Brown Sandra - Obietnica jutra.pdf
(
1112 KB
)
Pobierz
Tomorrow's promise
Sandra Brown
Obietnica Jutra
Tytuł oryginału: Tomorrow's Promise
0
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Samolot American Airlines lecący z Nowego Orleanu do
Waszyngtonu miał kłopoty. A przynajmniej tak się wydawało Keely
Preston, która siedziała z mocno zaciśniętymi wilgotnymi od potu rękami i
niespokojnie wyglądała przez okno na białobłękitne błyskawice, które od
czasu do czasu rozdzierały niebo.
Lot w pierwszej klasie był znacznie wygodniejszy niż w klasie
ekonomicznej i właśnie z tego jedynego powodu Keely zawsze latała
pierwszą klasą.
- Panno Preston. - Keely drgnęła i odwróciła głowę. Poprzez wolne
miejsce od strony przejścia pochylała się ku niej troskliwie stewardesa. -
Czy podać pani może coś do picia?
Keely odgarnęła kosmyk włosów w kolorze miodu i spróbowała się
uśmiechnąć. Nie była pewna, czy jej się udało.
- Nie, dziękuję bardzo.
- To by mogło podziałać uspokajająco. Zauważyłam, że źle pani
znosi burzę. Zapewniam panią, że wszystko jest w porządku.
Keely spojrzała na swoje zaciśnięte pięści i uśmiechnęła się nie bez
autoironii.
- Przepraszam, nie przypuszczałam, że tak się to rzuca w oczy. -
Popatrzyła na stewardesę i uśmiechnęła się, tym razem z większym
przekonaniem. - Nie, dziękuję bardzo, naprawdę czuję się świetnie.
Dziewczyna odpowiedziała jej służbowym uśmiechem.
1
- W każdym razie gdyby pani czegokolwiek potrzebowała, proszę
dzwonić. Jeszcze chwila i będzie po burzy, a za godzinę lądujemy w
Waszyngtonie.
- Dziękuję - odparła Keely, usiłując oprzeć się wygodnie w miękkim
fotelu przedziału pierwszej klasy i odciąć od burzy przez zamknięcie oczu.
Siedzący po drugiej stronie przejścia mężczyzna podziwiał jej próbę
okazania odwagi, chociaż czuł, że jest przerażona. Prawdę mówiąc,
podziwiał wszystko w tej kobiecie, i to od chwili, kiedy wsiadła do
samolotu tuż po nim.
Wszystko w niej bowiem zasługiwało na podziw. Na przykład włosy.
Miękkie i uczesane w sposób bezpretensjonalny. Nie znosił modnych
fryzur wzorowanych na gwiazdach rocka czy sportu. Za każdym razem,
kiedy kobieta poruszyła głową, jej włosy muskały ramiona. Robiły
wrażenie czystych, dobrze wy-szczotkowanych i podejrzewał, że
pachniały kwiatami.
Nie byłby mężczyzną, gdyby nie zauważył jej zgrabnej figury, kiedy
mijała jego miejsce przy samym przejściu, szukając swojego - po drugiej
stronie i rząd przed nim. Miała na sobie zieloną garsonkę z dzianiny.
Żakiet sięgał zaledwie szczupłej talii, spódnica, opięta na biodrach,
rozszerzała się stopniowo ku dołowi, tworząc poniżej kolan niemal klosz.
A poza tym dziewczyna miała cholernie zgrabne nogi. Zauważył to,
kiedy wstała, żeby schować płaszcz do skrytki u góry. Stwierdził przy
okazji, że żakiet podkreśla nieduży, ale pełny biust.
Dla postronnego obserwatora mężczyzna był zajęty wertowaniem
sterty papierów, które wyjął z teczki wkrótce po starcie, podczas gdy w
rzeczywistości ukradkiem obserwował kobietę. Na obiad zamówiła filet
2
mignon, ale zjadła nie więcej niż trzy kęsy, i do tego odrobinę brokułów.
Żadnego pieczywa. Pół kieliszka wina rose i mała kawa z niewielką ilością
śmietanki dopełniły posiłku.
Po obiedzie mężczyzna przejrzał jeszcze kilka oficjalnie
wyglądających papierów, po czym schował je z powrotem do teczki. Teraz
zajął się „Time'em", ale i tak przez cały czas zerkał na pasażerkę. Dzięki
temu usłyszał jej rozmowę ze stewardesą. Porzuciwszy wszelkie pozory,
teraz obserwował ją już otwarcie.
W tym momencie samolot wpadł w dziurę powietrzną i gwałtownie
stracił wysokość. Dla kogoś, kto często lata, nie było to nic wielkiego. Ale
kobieta wyprostowała się nagle i nerwowo rozejrzała dokoła. W jej
szeroko otwartych oczach widać było strach.
Zanim mężczyzna zdążył się zastanowić, co robi, zerwał się z
miejsca i usiadłszy na wolnym fotelu obok, ujął ją za ręce.
- To nic takiego, proszę się nie denerwować. Mała turbulencja. Nie
ma powodu do paniki. -I rzeczywiście, byli chyba jedynymi dwiema
osobami w pierwszej klasie, które w ogóle zauważyły naglą i natychmiast
wyrównaną utratę wysokości. Stewardesy w dalszym ciągu przebywały w
kuchence, skąd dochodził charakterystyczny brzęk porcelany. Inni
nieliczni pasażerowie albo spali,albo byli zbyt zajęci swoimi sprawami, by
zauważyć, że ten młody, przystojny mężczyzna dosłownie w ułamku
sekundy pokonał przejście między rzędami, żeby się znaleźć obok
przerażonej kobiety.
Ciepłe, silne dłonie, które tak mocno trzymały ją za ręce, były bardzo
starannie wypielęgnowane i Keely przyglądała im się dłuższy czas, nim
3
przeniosła zdumiony wzrok na twarz mężczyzny, znajdującą się teraz
bardzo blisko.
- Przepraszam - usłyszała swój głos. Ale właściwie za co go
przeprasza? - Nic mi nie jest. Naprawdę. Ja po prostu... - Nagła chrypka
tylko pogłębiła jej zmieszanie. Gdzie się podział jej tak melodyjny zwykle
glos? I dlaczego jąka się jak idiotka, za którą ten mężczyzna z pewnością
ją uważa? Kto, poza znerwicowaną histeryczką, może się tak zachowywać
w samolocie? I dlaczego nawet nie próbuje wysunąć rąk z jego dłoni?
Zamiast tego gapiła się w czarne jak węgiel oczy, oprawione w
najciemniejsze brwi i najgęstsze rzęsy, jakie kiedykolwiek widziała.
Nieznajomy miał wąski, pięknie rzeźbiony nos, usta pełne, niemal
zmysłowe, a pod lewym okiem - ponad centymetrowej długości bliznę.
Mocno zarysowana szczęka wydawałaby się może nawet i surowa, gdyby
nie dołek w prawym policzku, blisko kącika owych intrygujących ust.
- Od czegóż są przyjaciele? - zapytał, uśmiechając się w rozbrajający
sposób, który stał się jego znakiem firmowym i jednocześnie wyzwaniem
dla wrogów.
Do diabła, kogo chcesz oszukać? - zadał sam sobie pytanie. W
żadnym razie nie czuł się jej przyjacielem. Błyskawica, która przeszyła
ciemności na zewnątrz, była niczym w porównaniu z iskrą, jaka go
ugodziła między oczy i prosto w serce, kiedy po raz pierwszy spojrzał jej
w twarz.
Zielone. Tak, miała zielone oczy, duże, szczere i zmysłowe jak
wszyscy diabli. A cera... brzoskwinia ze śmietanką... nie, nie aż tak jasna.
Raczej brzoskwinia z miodem... brzoskwinia dojrzewająca na słońcu. I do
tego odrobina makijażu w dobrym guście.
4
Plik z chomika:
dotadota
Inne pliki z tego folderu:
Lawrence Kim - Hiszpański milioner.pdf
(542 KB)
Graham Caroline - Nadinspektor Barnaby i sierżant Troy 03 - Śmierć w przebraniu.pdf
(1899 KB)
Kulus_Magdalena_-_Blondyn_i_Blondyna.pdf
(483 KB)
Bragi_Steinar_-_Kobiety.pdf
(1064 KB)
Clarke_Mary_-_DIANA.Niespełnione_sny.pdf
(1877 KB)
Inne foldery tego chomika:
!!! romanse nowe 07.2014
!!!!!!!!!!!!!!NOWOŚCI-EBOOK
@ Nieoficjalne Tłumaczenia
♣Tłumaczenia nieoficjalne♣
♣Tłumaczenia nieoficjalne♣(1)
Zgłoś jeśli
naruszono regulamin