Kaye Marilyn - Replika 04 - Doskonałe dziewczęta.rtf

(774 KB) Pobierz

Kaye Marilyn

 

Doskonałe dziewczęta

 

Replika 04

 

 

 

Dla moich Latających Holendrów:

Jeanne-Marie Hilhorst, Marca Langena i Willema;

Jessie Smits, Theo Van Wijcka i Milou


NOTATKA DYREKTORA

DOTYCZY: PÓŁKSIĘŻYC, FAZA II

PRZYGOTOWANIA DO NOWOJORSKIEGO ZEBRANIA SĄ W TOKU. POTWIERDZONO PRZYBYCIE OŚMIU OBIEKTÓW.


Rozdział pierwszy

Z

anim przyjaciółka zdążyła zapukać, Amy otwo­rzyła drzwi.

-              Wychodzę,   mamo! -  krzyknęła. -  Przyszła
Tasha!

Nancy Candler pożegnała je tymi samymi słowami co zwykle.

-              Miłego dnia, dziewczęta!

Tasha stała na schodach; miała zmarszczone czoło.

-              Wszystko słyszałam -powiedziała. -Co miłego
może spotkać człowieka w poniedziałek?

Amy musiała się nad tym zastanowić.

-              Poniedziałki są w porządku - odezwała się po

9


dłuższej chwili. - Bo... bo na piątej lekcji mamy następną uświadamiającą pogadankę. Twarz Tashy rozchmurzyła się.

-             Rzeczywiście. Odpadnie mi wuef. A tobie?

-             Angielski, mój ulubiony przedmiot. Takie już mam szczęście. Gdybym wiedziała, że w tym mie­siącu pogadanki będą się odbywać w poniedziałki, tak ustawiłabym sobie plan, żeby mieć na piątej lekcji geografię. - Nagle się zatrzymała. - Słyszę Erica.

Tasha wydała z siebie cichy jęk.

-              Słyszysz, jak wychodzi z domu czy jak wsta­
je z łóżka? Nie zamierzam czekać na niego do
jutra.

Amy parsknęła śmiechem.

-             Gdyby wstawał z łóżka, nic bym nie usłyszała, Tasha. Mój słuch nie jest na tyle dobry.

-             A na ile? Na przykład słyszysz u siebie w domu, jak rozmawiam przez telefon?

-             Wpadasz w obłęd. - Amy uśmiechnęła się złoś­liwie. - Czyżbyś chciała coś przede mną ukryć?

-             Nie, tak tylko pytam - odparła Tasha. - A sły­szysz przez ściany?

-             Czasami. Zależy od tego, jak gruba jest ściana i jak głośno ktoś mówi. Poza tym powinnam być skoncentrowana. Muszę nadsłuchiwać tego, co chcę usłyszeć.

-             To dlatego zawsze słyszysz kroki mojego brata -powiedziała Tasha.

-             Ciii! - syknęła Amy. Eric może i nie miał tak

10


dobrego słuchu jak ona, ale nie był głuchy, a w dodatku od dziewcząt dzieliło go raptem kilka metrów.

Jednak nie usłyszał ostatnich słów siostry. Jego umysł zaprzątało co innego.

-             Podobno mamy dzisiaj następną pouczającą pogadankę?

-             To się nazywa „apel uświadamiający" - po­prawiła go Tasha. - Tak, na piątej lekcji.

Erie odetchnął z ulgą.

-             Nie będę miał hiszpańskiego.

-             Wydawało mi się, że lubisz hiszpański - za­uważyła Amy.

-             Jest w porządku, ale zapomniałem odrobić lekcje.

Przyjaciółki spojrzały po sobie. Dobrze wiedziały, że Eric nie jest obdarzony zbyt dobrą pamięcią. Czasami wydawało się to Amy bardzo dziwne.

-             Jak mogłeś zapomnieć o pracy domowej? Nie zapisujesz sobie, co masz zrobić?

-             Zapisuję, jasne, ale bywa, że zapominam rzucić okiem na notatki. Wiesz, nie wszyscy jesteśmy doskonali.

Tasha spojrzała na niego z pogardą.

-              Erie, ja zawsze pamiętam, żeby sprawdzić, co
było zadane, a wcale nie jestem ideałem.

Chłopak skinął głową.

-              Trudno się z tym nie zgodzić. Hej, Amy, może
użyczysz mojej siostrze trochę swojego wspaniałego
materiału genetycznego?

11


-              Och, zamknij się - rzuciła Amy z uśmiechem.
Dopiero od niedawna znała prawdę o sobie: że
została stworzona przez naukowców, zatrudnionych
przy projekcie Półksiężyc, utrzymywanym w cał­
kowitej tajemnicy eksperymencie rządowym. Na­
ukowcy ci zebrali i zmodyfikowali najlepszy ludzki
materiał genetyczny, wynikiem czego była Amy.
A właściwie dwanaście identycznych dziewcząt
imieniem Amy. Były klonami. Amy przeżyła duży
szok, kiedy poznała prawdę o sobie, ale w końcu
nauczyła się z nią żyć i niedawno zdradziła swoją
tajemnicę Ericowi i Tashy. Początkowo bardzo nie
lubiła, kiedy któreś z nich wspominało o jej nie­
zwykłych zdolnościach. Z czasem jednak przyzwy­
czaiła się do przytyków Erka i nie przejmowała się
nimi, pod warunkiem że nie słyszały ich niewłaściwe
osoby.

Zmieniła temat.

-             Dlaczego właściwie nazywają to apelem „u-świadamiającym"?

-             Pewnie chcą nam uświadomić istnienie jakiegoś problemu, o którym zwykle nie myślimy - powie­działa Tasha. - Pamiętasz, pierwszy był o recyklingu. Nie wiedziałam, że plastikowe butelki mogą prze­trwać setki lat.

-             W zeszłym tygodniu też było fajnie - zauwa­żyła Amy.

Erie podrapał się po głowie.

-             A o czym mówili?

-             O głuchoniemych. Nie pamiętasz tej pani, która

12


pokazywała nam, jak posługuje się językiem migo­wym i czyta z ruchu warg? - Amy uśmiechnęła się szeroko. - Przypominacie sobie, jak zauważyła, że Jeanine skarży się komuś, że apel jest nudny? A tłu­maczka powiedziała to na głos? Myślałam, że Jeanine zapadnie się pod ziemię ze wstydu.

-             Niestety, żyje i ma się dobrze - skwitowała Tasha.

-             Nie mów tak! Nie lubię Jeanine, ale nie życzę jej śmierci.

Tasha wzruszyła ramionami.

-             Czemu nie? Założę się, że ona marzy o tym, żeby się ciebie pozbyć. Od pierwszej klasy jesteście zaprzysięgłymi wrogami.

-             Bo ciągle ze sobą rywalizujemy. Jak nie w kon­kursie ortograficznym, to na gimnastyce, i tak bez przerwy.

-             Tyle że wcale nie macie równych szans - za­uważyła Tasha. - Jeanine nie opiekowali się żadni naukowcy. Chociaż z drugiej strony, zawsze wyda­wało mi się, że ma przeszczepioną osobowość. Dok­tora Jekylla.

-             Tak naprawdę to chyba się nie nienawidzimy -Itwierdzila Amy. - Przynajmniej nie na tyle, żeby od razu się nawzajem zabijać.

-             A teraz o co rywalizujecie? - spytał Eric .

-             O nic. O to, co zwykle. Która z nas ma lepsze stopnie, ładniejsze buty, i tak dalej.

-              A ten konkurs wypracowali? - wtrąciła Tasha.
Amy skinęła głową.

13


-             Prawie o tym zapomniałam. Pani Weller na­mówiła kilkoro z nas, żebyśmy wzięli udział w Krajowym Konkursie Wypracowań - wyjaśniła Ericowi, - Musieliśmy w ciągu godziny napisać pracę na zadany temat, bez żadnego przygoto­wania.

-             Kiedy poznacie wyniki? - spytał Eric .

-             Nie wiem. Wszystkie wypracowania zostały wysłane do jakiegoś krajowego biura, w którym wybiera się półfinalistów. Szczerze mówiąc, temat był dość ciekawy: presja środowiska. Napisałam o tym, jak tworzą się ,^kliki*' i jak ludzie robią wszystko, żeby się do nich dostać, chociaż właściwie sami nie wiedzą po co.

-             Akurat na ten temat Jeanine pewnie ma więcej do powiedzenia od ciebie - powiedziała Tasha. -Tylko spójrz na nią.

Jeanine Bryant siedziała z kilkoma innymi uczniami na schodach prowadzących do drzwi gim­nazjum.

-             Odkąd zaczęła kręcić się z tymi ludźmi, za­chowuje się zupełnie tak jak oni - ciągnęła Tasha. -Zauważyłaś, że w zeszłym tygodniu zrobiła sobie rude pasemko we włosach? Jak wszystkie dziewczyny z tej paczki.

-             A kto właściwie do niej należy? - spytała Amy, patrząc na uczniów rozwalonych na schodach. - Nie znam ich.

Tasha zawsze była lepiej poinformowana.

-              To głównie ósmo- i dziewiątoklasiści -odparła,

14


po czym obie dziewczyny spojrzały wyczekująco na Erica. Jako dziewiątoklasista powinien być w stanie udzielić im dokładniejszych informacji.

Szkopuł w tym. że nie był szczególnie towarzyski.

-              Nie wiem - rzucił. - Nie są sportowcami, ku­
jonami ani punkami. Pewnie to jeszcze jedna klika,
jakich wiele.

Kiedy trójka przyjaciół weszła na schody, Jeanine zaczęła mówić głośniej:

-              Ta impreza w sobotę była super! Przyszli sami
fajni ludzie. Nikt inny nie miał wstępu.

Amy przewróciła oczami. Jeanine niewątpliwie chciała w ten niezbyt subtelny sposób pochwalić się przed nią, jaka to ona jest ważna. Pewnie myślała, że Amy pozazdrości jej popularności. Jeśli rzeczywiś­cie o to chodziło, Jeanine była w ogromnym błędzie. Amy nie czuła zawiści. Nie obchodziło jej to, że rywalka należy do jakiejś tam paczki, a ona nie. Zdecydowanie wolała mieć mniej przyjaciół, ale za to prawdziwych. Z powodu tajemnicy, którą musiała skrywać, nie mogła wpuszczać do swojego świata przypadkowych osób.

Inna sprawa, że nie miała nic przeciwko temu, by pokonać Jeanine w tym konkursie wypraco­wali...

Kiedy rozległ się dźwięk dzwonka, trójka przyja­ciół rozstała się. Tasha i Amy umówiły się, że spotkają się przed piątą lekcją i razem pójdą na apel. Nie musiały pytać Erica, czy się do nich przyłączy, bo wiedziały, że to absolutnie wykluczone. W gim-

15


nazjum obowiązywała niepisana zasada co do po­działu miejsc - tak w kafeterii, jak i w sali gi...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin