[1976] Ansikte Mot Ansikte cd1.pl(1).txt

(15 KB) Pobierz
00:00:07:TWARZĽ W TWARZ
00:00:11:Reżyseria
00:00:15:Występujš
00:00:39:Zdjęcia
00:02:26:Czeć, babciu. Tu Jenny.|Wszystko dobrze?
00:02:32:Pogoda przeliczna.
00:02:36:Włanie wynieli ostatnie meble.|Wyglšda bardzo pusto.
00:02:42:Kolacja odpada.|Muszę jeszcze wstšpić do kliniki.
00:02:48:Dobrze, będę koło ósmej.|Wspaniale, ucałuj dziadka.
00:03:41:Poczułaby się o wiele lepiej,|gdyby się umyła i ubrała.
00:03:51:Przynajmniej wpućmy tu|trochę powietrza. Straszny zaduch.
00:04:22:Ostatnio sobie pogadałymy.
00:04:29:Co tym razem?
00:04:50:Obie wiemy, że udajesz.
00:04:57:Po co ci to?
00:05:14:Brew...
00:05:22:Policzek...
00:05:31:Oko...
00:05:40:Usta...
00:05:47:Tak nie można.
00:06:06:Przeklęta Jenny.
00:06:14:Przeklęta Jenny.
00:06:23:Przeklęta Jenny...
00:08:15:- Jenny.|- Babcia!
00:08:17:Wejd.
00:08:19:- Nawet nie wiesz, jak się cieszę.|- To wspaniale.
00:08:25:- Cały dzień czekamy z dziadkiem.|- Gdzie on jest?
00:08:34:Witaj, dziadku.
00:08:41:Zostanę dwa miesišce.|Eric pozdrawia. Jest w Chicago.
00:08:46:Włanie rozmawialimy. Po powrocie|będzie miał tyle do opowiadania.
00:08:52:Chod do swojego dawnego pokoju.|Jest cicho,
00:08:56:nic nie będzie ci przeszkadzać.|Latem nie słychać ulicy.
00:09:03:- Po co tyle zachodu?|- Pamiętasz te mebelki?
00:09:07:Znielimy je ze strychu.|Stół możesz wzišć od Carla.
00:09:13:Bez obaw, babciu.|Będzie dobrze.
00:09:16:Mów, gdyby czego potrzebowała.|Tak długo czekalimy
00:09:23:- na twój przyjazd.|- Ja również.
00:09:29:Chod, napijemy się herbatki|z dziadkiem.
00:09:33:Staje się niecierpliwy,|gdy musi czekać.
00:09:42:Pomóż dziadkowi.
00:09:47:Co tam u Anny?
00:09:50:Pojechała na obóz.|Zakochała się
00:09:53:w 3 lata starszym chłopcu, który|opowiada jej o wiatowej rewolucji.
00:10:00:- Też pojechał na obóz?|- Anna ma 14 lat
00:10:05:- i umie o siebie zadbać.|- Chcesz cukru?
00:10:09:Tak. Trzy kostki.
00:10:13:Upiekła babeczki, a ja włanie|miałam przejć na dietę.
00:10:17:Cóż za absurd!
00:10:23:Po obozie|ma pojechać do koleżanki.
00:10:27:Do domu wróci, dopiero przed|rozpoczęciem szkoły.
00:10:32:- A kiedy nowy dom będzie gotów?|- Nie wiadomo.
00:10:36:Obiecali, że do jesieni się wyrobiš.
00:10:40:- Całe lato pracujesz w szpitalu?|- Na to wyglšda.
00:10:45:W ogóle nie będziesz|mieć odpoczynku?
00:10:49:Mylelimy o wczasach|we Włoszech w padzierniku.
00:10:53:- Jakš pracę masz podjšć?|- Zastępuję głównego lekarza.
00:11:00:- Liczę że dobrze zarobisz.|- Owszem. Całkiem niele.
00:11:05:Lubisz tę pracę?
00:11:08:Łatwo mnie zadowolić.|Mam to po tobie.
00:11:21:- Co się stało?|- Jak to? Wszystko dobrze.
00:11:28:- Co między tobš, a Ericiem?|- Ależ skšd!
00:11:34:- Co jest nie tak. Czuję to.|- Jestem zmęczona, ot co.
00:11:39:Nie mogę dojć do siebie po grypie.|Powinnam brać witaminy.
00:11:46:Chodmy powiedzieć|dziadkowi dobranoc.
00:11:56:Uwielbia stare zdjęcia.|Wcišż przeglšda albumy.
00:12:01:Robi to godzinami.
00:12:05:To chyba lato 1948.
00:12:10:Tak, na pewno,|bo Greta jest w cišży,
00:12:14:a Reitmar urodził się|pierwszego wrzenia.
00:12:19:Wtedy było nas wielu.
00:12:23:Pamiętasz tę starš łódkę|która cišgle przeciekała?
00:12:29:Nie cierpiałam jej.
00:12:32:- Dziadek zawsze cię uwielbiał.|- Miał powody.
00:12:38:Dobranoc. pij dobrze.
00:12:44:Odłóż już ten album,|bo znowu będš cię bolały oczy.
00:15:41:20 lat temu zrozumiałem|brutalnoć naszych metod, pojšłem,
00:15:45:że psychoanaliza to przeżytek.|Nikogo nie umielimy wyleczyć.
00:15:51:Pomimo wysiłków,|wyniki były mierne.
00:15:55:Potrzymam Marię jeszcze trochę,|jeli nie masz nic przeciw.
00:15:59:Ty tu rzšdzisz.|To zależy od ciebie.
00:16:03:Wybacz, muszę ić.|Kierownik administracyjny
00:16:06:zaprosił mnie na lancz.|Poza tym muszę zapalić.
00:16:12:Na razie.
00:16:14:Oddaj mi Marię jak cię zmęczy.|I nie czekaj na powrót Heinemana.
00:16:20:Wreszcie zrozumiał, że bez forsy|nie da się funkcjonować.
00:16:26:Dlatego rozmawia z politykami|i jedzi po całym wiecie.
00:16:33:A propos, wpadniesz na przyjęcie|do mojej żony?
00:16:38:- A ty?|- Nie. Ma nowego kochanka.
00:16:42:Młody Sternberg.
00:16:44:- Ten aktor?|- Owszem.
00:16:47:Jest 26 lat młodszy od niej.|Jakież to romantyczne.
00:16:53:- Nie mówię tego złoliwie.|- Mylałam, że Sternberg...
00:16:57:Elizabeth się podoba.|Lubi matkować.
00:17:03:Więc pewnie pójdę.
00:17:05:Powiedz jej, że le wróżę|Sternbergowi i że wcišż
00:17:11:jš kocham.
00:17:16:Kochana Jenny!|Jak miło, że się zjawiła!
00:17:21:- Miało być na pištš.|- Na drugš.
00:17:26:Większoć goci już wyszła.
00:17:29:Wejd. Jak miło cię ujrzeć!
00:17:33:Piękna kreacja. Nowa?|Podoba mi się. Taka szykowna.
00:17:41:Wyglšdasz w niej przepięknie.|Też bym tak chciała.
00:17:46:Jak miło cię widzieć.|Naprawdę. Chod.
00:17:52:Gdzie twój mšż? Zapomniałam,|że w Ameryce. Wspaniale.
00:17:58:To Michael.
00:18:01:Jest uroczy i kocham go,|jak wariatka.
00:18:07:Jest dla mnie taki dobry.
00:18:12:A teraz przedstawię cię Ludwikowi,|jego najlepszemu przyjacielowi.
00:18:20:Za kilka tygodni we troje|jedziemy na Bahamy.
00:18:24:A to jest Thomas.|Musiała o nim słyszeć.
00:18:28:Jedzi po wiecie|i uczy stosowania antykoncepcji.
00:18:33:Poza tym to najwspanialszy|lekarz na wiecie.
00:18:37:We wszystkim jest najlepszy,|rozumiesz?
00:18:42:A to...
00:18:45:Kto to taki? Michael,|pamiętasz, co to za człowiek?
00:18:51:Lepiej niech pi. Zasłużył|po tych wszystkich przeżyciach.
00:18:56:Cóż to było za przemówienie.|Jest oddany pewnej sprawie,
00:19:01:której do końca nie rozumiem.|Poznaj te dwie dziewczyny.
00:19:07:Sš mšdre i urocze.|Majš w okolicy fantastyczny butik.
00:19:12:Idcie podjeć truskawek.|Cóż za figury i jakie kreacje.
00:19:18:To co nowego.|Niełatwo nosić takie stroje.
00:19:26:Wyobrażasz nas sobie|w czym takim?
00:19:30:Szalenie zabawna myl.
00:19:35:Jeste szczęliwa?
00:19:45:Powiem ci, bo zrozumiesz,|nie tak, jak inni.
00:19:49:- Mamy pewne kłopoty.|- Jakie?
00:19:54:- Na zdrowie!|- Zdrowie.
00:19:58:Michael jest szalenie złożony.|Czasami wręcz się boję.
00:20:08:Ludwik wcale nie jest taki miły.
00:20:13:Cóż, jakby to powiedzieć,|nie jest tak le.
00:20:23:Wszystko dobrze?
00:20:27:Jestem wdzięczna.
00:20:32:I mówię to z wielkš pokorš.|Tu nie chodzi tylko o Michaela.
00:20:41:Wreszcie stanęłam na nogi.
00:20:46:Ale uczucia sš wcišż moimi uczuciami.|Nic nie może mnie od nich oddzielić.
00:21:00:Nie wiem,|czy to właciwe podejcie.
00:21:05:Trochę ci zazdroszczę.
00:21:07:Musimy ić.|Wieczorem jedziemy na wie.
00:21:10:- Szkoda. Dziękuję za wizytę.|- Uroczy wieczór.
00:21:14:Było mi miło...
00:21:20:- Co słychać?|- W porzšdku, a u ciebie?
00:21:25:Zawsze dobrze.
00:21:28:- O czym pogadamy?|- Cóż...
00:21:33:Wybaczcie.
00:21:37:- Jest pewien temat.|- Czyżby?
00:21:40:- Leczysz mojš przyrodniš siostrę.|- Maria.
00:21:46:Owszem.
00:21:48:To nie miejsce|na rozmowy o pacjentach.
00:21:53:- Niekonieczne.|- Co masz na myli?
00:21:57:Może skoczymy gdzie na kolację?
00:22:01:Obok jest restauracja|z owocami morza.
00:22:06:- Cóż...|- Rozumiem. Może kiedy indziej.
00:22:10:Jestem tu do końca sierpnia.|Do zobaczenia.
00:22:24:Zaczekasz na mnie w restauracji?|Muszę zatelefonować.
00:22:29:Liczę że się nie rozmyliłe.
00:23:17:Czeć, Martin. Dobrze, że cię|złapałam. Nie mogę się wyrwać.
00:23:23:Co? Pacjent.
00:23:27:Mylisz, że znalazłam sobie|kogo innego? Bzdura.
00:23:33:Zazdroć to największa głupota.|Wiem, że żartowałe.
00:23:42:Do zobaczenia.
00:23:46:O, rany!
00:24:03:Wejdziemy,|czy raczej wolisz uciec?
00:24:08:- Podajš tu wietny filet z soli.|- Cały dzień nie jadłam.
00:24:12:Zapraszam. Co będzie póniej|zależy od ciebie.
00:24:33:Dom rozpada się ze staroci.
00:24:37:Mylałem nawet,|żeby kupić co nowszego.
00:24:42:Póki w domu była kobieta,|ogród był przepiękny, a teraz...
00:24:46:- Czego się napijesz?|- Niczego.
00:24:50:- Jak się miewasz?|- A ty?
00:24:53:- Dobrze, jak zwykle. Jak nigdy!|- Gratulacje.
00:24:57:- Może kawy?|- Może póniej. Grasz?
00:25:03:- Żona grywała.|- Nie żyje?
00:25:06:- Rozwiedlimy się dawno temu.|- Czy to też był wielki sukces?
00:25:11:Owszem.|Większy, niż się spodziewałem.
00:25:15:- Mojego męża nie będzie 3 mies.|- Wiem. Wspomniała przy kolacji.
00:25:21:- Bardzo mi go brak.|- Normalne.
00:25:25:Miałam kochanka, ale mu|nie dorównywał. Rozumiesz?
00:25:29:W pewnym sensie. Masz jakš|receptę na ból istnienia?
00:25:36:Jesieniš zamieszkamy|w nowym domu.
00:25:39:- Uroczo.|- Jeste przemiły.
00:25:42:Nie do końca. Zastanawiałem się,|jakie masz piersi.
00:25:49:Sš piękne i już przestań|o nich myleć.
00:25:52:- To ci powinno wystarczyć.|- le mnie zrozumiała, ale to nic.
00:25:57:- Papierosa?|- Nie palę.
00:25:59:Rozsšdnie.
00:26:02:Cóż, pora wracać do domu.|Wezwiesz mi taksówkę?
00:26:06:Posied jeszcze.
00:26:10:- Padam z nóg.|- Daj mi jeszcze chwilkę.
00:26:14:Dobrze.
00:26:17:Zostaniemy przyjaciółmi?|Nie patrz tak. Mówię poważnie.
00:26:25:Słyszała mnie?
00:26:28:Jasne.
00:26:35:Co knujesz,|by zacišgnšć mnie do łóżka?
00:26:42:Ciekawi mnie też, jak przejdziesz|przez fazę rozbierania...
00:26:50:i czy znasz jakš technikę,|którš zadowolisz mnie i siebie.
00:26:59:Zastanawiam się też|na ile mnie stać...
00:27:05:i czy mam wykazywać inicjatywę.|Nie chcę cię zbytnio oniemielić.
00:27:13:- Zabawna jeste.|- Mówię całkiem poważnie.
00:27:20:Powiedz mi,|co się dzieje, po stosunku?
00:27:27:Cisza, ciepło, czułoć?
00:27:32:Papieros zapalony o poranku?
00:27:35:Nerwowa rozmowa o wspólnej|przyszłoci? Wymiana telefonów?
00:27:41:- Mogę cię odwieć do domu.|- Pojadę taksówkš. Sporo wypiłe.
00:28:07:Poproszę o taksówkę|na West Drive 9.
00:28:15:Dziękuję.
00:28:18:Dobranoc, Jenny.
00:28:19:Dziękuję za m...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin