Kongres Kultury Polskiej 2000 - JOŚ.pdf

(177 KB) Pobierz
Kongres Kultury Polskiej 2000, Konferencja Przedkongresowa w Poznaniu 19-21 października - "Kultura wobec kręgów tożsamości"
Kongres Kultury Polskiej 2000, Konferencja Przedkongresowa w Poznaniu 19-21
Jerzy Bartmiński
Językowy obraz świata jako podstawa tożsamości narodowej
1. Problemy i pytania
Miejsce języka w budowaniu tożsamości grupowej najzwięźlej oddaje formuła Sapira: "Kto
mówi tak jak my, jest jednym z nas", z której wynika także implikacja wykluczająca: "Kto nie
mówi tak jak my, nie należy do nas" . Tak formułowana zasada włączania / wyłączania działa
z całą bezwzględnością na poziomie subkultur środowiskowych (zwłaszcza młodzieżowych),
które wytwarzają językowe znaki przynależności w postaci żargonów, działa też do pewnego
stopnia na poziomie wspólnot zawodowych i regionalnych - znakami przynależności są
socjolekty i dialekty ludowe, ale kryteria przynależności do grupy są już jednak bardziej
złożone. A w jakim stopniu język wyznacznikiem przynależności [ZT1] d o grupy etnicznej i
narodowej? Czy ją tylko wyróżnia, czy może - konstytuuje? Jak to się dzieje w kulturze
narodowej korzystającej ze wsparcia instytucji państwowych, a jak w warunkach
mniejszości narodowych, emigracji, diaspory? ? Jakie elementy języka budują
ponadinstytucjonalną narodową tożsamość, pozostając w najgłębszym związku z kulturą
narodową? Oto niektóre pytania postawione przez organizatorów konferencji "Kultura
wobec kręgów tożsamości" i zawarte w tytułowej formule mojego referatu.
Podstawowa teza brzmi: Polska tożsamość wspólnotowa oparta jest na języku
rozumianym nie "emblematycznie", lecz jako skarbnica wartości kulturowych
dziedziczonych z tradycji i wpływających na aspiracje współczesnej generacji. Są to
wartości ogólnokulturowe (ogólnoludzkie) oraz wartości historycznie określone:
indoeuropejsko - słowiańskie, łacińskie, chrześcijańskie, szlachecko-ziemiańskie,
chłopskie, zachodnioeuropejskie, które razem wzięte składają się na fenomen polskiej
mentalności utrwalony w polskim języku, w polskim językowym obrazie świata.
2. Miejsce języka w definicji narodu: ujęcie obiektywne
Definicje narodu i etnosu (pojęcia szerszego) podawane w słownikach i encyklopediach
odwołują się niemal bez wyjątku do języka. David Crystal zastanawiając się nad
definiowaniem więzi narodowej stwierdza, że wprawdzie "bardzo ważne są pod tym
względem praktyki religijne, trwałe instytucje, tradycyjne zwyczaje, ale najszerzej
spotykanym symbolem wyłaniającej się narodowości jest język" [Crystal 1993, s.34].
W poznańskim "Praktycznym słowniku współczesnej polszczyzny" pod red. H. Zgółkowej (t.
23, 1999) czytamy, że naród, to "trwała wspólnota ludzi utworzona historycznie,
wyróżniająca się wspólną świadomością narodową; zbiorowość ludzi mówiących tym samym
językiem, mająca tę samą historię, kulturę oraz wspólną gospodarkę i politykę". Język jest
wymieniany na miejscu uprzywilejowanym, ale - jak widać - nie jest wyróżnikiem jedynym.
Jadwiga Puzynina, która niedawno przeanalizowała strukturę semantyczną narodu w różnych
słownikach, do cech "aktywnych" zaliczyła obok języka - wspólnotę terytorium, kultury,
dziejów, pochodzenia oraz "poczucie przynależności do danego narodu" [Puzynina 1998, s.
269]. Rzeczowa i obiektywna analiza naukowa historycznych oraz współczesnych danych
dotyczących relacji "język - naród" dowodzi, że wspólnota językowa i wspólnota narodowa
wcale nie muszą do siebie przystawać. Język, choć zwykle ma w tworzeniu poczucia
narodowego udział bardzo znaczący i praktycznie służy jako znak rozpoznawczy
narodowości w kontaktach międzyetnicznych i międzynarodowych, nie jest warunkiem sine
qua non powstania narodu i nie jest elementem absolutnie koniecznym identyfikacji
438820523.001.png
 
narodowej jednostek. I jest to zrozumiałe, o ile bowiem predyspozycje do komunikowania się
słownego są ludziom wrodzone, to samo przyswajanie konkretnego języka nie podlega
determinizmowi. Język nie jest dziedziczony biologicznie, jest nabywany tak, jak cała
kultura, poprzez wychowanie, w procesie socjalizacji, a w dorosłym życiu jednostki bywa
przedmiotem świadomego wyboru. Wybór języka nie jest - nie musi być - tożsamy z
wyborem narodowości. Polacy na emigracji wiedzą o tym lepiej niż Polacy w kraju.
Parę koniecznych przypomnień ważnych dla zarysowania tła dla rozważań nad rolą
języka w określaniu tożsamości etnicznej.
Po pierwsze - języki światowe, języki dawnych państw imperialnych, jak hiszpański,
angielski czy rosyjski, obsługują dziś różne wspólnoty narodowe. Odzyskiwanie
niepodległości przez ujarzmione narody południowej Ameryki, Azji czy Europy (Irlandia,
Białoruś) niekoniecznie oznaczało odrzucenie języka dawnej metropolii. Język angielski,
używany dziś przez 450 milionów ludzi w USA, W. Brytanii, Kanadzie, Australii i in. - a wg
liczebności krajów, gdzie jest w użyciu jako język urzędowy - nawet przez ok. 1 400
milionów ludzi - podczas gdy Anglicy jako naród liczą tylko 46 milionów. Sytuacja u naszych
wschodnich sąsiadów po rozpadzie ZSRR wygląda poniekąd podobnie: znaczna część narodu
ukraińskiego i białoruskiego wciąż używa języka rosyjskiego jako pierwszego, domowego
(często jest to mieszanka językowa, zwana na Białorusi trasjanką na Ukrainie - surżykiem ). W
ankiecie na temat pojęcia ojczyzny mieszkańcy Charkowa deklarowali się jako patrioci
ukraińscy, ale wypowiadali w języku - rosyjskim. [Ludmiła Antypenko, Halina
Karnauszenko, 1993].
W Jugosławii dwa odrębne narody, Chorwaci i Serbowie, rozwinęły jeden język (zapisywany
dwoma alfabetami, w Chorwacji łacińskim, w Serbii cerkiewnym) na bazie dialektu
sztokawskiego, ale to nie przeszkodziło im w rozwijaniu własnej tożsamości narodowej,
opartej na wyznacznikach historycznych, kulturowych, religijnych. Dopiero na naszych
oczach po wojnie bałkańskiej niejako wtórnie podjęto intensywne prace (zwłaszcza po
stronie chorwackiej) nad jego rozpodobnieniem i wyrobieniem języków odrębnych ,
chorwackiego i serbskiego. Stąd - idąc za dokonanymi w toku wojny bałkańskiej zmianami
samoświadomości Serbów i Chorwatów wydano w Opolu w ramach serii "Najnowsze dzieje
języków słowiańskich" dwa osobne tomy: "Język serbski" pod red. Milorada Radovanovicia
w 1996 i "Język chorwacki" pod red. Mijo Lončaricia w 1998.
Po drugie - nierzadko jeden naród mówi dwoma lub nawet więcej niż dwoma językami. W
Szwajcarii w użyciu są 4 języki: francuski, niemiecki, włoski i retoromański; w Belgii dwa
(francuski i flamandzki); w Hiszpanii 4 (kastylijski czyli hiszpański, kataloński, baskijski i
galicyjski) itd. [Tortosa 1986].
Brak jedno-jednoznacznej relacji między językiem a narodem potwierdza także
historia, w tym może zwłaszcza historia naszego regionu Europy, Europy Środkowej [por.
Dąbek-Wirgowa, Makowiecki 1993].
W Czechach używanie języka niemieckiego przez długie wieki nie przekreśliło
czeskiego poczucia narodowego i dopiero XIX-wieczne czeskie odrodzenie przyniosło
radykalne powiązanie czeskiego poczucia narodowego z używaniem języka czeskiego.
Na Chorwacji, gdzie od renesansu panował poliglotyzm, "tylko uniwersalny język
łaciński scalał naród, podczas gdy posługiwanie się językiem narodowym zaczęło go dzielić"
i jeszcze w XIX wieku tworzono literaturę narodową po łacinie; zmienił to dopiero
wzbierający w XIX wieku ruch narodowy.
W historii Polski nie było inaczej.
Polska świadomość narodowa ukształtowała się już w średniowieczu, w okresie
dominacji łaciny, która też - po powstaniu piśmiennictwa w języku narodowym - pozostawała
przez cały okres Rzeczypospolitej szlacheckiej językiem używanym przez Polaków
równolegle do języka ojczystego. W XVI wieku, złotym wieku kultury polskiej,
wykształcony Polak posługiwał się dwoma językami, polskim i łacińskim i dotyczyło to także
pisarzy najbardziej zasłużonych dla polszczyzny XVI wieku, jak Kochanowski, Orzechowski,
Kromer, Klonowic. Tak samo było w wieku XVII, a także w wieku XVIII, kiedy to obok
łaciny pojawiła się francuszczyzna. W okresie największej potęgi wielonarodowego państwa
językiem polskim posługiwało się także wiele grup innonarodowych, jak Litwini, Białorusini,
Ukraińcy ("Rusini"), Żydzi, Niemcy; była staropolszczyzna językiem międzynarodowym w
stopniu wyższym niż jest dzisiaj.
Tak więc dopóki XIX-wieczny nacjonalizm i odrodzenie narodowe Słowian nie wysunęły
postulatu operowania językiem narodowym, relacja język - naród była swobodna. To, że
inteligencja czeska posługiwała się językiem niemieckim, chorwacka łaciną i niemieckim,
polska - łaciną i francuskim, słowacka - węgierskim, rosyjska - francuskim, a dalmatyńska -
włoskim, nie świadczyło jeszcze bynajmniej, iż była ona wynarodowiona, że nie miała albo
że utraciła świadomość narodową. Wielokulturowość i wielojęzyczność były czymś
dopuszczalnym w granicach wspólnot państwowych i narodowych.
Ma to swoje przedłużenie we współczesności. Polityka językowa przyjęta w krajach UE
zawiera postulat harmonijnego łączenia znajomości i szacunku dla języków ojczystych z
dobra (czynną) znajomością języków obcych. Współczesny Europejczyk chce być i zwykle
jest poliglotą. Oczywiście równy status prawny języków narodowych nie oznacza
rzeczywistej równorzędności wszystkich języków. Wyróżniane są - co oczywiste - języki
konferencyjne, a niezależnie od tego wszystkie języki są różnicowane ze względu na ich
"moc naturalną" (jak ją opisał W.Miodunka 1990), o czym dalej.
3. Język wyznacznikiem narodowości - koncepcja romantyczna
Program łączenia języka z aspiracjami narodowymi - kulturalnymi i politycznymi,
pojawia się w Europie i w Polsce regularnie w ramach XIX - wiecznej
europejskiej ideologii narodowej (nacjonalizmu).
Regułą jest, że język zyskuje pozycję podwyższoną w sytuacji zagrożenia bytu narodowego.
Żywa do dziś w Polsce tradycja romantyczna kształtowała się w atmosferze przekonania, że
los podbitego narodu zależy od utrzymania wspólnoty kulturowej, a jej filarem jest język
narodowy. Wydanie w latach 1807 - 1814 "Słownika języka polskiego" Samuela Bogumiła
Lindego, uznano za wydarzenie polityczne, za doniosły fakt uwiecznienia historycznych
wartości polskiej kultury i utrwalenia bytu narodowego. W " Odzie z okoliczności ukończenia
<<Słownika>> Lindego " K. Brodziński pisał w duchu epoki, że " język jest granicą świętą",
a tę samą ideę wyraził Mickiewicz, stwierdzając, że "języka człowiek nie uczy się, ale go w
siebie wszczepia" [za: Kępiński 1990, s.132]. Karol Libelt, żarliwy głosiciel i kodyfikator
ideologii narodowej, stwierdzał - w rozprawie O miłości ojczyzny z roku 1844 - że "bez
języka narodowego nie ma narodu", bo "język jest krwią ojczyste ciało narodu opływającą",
jest "świętą krwią matki-ojczyzny", jest - razem z literaturą i obyczajami - "duchową
ojczyzną, duszą ojczyzny materialnej".
Historycy potwierdzają doniosłą rolę języka w utrzymaniu polskiego ducha
narodowego.
"Kotwicą narodowego bytu" nazwał język polski historyk Stanisław Smolka
analizując sytuację Polaków w końcu XIX wieku, a Janusz Żarnowski w książce "Ojczyzną
był język i mowa" napisał: "Język i mowa [.], które wedle Słowackiego były Ojczyzną
moralną, gdy zabrakło Ojczyzny politycznej, okazały się nie tylko spoiwem łączącym
poszczególne dzielnice oddzielone od siebie kordonami zaborczymi. >>Język i mowa<<,
więc kultura narodowa, stała się także łącznikiem między różnymi klasami i warstwami
narodu" [Żarnowski 1978, s.264]. O wieku XX napisał J. Iwaszkiewicz w 1978 roku, że "kult
języka jest tym spoiwem, które łączy w jedno naszą tradycję i naszą współczesność" [za:
Suchodolski, 1981, s.227].
Pogłosy tej romantycznej koncepcji zachowały się w myśleniu potocznym Polaków do
czasów współczesnych, m.in. na skutek doświadczeń wojennych, kiedy to następowało
utożsamianie obcego narodu z jego językiem i projekcja na język charakterystycznego
stereotypu narodowego. W okresie okupacji niemieckiej ostro przeciwstawiano język "nasz" i
język "wroga". Niechęć Polaków do języka rosyjskiego miała podobne podłoże, narastała w
miarę politycznego podporządkowywania Polski imperium rosyjskiemu, zaczęła zaś maleć
współcześnie, po odzyskaniu politycznej suwerenności.
4. Osłabienie pozycji języka polskiego?
Obserwatorzy aktualnej sytuacji języka polskiego sygnalizują osłabienie jego pozycji tak w
kraju jak poza jego granicami. Nie chodzi tylko o budzący zrozumiały społeczny opór zalew
angielszczyzny, ale przede wszystkim o "cofanie się obecności polszczyzny w komunikacji
publicznej" [W. Pisarek 1999, s. 9] - zwłaszcza naukowej, ale nie tylko. "Dowodów, że jest to
problem rzeczywisty dostarczają szyldy, tablice i ogłoszenia w miejscach publicznych,
firmowy papier i okolicznościowe druki niektórych państwowych instytucji, przesyłanie
wyłącznie obcojęzycznych życzeń świątecznych przez polskie instytucje polskim instytucjom,
a także wyniki inspekcji w sprawach przestrzegania ustawy o zwalczaniu nieuczciwej
konkurencji" [Pisarek 1999, s. 5].
Czy osłabienie pozycji języka polskiego jest oznaką zagrożenia tożsamości
narodowej?
Językiem polskim mówi dziś ok. 50 milionów ludzi, z czego ok. 10 milionów, tj.
ok. . 20% poza granicami państwa polskiego, w 80 krajach. Wprawdzie te liczby sytuują
język polski nienajgorzej na liście ok. 6 i pół tysiąca języków (i dialektów) świata
[Majewicz, 1989], bo w trzeciej dziesiątce - obok takich języków jak tamilski czy koreański,
a tuż za ukraińskim, to jednak tendencja rozwojowa wyraźnie idzie w kierunku zmniejszania
liczby jego użytkowników. W kraju w wielu dziedzina życia (nauka, technika, informatyka,
turystyka) polszczyznę wypiera język angielski. Niezależnie od tego liczne osoby znające
polszczyznę biegle deklarują się dziś często jako obcy narodowo (dotyczy to np. Niemców,
ale i rodowitych Ślązaków na Śląsku Opolskim po roku 1989).
W niewielkim tylko stopniu poprawia sytuację fakt, że dla celów handlowych i
kulturowych uczy się j. polskiego pewna liczba obcokrajowców, bo w sumie jest to liczba
niewielka. Polonistyka na uniwersytetach zagranicznych z niewielkimi wyjątkami przeżywa
okres zastoju.
Na Wschodzie zarówno autochtoniczna ludność polska na Litwie, Białorusi i Ukrainie,
która pozostała poza granicami państwa po przesunięciu granicy w roku 1945, jak
przesiedleńcy i zesłańcy w Kazachstanie i na Syberii (okolice Irkucka) mówią już dziś zwykle
po rosyjsku, niekiedy po ukraińsku. Podejmowane próby odbudowania po roku 1989
polskiego szkolnictwa na Ukrainie, Litwie i Białorusi (działania m.in. stowarzyszeń i
związków Polaków w odnośnych krajach oraz Wspólnoty Polskiej), dają efekty
niewspółmierne do nakładu środków.
W 1979 wg oficjalnego spisu 1 mln 150 tys. obywateli ZSRR deklarowało podało
polską narodowość, ale tylko ok. 30% traktowało język polski jako ojczysty [Kurzowa,
1990, s. 127]. Polacy na Ukrainie - których według oficjalnego spisu z roku 1989 było 219
tysięcy, tylko w swojej dziesiątej części mówią po polsku [Hlebowicz, 1994), nie
przeszkadzało im to jednak czuć się Polakami; w USA - na około 8 mln Polaków z
pochodzenia wg spisu z r. 1980, tylko ok. 2 mln 450 tys. używało jeszcze języka polskiego,
a więc także ok. 30 % [Brożek 1990, s. 55]. Polskie skupiska we Francji, Niemczech,
Brazylii, Australii - są już przeważnie dwujęzyczne. W II i III pokoleniu emigrantów
polszczyzna zdecydowanie przegrywa w konfrontacji z silniejszymi językami krajów
zamieszkania.
Trzeba przy tym dodać, że potoczny język Polonii - tam, gdzie się jeszcze utrzymuje -
ulega bardzo silnym wpływom obcym i mało niekiedy przypomina mowę ojców. To, że
Polacy w USA tworzą zdania typu " Parkuję karę i idę do storu " czy " Stoi kara na kornerze
stryty " dało powód, by mówić raczej o języku polonijnym niż polskim.
5. Język w sytuacji pluralizmu kulturowego.
Fakt, że język polski jest w odwrocie niewątpliwie wymaga przemyślanego przeciwdziałania,
nb. do którego dobrą podstawę stwarza Ustawa o języku polskim z 7 października 1999 roku,
jednak nie musi (choć może) oznaczać, że Polacy (niektórzy Polacy) tracą swoją tożsamość
narodową. Może bowiem być tak, że zmienia się tylko rola języka w samookreślaniu się
indywidualnym i grupowym. Pozycja języka narodowego w warunkach intensywnych
kontaktów poprzez media elektroniczne, migracji i wynikającej z niej wielokulturowości
społeczeństw, powstawania wspólnot ponadnarodowych, europeizacji i globalizacji wielu
dziedzin życia, podlega siłą rzeczy nowemu zdefiniowaniu. Sytuacja, z jaką ma do czynienia
przeciętny wykształcony Polak (zwłaszcza żyjący za granicą albo w środowisku otwartym na
kontakty ponadnarodowe) sprzyja powstawaniu świadomości, którą Antonina Kłoskowska
(Kultury narodowe u korzeni, 1996) określiła mianem poliwalecji kulturowej. Jeśli - jak
pisze Kłoskowska - "walencja czyli przyswojona i uznana za własną kultura i identyfikacja
narodowa stanowią część i czynnik globalnej osobowości i tożsamości, która jest całością i
jednią, ale złożoną z wielości, zmienną i czasem pełną napięć" [Kłoskowska 1996, s. 112],
to określenie własnej tożsamości nie może polegać tylko na kurczowym trzymaniu się
jednego języka i jednej tradycji i na zamykaniu się przed innymi, izolowaniu od nich. Wybór
opcji dopuszczającej równoczesna przynależność do dwu kultur, mówienie dwoma i więcej
językami, z odpowiednim ich zróżnicowaniem zakresowym i zhierarchizowaniem
funkcjonalnym jest faktem coraz częściej spotykanym i kulturowo sankcjonowanym, choć
zarazem stanowiącym wyzwanie dla obrońców języka polskiego, jego prestiżu i mocy.
Stanowisko - akceptujące funkcjonalną wielojęzyczność przy równoczesnym
uprzywilejowaniu jednego języka (angielskiego) w roli praktycznego środka kontaktów
międzynarodowych (w nauce, technice, sporcie, turystyce) i zarazem akceptujące i
popierające rozwój języków narodowych prezentuje dziś Unia Europejska [Weber 1995].
Zgłoś jeśli naruszono regulamin