CZAS TO MIŁOŚĆ-scenariusz o St.Wyszyńskim.doc

(50 KB) Pobierz
CZAS TO MIŁOŚĆ

CZAS TO MIŁOŚĆ

SCENARIUSZ O ŻYCIU I POSŁANNICTWIE KARDYNAŁA STEFANA WYSZYŃSKIEGO

 

 

Na środku sceny stoi tron, na jego poręczy przewieszony purpurowy materiał (purpura – symbol godności kardynalskiej). Z boku sceny stolik, na nim Biblia, brewiarz, różaniec.

 

Młodzież ubrana w stonowane kolorystycznie stroje, dwaj chłopcy w czarnych płaszczach

i rękawiczkach oraz ciemnych okularach.

 

              SCENA I

 

Narrator I (podchodzi do biurka, bierze do ręki Biblię):

 

O tej najstarszej książce świata kardynał Stefan Wyszyński powiedział: „Biblia to dyskretna mowa Boga, która przemienia w ciszy serca”.

 

Narrator II (bierze książkę i czyta):

 

Kto myśli, że człowiekowi wystarczy sama prawda, wolność i sprawiedliwość, nie zna człowieka. Kto myśli, że te trzy potęgi zdolne są wyczerpać istotę człowieczeństwa, myli się. W człowieku jest jeszcze jedna siła przedziwna ciała i ducha, która niesie go na skrzydłach społecznego dążenia jednych ku drugim (zamyka książkę): jest to siła miłości.

 

Recytator – św. Paweł „Hymn o miłości”.

 

Gdybym mówił językami ludzi i aniołów, a miłości bym nie miał,

Stałbym się jak miedź brzęcząca, albo cymbał grzmiący.(…).

Miłość cierpliwa jest, łaskawa jest

Miłość nie zazdrości, nie szuka poklasku,

Nie unosi się pychą, nie dopuszcza się bezwstydu,

Nie szuka swego, nie unosi się gniewem, nie pamięta złego,

Nie cieszy się z niesprawiedliwości, lecz współweseli z prawdą.

Wszystko znosi, wszystkiemu wierzy,

We wszystkim pokłada nadzieję, wszystko przetrzyma (…).

Tak więc trwają wiara, nadzieja, miłość – te trzy:

Z nich zaś największa jest miłość.

 

Narrator: Czas to miłość.

 

Recytator – Ks. J. Twardowski „Śpieszmy się kochać ludzi”.

 

Śpieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą

Zostaną po nich buty i telefon głuchy

Tylko to, co nie ważne, jak krowa się wlecze

Najważniejsze tak prędkie, że nagle się staje (…)

Spieszmy się kochać ludzi …

 

Narrator: Musimy kształtować w sobie usposobienie sprawiedliwości, pokoju, wyrozumienia, miłości społecznej i wzajemnego szacunku. Musimy złagodzić nasz język, aby nie był zbyt ostry, gwałtowny, przeklętniczy. Nie wyciągajmy nigdy pięści, podawajmy sobie dłonie! Nie patrzmy na siebie wilkiem, patrzmy łagodnymi oczyma! Prymas Polski, kardynał Stefan Wyszyński wzywa was do krucjaty miłości!

 

SCENA II – związana z uwięzieniem Prymasa w latach 1953 – 1956

 

(Wchodzą dwaj uczniowie w czarnych płaszczach, stają przed pustym tronem, odczytują „nakaz odosobnienia”).

 

Głos I: Opór jest bezcelowy. Proszę zabrać jakieś rzeczy … To może potrwać długo.

Głos II: Aha, koszty pobytu księdza w odosobnieniu w całości pokrywa państwo.

 

Narrator: Jest 28 września 1953 r. Radio Wolna Europa podaje komunikat; ksiądz Tadeusz Kirschke, w czasie wojny jeniec obozu Murnau i więzień obozu koncentracyjnego, mówi do mikrofonu:

 

Recytator: Kochani bracia, rodacy! Właśnie nadeszła wiadomość o aresztowaniu jego eminencji księdza kardynała Stefana Wyszyńskiego, prymasa Polski. Przypominają się nam słowa, jakie ksiądz prymas wypowiedział w czasie ostatniej procesji Bożego Ciała: „Biskupi polscy pójdą śladami swych wielkich poprzedników, poprzedników jeśli zajdzie potrzeba, wiarę swoją zaświadczą męczeństwem”.

 

Narrator I: Był więziony przez trzy lata … bez wyroku. W zapiskach więziennych Prymasa pod datą 17.01.1954 r. czytamy prorocze dla zwolenników stalinizmu słowa:

 

Narrator II: „Siadła wrona na czole wyniosłej jodły. Spojrzała władczo wokół i wydała okrzyk zwycięstwa. Tej wrzaskliwej zjawie wydaje się prawdziwie, że jodła zawdzięcza jej wszystko: swój byt, wysmukłą piękność, trwałą zieleń, siłę w walce z wichrami. Godny podziwu jest ten tupet wrony. Wielka dobrodziejka stojącej cicho jodły. A jodła ani drgnie; zda się nie dostrzegać wrony; pogrążona w zadumie, wyciąga gałązki ramion swoich ku niebu. Znosi spokojnie wrzaskliwego gościa. Nic nie zmąci jej myśli, jej powagi, spokoju. Wszak tyle chmur już przeszło nad jej czołem, tyle ptaków przelotnych tu się zatrzymało. Poszły jak ty pójdziesz. Nie twoje to miejsce, nie czujesz się pewna i dlatego krzykiem nadrabiasz brak męstwa. To ja wyrosłam z ziemi i trwam korzeniami w jej sercu. A ty, wędrowna chmuro, co rzucasz cień smutku na złociste me czoło, jesteś igraszką wichrów. Trzeba cię spokojnie wycierpieć. Wykraczesz swoją nudną, bezduszną, jakże ubogą pieśń – i odpłyniesz. Cóż zdołasz krzykiem zdziałać? Ja pozostanę, by trwać w skupieniu, by budować swoją cierpliwością, by przetrwać wichry i naloty, by spokojnie piąć się wzwyż. Słońca mi nie przysłonisz, sobą nie zachwycisz, celu mej wspinaczki nie zmienisz. Był las, nie było was – i nie będzie was, będzie las”.

 

Recytator: Idzie nowych ludzi plemię.

 

(Na scenę wchodzą wszyscy występujący w przedstawieniu, w rękach trzymają białe koperty jako symbol listów biskupów polskich do biskupów niemieckich z 1965 r. Koperty zawierają karteczki ze słynnymi słowami: „przebaczamy i prosimy o przebaczenie”. Wchodzą chłopcy w czarnych płaszczach, zdejmują je, odrzucają rękawiczki, na których widoczne są czerwone plamy, zdejmują okulary, opuszczają w zawstydzeniu głowy. Symboliczna minuta ciszy).

 

Narrator I: Tej lekcji – trudnej sztuki przebaczania, udzielili światu biskupi polscy wraz z kardynałem Stefanem Wyszyńskim, zwracając się po dwudziestu latach od zakończenia wojny do biskupów niemieckich z prośbą o nawiązanie kontaktów … ludzkich.

 

Narrator II: Istnieje pewien wymiar miłości, który zdobywa się przez cierpienie poświęcone ukochanej istocie. Przecierpiana miłość, ten Chrystusowy krzyż, przemienia serca ludzkie na lepsze. Wiara kardynała Stefana Wyszyńskiego, Prymasa Polski w latach 1948 – 1981, wystawiona była na iście hiobową próbę walki poprzez dobro ze złem.

 

Recytator: Idę do Ciebie. Jest mi ciężko, jakbym dźwigał na sobie nieszczęsną ziemię Uz. Niosę ci wielką ofiarę: cały mój ból, moje cierpienia, wszystkie łzy, które użyźnią tę ziemię. Nie jestem już dawnym Hiobem. Wyszedłem z ruin i stoję na szczycie świata. Ja jestem nowy człowiek, którego zrodził ból

 

Wszyscy: Idzie nowych ludzi plemię.

 

Recytator: Właśnie idzie przede mną człowiek. Powiem może: znam go. Pamiętam jego imię, nazwisko, lata, wykształcenie, wiem, jaki ma dyplom, jaką pozycję społeczną. Wszystko to wiem. A jednak nic nie wiem o tym człowieku, jeżeli w tej chwili nie pamiętam, że idzie przede mną istota, stworzona na obraz i podobieństwo Boże, owoc Ojcowem miłości, obdarzony cząstką rozumu, miłości i wolności. Człowiek, którego widzę, to wielki świat woli, myśli, pragnień, dążeń i ambicji. To jest żywy człowiek! Nie wolno zagubić człowieka w tłumie.

 

              Narrator: Potrzeba ludzi odważnych.

 

Recytator: Słabość współczesnego świata polega na tym, że mało jest ludzi odważnych. Dzisiaj walczący chowa się jak najdalej od wroga, od przeciwnika, chcąc go z znienacka ugodzić podstępnie. Odwaga i sprawność ustąpiły miejsca sprytowi, podstępowi. To samo dostrzegamy w myśleniu, w rozumowaniu. Ludzie stają się bardziej dialogujący aniżeli rozumiejący. Uważają to za osiągnięcie, gdy mogą wykazać swój spryt zaskakiwania człowieka chwytaniem go za słowa, a nie rzetelnym wysiłkiem umysłu.

 

              Narrator: Do młodzieży.

 

Narrator II: By móc służyć innym, trzeba coś umieć. Dlatego musimy się przede wszystkim uczyć. Trzeba nieraz powiedzieć koledze: „Idź precz! Ja muszę się uczyć, bo chcę się przygotować do życia. Nie zawracaj mi głowy, nie wyciągaj mnie na chuligaństwo i pijatykę. Daj mi spokój z paleniem. Jeżeli tylko tyle umiesz mi dać, częstując dymem swojego papierosa, to bardzo mało. Postaraj się o więcej, stać cię na coś lepszego”. Nie zgubmy siebie …

              Narrator: Do rodziców.

 

Narrator II: Ilekroć stawiacie waszym dzieciom wymagania, musicie pamiętać: wymagam od mego syna, aby był trzeźwy – ale czy sam jestem trzeźwy? Wymagam od mojej córki, aby była skromna – a czy sama jestem skromna? Przykładów potrzeba! Jesteście zobowiązani do nieustannej nad sobą wychowawczej czujności i wysiłków.

 

              Narrator: Do nauczycieli.

 

Narrator II: Wspomnijcie, najmilsi, na otaczające was gromadki dzieci i młodzieży. Spójrzcie w nasze oczy. Otwórzcie nasze serca! Czy myślicie, że zbliżylibyśmy się do was, gdyby w naszych dziecięcych duszach i młodzieńczych sercach nie było wiary w to, że jesteście „dobrym duchem”, „dobrym sercem”, a dla nas – prawdziwie „dobrym nauczycielem”. Wspomnijcie na rodziców, którzy powierzą wam nas, abyście pełnili zadanie, którego oni sami do końca wypełnić nie mogą. „Nauczycielu dobry” …

 

              Narrator: Do bibliotekarzy.

 

Narrator II: Gdy jesteś w bibliotece i podajesz komuś książkę, patrz uważnie w duszę i w oczy, byś wiedział, co podawać. Nie każdemu daje się jednakową dawkę lekarstwa, bo gdy jednemu pomorze, drugiemu może zaszkodzić. Podawajcie zdrowa strawę na waszych dłoniach, by ręka wasza nikomu trucizny nie podsuwała.

 

              Narrator: Do Twórców i Artystów.

 

Narrator II: Oby ludzie pióra i artyści zrozumieli, że ich twórczość jest posiewem. I nie może to być posiew kąkolu, lecz ma to być posiew pszenicy! Z demoralizacji płynącej ze złej książki, ze złego widowiska, niemoralnej telewizji – naród się nie wyżywi. Nie urosną z tego żadne pożywne owoce, tylko chwasty i perz. Trzeba stanąć w obronie kultury narodowej, twórczej, aby nie zatruwano dusz młodzieży. Co człowiek sieje, z tego też zbierać będzie.

 

              Narrator: Do niewidomych.

 

Narrator II: Jesteście społeczeństwu potrzebni – chciejcie w to uwierzyć! Jesteście równą wartością dla społeczeństwa jak i widzący, właśnie dlatego, że tylu ludzi patrząc na was, nabiera szacunku dla daru Bożego, a i dlatego, że jesteście tym rodzajem ludzi, który przezwyciężył w sobie słabość, mężnie przełamał przeciwności, pokonał z niebywałym wysiłkiem niejedną trudność, dochodząc do nauki, wiedzy, mądrości, i służąc nią dzisiaj swojemu otoczeniu. To jest wzór, przykład dla widzących. Chociażby dlatego jesteście potrzebni, żeby w niejednej słabej duszy człowieka widzącego, obudzić wolę wysiłku, wolę zwyciężania siebie.

 

              Narrator: Do sumienia narodowego.

 

Narrator II: Wytrwać, żyć dla Ojczyzny, nabrać zaufania dla niej i gotowości oddania jej wszystkiego z siebie. To jest najważniejszy nasz obowiązek wobec Ojczyzny. Potrzeba nam potężnej woli organizowania wszystkich sił rodzinnych i ojczystych, by nie oglądać się na prawo i lewo, by nie poddawać się pokusie nowej Targowicy, skądkolwiek by ona miała przyjść. Jesteśmy u siebie, w swojej Ojczyźnie, gospodarzymy olbrzymimi dobrami, które naród posiada; chcemy, aby procentowały na naszej ziemi. Oto jest sumienie narodowe.

 

Narrator: Najbogatsze państwo można rozkraść, jeżeli nie ma ładu w codziennym życiu obywateli. Ktoś to, dzieci Boże, musi jasno powiedzieć – więc mówi to wam Prymas Polski.

 

Narrator II: Gdy patrzymy na wygodnictwo i bezmyślne życie – coraz więcej rozumiemy sens ofiary.

 

Narrator: Jak trawy trzymają lotne piaski, aby ich burze nie przewiały, tak naród musi się trzymać całą duszą i całym sercem ziemi ojczystej, wiązać się z nią i nie dając się wydziedziczyć zabezpieczać swą wolność i miejsce na mapie świata.

 

Recytator:

Do kraju tego, gdzie kruszynę chleba

Podnoszą z ziemi przez uszanowanie

Dla darów Nieba …

Tęskno mi, Panie …

 

Drogi nasze codziennie wiodą do Emaus.

Co dnia tysiące braci mijamy w pośpiechu –

Wśród nich Ciebie, Jezu, nierozpoznawalny,

Który dźwigasz na barkach ciężar naszych grzechów.

 

Drogi nasze codziennie wiodą do Emaus.

Wstępujemy do świątyń, by ujrzeć Cię w Hostii,

Aby móc Cię nie poznać wśród bliźnich, co mijają,

By wykupić się z trudnej ofiary: z miłości …

1

 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin