swiadectwo_artura przytuly.doc

(31 KB) Pobierz
Świadectwo Artura Przytuły

Świadectwo

Artur Przytuła



Niedługo skończę 26 lat. Nigdy nie wierzyłem, że dożyję wieku 25 lat, a to dlatego że pod koniec podstawówki zacząłem interesować się różnymi sportami ekstremalnymi. Mawiałem, że zarabianych w przyszłości pieniędzy nie będę wydać na piwo i imprezowanie, tyko na sport. Moją pierwszą pasją była wspinaczka wysokogórska - mieszkałem blisko gór, więc mogłem często jeździć na wspinaczki. Interesowałem się też kolarstwem górskim, i zapisałem się do klubu wysokogórskiego. Robiłem to wszystko, żeby wypełnić czymś czas.

Po jakimś czasie zacząłem skakać na bungee. Pierwszy raz skoczyłem z wysokości 20 m, potem pojechałem do Sopotu i tam skoczyłem z wysokości 60 m. Coraz bardziej mi się to podobało i chciałem skakać z coraz to większych wysokości. Trafiłem też na kurs działań specjalnych, gdzie był organizowany kurs spadochroniarski - tam skakałem z 1000 m ze spadochronem. Oprócz tych sportowych szaleństw angażowałem się we wszystko inne, w co tylko się dało, np. należałem do kółka teatralnego i prowadziłem drużynę harcerską.

W końcu przyszedł taki moment, kiedy osiągnąłem już wszystko, co chciałem. Pomyślałem więc, że teraz spróbuję narkotyków i zobaczę po prostu jak to jest. Kiedyś na kółku teatralnym dowiedziałem się o spotkaniu wyjaśniającym czym są narkotyki i jak można wpaść w nałóg. Poszedłem tam - na spotkaniu mówiono co to są narkotyki, jak można wpaść w uzależnienie i tak dalej, a na końcu wyszło paru byłych narkomanów i mówili o tym, że to Jezus Chrystus ich uwolnił. Wtedy to do mnie w ogóle nie docierało, więc kiedy skończyli, usiadłem sobie na krześle i powiedziałem im: "Nieważne co mi powiecie, ja i tak tego spróbuję." I zaczęła się między nami dyskusja - oni opowiadali o Bogu, a ja na to: "Jaki Bóg? Nie ma żadnego Boga, przestańmy o Nim gadać".

 Spróbowałem narkotyków. Mówiłem: to będzie pierwszy i ostatni raz. Jednak kiedy spróbowałem, spodobało mi się i następnego dnia znowu wziąłem, potem kolejnego i tak przez cały tydzień byłem pod wpływem prochów.

Po czterech miesiącach utleniłem sobie włosy, i wtedy ojciec powiedział mi: "Masz 3 dni - albo ścinasz włosy, albo wynosisz się z domu". Następnego dnia usłyszałem to samo, na co odpowiedziałem, że trzeciego dnia już nie będzie musiał mi tego powtarzać i wyniosłem się z domu.

Tułałem się od kumpla do kumpla - już wtedy pracowałem, więc z plecakiem chodziłem do pracy, a z pracy szedłem na noc do kumpla. Trochę to było ciężkie. Wreszcie spotkałem moją byłą reżyserkę z teatru, która powiedziała: "Nie martw się, coś ci spróbuję załatwić." Rzeczywiście, po jakimś czasie zadzwoniła do mojego kumpla i powiedziała, że ma coś dla mnie. Miałem się z nią spotkać w kościele. Poszedłem na wieczorne nabożeństwo i na końcu było wezwanie do tych, którzy chcą, by Jezus zmienił ich życie. Najpierw mówiłem sobie, że ja jeszcze tego nie potrzebuję, ale potem pojawiły się myśli: "Po co masz czekać". W końcu wyszedłem, a oni pomodlili się o mnie. Na końcu nabożeństwa podszedł do mnie chłopak i dał mi klucz od mieszkania, mówiąc: "Możesz tam mieszkać przez 2 tygodnie. Ja remontuję to mieszkanie". Patrzyłem na niego i myślałem: "On mnie w ogóle nie zna, ja go też nie znam, więc o co chodzi?" Wprowadziłem się tam i pierwsze co zrobiłem, to pomodliłem się do Boga. Ukląkłem i popatrzyłem na niebo za szybą. Nie znałem Boga i nie wiedziałem, czy On tam jest, czy nie. Powiedziałem po prostu: "Panie Jezu, jeżeli tam jesteś, proszę, zmień moje życie, bo już tak dalej nie chcę żyć". Miałem już dość tułaczki od kumpla do kumpla. Przeprosiłem Boga za swoje grzechy, chociaż nawet nie znałem ich wszystkich i prosiłem Go o wybaczenie. "Zapraszam Cię, Panie Jezu, do mojego serca" - powiedziałem. Pomyślałem wtedy, że strasznie przeklinam, więc poprosiłem Jezusa, żeby zabrał przekleństwa z moich ust, albo żebym się zastanawiał nad tym co wypowiadam.

Następnego dnia postanowiłem sobie, że od tego dnia zacznę czytać Nowy Testament, i że będę prosił Boga, żeby przez swoje Słowo pokazał mi, co ludzie widzą w tym kościele, czego ja nie widzę. Na początku moje modlitwy były po prostu takie: "Panie Jezu, dziękuję Ci za dzisiejszy dzień, proszę Cię abyś pobłogosławił ten czas pracy. Amen." Czytałem jakiś werset z Biblii, podkreślałem sobie to, co mnie poruszyło, zaznaczałem to, czego nie rozumiem i szedłem dalej. I Bóg zaczął mi pokazywać, że to ja zbuntowałem się przeciwko rodzicom, że to ja powinienem do nich zadzwonić. Więc zadzwoniłem do nich i zapytałem, czy jeżeli zetnę włosy, to będę mógł wrócić do domu. Rodzice się zgodzili.

Bóg pokazywał mi też, że często chciałem ludzi zmieniać: np. kiedyś byłem skinheadem, bujałem też trochę w klimatach punk-rockowych. Jeśli ktoś mi się nie podobał, to od razu albo bym go bił, albo go chciałem zmieniać. A Bóg pokazał mi, że to jednak ja muszę najpierw być w porządku, żebym miał prawo zmieniać innych ludzi. W ten sposób Bóg zaczął coś we mnie zmieniać, a po trzech dniach zauważyłem, że już nie przeklinam. Dla mnie to był największy cud w moim życiu, który jeszcze bardziej mnie utwierdził. To nie były żadne emocje: nie wmawiałem sobie, że nie będę już przeklinał, po prostu nagle przestałem. Już od czterech lat nie przeklinam i wiem, że to jest Boży cud w moim życiu.

Bóg też zmienił moje nastawienie do ludzi, nauczył mnie ich kochać. Teraz, kiedy idę ulicą i widzę różnych ludzi, Bóg po prostu uczy mnie kochać ich bez względu na to, czy są to bezdomni, punkowie, czy skinheadzi. Po prostu staram się ich może nie zrozumieć, ale kochać, bo Bóg kocha także mnie.

 

1

 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin