6, 7 - wywiad.docx

(3347 KB) Pobierz




 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Jak zaczęła się droga księdza powo-łania?

              Byłem zbuntowanym nastolatkiem,
w moim życiu było dużo zła – aż
w końcu wkroczył w nie Bóg: podczas spotkania przygotowującego do bierz-mowania miałem silne doświadczenie Jego kochającej obecności. Po tym nawróceniu zastanawiałem się, jak od-wdzięczyć się Bogu za to, że wyrwał mnie z mojego bagna. Gdy czytałem Pismo Święte natrafiłem na takie słowa: „Czym się Panu odpłacę za wszystko, co mi wyświadczył? Podniosę kielich zbawienia i wezwę imienia Pana” (Ps 116, 12) a oczyma wyobraźni zobaczyłem księdza podnoszącego podczas Mszy Świętej kielich. Przeczuwałem, że to znak od Pana Boga. Po kilku rozmowach ze spowiednikiem rozeznałem powołanie do kapłaństwa.

 

Czy podczas przygotowania do przyszłej posługi kapłańskiej zdarzały się u Księdza jakieś wątpliwości co do obranej drogi życiowej, czy wręcz przeciwnie – przekonanie było coraz mocniejsze?

W trakcie piątego roku mojego pobytu w seminarium przeżywałem wypalenie na wszystkich poziomach: cielesnym, psychicznym i duchowym; miałem także duże wątpliwości co do mojego powołania. W drugim semestrze poprosiłem o roczną przerwę. Mieszka-łem na plebanii i pomagałem w dusz-pasterstwie; przede wszystkim jednak chciałem się skupić na moim życiu wewnętrznym. Pan Bóg wiele wtedy działał – i podczas modlitwy, i przez ludzi, których spotykałem. Po roku byłem już przekonany, że Bóg chce, żebym był księdzem.

 

Jak rozpoznać u siebie powołanie?

Jeżeli pojawia się taka potrzeba, najlepiej pójść do kogoś, kto prowadzi


 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

życie duchowe i poprosić o pomoc
w rozeznaniu. Samemu nie powinno się

tego robić, ponieważ nikt nie jest sędzią we własnej sprawie.

 

Kto jest dla księdza wzorem w ka-płaństwie i dlaczego?

Myślę, że niedobrze by było, gdybym miał jeden wzór. Wolę pozostawać sobą i czerpać, co dobre od wielu osób. Bóg nigdy chyba nie daje dwóch takich samych powołań, każdy dla Niego jest niepowtarzalny.

 

Co zdaniem księdza jest potrzebne dziś Kościołowi?

Nic, czego by już nie wymyślono. Kochać Pana Boga, modlić się, szukać Jego woli – to wystarczy.

 

Jakie zdaniem księdza jest największe niebezpieczeństwo dla współczesnych katolików?

Zagubienie Boga. Można się an-gażować w szeroko pojętą działalność Kościoła, ale jeśli nie będzie relacji
z Bogiem, to na nic to wszystko. Co więcej, można nawet się modlić, ale jeśli szuka się w modlitwie tylko oczyszczenia emocjonalnego czy jakichś przyjemnych doznań – to koniec końców, też na niewiele się to zda.

 

Zbliżają się święta. Czy nie uważa ksiądz, że stają się one zbyt konsumpcyjne a za mało duchowe?

A kogo Ksiądz ma na myśli? Czy dla ludzi, którzy na co dzień nie żyją w relacji z Bogiem święta mogą być duchowe? Nie sądzę. Nic nie zmienią tu odgórne zalecenia ani nasze narzekania; trzeba zacząć od podstaw – od ewangelizacji, od życia w taki sposób, żeby niewierzący czy słabo wierzący, który patrzy na moje życie, rozmawia ze mną, słucha mnie, pomyślał: „chciałbym żyć jak on”.
A dopiero potem można coś zrobić
z jego przeżywaniem świąt.



Jakie książki polecałby ksiądz naszym czytelnikom?

Nie każdy lubi i musi czytać! Takim osobom polecam książeczki św. Jose-marii Escrivy „Droga”, „Bruzda”, „Kuźnia” – zbiory myśli, których nie da się czytać inaczej niż jedną - dwie dziennie, a które są świetnym pokarmem dla ducha. Bo tym, co poleciłbym każdemu są lektury duchowe. Na myśl przychodzą mi zwłaszcza pisma św. Ignacego Loyoli, „Wyznania” św. Augustyna i „Księga życia” św. Teresy od Jezusa.

 

Jest ksiądz muzykalny. Ma ksiądz jakieś doświadczenie w tej dziedzinie?





Z tą muzykalnością to bym nie przesadzał – więcej tu własnej pracy niż talentu. Zaczęło się od tego, że mając bodaj 14 lat, żeby być bliżej pewnej dziewczyny zapisałem się do młodzie-żowego chóru miejskiego. Prawdziwa praca nad słuchem i głosem zaczęła się jednak rok później, kiedy kolega wciągnął mnie do grupy, która stworzyła Chór Kameralny Beatae Mariae Virginis, działający głównie przy mojej rodzinnej parafii – cotygodniowe próby i kilka wyjazdów na warsztaty z profesjona-listami dały mi naprawdę dużo.

 

Co Ksiądz sądzi o różnorodnych wspólnotach działających w Kościele Rzymskokatolickim (Oaza, Odnowa
w Duchu Świętym, Neokatechumenat itp.)? Ma ksiądz jakąś swoją ulubioną?

Każdy człowiek potrzebuje jakiejś wspólnoty – rodziny, przyjaciół – między innymi po to, by się rozwijać. Cenię wspólnoty, które pomagają człowiekowi pogłębiać swoją wiarę i odnajdować swoje miejsce w Kościele. Wielką wartość ma wg mnie Ruch Światło-Życie (czyli m. in. oaza), dlatego że ma program, który uwzględnia rozwój człowieka oraz wiąże swoich członków z parafiami.

 

Czy ma Ksiądz jakieś doświadczenia osobiste związane z takimi wspólno-tami?

Dwa lata temu byłem animatorem na rekolekcjach oazowych organizowanych przez wspólnotę z parafii pw. Królowej Różańca Świętego z Dzierżoniowa; do tej pory utrzymuję kontakty z tymi ludźmi. Dwa tygodnie, jakie z nimi wtedy spędziłem, bardzo mnie umocniły – to było doświadczenie żywego Kościoła, wspólnoty wierzących, którzy zdążają
w tym samym celu.

 

Ma ksiądz jakieś hobby? Co to jest?

Rozumiem, że chodzi o zaintereso-wania „nieduchowne”. Mało mam czasu na hobby (przynajmniej tak mi się wy-daje) i chyba ciągle poszukuję czegoś, co mnie wciągnie. Lubię słuchać dobrej muzyki – od chrześcijańskiego rocka po smooth jazz. Czytuję też powieści sen-sacyjne i wspomnienia żołnierzy (ciągoty militarne są chyba u mnie rodzinne) – motywuje mnie to do hartu ducha i sa-modyscypliny. Ostatnio pociąga mnie teatr i piosenka aktorska.

 

 

6                            10/2013     grudzień 2013


 


 

Zgłoś jeśli naruszono regulamin