00:00:04:Wyatt, jedzenie na stole. 00:00:09:Dobrze, Mattie. W ten sposób będziemy wiedzieć|jak to znaleć gdy skończymy. 00:00:18:Co do kopalni,|to mamy Mountain Maid Mine... 00:00:20:Mattie Blaylock i Grasshopper. 00:00:22:Morg, może nazwałby kopalnię|moim imieniem? 00:00:24:Nazwš kochanie.|Następna będzie nosić nazwę "Idiota". 00:00:29:Cholera. Bessie, wiesz... 00:00:31:Bessie, zamknij się i zrób sobie drinka. 00:00:36:Mów dalej, Wyatt. 00:00:39:Dobrze, jestemy pół na pół|pomiędzy kopalniami a produkcjš... 00:00:43:- Kopalnie, które sš...|- Bezwartociowe. 00:00:45:Które nie sš produkcyjne. 00:00:47:Innymi słowy, nie osišgniemy|dużych zysków z większoci z nich. 00:00:51:To nie inne słowa, James.|To włanie te słowa. 00:00:56:Zyski: mamy nasze wypłaty... 00:00:59:plus Sampling Room Jamesa... 00:01:01:i połowę udziałów|w Oriental Faro Bank... 00:01:04:i 1/4 udziałów|w Crystal Palace. 00:01:06:Z tego co mówisz wychodzi,|że już mamy jaki kapitał. 00:01:09:Obawiam się, że jestemy tak bogaci,| jak tylko mogš być stróże prawa. 00:01:12:Jedyne co musimy zrobić,| to ułożyć dobry plan. 00:01:16:Brzmi niele kochanie.|Polubiłam cię za wyglšd. 00:01:19:Zdaje się, że przeoczyła resztę. 00:01:25:Razem mamy niecałe 14 000$ gotówkš. 00:01:28:Czemu po prostu się nie podzielimy,|i każdy będzie mógł zrobić co zechce? 00:01:31:Co musimy zrobić, to zdecydować| gdzie je zainwestować. 00:01:35:Nie ignoruj mnie, Wyatt. 00:01:37:Nie wiem kto wybrał cię królem tej rodziny.|Ja o tym nie słyszałam. 00:01:41:Przywiodłe nas tutaj|swoim gadaniem o własnych interesach... 00:01:45:i wzbogaceniu się.|I oto jestecie rok póniej... 00:01:48:zgraja szeryfów i barmanów,|tak jak dawniej. 00:01:50:Bessie, niektóre rzeczy nie wyszły tak,| jakbymy chcieli. To niczyja wina. 00:01:55:Nie przyjechalimy tutaj|żeby rozmieniać się na drobne. 00:01:57:Próbujemy co stworzyć. 00:01:59:Dlaczego cišgle tak jest:|bracia zawsze razem? 00:02:02:Czemu nie możemy być tylko ty i ja, James? 00:02:09:Bojš się cokolwiek powiedzieć,|ale mylš o tym samym. 00:02:13:Jestemy waszymi żonami. 00:02:15:Czy my nie jestemy ważniejsze,|niż cholerni bracia? 00:02:18:Nie Bessie, nie jestecie. 00:02:20:Żony przychodzš i odchodzš,|taka prawda. Uciekajš. 00:02:26:Umierajš. 00:02:34:Jeste zimnym człowiekiem, Wyatt Earp. 00:02:36:Na Boga, jeste zimny. 00:02:45:Morgan? 00:03:05:Przepraszam, jeli dzi cię zraniłem. 00:03:09:Nie chciałem tego. 00:03:15:Miejmy dzieci, Wyatt. 00:03:19:Cišgle mówisz o rodzinie. 00:03:22:Miejmy dzieci. 00:03:24:Nasza własna rodzina.|Nasze dzieci, twoje i moje. 00:03:28:Zanim będę na to za stara. 00:03:31:Zanim wyschnę w rodku. 00:03:33:Czuję to, Wyatt. 00:03:36:Częć mnie zaczyna umierać. 00:03:38:Nie jest za póno. 00:03:43:Dzieci nie sš|częciš interesu, Mattie. 00:03:48:Nigdy nie były. 00:05:01:...czy pan Frank Stillwell,|i pan Pete Spence... 00:05:05:wieczorem 8 wrzenia 1881... 00:05:07:obrabowalicie dyliżans Sandy'ego Bob'a|na drodze z Tombstone do Bisbee. 00:05:10:- Co macie na swojš obronę?|- Niewinny. 00:05:12:- To nie wszystko, co mam do powiedzenia.|- Będzie pan miał okazję. 00:05:15:- Spence?|- Nic nie zrobiłem, Wysoki Sšdzie. 00:05:18:To wszystko jest ustawione przez|tych cholernych Earpów i szeryfa White. 00:05:22:Proszę na mnie spojrzeć panie sędzio.|Tak się traktuje ludzi... 00:05:25:gdy spokojnie i kulturalnie|próbuje się bronić swego dobrego imienia. 00:05:28:- Kultularnie jak cholera.|- Cisza na sali. 00:05:32:Cóż, dowody i zeznania| wiadków sš wystarczajšce... 00:05:34:żeby podtrzymać oskarżenie. 00:05:36:Ustalam kaucję w wysokoci 7000$ za każdego. 00:05:40:- Macie jakie sprzeciwy?|- Majš! 00:05:45:Wpłacimy pienišdze panie sędzio. 00:05:47:Żeby uwolnić ich od tych drani,|zanim nam ich powieszš. 00:05:50:Nie ma w tym miecie uczciwego kowboja,|który byłby cokolwiek wart. 00:05:54:Może pokażecie mi tu|uczciwego kowboja? 00:05:56:Dosyć. 00:05:58:Następny, który się odezwie|będzie ukarany grzywnš 25$ za obrazę sšdu. 00:06:01:Wysoki Sšdzie, 25$ to nawet nie połowa za obrazę,| która cinie mi się na usta. 00:06:06:Skarbnik, pobrać 50$ od Lokatego Billa Brociusa. 00:06:20:Nie zabrało im wiele,|żeby wyjć na wolnoć. 00:06:23:Clantonowie i McLaury'owie|wpłacili kaucję. Takie jest prawo. 00:06:27:Takie samo dla nich, jak dla mnie czy dla ciebie. 00:06:29:Więc zdaje się, że ono nie jest za dobre, John. 00:06:49:Ike, co się stało? 00:06:52:Trochę się spóniłe, Johnny. 00:07:04:Co z tobš, Fred? 00:07:06:Czemu nie dałe mi znać,|po tej historii w Bisbee? 00:07:09:- Nie wiedziałem gdzie jeste, Behan.|- Jestem szeryfem stanowym. 00:07:12:Ci ludzie zostali zatrzymani w mojej jurysdkcji.|Powinienem dostać informację. 00:07:16:Mieli tam wystarczajšco dużo przyjaciół. 00:07:19:Bylimy prawie w piekle|szukajšc tych dwóch. 00:07:22:Może nie szukalicie wystarczajšco| dobrze, Johnny. 00:07:27:Prawie w piekle? 00:07:29:Zdaje się, że to twoja jurysdykcja. 00:07:47:Najlepszy przyjaciel bandytów|chciałby zamienić z tobš słowo. 00:07:58:Trzymajcie zakłady panowie,|dla nowego rozdajšcego. 00:08:00:W porzšdku. Obstawiamy. 00:08:13:- Tylko dzisiaj, Wyatt. Na zgodę.|- Bez wyjštków. 00:08:21:- Jak w każdym przypadku, prawda?|- O co ci chodzi? 00:08:25:Wyruszyłe na wojnę z lkem Clantonem|i jego ludmi. 00:08:30:Zupełnie niepotrzebnie. 00:08:32:Ty i Ike chcecie tego samego.|Tego samego, czego chcemy my wszyscy. 00:08:36:- Doprawdy?|- Tak. Prosperować. 00:08:39:Zapewnić byt naszym rodzinom. 00:08:41:Nie przyjechałe do Tombstone|żeby znów być stróżem prawa, Wyatt. 00:08:45:Jeste przedsiębiorcš. 00:08:48:Masz tyle pomysłów|żeby uczynić Earpów bogatymi. 00:08:51:Nic dobrego nie wyniknie|z twojej ingerencji... 00:08:54:w interesy Clantonów|i McLaury'ów. 00:08:57:Tylko krew. 00:09:01:Ale przy odrobinie współpracy,|i dobrej woli... 00:09:04:każdy może być zadowolony. 00:09:09:- Co to znaczy?|- Pienišdze. Dużo pieniędzy, Wyatt... 00:09:11:do podziału z każdym, który pomaga. 00:09:14:Znam cię. 00:09:16:Zawsze o to ci chodziło. 00:09:18:Zdaje się, że o czym zapomniałe.|Clantonowie i ich przyjaciele to zbiry. 00:09:22:Co z tego, że kradnš|meksykańskie bydło zza granicy? 00:09:26:Oni nie mówiš ci, jak masz prowadzić kasyno. 00:09:28:Nie dałe mi skończyć.|To mordercy i złodzieje. 00:09:31:Rabujš dyliżansy,|za których ochronę płacę razem z braćmi. 00:09:34:Jeden z tych drani zastrzelił Buda Philpota,|który nigdy nic nikomu nie zrobił. 00:09:37:Twój najlepszy przyjaciel Doc Holliday|jest jednym z najgorszych zabójców w okolicy. 00:09:42:Niektórzy mówiš, że był|przy tym napadzie, gdy zginšł Bud. 00:09:45:- Cholera, nawet Kate Wielki Nos tak mówiła.|- To twoja robota, Johnny. 00:09:50:Spiłe jš i kazałe tak powiedzieć. 00:09:52:Niedobrze mi się robi od| słuchania twoich kłamstw! 00:09:54:Wracaj do swoich przyjaciół. Powiedzi im,|że jeli chcš walczyć z Earpami... 00:09:58:wiedzš, gdzie nas znaleć! 00:10:15:- Dzień dobry, Maria.|- Buenos dias, Senor Wyatt. 00:10:18:Gracias. 00:10:29:- Dzień dobry, George.|- Dzień dobry, Virgil. 00:10:31:- Co słychać, George?|- Patrzcie na Behana. 00:10:36:Wylizałby się gdyby tylko mógł,|taki jest odstawiony. 00:10:42:Co z nim? 00:10:43:Jego kobieta wraca z San Francisco|na przedstawienie u Prescotta. 00:10:48:Żydówka. 00:10:49:Nigdy nie sšdziłem, że ma kobietę. 00:10:52:Zdaje się, że jeszcze jej nie widziałe, Wyatt. 00:10:54:Był bardzo zajęty gdy jej nie było... 00:10:57:ale dzi wieczór chyba zostanie w domu. 00:12:05:- Dobry wieczór pani.|- Dobry wieczór. 00:12:08:Spacer? 00:12:11:Tak, czy to jaki problem? 00:12:15:Mógłby być w tym miecie. 00:12:18:Młoda kobieta przechadzajšca się sama|wieczorem... 00:12:21:ludzie mogliby le pomyleć. 00:12:23:O jakim myleniu pan mówi? 00:12:25:Wiem, że rejon czerwonych wiateł|jest na drugim końcu miasta. 00:12:28:Nie chodziło mi o to. 00:12:30:Po prostu wydaje mi się, że powinna mieć pani ochronę. 00:12:33:Mogę być albo w zamknięciu, albo|przechadzać się sama po ulicach Tombstone. 00:12:39:Doceniam pańskš troskę. 00:12:46:Już kiedy paniš widziałem. 00:12:49:Zanim przyjechała pani do Tombstone,|w Dodge City. 00:12:52:W przedstawieniu. 00:12:55:Wiem, też pana widziałam. 00:12:59:Zobaczyłm pana, a potem pan zabił człowieka. 00:13:16:Więc mówię: 00:13:18:"Czego się boisz kochanie?" 00:13:20:"Nie jeste jakš Czerwonš Indiankš,która myli,|że aparat skradnie jej duszę". 00:13:24:A ona mówi, "Nie, Johnny". 00:13:27:"Obawiam się, że kto poza tobš|mógłby to zobaczyć." 00:13:32:Ale zapewniłem jš,|że tak się nigdy nie stanie. 00:13:37:- Bob, widziałe gdzie Jamesa?|- Nie, nie widziałem. 00:13:40:Wyatt, musisz na to spojrzeć. 00:13:43:Danny, jestem pewien, że szeryf Earp|jest zbyt przyzwoity... 00:13:47:prawy i żonaty... 00:13:51:żeby interesować się zdjęciem młodej| nagiej żydowskiej dziewczyny. 00:14:01:- Jeste skończonym durniem, Behan.|- Możliwe... 00:14:04:ale jestem durniem,|który ma jš na codzień w łóżku. 00:14:07:Co ona z tobš robi, Johnny? 00:14:09:Prawie wszystko co zechcę. 00:14:14:A co chcecie wiedzieć? 00:14:19:To nie w porzšdku. 00:14:21:Zastrzelić kogo, gdy ten| nawet się nie spodziewa. 00:14:23:Wpakuję mu kulkę w łeb zaraz po tobie. 00:14:25:Dzisiaj nie będziesz strzelał,|Spence. To robota Lokatego Billa. 00:14:39:Gdzie twoje wzburzenie, Frank? 00:14:41:O oto się nie martw.|Masz dobre miejsce? 00:14:44:- Tak, mam jedno.|- Zaraz zaczynamy. 00:14:51:Nie wiem, czy to mi się podoba czy nie.|To nie w moim gucie. 00:14:56:- Ładny kapelusz.|- Ten czarny? 00:15:02:Dobra chłopaki, dajcie popis. 00:15:11:Zaczekaj na mnie w domu. 00:15:23:Clanton, ruszaj się! 00:15:41:Dobra chłopcy wystarczy..|Rzućcie broń. 00:15:45:Rzućcie jš. 00:15:51:Docyć za...
demi5