e naprawd
ę
zapomniałe
ś
, kim jeste
ś
i co robisz!
Jest to tylko jedna z wielu przygód, która mo
ż
e ci si
ę
przydarzy
ć
; jedna z najbardziej
typowych. Do tego czasu godziny medytacji wypełni
ą
ci wi
ę
kszo
ść
dnia i prawdopodobnie
cały czas b
ę
dziesz oczekiwał,
ż
e co
ś
si
ę
wydarzy. Mo
ż
esz si
ę
nawet przestraszy
ć
ide
ą
,
ż
e twój
umysł mo
ż
e znikn
ąć
; lecz nauczysz si
ę
rozpoznawa
ć
symptomy zm
ę
czenia umysłowego i
b
ę
dziesz starał si
ę
ich unika
ć
. Nale
ż
y je bardzo dokładnie odró
ż
ni
ć
od bezczynno
ś
ci!
Czasami b
ę
dziesz odczuwał jak
ąś
walk
ę
mi
ę
dzy wol
ą
a umysłem; kiedy indziej czuł b
ę
dziesz,
ż
e s
ą
one w harmonii; ale istnieje te
ż
trzeci stan, który nale
ż
y odró
ż
ni
ć
od dwóch
poprzednich. Jest to oznaka bliskiego sukcesu. Pojawia si
ę
wtedy, gdy umysł zmierza ku
wybranemu przedmiotowi, nie tak jakby był posłuszny woli posiadacza umysłu, lecz jakby
nic nim nie kierowało lub te
ż
jakby kierowały nim bezosobowe siły; jakby spadał moc
ą
swojej wagi, a nie był spychany.
Prawie zawsze, kiedy kto
ś
staje si
ę
tego
ś
wiadom, pos
ę
pna odwieczna walka mi
ę
dzy
kowbojsk
ą
wol
ą
a byczym umysłem zaczyna si
ę
od nowa.
Jak ka
ż
dy proces fizjologiczny,
ś
wiadomo
ść
tego oznacza zaburzenia i chorob
ę
.
Rozpatruj
ą
c natur
ę
tej pracy nad kontrol
ą
umysłu, student z trudno
ś
ci
ą
zauwa
ż
a fakt,
ż
e dwie
sprawy s
ą
w ni
ą
wł
ą
czone - osoba postrzegaj
ą
ca i rzecz widziana - osoba poznaj
ą
ca i rzecz
poznawana; zaczyna uznawa
ć
je za warunek konieczny dla wszelkiej
ś
wiadomo
ś
ci. Jeste
ś
my
zbyt przyzwyczajeni, a
ż
eby przyj
ąć
,
ż
e istniej
ą
sprawy o których nie dane było by nam
s
ą
dzi
ć
. Przyjmujemy, na przykład,
ż
e nie
ś
wiadomo
ść
jest t
ę
pa; a przecie
ż
nic nie jest bardziej
pewne od organów cielesnych, które funkcjonuj
ą
w ciszy. Najlepszy sen jest wtedy, gdy nie
ma snów. Nawet podczas gier zr
ę
czno
ś
ciowych naszym najlepszym osi
ą
gni
ę
ciom towarzyszy
my
ś
l "Nie wiem, jak to zrobiłem" i nie potrafimy ich powtórzy
ć
. W chwili, kiedy zaczynamy
my
ś
le
ć
ś
wiadomie o naszych czynach, stajemy si
ę
"nerwowi" i przegrywamy.
Faktycznie istniej
ą
trzy główne klasy poci
ą
gni
ęć
: złe poci
ą
gni
ę
cia, które wi
ąż
emy ze
zbł
ą
kan
ą
uwag
ą
; dobre poci
ą
gni
ę
cia, które wi
ąż
emy ze stał
ą
uwag
ą
; i doskonałe poci
ą
gni
ę
cia,
których nie rozumiemy, a które spowodowane s
ą
tym,
ż
e nawyk stałej uwa
ż
no
ś
ci jest
niezale
ż
ny od woli, a wi
ę
c mo
ż
e działa
ć
swobodnie w swej własnej harmonii.
To samo zjawisko odnosi si
ę
do powy
ż
szego jako dobra oznaka.
W ko
ń
cu, pojawia si
ę
co
ś
, czego natura b
ę
dzie przedmiotem dalszej dyskusji. Na razie,
wystarczy powiedzie
ć
,
ż
e
ś
wiadomo
ść
"ja" i "nie-ja", widz
ą
cego i rzeczy widzianej,
poznaj
ą
cego i rzeczy poznawanej zostaje wymazana.
Pojawia si
ę
wtedy zazwyczaj intensywne
ś
wiatło, intensywny d
ź
wi
ę
k i uczucie tak
nieodpartej rozkoszy,
ż
e zasoby j
ę
zyka wci
ąż
i wci
ąż
si
ę
wyczerpuj
ą
, kiedy próbujemy to
opisa
ć
.
Jest to wybuch, który pora
ż
a umysł. Tak silny i przera
ż
aj
ą
cy,
ż
e ci , którzy go do
ś
wiadczyli,
znajduj
ą
si
ę
w
ś
miertelnym niebezpiecze
ń
stwie utraty wszelkiego zmysłu proporcji.
Dzi
ę
ki temu
ś
wiatłu wszelkie inne zdarzenia w
ż
yciu jawi
ą
si
ę
jako ciemno
ść
. Ktokolwiek to
prze
ż
ył, nie mo
ż
e tego zanalizowa
ć
ani oszacowa
ć
. Mo
ż
e jedynie powiedzie
ć
,
ż
e w
porównaniu z tym całe ludzkie
ż
ycie jest zwykłym odpadkiem. Niestety wiele zezna
ń
wykracza poza to oszcz
ę
dne stwierdzenie, i
ź
le. Ci, którzy tego do
ś
wiadczyli argumentuj
ą
,
ż
e
"skoro jest to co
ś
, co przekracza
ż
ycie ziemskie, musi by
ć
czym
ś
niebia
ń
skim". Jedn
ą
z
tendencji wyst
ę
puj
ą
cych w ich umysłach jest nadzieja osi
ą
gni
ę
cia Nieba, któr
ą
wpoili w nich
nauczyciele i rodzice, lub te
ż
któr
ą
sami sobie wytworzyli. Nie maj
ą
c jakichkolwiek
dowodów na to mówi
ą
"To jest To".
W Bhagawad-Gicie wizja tego stanu oczywi
ś
cie przypisywana jest zjawie Wisznu, który był
"lokalnym" bogiem tego okresu.
Anna Kingsford, która pławiła si
ę
w hebrajskim mistycyzmie i była feministk
ą
, prze
ż
yła tak
ą
sam
ą
wizj
ę
. Lecz "bosk
ą
" posta
ć
, któr
ą
ujrzała, nazywała raz "Adonai", raz "Mari
ą
". Ta
kobieta , mimo umysłu pełnego zgniłej miazgi i całkowitego braku pozycji społecznej,
wykształcenia i charakteru moralnego , zrobiła w
ś
wiecie religii o wiele wi
ę
cej, ani
ż
eli
jakakolwiek inna osoba przez wiele pokole
ń
. Ona jedyna udost
ę
pniła teozofi
ę
, a gdyby nie
teozofia, to powszechne zainteresowanie takimi sprawami nigdy by si
ę
nie pojawiło. To
zainteresowanie ma si
ę
tak do Prawa Thelemy, jak modlitwy Jana Chrzciciela miały si
ę
do
chrze
ś
cija
ń
stwa.
Znajdujemy si
ę
teraz w miejscu, kiedy warto powiedzie
ć
, co si
ę
przydarzyło Mahometowi.
Tak czy inaczej ten fenomen pojawił si
ę
w jego umy
ś
le. B
ę
d
ą
c wi
ę
kszym ignorantem od
Anny Kingsford, cho
ć
na szcz
ęś
cie maj
ą
c wi
ę
ksze morale, powi
ą
zał swoje do
ś
wiadczenie z
histori
ą
"Zwiastowania", któr
ą
musiał chyba usłysze
ć
w dzieci
ń
stwie, i rzekł "Objawił mi si
ę
Gabriel". Lecz pomimo swej ignorancji, swego całkowitego fałszywego zrozumienia prawdy,
moc wizji była taka,
ż
e był on w stanie wytrwa
ć
prze
ś
ladowania i zało
ż
ył religi
ę
, do której
dzisiaj nale
ż
y jeden człowiek na o
ś
miu.
Historia chrze
ś
cija
ń
stwa ujawnia dokładnie ten sam znacz
ą
cy fakt. Jezus Chrystus wyrósł na
bajkach Starego Testamentu i był zmuszony przypisywa
ć
swoje do
ś
wiadczenia "Jehowie",
chocia
ż
jego szlachetny duch mógł nie mie
ć
w ogóle nic wspólnego z monstrum, które
Plik z chomika:
KICU51
Inne pliki z tego folderu:
Chatterii-ezoteryczna wiedza Indii.pdf
(419 KB)
Stiller Robert - Magia i jej tajemnice.rtf
(311 KB)
Czarostwo Belladonny - Kadzidełka i olejki.doc
(103 KB)
Czarostwo Belladonny - Magia kolorów i świec.doc
(178 KB)
Światopogląd Wicca.doc
(33 KB)
Inne foldery tego chomika:
- █▬█ █ ▀█▀ NOWOŚCI FILMOWE 2013 ▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬▬
- ▧ ▍- FILMY - MOCNO EROTYCZNE
- █ █ █ [ LEKTOR ] FILMY 1080 [MKV]
Pliki dostępne do 08.07.2024
▣ ► Filmografie
Zgłoś jeśli
naruszono regulamin