Wdowia Woda.pdf

(59 KB) Pobierz
Cyprjak Igor - Wdowia Woda
Cyprjak Igor - Wdowia Woda
2007-03-23
Autor:IGORCYPRJAK
Tytuł:WdowiaWoda
Z"NF"4
Maksymilianzostałwyświęconynagle,Ŝebyniepowiedziećpośpiesznie.Gdyby
nieŜalpośmiercizacnegowujaStanisława,zapewnezauwaŜyłby,Ŝecała
ceremoniajestjakaśpokątna,wstydliwa.śebiskupnawetrazniespojrzałmuw
oczy.SamzaszczytniespodziewanegoawansutakŜeniewzbudziłwnimŜadnych
podejrzeń,aprzecieŜjakoniemłodyjuŜseminarzysta,niezbytprzytymlotny
niemiałcoliczyćnakapłańskieszlifywtrybietakekstraordynaryjnym.
Jeśliprawokanonicznewogóletakitrybdopuszcza.
NapoŜegnanieksiądzbiskup,patrzącgdzieśwbok,ajakŜe,Ŝyczyłmu
szczęściaiłaskiboŜej.SiedzibędiecezjiMaksymilianopuściłwpołudnie,
przyciskającdopiersiaktnominacjinaproboszczaparafiiWszebory,cobyło
ostatecznyminiepodwaŜalnymdowodem,ŜewujStanisławodszedłdolepszego
świata.Aletachwilasmutkuniosłairadosnetchnienie,bowiemtylko
Wszechmocnymógłzaplanowaćlosswegosługitak,byprzejąłpokrewnymmisję
opiekinadwiernymigdzieśnakońcuświata.
PrzedwyjazdemMaksymilianodwiedziłjeszczegróbmatkidobrodziejkii
pomodliłsięodserca,szczerzechoćniezbytortodoksyjnie,trzebato
przyznać,alenaswójsposób,bonigdyniemógłzapamiętaćibezbłędnie
odtworzyćprzepisówmodlitewnych.Oświciednianastępnegoruszyłwdrogęswą
mocnodoświadczonąwarszawąrocznik1962.
WieśWszeborynadjezioremWdowiaWodaniejestinigdyniebyłaparafią
zamoŜną,aniliczną.MoŜliwościkarieryrysowałysiędlaMaksymilianalicho.
Lecznieokarieręmuszło,niedlaniegopurpuraiRzym.Mojąambicją
tłumaczyłkoledzezseminariumjestsłuŜba.WujStanisławbyłmuwzorem
kapłanadoskonałego.Przezpięćdziesiątlatwysłuchiwałgrzechówswych
parafian,rozgrzeszałich,błogosławił,udzielałślubów,chrzciłdzieci,
umierającychnamaszczał,Ŝywychpocieszał.śyłskromnie,pochrześcijańsku.
OtokapłanzachwycałsięMaksymilian,kiedypopowrociezletniskaopowiadał
oswymwujuiWszeborach.KoledzyŜyczliwieprzyznawalimurację.
PrzyzjeździezasfaltówkinapolnądrogępowitałgodrewnianyChrystus
Frasobliwy,MaksymilianprzeŜegnałsięipewniejechałdalej,boznałtuna
pamięćkaŜdykrzakikamień.Wierzyłba!wiedział,ŜejestzŜytyztąwsią
jakzmacierząiŜewjegoŜyłachpłynietasamakrew,cowŜyłachtejziemi.
JuŜoddawnaniezwracałuwagi,ŜedrogowskazyzakaŜdymrazemwyrastaływ
innymmiejscu,wskazującinnykierunekinnąmiejscowość.Czułsiętutejszy.
KościółpodwezwaniemNajświętszejMatkidrewniany,przysadzisty,ztrochę
krzywąwieŜądzwonnicystałnauboczu.Kilkasetkrokównawetodsamejwsi,
tychparudomówzgrubychbali,krytychsłomąlubgontem,zniewielkimi
ogródkamiprzygankach.Maksymilianzatrzymałauto,wysiadłiprzezchwilę
słuchał:zaszczekałpies,napolubasemjęknęłakrowa,znadjezioranadleciał
piskdziecięcychgłosówipluskwody.Pachniałotrawąisianemschnącymw
słońcu,wietrzykdroczyłsięzkoronamidrzew.Maksymilianniemiał
najmniejszychwątpliwości,ŜetakwłaśniewyglądaKrólestwoWieczne.
Cmentarzrozciągałsięzakościołem,nalewoodplebanii.WujStanisławwniej
niemieszkał,gdyŜodlatwolałskromniejszydomeknadbrzegiemWdowiejWody.
Plebaniabyłaprzystaniądlapogorzelców,wędrowców,pomieszkiwałtulatem
Maksymilian,anastałegospodyniwuja,Marfa,zmęŜemJózwą,będącym
grabarzemidozorcącmentarnym.Itowłaśnienacmentarzu,gdzieMaksymilian
spodziewałsięznaleźćświeŜąmogiłęwuja,łagodnyiprzewidywalnyświat
Wszeborówwywinąłkozła.
Gdziejestgrób?spytałMarfę,gdypogodziniebłądzeniawśródkamiennych
płytwpadłbladynaplebanię.Józwaskinąłmunapowitanie,Marfaotarłaręce
wfartuchiwzruszyłaramionami.
Nimawyznała.
Jakto:niema?Pochowanynainnymcmentarzu,tak?Naktórym?
Wcaleniepochowany.Nima.
Maksymilianstałnaproguiczuł,Ŝenogisiępodnimuginają.Niebardzo
Strona 1
309166954.003.png
 
Cyprjak Igor - Wdowia Woda 2007-03-23
wiedziałczemu,aleusiąśćmusiał.Marfapodałamukubekzsiadłegomleka,
Józwawyciągnąłpapierosy,leczskarconywzrokiemŜony,zapaliłsam.
Jatu...parafia...jestemproboszczem...bełkotałMaksymilian.
Ano,wniemyodezwałsięJózwa.Ksiondzzapowiandali,zanim...
Wujzapowiadał?Zanimco?...
Milczeli.
Ukrywaciecośprzedemną?Jestemproboszczem...Czyon...Ŝyje?
DoktórwiedząodezwałasięwkońcuMarfa.Zabrzmiałotak,Ŝepod"doktór"
dałobysięwstawić"diabli".
"Doktór"niebyłdoktorem,leczemerytowanymzootechnikiemnazwiskiemKujawa.
Miejscowitraktowaligojakwielkiegomedyka,wychodzączzałoŜenia,Ŝekto
dobrydlabydląt,dobryidlaludzi.
Wychodzączplebanii,MaksymilianstanąłprzeddziesięcioletniąmoŜe
dziewczynką,któraprzyglądałamusięrezolutnie,czekającprzywarszawie.
Byłowtymdzieckucośznajomego,czegoniedałosięzmiejscaokreślićani
nazwać,lecznatylebliskiego,Ŝebudziłomglistewspomnienia.
Akimtyjesteś?spytał.
OdciotkiMarfypowiedziała,aprzytymzachichotała,jakgdybyudałjej
sięnajprzedniejszyŜart.
Maksymilianpogłaskałdziewczynkępogłowie,poczymwsiadłdowarszawy.
Zdawałomusię,Ŝedziewczynkazawołałazanim:"Niechksiądzpatrzy...",ale
niemiałpewności,wszystkogłuszyłwarkotsilnika.
Kujawamiałmurowanydomnadrugimkrańcujeziora,czaspoświęcałłowieniuryb
ihodowlikrólików.ZmiejscachciałczęstowaćMaksymilianapasztetemlub
filetami.
Smaczniepodjeśćtoświetnienasmutekzachęcał,apotemprzezdwie
godzinywiłsięjakpiskorz.Niechciałpowiedziećwprost,costałosięz
wujemStanisławem.
Jakiśaktzgonu...Pojadędowładzgminy,dopowiatupojadędenerwowałsię
Maksymilian.Ktośmusimiwyjaśnić...
Dopieroprzyjechałeś...Znaczy,dopieroojciecprzyjechał.Pocoten
pośpiech?Niechojciecodpocznie,prześpisięwStanisławówce...wdomuwuja.
Jamogępowiedziećtylkotyle:wnocyprzyszedłpomnieJózwazwieścią,Ŝena
proboszczajuŜczas.Poszliśmy.Stanisławznaczy:proboszczleŜałwłóŜku,
całeprześcieradłomokre...
MójBoŜe!Bardzocierpiał?
Odwodymokre.Czycierpiał,niewiem.Wyglądałnaspokojnego,jakby
drzemał.Powiedziałem,Ŝetutrzebakogośodchoróbludzkich,Ŝedomiasta
trzebaposłać,apotemwróciłemdosiebie.NastępnegodniajuŜcaławieś
wiedziała,Ŝeproboszczaniema.Alepogrzebuniebyło.
Askądtawoda?
Kujawauśmiechnąłsięwstałnagle,przemknąłdokredensu,wyciągnąłdrugą
karafkęzwiniakiemwłasnejroboty.Maksymilianodmówiłgospodarzsobienie
Ŝałował.
Bardzoksiądzproboszczwodęlubił.Widziałemgoparęrazyponocy,jak
nagusieńkipływałchwackowjeziorze.Miałzdrowie.Nawetzimąpotrafiłwyciąć
sobieprzerębel,rozebraćsięiwskoczyć.Mocnybył...Więcjeślitaklubił
wodę,topewnieipościellubiłmiećmokrą.
MaksymilianwychodziłodKujawyskołowany,zgłowącięŜkąisercemzamarłym.
Przeztelata,gdyodwiedzałWszebory,przezmyślmunieprzeszło,Ŝe
rzeczywistośćtegomiejscaniejesttaka,jakąpostrzega.MoŜechce,byją
widziałjakoniewinnąizgodnązeschematem.AleprzecieŜpojawiałysięznaki
aonjelekcewaŜył,nieszukałprawdy,zadowalałsięnajprostszymi
wyjaśnieniami.Ot,choćbywędrującedrogowskazy,kiedyśmianosię,Ŝeto
zabawyszczeniaków,wziąłwyjaśnieniezadobrąmonetę.CóŜtojednakza
szczeniaki,któreodtrzydziestulatbiegająpookolicyzprzydroŜnymi
tablicami?MoŜetradycjaprzechodzizojcanasyna?AmoŜetoŜadne
szczeniaki?...Alboinnyprzypadek:Ŝonasołtysaurodziłapewnegoczerwca
dziecko,chłopca,ajuŜwewrześniudrugiego.Bliźniakikropkawkropkę,nos
wnos.Ludziegadali,Ŝemłodszemusięnieśpieszyłoiwięcejniemówilinic.
Maksymilianuznał,ŜetobajkialboŜesołtysowa,zsobietylkoznanych
powodów,ukrywałajakiśczasdrugiegosyna.IteŜprzeszedłnadtymfenomenem
Strona 2
309166954.004.png
Cyprjak Igor - Wdowia Woda
2007-03-23
doporządkudziennego.Ajeślimłodszemunaprawdęsięnieśpieszyło?
BoŜemój,czywystawiaszmnienapróbę?pytałterazotwartegonieba,ale
gwiazdytylkozamrugaływesolutko,aBóg,jaktoBóg,zmilczał.
JuŜwogrodziesłyszałmuzykę,poznał"Wassermusik",ulubionąpłytęwuja.
StaryksiądzsłuchałjejkaŜdegowieczorunazuŜytympatefonieztubą.W
oknachnieigrałonajmniejszeświatełko,amimotoMaksymilianprzysiągłby,Ŝe
dostrzegłzaszybąruch.Wszystko,pozamuzyką,okazałosięjednakzłudzeniem.
Płytakręciłasięwolnymobrotem,igładrapaławinyl,tubaskrzeczała.Wcałym
domuniebyłoŜywejduszy.Ktowłączyłpatefon?Ktosłuchał"Wassermusik"?
Byłytutrzyizby:kuchniazkaflowympiecem,sypialniazmałymkominkiemi
wielkimdrewnianymłoŜemorazgabinetklitkazawalonaksiąŜkami,zbiurkiem
dębowymiwygodnymkrzesłem.Wygódkastałazadomem,wsadzie.Maksymilian
wyłączyłpatefon,otworzyłoknowgabinecieirozsiadłsięzabiurkiem.Miał
nadziejęznaleźćjakąśwskazówkę,jakąświadomośćodwuja.Wkońcu,wedlesłów
Józwy,Stanisławprzewidział,ktoobejmieponimparafię.
Wjednejzszufladtrafiłnastoslistów.Niektórebyłybardzowiekowe:od
siostry,matkiMaksymiliana,listynieznajomychosób,którychnieśmiał
czytać.ZnalazłteŜ,przewiązane,listyodsiebie,któresłałdowujakaŜdej
zimy.Jednakbyłajednakoperta,którejniepotrafiłodłoŜyć,awniejpismo
odsamegobiskupa.Zawiódłsięizłościłnasiebiezabrakpilności:list
pisanybyłmieszaninąłacinyistarejgreki,doktórychtojęzykówmartwych,
jakinawetŜywych,Maksymilianmiałserce,aleniemiałgłowy.
ZostawiłbiurkoiklęknąłnapodłodzeprzyksiąŜkach.BibliawróŜnych
wydaniach,starodruki,trochęhistoriipowszechnej,nawetbaśnie.Maksymilian
pamiętał,Ŝewujdopóźnejnocyzwykłpisywaćwgabinecie.ByćmoŜelisty,być
moŜeprowadziłdziennikczypamiętnikalbopoprostuspisywałmyślidokazań.
Nocpomałuprzecierałasięwprzedświt,gdyMaksymilianwydobyłspodstosu
ksiągniezwykłąstaroć:oprawionywskóręrękopis.Niestetypogrecku.
Zdołałodcyfrowaćtylkotytuł:"Kosmohydronika".Niewielemutomówiło.
Rzuciłbyrękopiswkąt,aleszczęściempostanowiłgoprzekartkować.Między
stronamiznalazłnotatkiwuja,achociaŜniebyłyadresowane,Maksymilianbył
pewien,Ŝeprzeznaczonesąwłaśniedlaniego.
ZdarzyłosięzarazpowojniepisałwujgdywróciłemdoWszeborówjuŜw
sutannie.KomuniściobiecywaliŜyćzKościołemdobrze,awięcwszyscyśmymieli
nadzieję,choćcomądrzejsiradzili,byimnieufać.Wojna,dziękowaćBogu,
obeszłasięzWszeboramiłagodnie,jedyniedwórdziedzicaMagdalenowicza
bolszewicyspalilidoszczętuwswymzwycięskimrajdzienaZachód.CóŜ,świat
niemógłsięostaćpostaremu.PoMagdalenowiczachteŜniebyłojuŜśladu...
Spokojnieminąłnamrok,szykowałosięreferendum,aleagitatorzydoWszeborów
zaglądaliniezbytchętnie.Nanaszeszczęście.Udzieliłemślubu,wysłuchałem
spowiedzijednegoleśnego,któryzaparłsięnieskładaćbroni,rozgrzeszyłem;
wszystkowracałodonormalności.Wtedyutonęłopierwszedziecko.
Ludzieoddawna,copamiętamjeszczezdzieciństwa,niedokońcaufaliWdowiej
Wodzie.Byłokilkazasad,którekaŜdedzieckoznałonapamięć:niewchodzićdo
jeziorapozmroku,niesikaćdowody,agdybycośwniejzaczęłobulgotać,
moŜenawetkipiećwyjśćnatychmiastnabrzegipodŜadnympozoremnie
patrzećwtoń.Ktośkiedyśpatrzyłipostradałzmysły...
Śmierćdzieckatotragediadlarodziny,dlacałejspołeczności.Niktjednak
nieoskarŜałjeszczeWdowiejWody,poprostunieszczęśliwywypadek.Alegdy
dzieńpóźniejutonęłonastępnedziecko,anazajutrzjeszczejedno,aciałnie
znaleźliśmy,ludziejuŜwiedzieli:Wodnik.
ZebraliśmysięwparumęŜczyznwdomusołtysa,trzebabyłoradzić.
Gra...gra...granatówna...na...nawrzucaćzapaliłsięzmiejscamłody
Bimbrus,synstaregoBimbrusa;jakojciecmiałsmykałkędopędzeniasamogonu
jąkałsięsamzsiebie.
GłupiśskarciłgostaryBimbrus.Rybówwytłucesz,wodacięweźnie.Ja
widział,jaktrzechRuskichgranatyrzucali,botyŜchcielirybów.Hukliraz,
huklidwa,apotymwodasięwnierwiłaiwzienłaich.Naoczyjawidział:woda
wiszłanabrzegiwzienłaich.
Zaczęliśmyostrądyskusję,jakprzeciwdziałaćzłu.Wkońcuwszyscyzgodziliśmy
sięnasieci,szytepodwójniesieciowielkichokach,bynawetwiększeryby
Strona 3
309166954.005.png
 
Cyprjak Igor - Wdowia Woda
2007-03-23
mogłyprzepłynąć.LecznieWodnik,Wodnikmusiałbyćnasz.Kierownictwo
operacjiprzejąłrybakSzymachachłopmądry,twardy,wsilewieku.
TrzynocecaławieśczatowałanadWdowiąWodą,męŜczyźni,kobiety,anawet
dzieci,choćjeprzepędzaliśmy.Natrzeciąnoczłapaliśmygo.Tobył
największysum,jakiegowidziałookoludzkieprawdziwywieloryb,copołknął
Jonasza.MiałzedwametrydługościiwaŜyłzestopięćdziesiątkilogramów.
Bestia.Strzelałślepiaminalewoiprawo,gdyśmygowyciągalinabrzegi
zdawałosię,Ŝemawtychślepiachpiekielnązłość.Omotanegosiecią
zaciągnęliśmy,klnącnaczymświatstoi,zdziesięćmetrówodbrzegu.Sieci
przybiliśmykołkamidoziemi.
Ktogozabije?odezwałsięSzymacha.Jabymzabił,ale...
Niesprecyzowałtego"ale",niktnienaciskał.
MoŜezastrzelić?zapytałktośwnadziei,ŜemoŜeokaŜesię,ktotam
jeszczetrzymaukrytąbroń,oczymzawszewartowiedzieć.
Nibybyłwnasgniewnasuma,ajednakdziwnieniktniepaliłsię,Ŝebybydlę
zatłuc.NiktteŜniemyślał,byjezjeść,wkońcunosiłwbrzuchutroje
miejscowychdzieci.Zresztą,jeślitoWodnik,awiększośćniemiałacodotego
wątpliwości,musimiećimocjakąś,moŜeiuroknazabójcęrzucić.
Zadecydowaliśmy,Ŝesumbezwodysamzdechnie.Potemsięgozakopie.
Poczterechdniach,choćwyschnięty,słaby,bardzoumęczonysłońcem,sumwciąŜ
Ŝyłizdychaćniezamierzał.
Jestjeden,comógłbynampomóczagaiłznówSzymachaaledrogijest.
Niedomyśliłemsięodrazu,kogomanamyśli,wieświedziała.Sądziłem,Ŝe
moŜechodziojednegoztychleśnych,cotowynajmująsięokolicznymdo
róŜnej,mokrejzazwyczaj,roboty.
KatbydlęcyrzuciłSzymachacicho.
Chłopyspluwały,Ŝegnałysię,ktośzachichotałnerwowo.Sołtyspokręciłgłową.
AtoonjeszczeŜyje?
Szymachaspojrzałnasołtysaraz,krótkoiostro,jakbyciąłnoŜem.Sołtys
wbiłwzrokwziemię.
Po...po...pojadęzaofiarowałsięmłodyBimbrus,któryzawszebyłchętny
wyrwaćsięwświatchoćbynachwilę,byledalejodrękiojca.
ZgodnemilczenieinadstawionykapeluszSzymachystarczyłyzawszelkienarady.
Dwadnipóźniejprzyjechałkat.NajpierwprzegalopowałprzezwieśBimbrus,
tłukącchabetęgołymipiętamiikrzyczącprzytymwniebogłosy,araczej
śpiewając,bodziękitemuprzestawałsięjąkać.GodzinęponimdoWszeborów
zawitałczarnywózzczarnymogierem,kryty,podobnydowozówzcygańskich
taborów.Tamtejednakbyłykolorowe,egzotyczne,tenŜałobnyizłowieszczy.
NakoźlesiedziałchudymęŜczyzna,teŜwczerni.Barwycechowe,niemaco.
Kapelusznasuniętynaoczy,płaszczdokolan;podnimgarnituribiałakoszula
bezkołnierzyka,nanogachoficerkiglanc.Zatrzymałwóznaśrodkuwsi,przed
domemsołtysa.Zeskoczyłnaziemię.Wtedydopierospostrzegłem,jakbardzo
jestprzeraŜający.Izrozumiałem,czemuzwągo"PanKostuch".
Katbydlęcytozawódstary,pochodzącyzczasów,gdyzwierzętasądzonoi
karanojakludzi.Bywało,Ŝebudowanonawetspecjalneszubienicedlakoniczy
rogacizny,jeślizazabójstwoczłowiekasądskazywałzwierzęnaśmierćprzez
powieszenie.Aletodawnedzieje,późniejkacibydlęcyposługiwalisiętylko
noŜem,siekierąlubpistoletem.Nieznaczytojednak,Ŝetakikattozwykły
rzeźnik,kacibydlęcytoszczególnakasta.Kogoś,ktonieznachłopów,zdziwić
moŜe,Ŝeludzie,którzybezmrugnięciaokiempodrzynajągardłoprosiakowiczy
tłukąkrowęobuszkiemprzezłeb,potrzebująkatadozabijaniazwierząt.Ale
przecieŜzwierzętatakie,jaknaszsum,toniezwykłestworzeniaBoŜeto
albodemony,albobydlętanawiedzone.Toniewkijdmuchałzadzieraćztakim
tworempiekielnym.Złapaćtojeszczenic,alenarazićsięnaklątwę,naczar,
diabłuwjegocielesnejpowłocewoczyspojrzećizoczutychŜyciewycisnąć
dotegotrzebaniebylejakiejodwagi.AmoŜenawetsamemutrzebabyćczartem,
ktowie?PewniedlategokacibydlęcyzawszemieliuludziduŜogorsząopinię
odtychzwyczajnych,ludzkich.
PanKostuchstałnaśrodkuwsiiczekał.Długieramionazwisałymuluźno
wzdłuŜboków,bezwładnie,jakbyprzyszyte.Stopyrozstawiłszeroko,pewnie,
powoliobracałgłowę,spodprzymkniętychpowieklustrującczujnieotoczenie
wokół.Powiadali,ŜezamłodustratowałgowściekłybykiŜeprawieumarłod
gangrenywzmiaŜdŜonychdokolannogach.Alepółrokupowypadkuznówgo
Strona 4
309166954.001.png
 
Cyprjak Igor - Wdowia Woda
2007-03-23
widywanotylkoŜeprzykaŜdymkrokukolanaskrzypiałymudrewnem.Inni
mówili,ŜeztyłuzapaskiemmadwarewolwerycarskienaganyiŜew
chwili,gdyodrzucapołyswegopłaszczaisięgapobroń,ptakiumierająw
locie.Myślałem,Ŝetoprzesada,ciemnalegendajegoprofesji.
Obserwowaliśmygozzafiranekzdomusołtysa.Dzieciarnia,pilnowanaprzez
kobiety,musiałazostaćwdomupodgroźbącięŜkiegołojenia.Lepiejnie
ryzykować,zwłaszczaŜejaktwierdziłSzymachakatmiał"złeoko".Nawet
my,męŜczyźni,baliśmysiętrochętego"złegooka"inaganówzapaskiem.Lecz
kiedymłodyBimbrus,objechawszycałąwieś,wstrzymałkoniaobokkataiz
uśmiechempomachałczapkąwstronęsołtysowychokien,zrobiliśmysięodwaŜni.
Szymachamówiłzanaswszystkich:
Zapłacimyuczciwie,boduŜesumisko.Dlawastonic.
Katnieodzywałsię,ustamiałwąskie,niczymzrośnięte,bezkrwi.Naglezdjął
kapelusz,odsłaniającszczecinęsiwychwłosówiotarłpot.Bezcienia,które
rzucałorondo,łatwiejbyłookreślićjegowiek.Wyglądałnasześćdziesiątlat.
PokaŜcie.
Poszliśmy:Szymachapierwszy,katzanim,resztaztyłu.Kostuchszedłjak
kawalerzysta,kiwającsięzbokunaboknakrzywychnogach.Czułosię,Ŝe
kontrolujekaŜdyswójruch,aleczynitotylkoczęściąsiebiemoŜetą
najmniejświadomą.BardziejprzypominałoŜywionąmaszynę,którauparciei
bezlitośniedąŜydoswegocelu,byłjakspręŜyna,którejodskokuniedasię
zahamować.Słuchałemjegokroków,kolanarzeczywiścieskrzypiały.
SumŜył.Katstanąłnadnimmypółkolemzanimi.Oto,sumie,myśleliśmy
wszyscy,wybiłatwojagodzina.Niebyłempewien,czyzwierzęiczłowiekpatrzą
sobiewoczy,alecośmimówiło,Ŝesumwie,kimjestmęŜczyznawczerniico
jegoobecnośćwróŜy.Ikiedytakczekaliśmy,bykatwyciągnąłosławione
rewolweryirozstrzelałzmiejscaWodnika,Kostuchodwróciłsięiruszyłz
powrotemdowozu.
Niezatepieniądzerzekł.Zabijęzatrzyrazytyle.Macieczasdojutra.
Apotemwskoczyłnawózizniknąłzaczarnąpłachtą.
Kidiabeł?śebyPanKostuchbałsięzabićsumazatepieniądze,cośmyje
dawali?CóŜtomusibyćzaWodnik,Ŝebykatsięwahał?CzytosamBelzebub?
Bestiazmorza,którejdosiądzieNierządnicazBabilonu?Antychryst?
Łatwonambyłotakspekulowaćwdomusołtysa,bowyobraźniasięrozgrzała,
językirozwiązały.Bimbrusynieskąpiliswychspecjałów.Wszyscypytalimnie,
jakoczłowiekakształconegowPiśmie,awięcichzdaniemobeznanegozwszelkim
pomiotemSzatana,coteŜmoŜesiękryćpodskórąsuma.Niebędęukrywał,Ŝe
bimbermocnomnąpotrząsnął,plotłemtrzypotrzy.BoŜe,przebacz,bowiem
mnoŜyłembestiipodziesięćzakaŜdymnastępnymkielichem.Wkońcudoszłodo
tego,Ŝebyliśmygotowiprzystaćnacenękata,choćbynawetpróbowałnas
naciąćiorŜnąć,straszącniedopowiedzeniami,lepiejnambyłonieryzykować.
Naglektośzastukałdookna,podskoczyliśmy.SynSzymachy,najmłodszy,lat
dwanaście,pokazałswojąumorusanągębęzaszybą.Szymachaskląłchłopakai
juŜzrywałsięlaćgo,Ŝesięwłóczypopółnocy,alebystrydzieciakwszedł
ojcuwsłowo:
Gadalizesobo,ociec.SumiKostuchwyszeptałjednymtchem.
Zamarliśmy.
Gadali?Słyszałeś?NiełŜesz?
Ociec,sieprzysiengam!Poszlimytamkołojegowoza,aonwyłazi.Myw
krzaki,onidzienadjezioro.Myzanim,onsiadakołosuma.Igadajozesobo,
jakjateradowas.
SzymachaspojrzałnastaregoBimbrusa,Bimbrusnasołtysa,sołtysnamnie.
Wzruszyłemramionami.
Aoczym?
Cichogadajo.Iniepoludzku.
ZwłaszczatoostatniezdaniezrobiłonanaspiorunującewraŜenie.Objawiłanam
sięstraszliwawizjazmowydwóchczartówsiejącychgrozę.
Chłopy!zawołałem,zrywającsięzmiejsca.Niewyciągajmytakszybko
wniosków.MoŜeniejestźle...
OjwydusiłzprzeraŜeniemmłodyBimbrus.Su...su...suma
wy...wy...wypuści,wnie...nie...niewolęnaswe...we...weźmie.
Cowybredzicie!zdenerwowałsięsołtys.Wjakąniewolę?Skończyłysię
czasyniewoli.Trzebapomilicję...
Strona 5
309166954.002.png
 
Zgłoś jeśli naruszono regulamin