Wędrówki kulinarne z Junoszą-Stępowskim.pdf

(110 KB) Pobierz
Microsoft Word - 4C400B97-0239-28E7EC.doc
ędrwki kulinarne z Junoszą-Stępowskim*
Kiedy przeczytałem w áStolicy" urocze opowiadanie Jzefa
Małgorzewskiego o lokalu pana Bochenka, pomyślałem, że nim ktoś
napisze wielkie dzieło o tym, jak się jadało w dawnych czasach, ja głos
zabiorę, mimo że nad rozkosze stołu przedkładam inne.
W Warszawie znakomite restauracje, a i pomniejsze knajpy, jak
Udziałowa czy u Wrbla, miały już swych kronikarzy, zaś wpisywane do
ksiąg pamiątkowych zachwyty generała Focha czy wczesnego kapitana de Gaulle'a nad kuchnią
polską wskazywały drogę cudzoziemcom, gdzie zjeść: w Bristolu, Europejskim, u Langnera na placu
Teatralnym. Można by na tej podstawie ułożyć bedeker smakosza, gdzie, co i o jakiej porze. Każdy
lokal miał bowiem swoją specjalność i swoich gości. Jeść samotnie i pić do lustra to bardzo
smutne, smakosz musi mieć towarzystwo.
Jedną z ostatnich książek Magdaleny Samozwaniec było małe dziełko o jedzeniu, ilustrowane
przez Maję Berezowską. A że prawie stale byliśmy wtedy razem, więc opowiadała mi, jak to
Mamidło po każdej dalekiej Tatki ekskursji wypytywało o zagraniczne przysmaki, szukając recept
na nowe potrawy i jak to pan Wojciech, opowiadając o smażonej na oliwie soli z frytkami lub
sałatce z krabw, dysponował na niedzielę obiad: sztukę mięsa z kwiatkiem jako zakąskę do
wdki, chłodnik z rakowymi szyjkami i kurczęta po polsku z nadzieniem. Specjały te,
przyrządzane według przepisu pani Kossakowej, do dziś pozwalają mojej żonie cieszyć się opinią
znakomitej gospodyni. Ja, nie pamiętając tych rzeczy z rodzinnego domu, bo jako malec jadałem
przy stole dla czternaściorga co najmniej dzieci, rewanżowałem się Magdalenie opowieściami o
kulinarnych wyczynach Kazimierza Junoszy-Stępowskiego, ktry w czasie naszych objazdw
pełnił funkcję guide'a po prowincjonalnych lokalach.
W Radomiu na przykład bywaliśmy u Wierzbickiego. Pływały tam żywe karpie w basenie.
Junosza-Stępowski wybierał odpowiednią sztukę i czekając aż usmażą rybę, dysponował pod
kieliszek starki cieniutki plasterek szynki po westfalsku. Obiecywał przy tym, że dopiero gdy
pojedziemy do Lidy czy Nowogrdka, to zobaczę, jak wygląda prawdziwa szynka, wędzona na
sposb litewski jak łapy niedźwiedzia.
Rzeczywiście, jadaliśmy te przysmaki w małych Kresowych miasteczkach, a poza tym kołduny
litewskie w rosole u Lajpunera, z ktrego słynął Nowogrdek, wydawało się nie mniej niż z faktu
narodzin Mickiewicza. Zadziwiające, że każde z tych miasteczek miało jakiś specjał nie znany
gdzie indziej.
W Pińsku u George'a były rozpływające się w ustach kaczki z jabłkami i pachnącym
majerankiem, zające z buraczkami i borwkami szpikowane słoninką i sztuka mięsa z ogrkami
małosolnymi oraz świeżym chrzanem w śmietanie, tak mocnym, że trzeba było zaraz powąchać
chleb, aby nie kichnąć.
Junosza poważnie instruował kucharzy, kiedy solić mięso na befsztyk lub że nie solić pieczarek.
Wkładał fartuch, stawał przy kuchni, czarował, robił z obiadu obrzęd. Nie wiadomo było już, czy
chodzi o jedzenie, czy to sztuka dla sztuki.
Pamiętam, że u Potockich w Jabłonnie lub Radziwiłłw w Nieświeżu Stępowski jadł niewiele, pił
znakomite trunki z umiarkowaniem, bawił towarzystwo anegdotami, flirtował z pięknymi
paniami... A na stole rozpościerały się srebrne płmiski z bażancimi ogonami, melby przybrane
326722528.001.png 326722528.002.png
grą kremu i owocw... Ale wydaje się, że najsmaczniejsze, najstaranniej przygotowane dania
podawano w maleńkich lokalikach, gdzie przez okna zaglądały nasturcje i nagietki, na kraciastych
obrusach stały fajansowe talerze, leżały sztućce oprawne w jelenie nżki i gdzie świeżutkie masło
miało delikatny rysunek kapuścianego liścia, w ktry zawijano je dla ochrony przed upałem.
Wokł roznosił się zapach świeżo upieczonego chleba, na deser jedliśmy aromatyczne maliny lub
poziomki. Śmietanę do nich serwowano w czarnych glinianych dzbankach, zaś śmietankę do kawy
- áprażoną" przechowywano w cieple chlebowego pieca...
Plan trasy objazdu Reduty wisiał na ścianie wagonu, a przy każdej miejscowości Junosza
dopisywał: Ryby! Grzyby w śmietanie! Zając! Kołduny! Dworzec - kawior!
Bo dworzec w Stołpcach miał bufet międzynarodowy, zatrzymywały się tam pociągi relacji
Paryż - Niegorełoje - Moskwa. Po tamtej stronie była inna szerokość toru, zmieniano więc koła, a
pasażerowie zasiadali w pięknej sali przy stołach nakrytych bieluteńkimi obrusami i zastawionymi
porcelaną. Kelnerzy proponowali bogaty zestaw dań, bo w karcie i zrazy z kaszą, i kulebiak, a poza
tym importowane oliwki i sardynki. Był też łosoś, pstrągi z wody po polsku, po prostu - wielki
świat!
Potem już w czasie okupacji, kiedy Kazimierz Junosza-Stępowski był maitre d'hotelem w
,,Złotej kaczce" czy ,,Amazonce" Jarosława Potockiego, w daniach polecanych przez te restauracje
odnajdywałem reminiscencje z tych wędrwek kulinarnych po Polsce.
Kiedyś zupełnie przypadkowo spotkałem na Starym Mieście pana Kazimierza, ktry z
tajemniczą miną zaprosił mnie do nader nędznego lokaliku, składającego się z kilku małych
pomieszczeń. Zaskoczył mnie znajomy zapach: kołduny! Wzruszony właściciel z Pińska nie
wiedział, gdzie posadzić gości, ktrych pamiętał z tamtych dawnych czasw. W końcu wyciągnął
jakąś przechowywaną na wielką uroczystość butelkę, postawił na stole wazę kołdunw i obaj z
Junosza zaczęli wspominać ryby prosto z Piny, rydze i borowiki, bo kto by tam jadł inne! Mwili
o karasiach w śmietanie, a także o całkiem, ich zdaniem, pospolitych potrawach, takich jak zrazy
po nelsońsku z grzybkami i korniszonkami, do ktrych w ostatniej chwili wrzucano kartofelki!
Tu już Magdalena Samozwaniec nie wytrzymała psychicznie moich opowieści i powiedziała do
męża:
- Wiesz, Zygmunt, a może byśmy coś zjedli?
I nim nakryto do stołu, już pierwszy, chrupiący placek kartoflany zsuwał się z patelni.
- Ja sam - dodał Tadeusz - nie mam tego za grosz. Czy znasz coś gorszego, niż być synem sławnego
ojca? Gdyby nie to, już bym był dobrym aktorem na stanowisku, a tak zawsze będę tylko synem
starego Frenkla.
* ) Tekst pochodzi z książki Juliusza Lubicza-Lisowskiego pt. áWspomnienia starego aktoraÑ
326722528.003.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin